Gramy wyłącznie przez gdoca? W sensie, że nie wrzucamy postów bezpośrednio do sesji, nim nie przejdą gdoczej "cenzury"?

A tak w ogóle cześć wszystkim! :-P

Postaram się dzisiaj coś tutaj wrzucić o swojej postaci i pojawić się aktywnie na gdocu, ale dużo informacji jest do przyswojenia a dostępny prawdopodobnie będę dopiero po 22, więc nie wiem ile mi się uda coś sensownego tam wnieść.

W każdym razie jestem i w miarę możliwości działam.

Rozgrywka kładzie duży nacisk na interakcje w drużynie i podejmowanie decyzji - po pobieżnym zapoznaniu się z gdociem dzięki Szarlejowi stwierdzam, że prowadzenie tej sesji bez gdoca byłoby overkillem! :P Chyba że zmieniłoby się tryb gry na jednolinijkowy.

Ok, czekamy. ;)

Jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, to zawsze można testować jakieś cechy przywódcze (czy co tam jest) dla wszystkich postaci, które wyraziły zdanie w jakiejś kwestii i uznawać, że drużyna przystała na propozycję tej postaci, która odniosła największy sukces w teście. Ale jak wola.

Jestem przeciw. Nie lubię sytuacji w której wszyscy muszą się komuś podporządkować bo najwięcej wpakował w perswazje czy inną ogładę. Takie sprawy powinny być dogadane między graczami.

Moritz z Vogendorfu

Zwiadowca-przepatrywacz z dużym doświadczeniem. Świadczy usługi dla karawan od blisko dwóch dekad (być może ostatnio współpracował z postacią, która też się tym zajmowała). Uczciwy, skory do pomocy i zasadniczo szczery, chociaż czasem można odnieść wrażenie, że kuli się w sobie, jakby pod ciężarem jakiegoś brzemienia. Jego plecy, to jedna wielka blizna, pamiątka niewoli o orków. Z pochodzenia jest góralem z centralnego rejonu Księstw Granicznych (może znać się z drugim drużynowym góralem). W walce wręcz posługuje się mieczem i sztyletem, strzela też z krótkiego łuku. Na ramieniu nosi zakapturzonego jastrzębia, którego wykorzystuje do polowań na małą zwierzynę a jak trzeba, to i w walce.

Pytanko do MG (próbowałem na czacie na gdoc, ale coś mi się tam wykrzacza). Czy Ci niewolnicy, których pierwotnie nasza karawana miała opchnąć grafowi Danielowi Rappowi, to byli na zamówienie prowadzeni, czy tak po prostu?

Heh. Mam chyba coś wspólnego z każdym członkiem drużyny. :) Moja postać też pochodzi z Państw Granicznych, a więc można się dogadać co do naszej znajomości. :D

PS: Współczuje tym, który nie śledzili na bieżąco doca. :P Trochę się tam informacji nazbierało. :)

Do Riesenburga na zamówienie (chociaż jako że handel nie jest aż bardzo rozwinięty to trudno mówić o niewiadomo jakich biznesplanach), a dalej - stałe zapotrzebowanie robi swoje.

Luz blues. Opis przede wszystkim, mechanika zawsze na tej sesji będzie miała rolę drugoplanową.

Jeszcze kilka stron takiego natłoku informacyjnego i będą lecieć PO / wybuchać głowy. :D

Dwa czarnobiałe klimatyczne avatary i od razu przyjemniej. ;)

Chodziło mi generalnie o to, czy to wygląda jakby przywódca karawany Eugen Holdinghausen zmienił plany pod wpływem sytuacji w Kirchheimbolanden, czy też od początku zamierzał tych niewolników oddać kultystom? O ile oczywiście z naszego punktu na coś to wygląda.

Z punktu widzenia Jachena wygląda na to, że Eugen od początku coś kombinował ;)