Katrina i Barthomeo -Dziwko mi się nie odmawia. Barczysty złapał Katarine z ramię i szarpnięciem podniósł. Chudy podszedł do czarodzieja i odpowiedział. -Ostatniego takiego jak ty spaliliśmy, więc ciesz się, że nie zabijemy Ciebie. Ewidentnie byli albo bardzo pijani albo bardzo pewni siebie. |
Dziewczyna momentalnie przestała grać słodką kokietkę. Warknęła prawie jak zwierze, zmrużyła oczy. Wolną ręką sięgnęła do jednego ze sztyletów i wyszarpując go szybko z pochwy, zaatakowała nim napastnika. Cieła szybko, po jego szyi, głęboko, ale nie na tyle aby ostrze zatrzymało sie na kręgach. |
Katrina i Barthomeo Katrina szybko cięła w szyje napastnika jednak tamten zdołał sie uchylić i zamiast trafić w szyję drasnęła go w brodę. Napastnik odskoczył wyciągnął sztylet i rzucił się na Katrine, która lekko odskoczyła. Drugi z napastników wyjął dwa noże i ciął krzyżowo Barthomeo który aby uniknąć ciosów przewrócił się na podłogę. |
Chwila myślenia i szybka reakcja- czar porażenie. Bartholomeo chciał złapać napastnika za nogę, jednak uznał to za zbyt prostackie. Jedynie przejechał mu palcem po łydce. kiedy napastnik ciąż stał, Bartholomeo sie zdziwił. Nie słyszał o odpieraniu tego typu czarów. Złapał napstnika za nogę i szarpnął. |
Z palca Barthomeo wystrzeliła wiązka pierwotnej energii i uderzyła w szczurowatego przeciwnika i postawiła mu wszystkie jego krótkie włosy na głowie jednak nie robiąc mu większej krzywdy. |
Odskoczywszy złapała pierwszą rzecz jaka tylko wpadła jej w ręce - nie ważne, kufel, dzbanek, krzesło - cokolwiek - i rzuciła tym w swojego przeciwnika. |
Katrina i Barthomeo Grubszy osobnik nie zdążył odskoczyć przed dzbankiem pełnym wina i dostał nim w twarz. Usłyszeliście chrupnięcie i krzyk bólu. Szczurowaty osobnik rzucił się na czarodzieja, który ledwo zdążył się przeturlać. |
Ponoiwlem moje zaklęcie, tym razem rzucając się na chudego pijaczka. |
Katrina i Barthomeo Chudy osobnik upadł pod wpływem czaru Barthomeo i zaczął się trząść. Gruby osobnik zaszarżował na Katrine lecz ona zwinie odskoczyła i go podcięła. Agresor upadł na nos wyjąc. Stoicie ciężko dysząc i patrząc na obezwładnionych napastników. Po chwili uświadamiacie sobie, że cała gospoda na was patrzy. Tylko kilka osób nie patrzyła na was ze strachem. Na oczach kompana pijaków malował się podziw i zaciekawienie. Dwóch krasnoludów wraz z człowiekiem patrzyli na was jakoś dziwnie, złowrogo, jeden z krasnoludów położył rękę na garłaczu i uśmiechnął się wrednie. |
Uśmiechnąłem sie lekko i mruknąłem: - Nikt nic nie widział, prawda? usiadłem i dopiłem piwo. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:37. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0