20-11-2014, 10:08 | #11 |
Reputacja: 1 | Ron jakoś sobie radził. Rana wydawała się o wiele groźniejsza niż naprawdę była. Nigdy jeszcze nie dostał kuli i siła z jaką uderzenie zwaliło go z nóg kazała wywnioskować, że ma dziurę wielkości melona. W rzeczywistości miał tylko lekko obite żebra i płytką ranę na głębokość głębokiego naskórka. Kamizelka robiła swoje. Uśmiechnął się serdecznie do Pauli i podziękował jej za zabieg. Dziewczyna była naprawdę miła i troskliwa, budziła jego szczerą sympatię. Po krótkiej przeprawie dopłynęli do wyspy. Marlo posiadał wodoodporne buty wojskowe więc na krótki odcinek w oceanie nie musiał ich zdejmować. Fala uderzały o piaszczystą plażę, naturalnym odwiecznym rytmem. Niósł swoją torbę z ekwipunkiem, ale musiał wkładać nieco więcej wysiłku z racji na obrażenia. Ich przewodnik okazał się dość porządnym gościem. Może nie budził pełnego zaufania Rona, ale nie wydawał się dupkiem. Był też całkiem przystojny, jak jakiś aktor. Oczy Juana skrywały wiele tajemnic, przykryte delikatnie falą ciemnych włosów. Łódź patrolowa nie wykryła ich z tej odległości, więc mogli odetchnąć. Najemnik rozpalił papierosa i zaciągnął się nieco krzywiąc. Był porządnie obity, wiele dżuli przytuliło jego pierś pieszczotliwie jak rozpędzona ciężarówka prowadzona przez wkurzonego pijaka. -Grywasz?- powiedział do Juana- Sam kiedyś trochę się bawiłem. Choć na elektryku. Co teraz? Mamy jakąś kryjówkę? |