|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-06-2014, 21:38 | #17 |
Reputacja: 1 | Degnir bardzo wyraźnie słyszał jak to Torsten proponuje elfowi i złodziejowi napitek w karczmie. Człek popełnił dwa wielkie afronty. Po pierwsze przed wszystkimi przyznał się do rabowania porządnych obywateli Imperium. Złodziejstwa i rabowania krasnolud nie potrafił zrozumieć. Wielu przecież ludzi i nie-ludzi potrafiło ciężko pracować na swoje utrzymanie, a takim jak Torsten po prostu się tego nie chciało robić. Woleli stawiać na szali swoje życie napadając na niewinnych. Tacy jak on nigdy nie zagrzewali miejsca na dłużej, prowadzili niepewne żywoty włócząc się po traktach… Czasami miał wrażenie, że właśnie wagabundowie są większym strapieniem dla porządnych mieszczan niż klęski żywiołowe. Bo one zdarzały się czasem, a na podróżnych napadano co najmniej raz w tygodniu. Po drugie jeśli proponował komuś pijaństwo to medyk zdziwił się, że jego i pana Felixa już nie zaprasza. Przecież tkwią tu tak samo jak inni. Nie uciekają, walczą, a do tego wykorzystują swoje talenty - khazad nawet elfowi nie odmówił pomocy przy ranach, zaś Felix póki mógł ciągle był na szpicy. - Oj Panie Torsten skoro chcesz się po wyjściu z tej kabały zabawić yno z niektórymi co tukej żywota narażają to powiem Ci jedno: lepiej żebyś jakiej rany znów się nie nabawił bo coś czuja, że następne zabiegi nie dość, że bydą wyjątkowo bolesne to jeszcze zaczna se odpowiednio za nie liczyć tak jak to żech zawsze robił. Albo możesz se chodzić ze śmierdzącą raną jeśli tako bydzie Twoja wola. Chwilę później uwagę krasnoluda odwróciło przedziwne pomieszczenie. Czegoś takiego khazad nie widział nigdy. Okropnie kontrastujące kolory, pentagramy, mnóstwo przedziwnej aparatury, a do tego księga. A raczej obrzydlistwo. Kiedy popatrzyła na niego swoim okiem Degnir poczuł jakby świat mu się zaczął usuwać spod nóg. Podświadomie wyczuł z niej wielkie zło. - Nie radza nawet zaglądać do tego chaośnictwa. We sumie nikt na razie nie przypuszczał nawet, że ta księga znajdźmy. A teraz skoro momy ją w zasięgu to trza by się porządnie zastanowić co dalej. W tym momencie przerwało mu pojawienie się ducha. Teraz już mniej się go wystraszył. - Kruca! Nie wiem jako Wy, ale jo z kolei jakoś tej bidnej zjawie ufom. Na ta chwila to je jedyno nadprzyrodzono rzecz we tej chałupie co nos na dzień dobry nie próbuje uciukać. Możno faktycznie coś ją tukej męczy. Pomyślcie – nawet jak teraz wyniesiemy tyn tom dla szczurów to nas odstrzelą i se go wezmą. Niy lepiej byłoby obadać czy kajś tu nie ma jeszcze schodów wyżej? Przeca on już chyba nóg nie dostanie. Chciołbych tam choćby zajrzeć yno na krótko chwila. Zleźć na dół do szczurów zawsze zdążymy. Tak naprawdę to Degnir wcale nie był taki pewien, że księga nie wstanie ze swojego miejsca i gdzieś sobie nie odbiegnie podczas gdy oni będą szukali schodów na górę… |