Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-05-2013, 21:41   #61
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Strach dodaje sił... Jasne ale gdy lecą na ciebie konni z włóczniami. Nie gdy jakaś zmora powstała z czarów się pojawia. Wtedy plączą się nogi. Wtedy próbujesz przeżyć. I tak zrobił Oberyn. Pchnął brutalnie Dirka wydostając się na zewnątrz, zatrzymał się siadając ciężko oparty o wzgórzę. Na początku nie zarejestrował nawet, że się pali. Liczyło się, że nie jest w tych cholernych korytarzach. Że może normalnie oddychać. Nic więcej. Dopiero potem dym zaczął gryźć w płuca. Kaszlnął, raz, drugi... Może i dziesiąty. Szmaciarz gdzieś pobiegł ale on został. Pierwsza myśl była irracjonalna "moja włócznia...". Nie był jednak typem człowieka, który ryzykuje życie dla dobytku, to ono się dla niego liczyło. Póki co był w dobrym miejscu, chroniony przez cień od wścibskich spojrzeń z każdej strony, płomienie go nie paliły a cholerstwo było daleko. Jednak jakby płomienie zaczęły go sięgać był gotów zwiać z toporem w las. Podobnie gdyby coś, z którejkolwiek strony wyskoczyło. Ucieczka z bronią w ręku było podstawową bronią najemników. Gaszący pożar mało go obchodził. Wiedział, że żywiołu już nic nie opanuje.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 27-05-2013, 10:08   #62
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zareagowaliście szybko, jednak ogień był szybszy. Macki płomieni ogarnęły wszystkie namioty, niszcząc je doszczętnie wraz tym co było w środku, niż zdążyliście je uratować. Jedynie co się ostało to szopa drewniana, którą przerobili na spiżarnie i zbiornik z wodą. Rozbiliście więc obóz. Raz byliście zmęczeni, dwa część z was nie nadawała się zbytnio do dalszych eskapad. No i doszedł trzeci czynnik. Deszcz, który spadł z nieba, sprawiając że po chwili wszystko zaczęło pływać. Zmuszeni więc byliście rozbić się tuż przy wejściu do jaskini. Blisko do wyjścia w razie ataku z wewnątrz a skalne pułki dawały osłonę przed lejącym się deszczem. Warty ustanowione wcześniej pilnowały prowizorycznego obozu, podczas gdy reszta ogrzewała się przy ogniu, spożywała posiłek lub po prostu usnęła ze zmęczenia i nadmiaru emocji.

Nadszedł dzień. Deszcz od dłuższego czasu przestał padać, a słoneczko z samego rana wyjrzało zza chmur tuląc wszystko swoimi promieniami. Z oddalonego lasu słychać było pośpiewywania ptaków. Wstaliście i spożyliście śniadanie, bez pośpiechu. Wszyscy czuli się już lepiej, a szczególnie Ci którzy dzień wcześniej doświadczyli czym jest prawdziwy strach.

Czas podjąć decyzję czy zapuszczacie się głębiej do kopalni i wtedy obrać jak idziecie i w jakiej kolejności czy wracacie do Barona z niejasnymi informacjami, a może chcecie udać się w poszukiwaniu podpalacza? Decyzja należy do was.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 31-05-2013, 13:54   #63
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Sioban rozejrzał się po towarzyszach a następnie przeciągle spojrzał na deszcze. Po chwili rzekł:

- Proponuje pozbierać się jak się da i ruszyć w głąb jaskini. W ten deszcz zbyt łatwo będzie nas wciągnąć w pułapkę wszędzie indziej, tam chociaż są ściany póki co...Po za tym wiemy mniej więcej co tam jest, lepiej zacząć od tego co wiemy niż szukać na ślepo tej drugiej przeszkody. Jakoś nie wierzył w bezpieczną podróż. Przeciętny strzelec mógłby ich w taka pogodę wystrzelać na trakcie nie wykryty.

Lotar uśmiechnął się, z wyraźną kpiną. Tyle było gadania na temat przygotowania obozu, a potem jakiś dureń popędził w głąb jaskini i z obozu zostały zgliszcza. A kto od razu mówił, żeby do jaskini się przenieść? Dobrze chociaż, że trochę zapasów ocalało. I to, co on sam wcześniej sobie przygotował.

- Pomysł niezły, chociaż, jak widać, nieco spóźniony. Zawsze będzie nam przyjemniej w kopalni. przynajmniej woda na głowę nie kapie - powiedział.

Oberyn podszedł do reszty. Charknął, splunął.

- A na chuj do środka? Za pięć karli mogę narażać życie. Nie je oddać w walce z jakimś pojebanym plugastwem. Tam to trza jednego z czarodziejów, z kolegium, co to ogień wzywają. My to możemy rąbać. Czy to zielonych, czy ludzi. Chociażby wytropić tych co ogień podłożyli, wziąć na spytki i jak któryś przeżyje zawieźć baronowi. No i powiedzieć, żeby tam albo czarodzieja albo kapłana posłał bo złe moce w kopalni mu się zalęgły.*

-I akurat baron nam na slowo uwieży, tak złe moce, jak nic, pięć złociszy się należy. Pogna nas albo poobwiesza. Po za tym ciekaw jestem tegoż cyrku - odparł Sioban. - A droga powrotna za bezpieczna teraz nie będzie. Nawet nędzny łucznik w tą pogodę nas po koleji wystrzela nim go dopadniemy.

- To niech ruszy tu tłustą rzyć. Niby ciemno to i zasadzić się na nas mogą ale my mamy elfkę. Ostrouchy przecież żyją ciągle w lesie więc wytropi tych co podpalili obóz. A deszcz nie sprzyja strzelaniu. Cięciwa i lotki mokną, chuja widać... Deszcz to czas toporów i mieczy.

Sioban spojrzał lekko niepewnie na rozmowcę. Powierzyć więc życie elfce? Wcześniej jasne ale po tym numerze w kopalni jakos nie był tego taki pewien. Odparł tylko: -Rób co uważasz, ja i Lotar raczej wolimy kopalnie.

Oberyn zaśmiał się gardłowo.

- Jasne jak cnota kapłanki Shaly, że zrobię to co będę chciał.

- Z tą ich cnotą to bym się tak nie zapędzała - kobieta w czerwieni stanęła kilka kroków od debatujących mężczyzn, unosząc głowę do góry. Z zamkniętymi oczami pozwalała by deszcz choć odrobinę zmył z niej wymiociny. Niewiele to pomagało, ale zawsze...

- Tropić w deszczu rzecz bezsensowna. Woda zatrze ślady. Czekać do końca ulewy z podjęciem pościgu tak samo bezsensowne - opuściła głowę i otwierając oczy splunęła pod nogi - Pieprzyć to. Zbierzmy co się da i przeczekajmy u wylotu kopalni. Chyba że ktoś chce żeby jego dupa robiła za stojak a strzały.

Sioban kiwnął tylko głową.

Krasnolud szedł za przykładem kobiety, obmywając się, jednak zbierał po prostu w dłonie spływającą ze skał wodę i większą porcją prał swoją brodę i ubranie, które po prostu zdjął. Jemu chłód nie straszny.

Jak na złość coś podpaliło obóz, który zarządził przygotować. “Coś” bo Galvin mocno wątpił po tym co zobaczył w kopalni, aby była to robota ludzi. Złośliwy los. Pewnie gdyby mieli ze sobą maga ta cała zagadka byłaby prosta jak chuj. Zasrane czary. Czemu do tej jebanej krainy nie wędrują żadni czarodzieje?

Taaa... w sumie czemu by licencjonowany czarodziej miałby się tutaj zapuszczać? Nie ma co studiować, spokoju nie ma... tylko zarabianie złociszy, ale i to bardzo ryzykowne. Praktycznie przed czymkolwiek nadprzyrodzonym nie mają się jak zabezpieczyć. Widać też, że...

… moment moment... a może to po prostu jakiś debil wstając od ogniska rozrzucił węgle, które zajarały namioty? Przygotowania przygotowaniami, ale wszyscy się rzucili do tej pieprzonej jaskini w pośpiechu i nikt nie raczył zgasić tego ogniska...

Krasnolud zmył z siebie obrzydlistwo i cofnął się do przedsionka kopalni rozmyślając.

- Kobieta ma rację - rzucił krótko piwowar.

Galvin nie miał zamiaru się wstydzić z powodu tego że jego plany krzyżowała złośliwość losu, duchów czy czegokolwie, kurwa, innego.

Fernando poszedł za przykładem pozostałych obrzygańców i wystawił się na działanie deszczu. W dyskusji nie brał udziału, nie widział w tym żadnego celu i tak wszyscy mieli zginąć niezależnie od tego co by postanowili. Można było jednak zaspokoić ciekawość przed śmiercią i zbadać dokładniej kopalnie - z pewnością jednak nie tej nocy.

Deszcz jako prysznic? To się nawet mogło udać. Lotar również wyszedł na deszcz, by pozbyć się śladów spotkania z trupią czaszką. Tak samo lat Sioban.

Dirk natomiast, jak na początku był wielce skory do zwiedzania jaskini, zmienił swe zdanie od czasów pojękiwań i latających, porzygujących głów. Teraz już się tak nie kwapił, by tam wrócić. Siedział cicho, skulony w rogu i miał nadzieję, że nie będzie zmuszony wracać do tej przeklętej jaskini. Zresztą całe to miejsce było przeklęte.

- Wracajmy - dygocąc zaproponował nieśmiało. - Wracajmy i powiedzmy co się stało. Mieliśmy powiedzieć co ich tu zastało i wiemy. Duchy i zmory i inne zakapiory ich zastały. My tego przecież nie wypędzim, bo my nie szamani jacy. To jest zło straszne wszędzie tutej i trzeba więcej niż my na nie.
 
vanadu jest offline  
Stary 31-05-2013, 19:47   #64
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Tym razem Wolf się nie odzywał. Gdy się obudził zjadł spokojnie posiłek przysłuchując się rozmowom towarzyszy. Nie wiedział co o tym wszystkim do końca myśleć. Z jednej strony wierzył że zjawy są i nie da się ich pokonać stalą. Z drugiej strony przegonił ją krasnolud, a na odchodnym całkiem namacalnie ich obrzygała. Tego nie mógł poukładać sobie w głowie, więc swoim zwyczajem przestał o tym myśleć. Wciąż jednak miał zadanie do wykonania...

Dopiero gdy przeżuł ostatni kawałek twardego pieczywa wstał i odział się w skórznię. Ponownie zebrał wszystkie swoje rzeczy i dwa razy sprawdził czy miecz gładko się wysuwa z pochwy.

- Galvin, poprowadzisz pochód póki korytarze się nie rozłączą. Na rozwidleniu bierzesz prawą stronę - rzucił do drużynników - Ktoś robił kopię mapy? Ten bierze lewą stronę i prowadzi drugą grupę. Kto idzie, ten idzie, ale niech nikt nie ostanie sam tam na dole. Troje za Galvinem, zawsze za nim. Laura i estalijczyk. Bernhard, ty też. Mamy robotę do wykonania. Spotykamy się po pierwszym rozwidleniu i idziemy dalej. Badamy każdą grotę, ale nie zabawiać zbyt długo. W razie czego korytarze poniosą nasz głos, więc nawoływać.

Splunął na ziemię i spojrzał na resztę drużyny szukając pytających min i sprzeciwów. Poczekał aż Galvin wraz z kobietą i estalijczykiem ruszą przodem, poczekał jeszcze na Lotara i Siobana i dopiero ruszył za nimi.
 
Jaracz jest offline  
Stary 31-05-2013, 19:52   #65
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Poranne słońce precz przepędziło mroki wczorajszej nocy. Fernando wstał z przywrócona wiarą w ukończenie misji a co więcej z dobrym nawet humorem. Jeżeli nawet śmierć byłaby pewna, to poranek dowiódł,że można było powalczyć o każdy dzień więcej. Tak też zamierzał zrobić. Przez chwilę zastanawiał się kto wczorajszej nocy był za odejściem a kto postanowił misję kontynuować. Nie miało to jednak większego znaczenia, gdyż przespana noc zazwyczaj odświerzała siły ciała i umysłu i pozwalała na sprawę spojrzeć nowym okiem.

- No komu w drogę temu ruda ! - uśmiechnął się z żartu zastanawiając jakież skarby mogą się kryć na dole kopalni, tam gdzie górnicy przekopali się do potworów. To że były to monstra a dziennik nie kłamał, wydarzenia wczorajszej nocy dowiodły dobitnie. Należało oczekiwać ich więcej i być na nie przygotowanym.

Fernando jak przez mgłę przypominał sobie stan w jaki wpędziła go wirująca główka poprzedniej nocy, było w nim więcej rezygnacji niż strachu, dlatego tym razem poświęcił chwilę na modlitwę Myrmydii. Bogini walki była inspiracją, której teraz potrzebował. Jeśli nawet wszystko miałoby się skończyć śmiercią to nie zamierzał ginąć bez walki – jeśli nawet nie dla sukcesu, to dla samej bogini.

Z nową wiarą i motywacją, zjadł śniadanie korzystając z własnych zasobów, które targał z sobą przy czym do reszty w tym czasie powiedział wprost

- Co prawda spiżarnia ocalała, ale uważałbym z tym jedzeniem i wodą tam zmagazynowaną. Mogą być zatrute.

Zrezygnował z głębszego tłumaczenia swoich podejrzeń, było aż nadto oczywiste, że skoro sabotażysta podpalił namioty mógł też zatruć jedzenie, a fakt, że szopa nie została podpalona, dodatkowo na to wskazywał.

W końcu ruszył zgodnie z wskazówkami Wolfganga, na nowo rozpalił lampę i trzymał ją w lewej dłoni, w prawej ujął wyciągnięty rapier.
 
Eliasz jest offline  
Stary 31-05-2013, 21:01   #66
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Jedzenie ocalało! To jest najważniejsze!

Uśmiech zagościł na twarzy Greenday'a i wspomnienie tamtego straszydła zaczęło się zacierać. Oczywiście obóz to strata ale przecież fortuna kołem się toczy i skoro na początku jest źle to później musi być lepiej. Zawsze tak było. No i śniadanie zawsze dodaje otuchy, w ogóle jedzenie dodaje otuchy.

- Jak mus to mus, iść trzeba bo wezmą nas na głupców i tchórzy.

Niziołek podreptał za Galvinem podjadając co jakiś czas poziomki z własnych zapasów. Strach może jeszcze wrócić więc lepiej się najeść aby mieć siłę z nim walczyć.
 
Cranmer jest offline  
Stary 01-06-2013, 00:07   #67
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Deszcz zmył z Lotara większość przeuroczego zapachu, a ogień pozwolił się wysuszyć.
Dzięki wcześniejszej zapobiegliwości to, co z obozowych zapasów interesowało Lotara już wcześniej znalazło się przy wejściu do kopalni. Co prawda gdyby wiedział, dorzuciłby do tego namiot, ale pożaru nikt nie przewidział. Chociaż powinni byli spodziewać się różnorakich niespodzianek.
Ciekawe tylko, jak to by się skończyło dla osoby, która pilnowałaby obozowiska...

Noc minęła spokojnie.
Zadziwiająco spokojnie. Cisza przed burzą?

Co do dalszych czynności Lotar nie miał wątpliwości. Należało wrócić do kopalni i spróbować sprawdzić, co się stało z górnikami. W końcu na tym zależało baronowi.
A skoro udało się rozwalić czaszkę, to może i z innymi niespodziankami dadzą sobie radę.
Ale - wolał zapamiętać - trzeba się trzymać jak najdalej od elfki. Dwie rany wystarczą.
 
Kerm jest offline  
Stary 02-06-2013, 16:32   #68
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
*Wszyscy*

Tak więc minęło trochę czasu nim się naradziliście. Część z was chciała zostać i wrócić do barona, inni chcieli po lesie się szwendać a inni woleli pójść i zarobić upragnione złote korony. W końcu wszyscy poza Oberynem, który stwierdził że pierdoli i nie zamierza iść do środka, postanowiliście udać się zbadać tą kopalnie. Podzieliliście się na dwie grupy, każda miała mapę kopalni na wszelki wypadek, gdyby stało się coś nie przewidzianego.

Przygotowaliście sobie zapas pochodni na wszelki wypadek i rozpoczęliście wędrówkę. Część trasy znaliście już więc dopiero pierwsze poczucie niepewności poczuliście przy rozwidleniu dróg. Dwie wąskie ścieżki, tak że ledwo dwie osoby mogły iść koło siebie, łączyły się po kilkudziesięciu metrach w jeden korytarz. Sprawdzaliście poszczególne groty ale poza miejscem pracy górników nic nie znajdowaliście. Widoczne były ślady sprzed tygodnia, jakieś grupy, ale prowadziły one wgłąb kopalni. W końcu dotarliście do groty oznaczonej na mapie miejscem B. Spora komnata, w której miało miejsce wydobycie żelaza, lecz zostało ono przerwane. Nagle i szybko. Na ziemi zostały kilofy, młoty i wypalone lampy. Można przypuszczać, że pracowało tu około dziesięciu górników.

Galvin rozglądałeś się przez całą podróż po kopalni. Odnajdujesz tutaj ślady charakterystyczne dla pracy waszego ludu. Gdzieniegdzie ludzie musieli zabezpieczyć groty balami lub drewnianymi kolumnami, by zapobiec zawaleniu się ich. Przyglądając się ścianom, sufitowi, czy ziemi i odkryłeś zatarte ślady krwi. Prowadzą one wgłąb kopalni. Sama grota jest szeroka, a ściany zdają Ci się mieć nieregularne kształty, jakby górnicy jeszcze nie zaczęli w nich grzebać.

Kolejnym miejscem w jakie się udaliście była grota o symbolu C. By tam dotrzeć musieliście się przedrzeć przez wąski korytarz, którym musieliście iść gęsiego. Patrząc na ziemię widzicie ślady stóp, które prowadzą w głąb kopalni.

Wolf przyglądając się tym śladom zauważyłeś, że właściciele ich mieli na sobie typowe wojskowe trepy. Charakterystyczna podeszwa oraz sposób w jaki stawiano kroki świadczy o tym, że w tym miejscu byli już jacyś żołdacy.

Idąc tym korytarzem co jakiś czas czulicie, że coś kłuje was w szyję. Jakby jakiś złośliwy komar przyczepił się do was i kąsał was. Czuliście lepką, ciepła krew która wypływała z miejsca ukąszenia. Oświetlaliście sobie ściany, podłogę za pomocą pochodni ale nic nie dostrzegliście. Ściany są ciemne, brudne i zakurzone, i nawet dotykając rękami ich nic nie wyczuliście.

W końcu dotarliście do bardzo dużych rozmiarów groty ( C ), od której odchodziło pięć odnóg. Zbadaliście pierw dwie pierwsze odnogi, które znajdowały się po waszej prawej stronie. Okazały się one puste i połączone ze soba, dokładnie jak mapa pokazywała. Wróciliście do komnaty C. Wiatr tam zdawał się być bardziej odczuwalny, jednocześnie do waszych nozdrzy doszedł zapach stęchlizny i gnijącego mięsa. Wszędzie panuje śmiertelna cisza, tak że słyszycie bicie waszych serc i wasze oddechy.

Czekaliście na jakiś atak, odgłosy lub kolejną zjawę lecz nic takiego nie nastąpiło. Rozdzieliliście się mimo waszych obaw, lecz bez przeszkód dotarliście do miejsca oznaczonego na mapie D.

Po drodze znów widzieliście pozostawiane rzeczy górników, lecz nigdzie nie było śladów walki, podartych ubrań a tym bardziej zwłok. Rozpaliliście kolejne pochodnie, bowiem część zaczęła wygaszać się.

Stoicie teraz przed zejściem na niższy poziom kopalni. Na dół prowadzą drewniane, lekko chwiejące się schody, lub coś na kształt “windy”. Galvin jesteś pewien, że schody są dziełem ludzi, natomiast maszyna którą można zjechać na dół jest roboty krasnoludzkiej.



To drewniane pomieszczenie, którym można zjechać na dół zabiera ze sobą sześciu ludzi z bagażem. Obsługiwana jest ręcznie, gdzie dwie osoby znajdujące się na platformie muszą kręcić dwoma naprzeciwlegle postawionymi kołowrotkami w celu opuszczenia się na dół. Kręcąc kołowrotkiem wprawiamy w ruch liny, które opuszczały na dół ową platformę.

Wychyliliście się przez barierkę chcą sprawdzić co jest na dole, lecz poza palącymi się pochodniami nic nie dostrzegliście niepokojącego. Wiatr z dołu przybrał na silę i odór stał się jeszcze bardziej odczuwalny. Jednak nadal panuje cisza, jakby kopalnia była opuszczona.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 02-06-2013, 17:45   #69
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Piwowar klęknął przy maszynie i dokładnie ją zbadał. Nie był inżynierem, ale znał się na materiałach i wolał się upewnić że wszystkie mechanizmy są w dobrym stanie.

- Opuszczona kopalnia krasnoludzka. - powiedział w końcu - To dziwna sprawa, bo nie porzucamy kopalń, póki wszystkiego nie wydobędziemy, a wtedy zwykle przerabiamy ją na strażnicę lub osadę o ile okolica jest bezpieczna. Ta musiała nie być... albo natrafiliśmy na coś co zmusiło nas do porzucenia jej. Miejsce to poza tym.. jest zapuszczone. Podniszczone. Jakby ktoś inny tutaj kopał i zrujnował naszą pracę, a potem przyszedł ktoś inny i tak dalej.

Głos krasnoluda był bardzo poważny. Nawet nie przeklął ani razu. Dalej badał mechanizm.

- Wygląda jednak że dźwig nadal jest w niezłej kondycji. Albo ludzie przy tym majstrowali albo kopalnia została niedawno przez nas opuszczona. Dziwna sprawa... dźwig służył do transportu górników, ale zwykle u nas od razu są szyny, aby można było wyprowadzać wózki z urobkiem, a tu ich nie ma. Taaa... podejrzana sprawa.

Rozejrzał się po ludziach i westchnął ciężko.

- Czujecie ten smród? Na dole znajdziemy górników albo raczej to co z nich zostało. Mam też przeczucia, że to co z nich zostało nie będzie wcale chciało spokojnie leżeć tam gdzie padło.
 
Stalowy jest offline  
Stary 02-06-2013, 18:30   #70
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dla Lotara wędrówka przez opuszczone korytarze nie była niczym przyjemnym. Ciemno, duszno, pajęczyny i na dodatek jakieś niewidzialne komary, gryzące aż do krwi.
Że ktoś tu był przed nimi, to było jasne. Narzędzia górników, odciski butów, no i, co odkrył Galvin, ślady krwi. Czy to oznaczało, że górnicy nie odeszli dobrowolnie? Że ktoś im pomógł i to w dość brutalny sposób?
Nasilający się zapach sugerował, że owa pomoc mogła się dla niektórych przynajmniej niedobrze skończyć. Odór gnijącego mięsa dość trudno podrobić. Niektóre rośliny ponoć to potrafią, ale Lotar jeszcze takich nie spotkał. I nie wierzył, by akurat tutaj miał na takie natrafić. Prędzej było to to, co zostało z górników.

Nad arcydziełem krasnoludzkiej techniki, windą, nie miał zamiaru się zachwycać. Działało - no i dobrze. Ale on sam niekoniecznie musiał to cudo wypróbowywać i sprawdzać, czy się czasem nie urwie.

- Tam może siedzieć to coś, co porwało górników - powiedział. - Chyba że przychodzili tutaj i skakali w dół.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172