Sama specjalizuje się w kopaniu dołów... - wyszeptał do siebie. - Ta kobieta naprawdę nie ma dla siebie szacunku... - dodał znad swojego kufla, po raz kolejny wygrzebując pianę palcem. Dopił do połowy, i dalej przestał. - Nienawidzę... - odparł z niesmakiem. - Nienawidzę ludzkiego piwa. Zawszę, gdy przychodzę do karczmy mam nadzieję, ze kolejny kufel będzie lepszy od poprzedniego. Niedługo chyba będę musiał stąd wyjechać, jeśli to się nie zmieni - zażartował. - Szczerze, pozostawiam wszystko waszej inwencji. Jakoś nie mam dzisiaj do tego głowy. |
Natan pokiwał smętnie głową. Tak, tak, na pewno trzeba troche podumać, ale nie za dużo, coby głów nie przemęczać. Ja w tym wszystkim widzę zwykłą pomyłkę, a ni jakiś tam spisek kapłanów. Po cóż by mieli zabijać zwykłego medyka, w czym on im zawinił? Mnie sie wydaje, że trzeba ich po prostu...- rozejrzał się wkoło przekonać. Odpowiednio przekonać, że przecie można już przeprowadzać te sekcje trupów. I że to dla dobra... medycyny. Jeśli to wszystko ukartowane, to nic nie wskuramy. Jeśli zaś złośliwość lub niewiedza kapłanów, to wdzięki pani Julii zdziałają cuda. Tym bardziej że okazałe.- zmrużył oczy. No nic, zostało nam czekać. |
-Dobrze to może zróbmy tak: pani Julia najpierw pójdzie do garnizonu po papierzyska a potem uzyje swoich wdzięków do przekonywania kapłanów. Ja pójdę do szewca...nigdy nic nie wiadomo. A po drodze zajrze do wuja zobacze czy może czegoś potrzebuje. Zgoda? Tylko muszę zaczekać jak karczmarz a raczej obleśny wieprz - powiedział ciszej -wróci z Julią. Trza zapłacić za te szczyny. |
Julia Karczmarz o imieniu Oskar, leżał na podłodze. -Dla Ciebie kotku wszystko. Było Ci niedobrze, smród nie mytego ciała a do tego małe zamknięte pomieszczenie doprowadzały Ciebie do mdłości. Szybko ubrałaś mundur i pobiegłaś do klapy, nie zdążyłaś zwymiotowałaś tuż pod drabiną. Oskar popatrzył na Ciebie tak jakoś dziwnie. -Aż tak Ci było nie dobrze? Joachim, Natan, Kadgar Skończyliście piwo a ani karczmarza ani Juli nie ma. Do gospody właśnie weszła córka karczmarza była jego dokładnym przeciwieństwem, szczupła, ładna. Była ubrana w zieloną suknię a włosy miała związane w kucyk. Jeśli chodzi o charakter to była przeciwieństwem Juli była też jej rówieśniczka ale nie utrzymywały ze sobą kontaktów. Stanęła za barem i zaczęła wycierać kufle. |
Nie nie, Oskarze, byłeś naprawdę wspaniały tylko... Ja wczoraj zjadłam nieświeży chleb... No i sam widzisz... Bardzo Cię przepraszam, kochanie... Cieszę się, że jesteś taki dobroduszny i się o mnie troszczysz. - powiedziała, głośno oddychając. Znowu poczuła, że ją mdli. - Ja... Muszę już iść... Jestem chora... - weszła szybko po drabinie. Błyskawicznie wybiegła z karczmy zatykając usta. Skierowała się w kierunku jeziora. |
-Czy to co przed chwilą tędy przepbiegło to nasza kochana pani Julia?- zapytał Natan z rozbawieniem. -Jeśli tak, to chyba karczmarz bardzo przypadł jej do gustu. No cóż, nie dziwmy sie zbytnio. Za to jego córka... Hmmm... Chyba pójde zapłacić za piwo- powiedział z rozmarzeniem w oczach i wysupłał ze sakiewki kilka brązowych i dwa srebrniki. -Wezme tyle, nigdy nie wiadomo ile ten zdzierca żąda za piwo. Może jego córka będzie bardziej łaskawa.- Natan wstał od stołu i podszedł do lady. -Chcieliśmy zapłacić za piwo, pani. Proszę przekazać pieniądze ojcu.- powiedział uprzejmie, ale nie zalotnie Natan. Dziewczyna odwróciła się i odłożyła kufel, który wycierała, aby odebrać pieniądze. Kiedy usłyszała "pani" lekko sie zarumieniła. Odliczyła należną kwote, niezbyt wygórowaną i podziękowała. -Czas sie zbierać.- westchnął Natan-bo może ktoś potrzebuje pomocy. Na przykład jakiś niesłusznie oskarżony medyk. Prawda?- dziewczyna podniosła głowę -Ten, którego oskarżono o nekromancję? On jest niewinny! Na pewno... Kilka razy mnie leczył i był w tym bardzo dobry. Nic nie bolało. A co to za głupoty, że jak ktoś ma w domu pokrojone ciało to jest czarownikiem? Przecież to sekcje zwłok, nawet ja to wiem! Można tak robić, więc o co im chodzi. To wszystko przez tych cwaniaków z...- spojrzała spłoszona a zresztą nieważne. Natan nie nalegał. Podziękował za piwo oraz rozmowę i odszedł do towarzyszy. -Chodźmy stąd. Nie ma sensu tu dłużej siedzieć. Ku przygodzie, panowie!- i wyszedł z karczmy raźnym krokiem jak to miał w zwyczaju. |
Natan Dziewczyna spuściła wzrok i powiedziała: -Wszyscy to wiedzą panie ale co robić? Przecie to wola kapłanów. Julia Wybiegłaś z karczmy i wbiegłaś w zaułek. Zwymiotowałaś. Gdy Ci trochę ulżyło wstałaś i skierowałaś się ku bramie, jako, że jezioro jest za miastem. Przywitałaś się z strażnikiem, który dokładnie Ciebie zlustrował. Szłaś dobre piętnaście minut. Jeziorko było małe i nikt się nie kąpał, nad powierzchnią wody pochylały się płaczące wierzby. Zdjęłaś ubranie i wskoczyłaś do wody. |
Julia wskoczyła do wody, i gorączkowo zaczęła szorować intymne miejsca. Czuła, że akcje w karczmie i zaułku za nią to tylko początek. Żołądek ją bolał, więc wyszła z wody, zakryła się ubraniem i ruszyła w kierunku jednej z wierzb. Nachyliła się, i zaczęła prowokować torsje. Zmówiła kilka modlitw do Shalyi, i znowu wyrzygała, tym razem dzisiejszym, obfitym śniadaniem. Zrzucała kolejne posiłki i przekąski przez następne dziesięć minut. Blada jak kreda położyła się w płytkiej wodzie, i przepłukała usta. Nareszcie poczuła pustkę w brzuchu. Popływała kilka chwil, zanurkowała i wyszła z wody. Wytarła się podręcznymi szmatami, u założyła ubranie. Położyła się na trawie i prawie natychmiast zasnęła. |
Joachim był nizwykle ubawiony wybiegającą Julią. Parskną śmiechem po czym lekko speszony dodał -Przepraszam Gdy Natan chciał juz płacić za piwo Joachim podszedł do lady i powiedział - O nie mój przyjacielu powiedziałem że stawiam więc nie tylko wołam od karczmarza piwa ale i płace za nie - uśmiechnął się i zwrócił się do córki karczmarza, uregulował rachunek i wyszedł z karczmy za Natanem. -Ku przygodzie? Ja raczej wracam do prozy zycia, panowie.- zażartował - Wuj pewnie już się martwi jak to starsi ludzie. A wy co zamierzacie? Będziecie szukać pani Juli? Może spotkamy się wieczorem w tejże karczmie? Widzę Natanie że córka karczmarza wpadła Ci w oko a karczmarz widać spodobał się pani Juli.- odparł z lekko złośliwym usmieszkiem |
-Nie wpadła w oko, a po prostu ładna z niej dziewuszka- stwierdził Natan nie rumieniąc się ani trochę. -Nie ma co natomiast spotykać się tu jeszcze dzisiaj. Wieczorem? Jaochimie, przecież już jest wieczór.- powiedział z rozbawieniem -Myślę, że na dziś musimy się rozstać. Każdy z nas ma swoje życie, robotę, dom, rodzinę... Długo byśmy się nie zobaczyli, gdyby nie nasz plan ratowania niewinnego człowieka. Sami wiecie jak to jest, jeśli nie mamy powódów, nie widujemy się przez całe wieki. Tak więc... Zobaczymy się jutro po robocie... Żegnajcie.- z uśmiechem odwrócił się i powoli zaczął iść w swoją stronę. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:04. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0