Arklem gwałtownie wstał w kilku szybkich krokach dotarł do Bartholomea. Jeśli nie pasuje Ci moje towarzystwo to możemy rozstrzygnąć to teraz. Barthomelo zauważył dwa kły wysunięte z dziąseł wampira. Prawa ręka wampira spoczęła na rękojeści rapieru a lewa na rękojeści lewaka. |
Katrina spojrzała uważnie na mężczyzn. Niech sie powybijają, moze wtedy nagroda od łebka wzrośnie... Nagle jednak olśniła ją pewna myśl. Jeśli pozwoli im sie pozabijać, zostanie sama a jednak przydało by sie jakieś mięso armatnie na później. Jest 'dużą dziewczynką' ale sama sobie ze wszystkim nie poradzi. Wstała ze skrzyni, i szybko, bezszelestnie wsunęła sie między mężczyzn, każdemu z nich opierając dłoń na klatce piersiowej. -Panowie, panowie...- zaczęła cichym głosem- Nie możemy pozwolić sobie na takiego rodzaju niesnaski... Rozumiem że wiele nas różni, ale łączy nas pewien bardzo ważny cel - zadanie i nagroda którą po nim dostaniemy. Nikt z nas nie jest idealny, ale razem...- tu posłała każdemu z nich krótkie spojrzenie -dobrze sie uzupełniamy i możemy sobie nawzajem pomóc...- Zabrała płynnym ruchem dłoń z klatki piersiowej Bartholomeo, przesuwając końcówkami palców wzdłuż jego szyi a potem muskając nimi jego brodę. Odwróciła sie lekko do Arkelma i położyła już obie dłonie na jego ciele, i popchnęła go lekko do tyłu, tak tylko aby zrobił jeden krok i odsunął sie od maga. Spojrzała w oczy wampira i z przekonaniem dodała jeszcze -Ze wszystkim rozliczymy sie jak skończymy zadanie, teraz, panowie, bądźcie grzecznymi chłopcami, nie wyciągajcie zabawek - tu zsuneła dłoń na jego dłoń opierającą sie o rękojeść rapieru- i odłóżcie na bok nieporozumienia... Jesteście dorośli i możecie załatwiać sprawy w normalny sposób - tu odsuneła sie i rzuciła jeszcze krótkie spojrzenie magowi. W duchu westchneła i pochwaliła samą siebie. Miała wrażenie ze dobrze udało sie jej to odegrać. |
Raphael spojrzał zdumiony na Katrinę. Jakoś nie pasowało mu to co przed chwilą powiedziała. Na dodatek przeszkodziła im w pozabijaniu się, a miał dziwne wrażenie, że Batholomeo nie przepada szczególnie za członkami rodziny i kto wie czy by nas nie zdradził. Choć z drógiej strony może i dobrze... W końcu i nie były im teraz potrzebne dodatkowe problemy. Pozatym mogą się jeszcze przydać, w najgorszym wypadku jako mięso armatnie. No dobra a więc tak: - Koledzy, koledzy... Spokojnie, jak słusznie Katrina zauważyła mamy przecież wspólny cel, jakim jest zlecone przez hrabiego zadanie. I było by mi bardzo przyjemnie, jeśli chociaż przed jego wykonaniem byście się nie pozabijali. |
Arklem bez słowa obrócił się podszedł do siennika i się na nie położył. Po chwili do komnaty wszedł karczmarz z czterema pachołkami i przyniósł łóżka. Stolik i pokoje gotowe. Powiedział drżącym głosem i wystraszonym głosem. W tym czasie pachołkowie wnieśli łóżka. Katrina i Barthomeo Postanowiliście udać sie na górę w celu odpoczynku i ewentualnie zasięgnięcia języka. Raphael Postanowiłeś się udać na spoczynek bez wypijania pachołków lub karczmarza w końcu już dzisiaj jadłeś Barthomeo Z jaszczurem doszliście do wniosku, że lepiej będzie jeśli on zostanie w piwnicy. |
Uuuuu… odlatujesz. Przestań się nabijać. I to ty tu latasz. Zwierzak syknął. Zwróciłem się z uśmiechem playboya stronę dziewczyny. - Dla ciebie wszystko.- bąknąłem lekko ironicznie Przy każdej dziewczynie przerabiamy to samo? To jest uprzejmość. Cii… Eh… lepiej chodźmy… Ruszyłem do pokoju, zostawiłem jaszczura mimo sprzeciwów i zszedłem na piwo. - Ciemne piwo. Za każda kroplę wody dostaniesz raz w łeb.- mruknąłem do karczmarza i rzuciłem parę groszy - I wino dla pani. Czerwone, najlepsze. |
Barthomeo Karczmarz wraz z szczerbatą i pryszczatą dziewką służebną przyniósł dwa dzbanki, kufel, kubek i dwa kurczaki. Coś jeszcze dla wielmożnego pana? Nalałeś sobie piwa na spróbowanie. Piwo okazało się nie zbyt smaczne ale nie wyczułeś w nim wody. |
Wychodząc z piwnicy rzuciła jeszcze krótkie spojrzenie zostającym tam mężczyznom. Już w karczmie, gdy Bartholomeo poszedł na chwilkę na górę usiadła wygodnie przy jednym ze stołów i czekała na niego spokojnie. Nie wydawała sie zbytnio zwrócić uwagi na to że wrócił, ale gdy zamówił dla niej wino, pokiwała głową i od razu zwróciła sie do niego z szerokim, słodkim uśmiechem. - Jak to miło że dziś ty stawiasz- zatrajkotała do niego uroczo. Nalała sobie wina, najpierw powąchała je najpierw po czym wzięła mały łyk na spróbowanie. Po chwili zabrała sie do jedzenia, odrywając od kurczaka udko, i skubiąc z niego małe kawałki mięsa. Spojrzała krótko na siedzącego przy stole mężczyznę, wyglądała jak by chciała sie o coś zapytać, ale po chwili jej uwaga została zaabsorbowana posiłkiem. |
Katrina i Barthomeo Jedzenie i picie niebyły zbyt dobre ale na bez rybiu i rak ryba jak mawiają Kislewszczycy. Poza wami w karczmie była grupka chłopów i trójka jakichś awanturników. Po chwili podeszło do was dwóch z nich. Jeden barczysty i z brodą i włosami do ramion, miał zatknięty za pas topór, drugi chód pryszczaty o fizjonomij szczura miał zatknięte za pas dwa sztylety do rzucania. -Nie wolałaś byś prawdziwych mężczyzn a nie dziada.- Powiedział barczysty zionąc czosnkiem i gorzałką. |
Dziewczyna uniosła lekko brwi i zmierzyła barczystego mężczyzne uważnym wzrokiem. Po chwili zatrzymała go na jego toporze. -Przede wszystkim wole mężczyzn bez kompleksu...- zaczęła. Przymrużyła oczy, odchyliła się lekko a swoim krześle i odgarnęła włosy z szyi. Otworzyła oczy i ponownie jej wzrok padł na intruza. - Po drugie, i chyba najważniejsze, nie zadaje sie z byle kim.- -odparła bardzo stanowczo. Nie była to co prawda do końca prawda, ale Katrina czuła że może wyniknąć z tego jakaś awantura, sądząc po sporzytej przez tego mężczyznę ilości alkoholu i jego nader awanturniczej aparycji. Czekając czy może Bartholomeo jakoś zareaguje, kątem oka obserwowała również reakcję dwójki mężczyzn |
Bartholomeo uśmiechnął się lekko, kpiąco. Frajerzy… krótkim, cichym zaklęciem wyczarował płomyk w dłoni. Żeby nastraszyć intruza hcuchnął w jego kierunku, zdumuchjąc płomyk i zacisnął pięść. Nawet nie wstał. - Odjedziecie, i nie piśniecie słówka, albo urwę ci łeb przy samej rzyci.- syknął i spokojnie pił dalej piwo. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:13. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0