Asmodian + Phil Głośne trzaski i błyski wyładowań sprawiły, że koń rycerza zarżał głośno i zatańczył na bruku pod bramą. Harald jedną ręką ściągnął ostro wodze, by opanować wierzchowca, a drugą sięgnął do trzonka broni. Strażnicy miejscy modlili się do wszystkich bogów. - Zły, idzie zły! - krzyczeli. - Stać w miejscu, jełopy, on jest z nami! - Grossheim rozpoznał na szczęście elfiego maga, zanim ruszył do ataku. Ten po wylądowaniu spytał spokojnie o wiadomości, jakby przeszedł się tą ulicą spacerkiem. - Sporo się dzieje. Nasi towarzysze podejrzewają, że ktoś wykorzysta zamieszanie, żeby porwać mieszkańców. Przez bagna, od strony cmentarza, idzie tu tuzin zgnilców. Ludzie Zakonu znaleźli na cmentarzu zaszyfrowaną wiadomość, list, i zanieśli go do twierdzy. A Mormił, kapłan, jest tam teraz i twierdzi, że wyczuwa naszego czarownika gdzieś w mieście.
Morryta rzucał krótkimi zdaniami, wiedząc, że zaczyna im brakować czasu.
- Nie mamy za wiele czasu. Trzeba znaleźć tego maga i unieszkodliwić. Całe miasto to jeden wielki żalnik. Kumuluje energię śmierci z całej okolicy. Potężny magik może podnieść wszystkich umrzyków i nie powstrzymamy tego. Mi też wydawało się, że magik powinien być gdzieś w okolicy środka miasta - wyjaśnił Faeranduil - gdzie elfy? - zapytał rycerza.
- Nasi są gdzieś w rejonie przystani. Czy jesteś w stanie wyczuć tego czarownika? Znaleźć jakiś ślad jego działalności? - Harald się zamyślił na chwilkę. - Powiedziałem kapłanowi, że do tej pory trupami sterowano na odległość, może więc można je w ten sposób i ożywić.
- Z niewielkiego dystansu. Albo bardzo potężną magią. Jeśli by taka się pojawiła, bylibyśmy zgubieni. Na razie widzę tylko, gdzie zbierają się magiczne energie wykorzystywane w takich zaklęciach. Nie szukam więc czarodzieja, ale efektów jego pracy - popatrzył w niebo i wskazał ręką, gdzieś w stronę rynku - tam. Silna magia. Dhar. Jeśli jest człowiekiem, to to go niszczy. Zabije i siebie i nas. Nas prędzej - dodał jakby uspokajająco.
- Jeśli dobrze cię rozumiem, nekromanta jest w rejonie miejskiego placu i szykuje coś groźnego. Mormił może i jest w niebezpieczeństwie, ale odnalezienie czarownika staje się w tym momencie najważniejsze - Harald zawiesił znacząco głos.
- Ognisk mocy było kilka...warto sprawdzić każdy z nich - elf spojrzał pytająco na rycerza.
- Tak, warto, tylko gdzie są pozostałe? I czy oznacza to, że czarowników może być kilku?
- Oh, teorii jest wiele. Akolici, pomocnicy, a czasem przedmioty ogniskujące moc. Techniczne kwestie… - elf odpowiedział krótko, nie chcąc wdawać się w szczegóły. - W klasztorze widziałem trzy miejsca, został nam do sprawdzenia plac. Jedźmy czym prędzej.
Harald podał mu rękę i wciągnął za siebie. - Trzymaj się. Chyba nie mamy czasu szukać pozostałych. Czy coś z chowanych przez nas paczuszek może okazać ci się przydatne podczas konfrontacji z czarownikiem?
Elf potwierdził kiwnięciem głową, podjechali więc razem do zbudowanej niedaleko barykady, Harald wyciągnął nieduży pakunek i podał go magowi. Czarodziej szybko przejrzał zawartość. - Mogą się przydać niektóre składniki do zaklęć. Resztę zostawiam, może kapłani będą czegoś potrzebować. - Elf wziął tylko niezbędne w jego mniemaniu komponenty do zaklęć, a całą paczkę ponownie umieścił w miejscu, z którego wziął ją rycerz. Najważniejsze dwa miał już przygotowane. Jeden, po który musiał z przyborami biec za miasto wystawał z jego torby na ramię, zwinięty w rulon. Miał nadzieję, że mapa nieba okaże się na tyle dokładna, że pozwoli zogniskować ogromna ilość Azyru, aby rozproszyć nieco chmury. Kolejny, który zaczynał mu nieco ciążyć to wiatrołap, wiszący i przytroczony do torby. Ten pozwalał uwolnić straszliwe wyładowanie atmosferyczne na wielkim obszarze. Na wypadek, gdyby słońce nie wykonało należycie roboty.
Ruszyli w stronę placu, pełni obaw i podejrzeń. |