Derlin pokręcił wąsem, zacmokał i podrapał się po brodzie. - Tyle zachodu o taką pierdułkę? - spytał. - To już nawet Pan Wiewióra ma chyba więcej w spodniach, he he! Rechocząc z własnego żartu podszedł do Yavandira i Margaret. - Też słyszeliście jakieś głosy? Te floresy na ścianach... ołtarz... ta klatka... Myślicie, że jakieś zboczone chujki trzymają tam na dole jakieś plugawe kurewstwo? |
Klatka na pewno nie była zabezpieczona żadną pułapką. |
- Coś tam na pewno jest - odparł Yavandir - Nawet jak nie kultyści to ściągnęli to na pewno jakieś gówno samo się zalęgło. - Nie ma co stać, kończcie z tą klatką i idziemy dalej. |
- Rację ma, kończmy z tą klatką i idźmy dalej, ciekawi mnie co tam w dole znajdziemy, może Ci z tej sali mieli tam jakiś magazyn lub skrytkę? Tutaj nic nie było przed nami ruszane, to dalej pewnie też. Zatliły mu się oczy na myśl o skarbach. |
- Poczekaj Valdred, ta klatka zdecydowanie jest magiczna. Jednak nie mam pojęcia czy jest niebezpieczna, być może nic szczegolnego się nie stanie jak ja dotkniesz, sama nie wiem. Ostrzegła złodzieja, gdy ten miał już dobrać się do złotej klatki. |
- Dobra, jak tamte gołąbki skończą z klatką to schodzimy, tylko w szyku, żeby nikt mi łba niepotrzebnie wychylał. My z Rurkiem idziemy przodem, reszta za nami niech się rozgląda za pułapkami. |
Wiedźma podeszła do klatki, aby wyczuć dokładniej jakiego typu magia jest przesiąknięta klatka. A dokładniej jakiego koloru wiatry magii ją spowijają. Wytężyła swe zmysły i zamarła w bezruchu. |
Ponownie użyłaś wiedźmiego wzroku, aby zobaczyć szczegóły, których zwykli śmiertelnicy nie są w stanie dostrzec. Zamknęłaś oczy i skoncentrowałaś się. Kiedy otworzyłaś je ponownie świat dookoła wyglądał zupełnie inaczej. Wszystko dookoła przesiąknięte było strumieniami wiatrów magii. Większość nie budziła podejrzeń, wyglądała naturalnie,jak te bijące z ziemi i od towarzyszy. Jednak klatka zdawała się emanować dużo silniejszą mocą niż powinna. Brak odpowiedniego przeszkolenia powodował, że przy określaniu natury magii musiałaś kierować się odczuciami, myślami , kształtami i innymi subtelnymi zawirowaniami energii magicznej. Nie potrafiłaś też nazwać i sklasyfikować wiatrów zgodnie z pojęciami doktryny kolegiów, jednak czułaś wewnętrznie charakter danej mocy. Umiałaś ją opisać i mogłaś wywnioskować, czego należy się spodziewać. Zbliżyłaś się do klatki, jednak coś rozproszyło twoją uwagę. Poczułaś ogromny lęk, jakbyś znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie. Odrażające obrazy zaczęły napływać do twojej głowy. Tylko dzięki szczęściu i odpowiednio szybkiej reakcji udało Ci się przerwać w porę ten stan. Nie udało Ci się poznać charakteru magii zaklętej w klatce. Stan strachu nie był też wywołany przez ten przedmiot. Wiedziałaś dobrze, że używanie magii może nieść ze sobą ryzyko ściągnięcia niechcianych sił. Chyba właśnie przed chwilą uniknęłaś jednej z nich. [-1PS] |
Czoło Margaret zrobiło się mokre od potu. Nie wynikało to tylko z wysiłku, ale także z tego co odczuła wykorzystując moc widzenia magii. Serce zaczęło jej mocniej bić i cofnęła się o krok od złotej klatki. Kusiło ją zabranie tego przedmiotu ze sobą, bowiem wiedziała, że mogła by z niej czerpać potężne pokłady energii, bo moc przepełniająca klatkę była ogromna. Z drugiej jednak strony bała się, bała się tego co mogło się stać, gdy zetknie się z magiczną rzeczą. Wiedźma mimo wszystko postanowiła zaryzykować. Zanim jednak dotknęła klatki ostrzegła towarzyszy. - Panowie! Nie wiem co się zaraz stanie ale zamierzam wziąć tą klatkę. Dodam tylko, że zamknięta w niej magia jest potężna. Przygotujcie się na wszystko. |
Zabrawszy klatkę Margaret poczuła, że może korzystać z jej mocy, choć była to loteria, bowiem nie udało jej się ocenić ani natury magii w niej drzemiącej, ani domyślić się tego, w jakich sytuacjach magia ta byłaby przydatna. Oczywiście może zrobić to w późniejszym czasie lub zaufać intuicji. Niestety bez zbadania natury przedmiotu trudno było stwierdzić jaki efekt przyniesie zaczerpnięta z niego moc. Klatka nie została też otwarta, choć można to uczynić w dowolnej chwili, o ile klucz, który znaleźliście, będzie do niej pasował. Ruszyliście dalej wzdłuż schodów. MUZYKA Weszliście do obszernej komnaty, w której o dziwo było dość jasno. Szybko okazało się , że było tak za sprawą paleniska, które płonęło na ołtarzu, będącym jednocześnie rzeźbą jakiejś strasznej bestii. W rogach komnaty paliły się misy z żarem, z kolei na podłodze dostrzegliście narysowany -chyba krwią- mroczny znak. Posadzka w tym pomieszczeniu także wyglądała nieco lepiej, bowiem wykonana była ze zdobionych, kamiennych płyt. Po prawej stronie, za ołtarzem znajdowały się kolejne drzwi. W tej chwili usłyszeliście też jakby ciche szepty: -Ktoś przyszedł?...To znowu on.... A któż to....Ciiii.....Zapytaj ich.... Nie, lepiej nie....Ciiii.... Valdred Poczułeś dziwne uczucie, jakby oprócz was ktoś jeszcze był w pomieszczeniu. Nikogo nie widziałeś, ale twoje przeczucia rzadko Cię zawodziły. Margaret Wchodząc do komnaty poczułaś silny chłód. Dostrzegłaś robaki wypełzające spod podłogowych kafli. Nad sufitem unosiły się w powietrzu obcięte głowy. Twoje nozdrza wypełnił słodki zapach krwi. Spojrzałaś na kamienny ołtarz, na którym palił się ogień. Wykuta w kamieniu bestia oblizała się paskudnym językiem kłapiąc ostrymi zębami, żeby po chwili pokryć się krwią spływającą z jej rzeźbionych oczu. Zakręciło Ci się w głowie i zemdlałaś. Ocuciłaś się po chwili, jednak wizje nie zniknęły. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:07. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0