Popatrzyła jeszcze krótko na opryszków którzy leżeli na podłodze i skrzywiła sie z pogardą. Usiadła spowrotem na swoim miejscu, po czym rzuciła swojemu towarzyszowi krótkie, troche pytające spojrzenie. Nie za bardzo miała ochotę tu siedzieć, jeśli inni klienci karczmy również mieli by do nich jakieś wąty. A przejście sie po okolicy, to nie jest zły pomysł. Jednakze wstrzymała sie z wypowiedzeniem tego na głos, przynajmniej w tej chwili. |
Ludzie zaczęli opuszczać karczmę patrząc ze strachem na was. Po pewnym czasie podszedł do was kompan agresorów. -Witam nazywam się Herbert, widzę, że popsuliście moich ludzi jednak nie mam wam tego za złe. Po tych słowach Herbert dosiadł się do was. -Sądząc po waszych umiejętnościach nie jesteście zwykłą parą. Mam dla was pracę, reflektujecie? Uprzedzam, że będzie to zlecenie dla ludzi o rozciągliwej moralności. Herbert przerwał czekając na waszą reakcję. |
Ze znudzeniem, bardzo ostentacyjnie ziewnęła. -Tak, tak, jasne, ile za to zapłacisz?- zapytała od razu, prawie wchodząc mu w słowo. Bardzo teatralnie okazywała brak zainteresowania, oglądając swoje paznokcie. |
Czarowink dopił i piwo i spoglądają spode łba rzucił krótko: - O co chodzi? Obserwował badawczo faceta. był gotów zareagowac. |
Katarina i Barthomeo Herbert odczekał jeszcze chwilę i powiedział. -Zajmuję się tym żeby ludzie mieli po co pracować i nie mieli problemów z wydawaniem pieniędzy. Potrzebuję nowych ludzi do odzyskania pewnej rzeczy. Reflektujecie? Człowiek popatrzył uważnie na wasze twarze zanim jego kompani powoli zbierali się z podłogi. |
-Nie odpowiedziałeś własciwie na żadne z naszych pytań, może troche na pytanie mego towarzysza, ale na moja zdecywodanie nie - warknęła do mężczyzny. - Przestań sie guzdrać palancie, albo w ogóle nie będziemy cie słuchać. O co dokładnie chodzi i ile zapłacisz?- jedną dłoń zacisnęła w pięść, była naprawde mocno wkurzona. |
Katarina i Barthomeo Człowiek miał spokojną minę i powiedział do Katriny: -Nie wiez do kogo mówisz, nie zwykłem zadawać się z kimś takim jak Wy. Lepiej uważajcie na plecy. Mężczyzna wstał i wyszedł z karczmy. Czujecie się zmęczeni wceśniejszą podróżą i walką. |
-Złamas !- krzyknęła mu jeszcze na pożegnanie, po czym spojrzała na Barthomeo - Spróbuj coś tylko na mnie powiedzieć a obiecuje że wyrwe ci jaja i wsadze ci je w uszy- najwyraźniej ucieczka zarobku zirytowała ja jeszcze bardziej. Katrina przypominała teraz czającą sie żmiję, która miała zaraz zaatakować, jeśli tylko zauważy jakie kolwiek zagrożenie. |
- Hej, spokojnie. Mozel lepiej powiedz, co zjesz, bo sądzę, że bitka w karczmi cie wykończyła. Bartholomeo zawołał jakąś kelnerkę i z uśmiechem zapytał - Macie kaczkę? |
Na jego słowa westchnęła lekko, troche uspokajając się. -Kaczka może być, zresztą, wszystko mi jedno, byle było to jadalne mięso.- wzruszyła lekko ramionami, po czym skrzyżowała ręce na piersi. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:11. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0