lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1ed.] Apokalipsa, Tom II. Chore Miasto (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18525-wfrp-1ed-apokalipsa-tom-ii-chore-miasto.html)

Gladin 10-01-2020 21:38


Tego wieczora Bladin wyjątkowo długo i żarliwie modlił się do khazadzkich bogów o przewodnictwo. Głównie do Grimnira - jako jego nowicjusz, nie wyobrażał sobie, aby mogło być inaczej. Ale oprócz tego nie pominął i innych.
Do Grungniego, najważniejszego z bogów.
Do ich żony, Valayi, wspominając w modłach o swędzącej przypadłości.
Do Throrina Zabójcy, patrona krasnoludów zhańbionych, do którego zwracali się w modłach częściej, niż do samego Grimnira.
Do Morgrima, boga inżynierów, który w Nuln mógł być bliższy niż jakikolwiek inny krasnoludzki bóg.
Do Smednira, boga metalurgii, który na swój sposób też mógł patrzeć na Nuln przychylnym okiem.
Na koniec do Thungniego, boga kowali run, oraz do Gazula, pana podziemi. Nie wiedział, jak oni mogliby pomóc, ale sam już nie wiedział co ma robić dalej.
W końcu zmęczony zasnął w trakcie modlitwy.

Lynx Lynx 13-01-2020 23:06

Snorri się nie modlił jak Bladin. Nie jest godny, by prosić o cokolwiek bogów. No może Throrina o godną śmierć pokutną, lecz nasz Zabójca ma jeszcze parę przysiąg do wypełnienia nim przyjdzie mu zaznać spokoju. Dlatego milczał i sączył piwo. Opowiedział co udało mu się zdziałać. Wiele to nie wnosiła, bo trzeba było czekać i patrzeć co parszywy los przyniesie. Może i mógł zdziałać więcej w sprawie Huydermanów, ale nie nadawał się do negocjacji. Sprawy wolał wyjaśniać pięścią, oraz nie znał wszystkich szczegółów śledztwa, w całej sprawie najbardziej interesowało go możliwa z chaosowym pomiotem. Zwalił, by sprawę i by heca była .

Jedynym pomysłem co może dalej robić to wspomożenie w wysiłkach drużynowych kapłanów licząc, że bogowie odpowiedzą na ich modlitwy. Sam też podał pomysł, by poszukać kapłana, albo urzędnika odpowiedzialnego bezpośrednio za ten rewir i podpytać ich co wiedzą. Ewentualnie zawsze tą kobitę co z kamienicy wyłazi można siłowo na spytki zabrać, ale nie wie czy kolejne porwanie zakończy się tak polubownie jak ostatnie.

Kerm 14-01-2020 12:06

Konrad podzielił się z towarzyszami tylko częścią zdobytych informacji - plotkami na temat pogarszającego się stanu zdrowia mieszkańców. Czy był to zgubny wpływ sadzy, czy może jednak kryło się za tym co innego, tego ocenić nie potrafił. No ale rzeczą wiadomą było, iż należało uważać i (w miarę możliwości) unikać unoszących się w powietrzu zanieczyszczeń. Na przykład oddychać przez jakąś chustę.
To mógłby być też test, sprawdzian, czy powietrze jest faktycznie takie brudne, czy to tylko złudzenie.
I można by się dowiedzieć, czy ten nawał chorych to coś nowego, w stosunku do okresu, kiedy pojawiła się sadza. A poza tym...

- Musimy się skupić na tym domu - powiedział. - Na razie nic innego nie przychodzi mi do głowy, a im nas więcej, tym lepiej. Jest tam jakieś tylne wyjście?

Lynx Lynx 14-01-2020 15:25

-Jakby jakie tylne wejście było to mogę zamek spróbować rozbroić. Pytanie tyko co dalej? Domownicy raczej zadowoleni nie będą, a kolejny raz w pierdlu nie rozejdzie się po kościach. Kurde może jaka ściepa dla strażników, by oko przymrużyli? Co wy na to?

hen_cerbin 14-01-2020 17:21

- Ta kobieta mogła być wysłana by odciągnąć mnie od domu. I wyglądała na będącą pod działaniem czaru lub hipnozy. Możemy spróbować wejść w nocy albo znów pilnować domu, ale w czterech. I mniej rzucać się w oczy - dodał kapłan.

Phil 20-01-2020 13:08

Dzwonek u aptekarza Rotmanna zabrzęczał tak głośno, jak przy pierwszej wizycie. Starszy mężczyzna wysłuchał wolfenburskiego szlachcica z grzecznym uśmiechem.

- Sadza? A może i jest więcej ostatnio, ale przyzwyczailiśmy się już do tego. Nie widzę powodu, żeby się chronić się przed nią. Owszem, trochę drapie od tego w gardle, ale cóż, od takiej mąki też drapie, prawda? Nikt jednak nie przestaje jeść chleba. – Aptekarz tłumaczył cierpliwie, a może po prostu bał się zignorować szlachetnie urodzonego. – A chorych ostatnio istotnie więcej, szanowny panie, ale to z gorączką, a nie bolącym gardłem.

* * *

Oldenhaller był ich jedynym tropem. Jedynym hakiem, którego mogli się złapać. Nazwisko rzucone przypadkiem przez Markusa Wolffa, ich niegdysiejszego kompana, jak im się na początku przynajmniej wydawało. Handlarz, mieszkający w ruinie niemalże, choć przypuszczalnie ciągle figurujący na liście członków gildii kupieckiej.

Ruszyli wieczorem. Pomimo późnej pory, mijany po drodze lazaret sióstr Shallyanek przeżywał oblężenie. Ludzie tłoczyli się przed drzwiami, próbowali wejść do środka i nie przepuścić przed siebie nikogo innego. Gdzieś w tłumie wybuchła o to bójka.


Straże przy murze wewnętrznym były już bardziej skrupulatne. Zostali spytani o cel wizyty. Zmyślili go, ale strażnicy traktowali ich inaczej niż większość próbujących wejść. Choć zabójca trolli był mocno obserwowany, to jednak towarzyszył osobom godnym zaufania, szlachcicowi i kapłanom, przeszli więc bez większych problemów. W odpowiednim momencie, bez słów, rozdzielili się.

Falkenberg i Hochmeister ustawili się z przodu budynku, próbując nie budzić niczyjego zainteresowania. Kamienica Oldehallera była mroczna, za wyjątkiem jednego wątłego i migocącego światełka lampy olejnej, prześwitującego lekko przez zatrzaśniętą okiennicę na piętrze. Zgasło w końcu i ono, w chwili gdy parę obserwatorów mijał kaszlący mocno i spluwający flegmą szlachcic, któremu towarzyszył mocno uzbrojony ochroniarz. Tylko ten drugi zwrócił uwagę na Petera i Konrada, ale nie zatrzymał się żaden z nich.

Snorri i Bladin skręcili w boczną, wąską alejkę, docierając w końcu na tył domu. Gladenson wskazał zacienione mocno miejsce, gdzie mogli się schować. Zabójca skinął głową, na którą założył kaptur chowając tym samym jaskrawo pomalowany czub. Nie widać było tego wieczoru żadnego światła, żadnych oznak życia. Do czasu, kiedy uliczką do kamienicy zbliżyło dwóch zakapturzonych ludzi. Rozglądali się uważnie, ale najwyraźniej nie dostrzegli krasnoludów. W końcu otworzyli żelazną furtkę w niskim ogrodzeniu i podeszli do tylnego wejścia.

Lynx Lynx 25-01-2020 12:02

Podejrzanych typków Snorri nie zaczepiał. Niech se wejdą teraz wiadomo, że ktoś w środku jest. Można zapukać i sprawdzić reakcje domowników. Szykuje się przełom. Przynajmniej tak myślał Zabójca.

- Bladin we no czuwaj tu dalej. Ja poinformuje Petera i Konrada, że ktoś wszedł do środka i spróbujemy wejść frontem w kulturalny sposób. Lukaj czy kto nie chce nam nawiać.- wyszeptał Snorri po czym udał się do towarzyszy z przodu budynku.

- Pozdrowić was panowie.- rzucił na powitanie Zabójca zbliżając się do towarzyszy. Chciał, by wyglądało to na zwykłe przypadkowe spotkanie na ulicy.

-Jakiś dwóch typków weszło do środka. Ewidentnie coś ukrywali. Mamy z Bladinem plan. On dalej obserwuje tylne wyjście. Ja obstawiam przód i w razie czego wkraczam jako wsparcie. Wy za to za to idźcie tam. Kurde zapukajcie coś, pogadajcie, cholera nazmyślajcie coś. Zobaczymy czy będą coś kręcić.- mówił cichszym pospiesznym głosem jak już się odpowiednio zbliżył.

hen_cerbin 27-01-2020 16:22

Peter skinął głową i gestem zaprosił Konrada by mu towarzyszył. Miał niejasne wrażenie, że do tego co zamierzał zrobić wymagane są dwie osoby.
Albowiem jak napisane jest w Deus Sigmar, świętej księdze:

"I Święty Pious Pielgrzym, apostoł Sigmara nauczał mówiąc: O Panie, błogosław tych, którzy chodzić będą od drzwi do drzwi, pukając i nękając nieprzyjaciół Twych słowami wiary, aż wrogowie ci rozpękną się na małe kawałeczki, amen. A Pan skrzywił się w uśmiechu, a ludzie spożywać poczęli owce, leniwce, karpie, orangutany, płatki śniadaniowe, przetwory owocowe...

- I Pan powiedział: Wpierw musicie się zebrać, potem masz zliczyć do dwóch, nie mniej, nie więcej. Dwa ma być liczbą, do której liczyć masz i liczbą tą ma być dwa. Do trzech nie wolno ci liczyć, ani do jednego. Masz tylko policzyć do dwóch. Pięć jest wykluczone. Gdy liczba dwa jako druga w kolejności osiągnięta zostanie, wówczas odliczona para pójść ma w kierunku drzwi wroga, co naigrawał się z ciebie w polu widzenia twego, a wówczas on Was wpuści i zagadacie go, by Wasi towarzysze mogli zajść go od tyłu i załatwić walnięciem pałą w potylicę. Amen."


Zliczył więc do dwóch, pokazując na siebie i Konrada. Nie do jednego i nie do trzech, ani czterech ani pięciu. Gdy liczba dwa jako druga w kolejności osiągnięta została, poszedł w kierunku wiadomych drzwi i zapukał mówiąc:

- Czy masz chwilę by porozmawiać o Sigmarze?

Kerm 27-01-2020 16:59

Do głoszenia nauk i chwały Sigmara Konrad niezbyt się nadawał, bowiem jego wiedza w tej materii lekko jedynie przekraczała poziom przeciętnej wiedzy na temat założyciela i zarazem patrona Imperium. Skoro jednak Peter potrzebował jego obecności, to nie wypadało mu odmówić. Dlatego też ruszyć za kompanem, by wesprzeć go swą milczącą obecnością.

Gladin 27-01-2020 18:32

Bladin przysunął się do drzwi by nasłuchiwać. Jeżeli nic nie usłyszy, spróbuje je ostrożnie uchylić.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:25.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172