lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

kymil 09-12-2017 14:51

Zingger pokiwał głową patrząc jak potok obmywa zakrwawione ciała krasnoludów.

- Cholera jasna, nie powiem, że tego nie przeczuwałem. Trup się ściele gęsto wśród nieludzi. Trzeba te ciała zbadać, zajmę się tym. Rodzaj zadanych nieszczęśnikom ran może nam coś podpowie. Ciekawym jednak czy zginęli w tym samym czasie czy pojedynczo w ciągu paru dni? Ainurson powinien coś wiedzieć. Axel, Wolfgangu, poczekajcie na mnie! Nie chcę tu sam zostawać. Wiadomo ki diabeł siedzi w krzakach i patrzy?

xeper 09-12-2017 20:05

Szlachcic udał się z powrotem do wieży, a pozostała trójka, z pomocą liny zdołała dostać się na dół, w koryto potoku. Wszyscy trzej zajęli się oglądaniem ciał porzuconych tutaj krasnoludów. Khazadowie zostali zamordowani w ten sam sposób - na ich ciałach widoczne były głębokie, poszarpane rany dwojakiego rodzaju. Pierwsze musiały być zadane pokaźnych rozmiarów pazurami. Cięcia były głębokie, zahaczające o kości. Drugie wyglądały, jakby ktoś o bardzo dużych zębach postanowił urządzić sobie posiłek z krasnoludzkiego mięsa. Brakowało kawałków kończyn, mięśnie pośladków, policzki i uda były ponadgryzane i niekompletne. Widok był odrażający i przerażający, a dodatkowo ciała zaczynały powoli puchnąć, pojawiły się na nich plamy opadowe. Muchy i robactwo wkraczały do akcji, ale całej trójce udało się zachować zimną krew. Z wierzchołka skarpy usłyszeli głosy.

To Lothar przyprowadził architekta, który w momencie, gdy wyjrzał za krawędź, zachwiał się i byłby spadł, gdyby von Essing nie złapał go za pas i pociągnął w tył. Isembard przez chwilę coś bełkotał i jęczał, potem zwymiotował i usiadł na trawie, szarpiąc zapaskudzoną brodę. Gdy się nieco opanował, zaczął gadać po krasnoludzku, więc stojacy obok niego Lothar nic nie rozumiał. Wreszcie inżynier zmienił język i zaczął mówić w reikspielu.

- Nieszczęście, wielkie nieszczęście na nasz klan spadło. Zabici. Pomordowani. Któż przyczyną złego? Z pewnością to elfia sprawka! Teraz muszę przywołać pozostałych i zawiadomić kogo trzeba. Pochówkiem się zająć. Tyle rzeczy na głowie, a czasu tak mało. Błagam - krasnolud wyglądał żałośnie. Złapał szlachcica za kolana, łzy płynęły mu z zaczerwienionych oczu. - Błagam. Zajmijcie się tą sprawą... Znajdźcie mordercę. Choć trochę odciążcie mnie, gdyż wszystkiemu nie podołam.


Isembard zdołał ogarnąć się na tyle, że zorganizował pozostających do jego dyspozycji khazadów, aby wydobyć zwłoki i przetransportować je w pobliże wieży. Orszakowi żałobnemu towarzyszyły posępne śpiewy, rwanie bród i klątwy, rzucane w khazalidzie, których wymowa była jednak wystarczająco wymowna. W związku z wydarzeniami, Isembard zdecydował, że prace tego dnia nie będą kontynuowane. Krasnoludy, jak to miały w zwyczaju, gdy doszło do śmierci, zaczęły pić...

hen_cerbin 09-12-2017 20:32

Lothar nie bardzo wiedział jak zachować się przy krasnoludzie łapiącym go za nogi (lekcje etykiety takiej sytuacji jakoś nie przewidziały w programie), więc tylko potwierdził swoje zobowiązanie do zajęcia się sprawą. Cieszył się jedynie, że w drużynie nie ma elfa, bo nie byłoby wesoło.

A gdy kamraci zabitych zaczęli pić, z braku elfa cieszył się w dwójnasób. Przecież z miejsca musieliby uciekać na barkę, zanim by się do bitki wzięli. A nikt im jeszcze nie zapłacił.

- Trzeba będzie chłopaków przypilnować - mruknął do reszty drużyny, gdy był poza zasięgiem słuchu krasnoludów - Raz, żeby się nam ze smutku nie potopili, dwa, żeby ich coś nie zeżarło. A właśnie - co tam odkryliście? - zapytał.

Kerm 09-12-2017 20:47

Wyglądało to na robotę jakiegoś drapieżnika. Nietypowego zresztą. I to Axel przekazał Lotharowi.
Jak i to, że robota, jakiej mieli się podjąć, nic a nic się Axelowi nie podoba.

- Będziemy musieli pilnować ich przez całą dobę, we dwie-trzy osoby równocześnie na straży - powiedział. - Na dodatek mamy do czynienia z czymś o pokaźnych szponach i dużej, solidnie wyposażonej paszczęce. Prawdziwy twór rodem z koszmarów, któemu najwyraźniej zależy na tym, by budowa nie zakończyła się sukcesem. Na dodatek przechodzący przez ściany - dodał na pół żartem.

- Może krasnoludy będą nocować na łodzi? - zaproponował.

hen_cerbin 09-12-2017 20:52

- O, i to jest pomysł. Jeśli to coś wyjdzie na otwartą przestrzeń będzie łatwiej je dostrzec i zabić, niż jeśli nagle wylezie ze ściany za plecami. - zgodził się Lothar.
- A warty można ustalić tak by jeden miał broń do walki wręcz, a drugi strzelecką - dodał.

Hakon 10-12-2017 02:15

Wolfgang z niesmakiem patrzył na ciała. Tak jak je potraktowano wzbierało w nim na wymioty, jednak nie zaczął wymiotów.
Po spędzeniu sporo czasu w kanałach i widząc to co w Bogenhafen widzieli był już twardszym facetem.

***

Techler słuchał kompanów z uwagą i w końcu się włączył do rozmowy.
- Lepiej im barki nie zostawiać. Potopią się lub uciekną. Spalić po pijaku też łatwo a ich noclegownia jest oddalona od konstrukcji.- Oznajmił i zastanowił się nad sprawą wart.
- Po dwóch jak Pan Lothar mówi. Tylko gdzie? Na wieży? Czy na dole?- Zadał nurtujące go pytanie.

Wolfgang rozmyślał nad tym jak magicznie się przygotować do swojej warty i czy może pomóc kompanom. Czary, których używał do tej pory nie zawiodły go. Wyostrzenie zmysłów, wyczucie niebezpieczeństwa. Wszystkie te czary były bardzo pomocne, ale działały chwilowo.

Po jakimś czasie studiując księgę wiedział co zrobić. Usiadł spokojnie pod gołym niebem i splatał magię by rzucić Wróżbę. Musiał wiedzieć czy w jakim czasie najlepiej wartować i rzucić czary wspomagające by ustrzec się przed niebezpieczeństwem czekającym na nich tej nocy.

kymil 11-12-2017 14:56

Bernhardt poparł pomysł Wolfganga.

- Też jestem zdania, że barka jest dla nas, nie dla brodatego ludu. Nie daj boże ze strachu w nocy odpłyną i łódź nam zniszczą. Nie mówiąc o możliwości potopienia. Warty możemy wziąć po dwóch. To dobry pomysł. Wyrychtuję tylko kuszę i możemy śledzić całe otoczenie z góry, z wieży. Mogę wziąć pierwszą wartę. I tak dzisiaj nie usnę zapewne. Kto jeszcze
chętny?

hen_cerbin 11-12-2017 15:18

Lothar przyznał rację kompanom. Może barka to nie taki dobry pomysł - pijane krasnoludy, ogień, nasmołowane drewno... Ale pomyślał o czymś jeszcze.
Dopytał krasnoludzkiego inżyniera, czy wcześniejsze zniknięcia były tylko nocą i jeśli okazało by się, że tak było w istocie, wyszedłby z propozycją:

- Jeśli to coś atakuje tylko w nocy to może całą czwórką zarwiemy nockę, a odeśpimy w dzień, gdy nie będzie niebezpieczeństwa? Wtedy dwie osoby będą mogły być na szczycie wieży, a dwie w tym pomieszczeniu, z którego zniknęły krasnoludy.

xeper 12-12-2017 22:58

Krasnoludy, mimo że pijane, poza hałasowaniem nie sprawiały większych problemów. Siedziały w swoich barakach i wyłaziły tylko po to, aby ulżyć sobie w ten czy inny sposób. I gdy khazadzi topili swoją rozpacz w alkoholu, czterej awanturnicy przygotowywali się do pilnowania budowy. Na miejsca, w których mieli zamiar czuwać, wybrali szczyt niedokończonego semafora, z którego można było mieć wgląd na całą okolicę oraz pomieszczenie, w którym doszło do zniknięcia krasnoludów. W wyższej lokalizacji pozycje zajęli Axel i Bernhardt, obaj uzbrojeni w broń strzelecką. We wnętrzu na rozwój wydarzeń czekali Lothar i Wolfgang, który wcześniej zdołał z pomocą magii określić czas, tego co miało się dokonać.

Zmrok zapadł nad rzeką Reik, słychać było kumkanie żab i sporadyczne odgłosy wodnego ptactwa, ukrywającego się w przybrzeżnych zaroślach. Po nocnym niebie krążyły bezszelestnie nietoperze, a gdzieś dalej słychać było hukanie polującej sowy. Nocne niebo skrzyło się gwiazdami, które w paru miejscach kryły się za ciemnymi plamami wolno sunących na wschód obłoków. Nisko nad horyzontem pojawił się wąski rożek Mannslieba, a jego mrocznego brata tej nocy nie było nigdzie widać. Co oczywiście o niczym nie świadczyło, gdyż Morrslieb był zupełnie nieprzewidywalny co do swojej pozycji na nieboskłonie i czasu w jakim pojawiał się i znikał.

Na górze Axel chrapał w najlepsze, a Zingger wypatrywał oczy lustrując ciemności wokoło wieży sygnalizacyjnej. Krasnoludy powoli cichły, pogrążając się w ponurym stuporze. Na dole, obok paleniska spokojnie oddychając, w przekonaniu, że do godziny przedświtu nie wydarzy się nic niepokojącego spał magister Techler. Obok niego, pogrążony w myślach siedział von Essing.

Dopiero cień, jaki poruszył się na ścianie, był znakiem, że w pomieszczeniu pojawił się ktoś jeszcze. Lothar ze zdumieniem przetarł oczy. W podłodze ziała czarna, okolona nikłą, błękitną poświatą dziura, doskonale wpasowująca się w kształt jednej z kwadratowych, kamiennych płyt. Ponad nią stała olbrzymia postać o szarej skórze, długich ramionach, zakończonych uzbrojonymi w czarne, brudne szpony łapskach. W noszącej pozór ludzkiej, ale bestialsko wykrzywionej twarzy błyskały zęby, spiłowane w kształt wypełniających szerokie usta stożków. Gdyby Lothar wcześniej widział pokąsane zwłoki krasnoludzkich inżynierów, mógłby dopasować te właśnie zęby do ran im zadanych. Szlachcic zdołał jeszcze, zanim humanoid zaatakował, zauważyć, że ciało potwornego osobnika odziane było w resztki poszarpanych ubrań, a na szyi, na łańcuchu dyndał długi na stopę, szeroki na cal, żelazny cylinder.

A potem potwór skoczył, błyskawicznie pokonując dystans między dziurą w podłodze a stanowiskiem Lothara. Ten jednak oprzytomniał na tyle, aby uskoczyć w bok. Pazury tylko drasnęły go w nogę, rozrywając skórznię i pozostawiając na skórze trzy krwawe pręgi.

hen_cerbin 12-12-2017 23:19

- Kurwa! - nagły krzyk bólu rozdarł nocną ciszę. Cokolwiek wystraszonemu Lotharowi strach wcale nie przeszkadzał w głośnym krzyku, wręcz przeciwnie.
- Alarm! - rozdarł się ponownie, przyjmując pozycję obronną przed Wolfgangiem. Miecz i lewak powinny stanowić jakąś osłonę przed pazurami stwora dopóki mag się nie obudzi. Lothar-Szlachcic podjąłby uczciwą walkę jeden na jeden, ale Lothar-Kanciarz miał już dość dochodzenia do siebie po ciężkich zranieniach i wolał poczekać na resztę zanim rzuci się do ataku. Zresztą, co tu kryć, choć starał się tego nie okazywać po sobie, trochę się bał.
- Co to kurwa jest? - zastanawiał się na głos.

Gdy mag się obudził szlachcic podzielił się planem:
- Skup się na czarowaniu, będę Cię osłaniał. Walka parą: ja defensywa, Ty ofensywa!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172