Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2018, 01:06   #1
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Laurenor powoli jadł swój posiłek. Jadło dość ciężkie było jak na gusta elfa, ale na tyle lekkie by był zaskoczony, że podano w ludzkim mieście.
Nie komentował pojawienia się mnicha i dwójki nieznajomych i tylko podczas dalszego spożywania wieczerzy przyglądał im się uważnie. Patrzył także na reakcję pozostałych przy stole i od czasu do czasu zerkał na krasnoludzkich kamieniarzy czując co jakiś czas ich wzrok na sobie.

Elfi mag skwitował podróż do klasztoru skinieniem głowy. W klasztorach często ludzie trzymali cenne manuskrypty i inne przydatne księgi. Warto zerknąć do tamtejszej biblioteki a jak on i kompani zarobią trochę złota to na przyzwoitym poziomie i on pożyję znowu jakiś czas.

Komentarze co do przyrodzenia elfów Laurenor skwitował delikatnym uśmiechem. Bawiło go jak ludzkie kobiety i krasnoludzica są obeznane w temacie.
- Panny widać doświadczyły nie jednej uciechy ze strony moich rodaków jak widzę.- Delikatnie się odgryzł.
- Ja pochodzę z Marienburga i co do leśnych kuzynów nie mogę się wypowiadać. Może panienki mają rację.- Dodał łagodząc temat.
- W każdym razie dziękuję za gościnę i zjawię się w pokoju gdy już panienki będą czyste i pachnące, a co najważniejsze odziane.- Uśmiechnął się życzliwie.
- Nie chciałbym byście się krępowały.- Dodał i kiwnął kobietom głową.

- Czy u Pani można zostawić ubranie do oporządzenia i wyczyszczenia? Rad bym był także z kąpieli jeśli Pani ma takowe miejsce gdzieś indziej niż pokój. Jak nie to proszę się nie kłopotać.- Zapytał gdy żeńska część poszła do pokoju. Sam chciał się oddalić z głównej izby bo coś mu mówiło, że kłopoty by na niego spadły gdy zostanie sam z krasnoludami.
 
Hakon jest offline  
Stary 06-05-2018, 19:09   #2
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Ryży jako jeden z ostatnich został przy stole. Ostatnim tęsknym spojrzeniem omiótł puste talerze i pojedyncze resztki żywności. Przeciągnął się marząc o ciepłym posłaniu, ale zanim rozłożył się do spania, wrócił sprawdzić Natkę do stajni. Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś chłopca stajennego, gdzieś tutaj powinien spać…
Ku zdziwieniu niziołka chłopiec stajenny wcale nie spał, ba nawet doglądał pozostawionych wierzchowców. Poważana karczma nie mogła sobie pozwolić na takie uchybienie. - Pański kuc ma się dobrze - powiedział niepytany, witając Ryżego. W kontaktach z rycerzami czy na nawet ich świtą nie mógłby sobie podzielić na takie zuchwalstwo.
- Ah młodzieńcze, cieszę się, że Cię widzę i to do tego akurat przy opiece nad naszymi czworonożnymi przyjacielami - Ryży, po sutej kolacji podlanej dobrym winem, był bardzo pozytywnie nastawiony do całego świata. - Właśnie miałem Cię prosić o przysługę, chociaż nie wiem, czy nadal to będzie konieczne. Widzisz, mam zamiar dziś wyspać się porządnie, bo zdrożon jestem tęgo po trudnej i dalekiej drodze. Chciałbym, żebyś czujnym okiem rzucił na moją Natkę - poklepał kuca, żeby wiadomo było dokładnie o którego konika chodzi. - Na moje tobołki i tak samo na dobytek moich towarzyszy. - zrobił szerszy gest ręką. - Zapewne w tak zacnym lokalu dobrze Ci płacą za Twoją pracę, ale kilka dodatkowych miedźków zawsze się przyda, co? - mrugnął do niego okiem i sięgnął do sakiewki. Wydobył dwa pensy i podał chłopakowi.
- Nie płacą najgorzej, ale tak jak szanowny pan mówi kilka miedziaków przyda się na pewno. -potwierdził głową, po czym nieśmiało wyciągnął rękę po dodatkową zapłatę. - Będę ja miał na wasze wierzchowce baczenie, a na twoją Natkę szczególnie. - podchodząc do kuca wyciągnął z kieszeni jabłko i podał pod pysk - tym sposobem chciał wyzbyć się poczucia winy wobec wziętej dodatkowo zapłaty.
- A powiedz mi jeszcze, kiedy i jak mógłbym porozmawiać z waszym kucharzem? Słyszałem, że gotuje u was mój pobratymiec. Wasza kuchnia jest bardzo interesująca smakowo i to i owo bym z nim chętnie omówił - uśmiechnął się szeroko na wspomnienie kolacji i spojrzał na chłopca, który przerastał go wzrostem.
- Kuchnia? - Głos elfa dobiegał z góry, z drewnianego podestu nad przegrodami dla koni, gdzie przechowywano siano. Tuż po tym krótkim pytaniu niziołek usłyszał charakterystyczny dźwięk korka skrzypiącego w szyjce butelki, a potem splunięcie. Korek spadł tuż obok stajennego. - Polecam inne specjały bretońskie. Drabina jest po lewej stronie.
Ryży zerknął na stajennego, czekając na odpowiedź.
Stajenny nieco zdziwiony obecnością elfa, z początku nic nie odpowiedział.
- Fido pewnie nie ma czasu na rozmowy widząc ilu gości musi obsłużyć. Ale z ranka pewnie chętnie z panem porozmawia, a może i do pomocy weźmie. On lubi poznawać nowe smaki, jak na niziołka przystało. - odrzekł Ryżemu. - Co do specjałów jeśli o trunki chodzi to wino bretońskie polecam, radzę jednak z daleka od piwa się trzymać chyba, że kto lubi na niestrawność chorować.
- W sumie rano mi nawet pasuje. Teraz będę miał - zerknął w stronę drabiny, której szczyt tonął w mroku - międzyrasowe spotkanie na szczycie, które może potrwać do późnych godzin nocnych. - Ryży sięgnął raz jeszcze do sakiewki i wydobył 2 pensy. - Możesz wyświadczyć mi jeszcze jedną przysługę? Przyda nam się tutaj na górze trochę zimnego mięsa i jeszcze deska serów, z których ponoć słyniecie. Możesz nam coś dostarczyć za 2 pensy? - zapytał wręczając je już chłopakowi. - I poprosić od razu Fido, żeby znalazł dla mnie czas jutro rano na pogawędkę? Będę na górze - wskazał i udał się od razu w stronę drabiny. Całkiem zręcznie wspiął się na górę i odczekał chwilę, żeby wzrok przyzwyczaił się do mroku. Gdy tylko dostrzegł elfa, ruszył w jego stronę.
- Dziękuję - skinął stajenny - powiem kucharzowi, że chce pan się z nim widzieć, a sery oczywiście przyniosę, proszę tylko na czas mej nieobecności przypilnować koni inaczej pani Joanna głowę mi urwie - po czym odszedł ze stajni w kierunku kuchni.
- Rad jestem z tego zaproszenia - uśmiechnął się szeroko, siadając naprzeciwko. - Ja się od początku naszej znajomości trochę już nagadałem, to sobie teraz chętnie zwilżę gardło - po czym wyciągnął butelkę z resztką wina z kolacji zza pazuchy.
- Moja butelka już jest otwarta. - Ari’Sainen trzymał ją w wyciągniętej ręce siedząc na przygotowanym posłaniu i opierając się plecami o drewnianą przegrodę. W ciemnej stajni jego tatuaże nie były aż tak widoczne, a gest wykonany w stronę niziołka niemal przyjacielski. - Dobre nawet. Siadaj, na kocu nie ma wiele miejsca, ale się zmieścisz.
Ryży przez chwilę zastanawiał się, czy to przytyk do jego wzrostu czy też zwykłe stwierdzenie faktu. Elf nie wyglądał jednak na żartownisia.
- Niezłą kompanię sobie uzbieraliście. Myślałem, że to my wyglądamy niczym płaszcz żebraka, z każdą łatą z innego materiału i w innym kolorze. Wspólny cel was gdzieś prowadzi czy tylko w tym samym kierunku zmierzacie?
- Każdy z nas ma swoje cele, jak sądzę - odpowiedział przyjmując butelkę i biorąc łyk. - A z drugiej strony, włóczyliśmy się bez celu osobno to tu i tam. Ale jakiś czas temu trafiliśmy na interesującą sprawę odnalezienia dawno zaginionego członka rodziny jednego hrabiego w Altdorfie, która nas połączyła. I od tej pory jakoś tak wyszło, że włóczymy się dalej bez jakiegoś większego celu, tylko razem. A jak jest z wami?
- My? My pójdziemy tam, gdzie nam zapłacą, choć niektórzy będą pewnie patrzeć na to kto płaci, i za co. - Butelka krążyła między dwoma, jakże różnymi mężczyznami.
- A co was połączyło do wspólnej podróży? - Ryży zerknął na dół, czy chłopak nie wrócił już z przegryzkami. Wina też było coraz mniej i zastanawiał się, czy nie zamówić jeszcze jednej butelki.
- Śmierć nas połączyła. Albo życie, zależy jak patrzeć. Einon kara’al orr’uk meniel sedoni. - Elf umilkł na dłuższą chwilę, po czym wziął głębszy niż do tej pory łyk wina. - Eh, nieważne. Żyjemy. Trzeba się cieszyć. Pić. Śpiewać. - Ari’Sainen nie wyglądał, jakby się cieszył czy miał zamiar śpiewać. - Widzisz Ryży, tego powinniśmy się wszyscy uczyć od ciebie i twojej rasy. Radości.
Tymczasem stajenny wracając z tacą sera i połową butelki wina zawołał - jestem już, dziękuję za przypilnowanie przybytku - położył tacę wraz z winem przy drabinie i poszedł w głąb pomieszczenia doglądać powierzonych mu wierzchowców. Marchwiowy rozjaśnił się na twarzy.
- No, skoro o radości mowa. Zaraz wracam, wywinduję tu tylko parę jej kęsów - zatarł ręce, oddał obie butelki elfowi i ześlizgnął się na dół. - Dziękuję Ci młodzieńcze, ale zupełnie zapomniałem Cię zapytać. Jak masz na imię? I poprosiłeś ode mnie Fido o chwilkę jutro nie tak całkiem rano?
- Henri - odrzekł stajenny - tak poprosiłem - potwierdził z uśmiechniętą miną.
- Dziękuję Ci bardzo, Henri - rzekł chwytając wiktuały. - Ciebie rano też tu znajdę? Chciałem jeszcze trochę pogawędzić, ale teraz zajęty jestem.
- Rano kończę pracę, wrócę tutaj dopiero na następny dzień. - odparł stajenny dając do zrozumienia, że musi wracać do pracy, nie chcąc narazić się właścicielce karczmy.
- Ah, szkoda. Gdybyśmy się więc nie zobaczyli, to wszelkiej pomyślności i do zobaczenia być może w naszej drodze powrotnej - kiwnął mu na pożegnanie głową i ostrożnie zaczął się wspinać pilnując, aby jedzenie dotarło w całości na górę. Przysiadł się obok elfa i rozłożył żywność, kładąc obok butelkę.
- Z tego co widziałem, dużo nie jadłeś. Ja natomiast - poklepał się po brzuchu - lubię dobrze zjeść, bo w drodze różnie bywa. Jeżeli masz ochotę dotrzymać mi towarzystwa również w jedzeniu, to zapraszam - wskazał mięso i sery. - A wracając do rozmowy, Francois, wasz towarzysz, w rodzinne strony tu wrócił? Przypadek jakowyś, czy tęsknota? I jutro już w drogę chcecie ruszać? Chyba nie przepada za ciotką w takim razie - ni to do siebie ni do elfa dodał niziołek, drapiąc się po głowie. Odłamał kawałek sera, napił się wina i zagryzł.
- Nie jestem głodny. - Elf po raz kolejny przechylił butelkę. Kiedy jednak niziołek zaczął dopytywać o Francois, sięgnął do tacki przyniesionej przez Ryżego. - Nie ma tego z orzechami? Szkoda, zawsze mi smakował. Niech będzie ten, przynajmniej nie wygląda i nie pachnie, jakby spleśniał. - Przeżuwał powoli, chwilowo nie wlewając w siebie wina. - Aha, rzeczywiście dobry. Powinniśmy wziąć go na drogę, kiedykolwiek nie ruszymy. A kiedy już ruszymy, będzie pewnie jeszcze więcej okazji na pogaduszki przy serze i winie. Chyba pora na mnie, trzeba odespać trudy dnia dzisiejszego. - Ari’Sainen podłożył sobie pod głowę zawinięty płaszcz, ziewnął potężnie i przymknął oczy.
- Dobrej nocy życzę w takim razie, do zobaczenia rano - życzył niziołek. Elf zaskoczył go zaproszeniem do picia, ale chyba jednak Ryży za dużo gadał, mimo wszystko i zraził nowopoznanego. Trudno, może następnym razem coś więcej się dowie o tej dziwnej grupie. Resztkę butelki zostawił elfowi, gdyby ten zbudził się spragniony w środku nocy. Jedzenie zabrał ze sobą - uznał, że przy elfie i tak by się zmarnowało. Zniósł to wszystko na dół i położył na półce poza zasięgiem koni. Potem powoli przeszedł się po stajni, aż znalazł Henriego.
- Witaj ponownie - zagadnął wesoło, ale w duchu westchnął. Wszyscy jego towarzysze już chyba śpią, a on musi ciągle pracować. - Mój kompan już się zmęczył i poszedł spać, a zostało mi jeszcze parę przekąsek, opodal mojego kuca. Może siądziesz i dotrzymasz mi towarzystwa w jedzeniu?
- Nie - stajenny odparł zdawkowo, - pan niech lepiej też już idzie spać. Dobranoc.
Ryży wrócił więc do Natki, spakował prowiant na podróż, po czym zajrzał do głównej sali, czy jest tam jeszcze ktoś, z kim możnaby pogadać.
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 06-05-2018 o 21:22.
Gladin jest offline  
Stary 08-05-2018, 22:15   #3
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację

Noc z 8 na 9 Erntezeit 2501 KI (1523) - Dzikie Wino, Parravon
Laurenor

- Ależ oczywiście - odparła Joanna, na zadane jej pytanie - należy wejść schodami w dół, by po lewej stronie znaleźć małe pomieszczenie, w którym możemy przygotować kąpiel. Co do ubrania, to proszę zostaw je w tym pokoju, a do południa będzie odświeżone - właścicielka chwyciła elfa za dłoń, po czym zeszła z nim na dół pokazując pomieszczenie - wyczuwam w tobie energię - rzekła ściszonym głosem - pielęgnuj ją i ucz się, a ona odpłaci ci z nawiązką - po tej dobrej radzie udała się do głównej sali, a po chwili do małego pokoiku, w którym stało tylko krzesło wniesiono balię. - Woda musi się ugrzać - powiedziała blond włosa dziewczyna - czy życzy pan sobie czegoś jeszczę? - zapytała stojąc w drzwiach.

Wszyscy

Noc była długa dopiero co poznani towarzysze mieli swój cel. Wiedzieli, że jutro wyruszą na kolejną wyprawę do klasztoru La Maisontaal oraz doliny Frugelhofen - miejsc w których prawie każdy z towarzyszy znajdzie coś czego szuka. Do gości wyszło jeszcze więcej pięknych pomocnic właścicielki Dzikiego Wina, które dbały o to by klientom niczego nie brakowało. Tylko grupka mężczyzn siedząca przy stole, przy którym usiadła również nowo poznana drużyna nerwowo patrzyła w kierunku Hugona i Foggi. Dwójka zwadźców rozpoznała w jednym z nich podglądacza, który kilka godzin temu spadł z drabiny. Do żadnych ekscesów jednak nie doszło a to za sprawą właścicieli, która czuwała nad wszystkim co rusz robiąc jakieś notatki.

Dobre jedzenie oraz wyśmienite wino sprawiły, że ci co zostali w głównej sali mieli świetne nastroje i pewnie biesiada trwała by dłużej gdyby nie fakt, że do świtu pozostało ledwie kilka godzin, a właścicielka stanowczym głosem poczęła wypraszać tutejszych mówiąc by wracali do swych domów. Za posłania gościom, którzy zmuszeni byli nocować we wspólnej sali, służyły połączone ze sobą ławy nakryte grubymi kocami. W kominku wesoło płonął ogień, a za ostatnim z wychodzących na chłodną noc zaryglowano drzwi. Noc a raczej to co z niej zostało minęła szybko i spokojnie. Tuż po świcie, z kuchni słychać było pojedyncze dźwięki świadczące o przygotowywanym śniadaniu. Ryży nie mogąc się już doczekać poznania tutejszego kucharza postanowił pomóc w kuchni, bo choć na codzień zawodowo trudnił się walką to gotowanie jako na niziołka przystało było bardzo bliskie jego sercu.

Gdy już wszyscy goście zebrali się na wspólnym śniadaniu, znów rozpoczęły się rozmowy, a trzy grupy zebrane we wspólnej misji poznawały się coraz bardziej.
- Spotkamy się w południe - oznajmił mnich Otto zarzuciwszy na plecy wypchaną sakwę. Wychodząc życzył - miłego poranka, i smacznego obiadu. Najedzcie się zawczasu bo do klasztoru zajdziemy jutro na wieczór. - pożegnał się z właścicielką mocno ją ściskając, po czym wyszedł nie mówiąc już nic więcej.

Tuż po śniadaniu Olegario zgodnie z poleceniem François udał się do właścicielki prosząc ją o pomoc w wyleczeniu ręki. - Połóż się tutaj - wskazała ławkę - i zamknij oczy mój chłopcze . Olegario zrobił jak mu kazano, a do izby weszła ruda Helena, która poczęła wmasowywać w rękę jakąś maść o dość intensywnym słodkim zapachu. Joanna natomiast rozpoczęła inkantację w nieznanym mu języku. Nagle ręka zrobiła się gorąca tylko po to by po chwili zrobiła się lodowato zimna. Helena wytarła maść, a chłopak znów mógł w pełni sprawnie posługiwać się swą ręką.

Na targu mimo wczesnej godziny panował wielki ruch, co wykorzystała Lavina klucząca wśród wielu ludzi plebsu i mieszczan. Nie wiedziała, że jest obserwowana i tylko jej wielka zręczność w ucieczce sprawiała, że choć łup był całkiem zacny bo zdobyła sakiewkę z zawartością tuzina ecu to na targu nie miała się już co pokazywać. Ukryła się więc w cieniu i okrężną drogą wróciła do Dzikiego wina.

Na targ ruszyli również Olegario, Alane, Ryży oraz Dieter. Pierwszy z całej czwórki poszukiwał dla siebie ulubionej włóczni, którą znalazł bez trudu, po negocjacjach cenowych kupił on prawie nieużywaną włócznie za koszt 4 ecu.

Całkiem egzotyczna trójka wędrowców składająca się z człowieka, elfki oraz niziołka poszukiwała dodatkowego zajęcia, jakiego mogliby się podjąć podczas wyprawy w góry, nikt jednak nie oferował żadnej dodatkowej pracy. Nawet listy gończe, nie oferowały żadnej godziwej zapłaty za odstawienie do zamku podejrzanych typów. Zresztą i tak nie zamierzali tak szybko wracać do Parravonu.



Olegario - żywotność 14/14
Olegario - odpisz sobie 4 ZK
Lavina - dopisz sobie 12 ZK




 
Feniu jest offline  
Stary 09-05-2018, 08:29   #4
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lavina lawirowała miedzy ludźmi na targu szkając wartego zachodu celu, ale nie mogła oprzeć się uczuciu, że jest obserwowana. Dreszcz podekscytowania przebiegł jej po plecach, uszczuplanie ludzi z nadmiaru monet było wspaniałe ale dreszcz emocji że może w każdej chwili być złapana dodawał dodał pikanterii do całego procesu.

Niestety pamiętając, że ma czas tylko do południa, po ‘pożyczeniu sobie’ czyjejś nie pilnowanej sakiewki ruszyła z powrotem do Dzikiego Wina. Spakowała swoje suche już manatki i znalazła Joanne w celu rozliczenia się za nocleg oraz posiłki.

Dopiero wtedy poszła do stajni, wykorzystując brak wścibskich oczu przerzuciła ‘znalezione’ fundusze do swojej sakiewki pozbywając się pierwotnej, a resztę czasu spędziła przygotowując w milczeniu swojego bułana do drogi.
 
Obca jest offline  
Stary 09-05-2018, 08:38   #5
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
- Dzień dobry - powiedział Fido widząc wchodzącego do kuchni Ryżego - Przyszedłeś pomóc mi ze śniadaniem? - zapytał bez zbędnych wstępów. - Wstawiłem już jajka do wrzątku, a w piecu pieką się bułki. Do tego mamy pasztet z zająca, ser i klopsiki w sosie grzybowym.
- Miły ranek - odpowiedział Marchwiowy. - To gdzie znajdę fartuch? - zapytał rozglądając się po kuchni. Nie szukał wzrokiem niczego konkretnego, ale był ciekaw nowej kuchni. Jak są rozmieszczone stoły, półki, paleniska? Jak są składowane przyprawy, warzywa? Kto wie, jaki ciekawy pomysł dla siebie można wynieść obserwując nowe miejsca. - Ryży Marchwiowy jestem, zapomniałem wczoraj wieczorem Henriemu się przedstawić. A do bułek może jakiś dżem?
- Fartuch wisi przy drzwiach do kuchni, a kuchnia jak widzisz dość skromna jak na tak duży przybytek, ale radzę sobie jak mogę. Wybacz również moje maniery mam na imię Fido. - kucharz na chwilę zrobił przerwę w rozmowie po to by wyłożyć z pieca świeże bułki. - Są powidła ze śliwek, oraz dżem z aronii.
- Ryży Marchwiowy, miło mi. Żałuję niestety, nie mam ze sobą naszego rodowego specjału. Następnym razem, gdy będę tędy przejeżdżał postaram się o słoiczek dżemu marchwiowego - odparł.
- Również tego żałuję przyjacielu ale gdybyś kiedyś wybierał się jeszcze do Parravonu wspomnij sobie o mnie, chętnie spróbuję twego dżemu - powiedział z uśmiechem kucharz. - Ale teraz czas zabrać się do pracy na rozmowę będzie czas później - zakasał rękawy i zajął się przygotowywaniem śniadania. Szło mu to sprawnie, tak sprawnie, że Ryży raczej przeszkadzał niż pomagał świetnie zorganizowanemu kucharzowi. Gdy skończył zadzwonił kilkukrotnie małym dzwonkiem, a nagle w kuchni pojawiło się kilka młodych dziewczyn wynosząc przygotowane jedzenie.
- Dziękuję za pomoc - powiedział Fido i uścisnął dłoń Ryżego.
- Masz teraz chwilkę na rozmowę? - odpowiedział tenże ściągając fartuch. - Jeżeli palisz, to możemy zapalimy gdzieś na zewnątrz?
- Dawno nie paliłem porządnego fajkowego ziela - Fido uśmiechnął się do Ryżego - zerknę tylko na salę, czy wszystko podano i możemy wyjść na tył budynku.
Wrócił po chwili i zaprowadził Ryżego na małe podwórko otoczone winoroślami, dorodne grona w kolorze purpury i zieleni zwisały na uginających się pod ich ciężarem pnączach. Po drodze zahaczyli o piwnicę, z której sięgnął butelkę wina i karafkę z chłodną wodą. Na środku stała ławka, a przy niej mały stolik, na którym Fido postawił dwa pucharki, do których nalał wino rozcieńczając je wodą.
- Tobie też rozrobić z wodą? - zapytał.
Z kieszeni wyciągnął krótką fajkę, którą nabił zielem fajkowym otrzymanym od nowo poznanego niziołka. Przypalił i zaciągnął się kilka razy, po czym rozsiadł się wygodnie na ławce.
- Tak, poproszę - odpowiedział wojownik wskazując wodę. Rozejrzał się ciekawie, nabijając fajkę. - Gdy jesteśmy w drodze, to dla naszej wesołej kompanii służę za kucharza. Nie, żeby mi to przeszkadzało - uśmiechnął się. - Ale skoro już gotuję, to chciałem połączyć przyjemne z pożytecznym i nauczyć się czegoś nowego. Wdzięczny byłbym za kilka wskazówek odnośnie lokalnych ziół, które mógłbym zebrać po drodze i użyć do eksperymentów kuchennych.
- Na ogół używam tymianku - wskazał palcem glinianą donicę, w której rosły zioła - lebiodkę i miętę pieprzową, tymczasem zerwij sobię kilka gałązek, a później dam ci woreczek z suszonymi ziołami, którymi zdobędziesz sercę niejednej kobiety - Fido wyszczerzył zęby w uśmiechu zaciągając się ze swej fajki. Ryży przyjrzał się roślinom. Znał je, chociaż w domu większość z nich musiała być uprawiana w domach, nie na polu.
- Ciekawi mnie, jakie koleje losu przywiodły Cię do pracy akurat tutaj? Mnie na razie bardziej ciągnie wojaczka, ale kiedyś nadejdzie czas, gdy będę chciał zawiesić miecz na ścianie i znaleźć sobie jakieś miłe miejsce do życia. Każda inspiracja jest dla mnie cenna.
- Długo by tu opowiadać, nie ma jednak na to zbytnio czasu, może gdy będziecie wracać przez Parravon uda nam się porozmawiać dłużej. Do Parravonu przyjechałem wraz z wojskiem, będąc kucharzem wojskowym.
- Wydaje mi się, że właścicielka ma już swoje lata. Co zrobisz, gdy jej już zabraknie?
- Swoje lata ma, ale trzyma się nadzwyczaj dobrze, a gdy jej zabraknie - zrobił pauzę zastanawiając się chwilę rzekł - pewnie pójdę dalej, szukać szczęścia lub zostanę tutaj o ile ktoś porządny przejmie interes pani Joanny.
- Mój ród wyspecjalizował się w uprawie marchwii, stąd zresztą i nazwisko przybrane przez założyciela. A jak to u was wygląda? Gdzie zaopatrujesz kuchnię w warzywa? Jest tutaj ktoś, kto specjalizuje się w dostawach warzyw najwyższej jakości, a marchwii w szczególności?
- Wszystko kupuję na targu od sprawdzonych dostawców - odpowiedział na zadane pytanie.
- Ah, jeszcze jedno pytanie, jeżeli pozwolisz. Chciałbym się przejść na miasto poszukać jakiś ogłoszeń, płatnego zajęcia dla naszej grupy. Wiesz może, gdzie najłatwiej znaleźć coś takiego?
- Najlepiej szukajcie na targu, w łaźni lub w rejonie zamku - odrzekł kucharz - tam zawsze można znaleźć ludzi szukających pracowników.
- Na targ i tak planuję zajrzeć, ciekaw jestem. - Palili potem przez jakiś czas w ciszy, a gdy tytoń już się znacznie wypalił, Marchwiowy wstał i wyciągnął rękę. - Pożegnam się już, jeżeli chcę złapać moich towarzyszy, zanim na targ pójdą. Szkoda, że tak ich gna, że nawet dnia nie spędzą na miejscu, może faktycznie, gdy będziemy wracać, znajdzie się więcej czasu.



 
Gladin jest offline  
Stary 09-05-2018, 11:50   #6
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wieczór
Rozmowa z ewentualnymi przyszłymi towarzyszami podróży była całkiem ciekawa, ale perspektywa wspomnianej podróży skłoniła Foggię i Huhona do szybszego powrotu do pokoju.
- Zestawimy...? - spytał, wskazując na stojące po drugiej stronie pokoju łóżko.
Co prawda spędzili kilka upojnych chwil, ale to nie znaczyło, że Foggia będzie miała ochotę na powtórzenie przyjemności czy spędzenie nocy pod jednym kocem.
- Jasne. - Tileanka uśmiechnęła się pod nosem, po czym pomogła towarzyszowi z przesunięciem łóżka. Potem po prostu uwaliła się na nim. - Jak błogo... teraz przynajmniej będziemy mieć więcej miejsca. No i może się nawet wyśpimy. - Mrugnęła do Hugo, po czym oparła się plecami o wezgłowie. - Co sądzisz o tych na dole? I o dalszej podróży z nimi?
- Trudno ocenić po paru minutach rozmowy - odparł Hugo, przyglądając się leżącej dziewczynie. Widać było, że bardziej skupia myśli na niej, niż na poruszonym przez nią temacie. - W sumie... pewnie powinniśmy zaryzykować. Jak by nie było, w grupie raźniej. Więcej wartowników, czyli więcej czasu na spanie. I nie tylko my byśmy dbali o bezpieczeństwo braciszka.
- Dokładnie, też tak uważam - odparła. Mieli z Hugo podobne podejście do wielu spraw, co cieszyło kobietę. - A teraz chodź, złapmy jeszcze kilka godzin snu. - Klepnęła wolne miejsce obok siebie, a gdy mężczyzna do niej dołączył, wtuliła się w niego. Hugo poprawił się nieco, by i jemu i dziewczynie było wygodnie... chociaż niekoniecznie o kilku godzinach snu myślał. A przynajmniej nie tylko o śnie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 09-05-2018 o 11:54.
Kerm jest teraz online  
Stary 09-05-2018, 11:52   #7
 
Moshanta's Avatar
 
Reputacja: 1 Moshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputację
Ranek w gospodzie

Wyjazd po południu oznaczał możliwość poleniuchowania, więc Foggia i Hugo nie byli pierwszymi osobami, jakie zjawiły się na śniadanie. Wprost przeciwnie - gdy pojawili się w jadalni siedziało tam już wiele znajomych i nieznajomych osób.
- Popatrz... nasz... widz... - Hugo skinieniem głowy wskazał grubaska, który wczoraj zaliczył upadek z drabiny. - Myślałem, że bardziej oberwał.
- Ja też, bo nieźle gruchnął z tej drabiny. Jak widać miał szczęście. Za dużo szczęścia... zobacz, jaki speszony teraz siedzi. - Tileanka zaśmiała się perliście, co jeszcze bardziej pogrążyło w zmieszaniu podglądacza. - Jakieś plany przed wyjazdem? Bo ja w sumie nie mam nic do załatwienia na mieście, więc możemy poczekać, aż braciszek zdecyduje się wyruszyć. No chyba, że ty chcesz coś kupić przed wyjazdem, to ci potowarzyszę. - Uśmiechnęła się do niego uroczo.
- Powiniennem z niego wydusić odszkodowanie za straty moralne, jakie ponieśliśmy - na pół żartem powiedział Hugo. - A co do zakupów... - Spojrzał na dziewczynę. - Jakiś drobiazg, podkreślający twoją urodę?

Foggia zaśmiała się na słowa o szkodach moralnych, a potem zmarszczyła nosek.
- Myślałam, że mojej urody nie trzeba niczym bardziej podkreślać, bo sama w sobie jest oszałamiająca. - Zażartowała, drocząc się z szermierzem.
- Będzie jeszcze bardziej oszałamiająca - odparł z uśmiechem Hugo. - A wtedy koniecznie będę musiał pamiętać o dobrym zasłanianiu okna...
- No jeśli tak uważasz, to nie będę zaprzeczać. Chodźmy na krótki spacer, dobrze będzie rozruszać trochę nogi przed podróżą w siodle. Może wtedy coś wpadnie ci w oko dla mnie - rzuciła, wstając od stołu.
- Służę zatem ramieniem. - Hugo skłonił się uprzejmie, a Tileanka ujęła go pod ramię.

Wychodząc, Foggia dała znać właścicielce o ich planach i o tym, że postarają się niebawem wrócić, tak, by braciszek Otto nie wyjechał bez nich.
 
Moshanta jest offline  
Stary 10-05-2018, 02:59   #8
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Po sytym posiłku, pełnym rozmów przy stole na tematy wszelakie, nadszedł w końcu czas na długo wyczekiwany relaks. Słowo "relaks", a nie "odpoczynek" jest tu kluczowe, ponieważ na początku o śnie w gospodzie można było zapomnieć. Miejscowi dopiero rozpoczynali świętowanie kolejnego, zakończonego dnia w pracy i niespecjalnie interesowało ich, że jakaś tam grupa kilkunastu awanturników o niczym innym nie myśli jak o wypoczęciu. Żeńska grupa, w tym Laurenor, wycwaniła się i szybko dała dyla do wynajętego pokoju na górze (wynajętego notabene w momencie, gdy co niektórzy jeszcze kończyli swoje posiłi). Niziołek i Ari prawdopodobnie poszli spać do stajni bo zniknęli Olegario z oczu, więc koniec końców w wspólnej sali zostało niewiele z ich grupy. Olegario siedział oparty o ścianę, obserwując wszystkich, wiedząc, że sen w tym hałasie jest niemożliwy. Milczał, pogrążając się we własnych myślach, momentami śniąc na jawie. Dopiero gdy gospodyni wygoniła towarzystwo, nadszedł długo oczekiwany sen.

Mężczyzna wstał na ranem, gdy we wspólnej sali zaczęła się krzątanina. Noc nie była jedną z najlepiej przespanych - zraniona ręka raz pod raz dawała o sobie znać w nocy. Olegario szybko obmył się, aby nie odwiedzać ciotki Francisa totalnie nieświeżym. Zapukał do drzwi jej pokoju i przedstawił się jako najlepszy druh Francisa na trakcie. Gdy wchodził do środka, oczekiwał raczej standardowej pomocy medycznej, jakiejś maści, ziół czy profesjonalnego opatrunku. Na pewno nie inkantacji i czarów. Owszem, był człowiekiem oczytanym, o istnieniu magii zdawał sobie sprawę, raz czy dwa sam nawet widział efekty kapłańskich modłów za czasów swojej akolickiej kariery. Joanna (i po części Francis) wzięła go po prostu z zaskoczenia.
- Pani Joanno, podsumujmy: wasz kucharz, niziołek, wykarmił wczoraj grupę dziesięciu awanturników, przednim jadłem, w przyzwoitym czasie, plus kolejnych pięciu w postaci naszego rudowłosego kompana. Wy, Pani Joanno, właśnie uleczyliście moją rękę... no, sami wiecie w jaki sposób. Czy wszyscy w tym przybytku operują mocami tajemnymi? - spytał, patrząc wprost na rudowłosą służkę, której kolor włosów mógł sugerować znajomość tajemnych arkan erotycznych, tak dla kompletu usług, które mogło dostarczać "Dzikie Wino". Po wszystkim podziękował obu kobietom uprzejmie, ucałowując właścicielkę przybytku w rękę, jeśli ta tylko pozwoliła.

Ostatnią rzeczą do odhaczenia przed podróżą było zaopatrzenie się w nową broń. Wbrew wczesnym zapewnieniom, że nowa włócznia musi koniecznie być jego "ulubioną" włócznią, Olegario nie przykładał większej wagi do tego jak ona wygląda. Liczyło się wykonanie i cena. Po poszukiwaniach na targu, w końcu udało się dostać jedną za równowartość czterech złotych monet. Teraz był gotowy do drogi, a resztę czasu przed wyruszeniem do klasztoru przeznaczył na odświerzenie się przed podróżą oraz trening z nowym orężem.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 12-05-2018, 00:02   #9
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Przebudzenie w stajni nie należało do najprzyjemniejszych. Ciągle słyszał krzyki ludzi, o których śnił, a do tego w głowie Ari’Sainena huczało jak w gnieździe os. Zimna woda w cembrzyku szybko jednak postawiła elfa na nogi. Przeszedł przez podwórze, uniesioną ręką pozdrawiając swojego nowego kompana, Ryżego, i jego pobratymca, pewnie tutejszego kucharza. Zasiadł za stołem, witając się z innymi oszczędnym skinieniem głową. Starannie wybierał lżejsze potrawy, popijając je ziołową herbatą.

Elf nie miał najmniejszej ochoty na spacery po mieście. Wybrał stajnię i oporządzanie swojego wierzchowca. W trakcie rozczesywania grzywy spostrzegł jedną z nowopoznanych kobiet. Lavina.... Levina... jak ona się nazywała? Przekładała monety z jednej sakiewki do drugiej. Ari’Sainen stał za koniem, pewnie dlatego nie zauważyła jego obecności. Wzruszył tylko ramionami, choć nie w smak mu było to, co zobaczył.

W samo południe, zgodnie z informacją mnicha, Ari’Sainen był gotowy do wyjazdu.
 
Phil jest offline  
Stary 13-05-2018, 12:07   #10
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
Płaszcz wesoło odparowywał wilgoć wisząc przy kominku, łowca wampirów przysłuchiwał się rozmowom prowadzonym w karczmie lecz za wyjątkiem towarzyszy nie zrozumiał prawie nic z tego o czym rozmawiała reszta gości. Niezrażony nieznajomością miejscowego języka z zapałem konserwował powtarzalną kuszę, przysłuchując się rozmowie z mnichem i jak się okazało chyba parą szermierzy. Odłożywszy wreszcie broń do pokrowca pozwolił sobie na chwilę odpoczynku.

- Przepraszam, poproszę mięsiwa i dużo chleba. - Zwrócił się uprzejmie do obsługującej gości dziewczyny, była całkiem zgrabna i zwróciła uwagę Dietera swoimi walorami.

Napełniwszy brzuch zaczął rozglądać się za miejscem do spania, najtaniej wyjdzie przespać się we wspólnej sali i zdecydowali się na to także jego towarzysze. Odliczył odpowiednią sumę za strawę i nocleg, wynosiła kilka miedziaków i Dieter bez większego żalu pozbył się kilku monet. Liczył że najbliższe dni pozwolą uzupełnić deficyty w coraz lżejszej sakiewce.

* * *

Rano czekało go dobre śniadanie, widocznie Ryży brał udział w jego tworzeniu co absolutnie w niczym nie przeszkadzało. Po napełnieniu brzucha razem z Ryżym, Alane i rannym w ostatnim starciu Olegario wybrali się w miasto by zabić trochę czasu. Dawne przyzwyczajenia popchnęły byłego łowce nagród do przejrzenia miejscowych ofert, okolica nie oferowała niczego co można by nazwać dobrym zarobkiem, widocznie na tych terenach brakowało zbójów lub ludzi chcących uczciwie płacić za ich schwytanie lub eliminacje.

- Panowie, widzę po ofertach że okolica obfituje nie tylko w zbójów ale i w skąpców, szkodna naszego czasu. - zrezygnowany i lekko zawiedziony brakiem łatwego zarobku machnął ręką w stronę zleceń, razem z resztą przeszli się po straganach by sprzedać trochę sprzętu. Mimo mizerności swojej sakiewki dobrze jej pilnował, rozglądał się bacznie po tłumie gdyż dosłyszeli plotki że grasuje tu zdolny kieszonkowiec. Nie znajdując niczego ciekawego zwrócili swoje kroki w stronę karczmy.
 

Ostatnio edytowane przez Ronin2210 : 13-05-2018 o 12:12.
Ronin2210 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172