|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-10-2009, 21:35 | #11 |
Reputacja: 1 | Dorian wędrując sobie w doborowym towarzystwie, nawet nie zanotował sobie zbytnio faktu, że ktokolwiek byłby w stanie zajść go od tyłu, gdy po bokach miał ludzi uzbrojonych po zęby. To było... niemożliwe. No bo jak? Jego, samozwańczego króla pustkowi zaszłaby baba? Tak więc czując "pacnięcie" w swoje ucho, automatycznie rozejrzał się na boki co by przywalić w ryj jakiemuś żartownisiowi z boku. ~Duże chłopy, a w takie podchody się bawią. Przemknęło mu od razu przez myśl. Widząc jednak, że to ta kobieta, która przed chwilą pokazywała mu język westchnął tylko cicho, przyjmując nadzwyczaj poważny ton głosu. -Jak cię banda mutantów dorwie to tez im będziesz takie zabawy "uszne" fundowała?- Powiedział spokojnie, kontynuując swoją dalszą wędrówkę. -Drogie cholerstwo... - Skomentował tylko słowa starca, na wiadomość o cenie jaką dane było mu zapłacić za całą paczkę przedwojennych jeszcze fajek. W taki sposób oddawał uznanie i szacunek dla starych, dobrych fajek, które nigdy nie traciły na wartości. Szybko sięgnął brudnymi palcami, po papierosa, odpalając go po chwili, bo skoro starzec puszczał dymki ze swojego, to znaczyło iż ma jakąś zapalniczkę, albo zwany potocznie "ogień". Dorian zaciągnął się porządnie papierosowym dymem, kaszlnął z dwa razy, po pierwszym kontakcie z dawno nie widzianymi fajkami, po czym długim krokiem ominął czaszkę bramina. Sam hodował kiedyś braminy, a niezbyt widziało mu się deptanie czaszki jakiegoś "Johna". On wszystkie swoje braminy nazywał John. -Rusty... chowaj fajki, bo zaraz tu się reszta karawany zbiegnie na wieść o przedwojennych papierosach.- Rzekł jeszcze do starca, spoglądając na horyzont i zbliżające się punkciki, które zapewne były... czymś. |
05-10-2009, 21:53 | #12 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Hmmm, nie wiem czemu porównujesz się do mutanta, ale aż tak brzydki nie jesteś. Z zawadiackim uśmiechem na twarzy wróciłam na swoje poprzednie miejsce w karawanie. Papierosy nie stanowiły nigdy dla mnie nic interesującego, szkoda na nie pieniędzy. Juz wolałabym wydać te kapsle na miękką srajtaśmę. W sumie... w ogóle na jakąś srajtaśmę. Ale widać niektórzy mają inne priorytety. Rozejrzałam się po karawanie lecz na ta chwilę nikt nie przyciągał uwagi, nie było juz miłego sposobu na zabijanie czasu. Wszyscy byli zbyt zajęci podziwianiem zbliżającego się miasta, ale zawsze można popatrzeć na staruszka, może znowu wywinie orła. A już niedługo Junktown, jeszcze troszeczkę...
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
| |