Wolf popatrzył obojętnie na całą tą scenę. Nie robiło to już na nim wrażenia. Wolfgang też czasami „bawił się” z pijawkami w taki sposób. Ale kobiety nie wypada a przynajmniej nie w takiej przewadze liczebnej. To już niehonorowe bo gdzie element rywalizacji gdy przeciwnikiem jest bezbronna paniusia? Przysłuchiwał się wymianie zdań w milczeniu. Po co się w to mieszać bez konieczności. Jego uwagę zwróciła odwaga towarzyszki elfa. On jednak nazwałby to głupotą. Potem patrzył tylko chłodno jak elf którego nie zna ścina linę, kobieta łapie oddech a reszta rzuca się na siebie z mieczem. „No! Nareszcie coś się dzieje!” –myślał. Podszedł szybko do duszącej się kobiety i cichaczem ją odciągnął do tyłu. Wystarczy tych ran – w końcu ona nie jest nieśmiertelna. Potem strzelił z kuszy do najbliższego z obwiesiów który walczył z Ottem. Uśmiechnął się perfidnie gdy bełt trafił w cel. Natychmiast po tym wyciągnął miecz i rzucił się w wir walki, w stronę najbliższego obwiesia z hołoty zwanej szlachtą. Adrenalina mu buzowała. Ach jak on kochał to uczucie! Zaraza te skurwysyny zapłacą za swoje uczynki. Kobiety się bije tylko w ostateczności jak mawiał Albert. Rzucił okiem na resztę. Mag robił swoje, elf dostał, jego towarzyszka krzyczała a Otto bił się jak na wojaka przystało. Ach cóż za kompania… |
Otto właśnie miał wyprowadzić kolejny cios, kiedy jednego z jego przeciwników trafił bełt. Zaraz potem resztę wrogów otoczył dziwny mrok. ""No widać Wolfgang użył swojej kuszy a Lilawander rzucił jakiś czar."" Nie zastanawiając się więcej Otto wyprowadził dwa uderzenia w przeciwnika, który jeszcze stał niedaleko niego. |
Próbując w całkowitej ciemności trafić w przeciwnika, który wydawało mu się, że stał tuż obok Otto poczuł, iż miecz grzęźnie w czymś twardym zaczął się siłować, aby go wydobyć z pułapki. Przez dłuższy czas siłował się z opornym żelazem nie chcąc go uszkodzić poprzez zbyt gwałtowne wyszarpnięcie z przeszkody. |
"Co to za cholerstwo? Magia Lilawadera czy co?" Już nie raz przebywał w ciemnościach. Nałaził się po tych kryptach i jaskiniach. Ale walczyć w całkowitych ciemnościach było ryzykowne. Żeby chociac księzyc świecił a tak...? Wolf usłyszał świst miecza i odgłos uderzenia o coś. Po mału wycował się do tyłu tam gdzie zapamiętał że stał mag. Krok po kroku, wycofywał sie powoli. Gdy już oddalił się od pola walki schował miecz i chwycił kuszę. Jak tylko ta mgła zniknie wystrzeli w przeciwników pare bełtów |
Poczyniwszy kilka kroków w tyłu Wolfgang zauważył przed sobą jakby ścianę mroku z boku na ścianie niedaleko paliło się łuczywo dając światło i rzucając olbrzymi jego cień cienie na ściany sąsiedniej kamienicy. Z tyłu zauważył maga na skrzyni, za którą ukryła się wasza przewodniczka przysiadł sokół maga. Szybko zdjął kusze przywieszoną na pasie i przeładował ją. |
Otto przez chwilę szarpał się z mieczem. Zaraz jednak przestał, dalsze próby mogły skończyć się złamaniem miecza, a tego nie chciał. Później, gdy to się skończy zabierze go z powrotem. Nie namyślając się długo chwycił w dłoń buławę i powoli starając się dojrzeć coś w ciemności ruszył w stronę, z której wcześniej przyszedł. ""Tam powinien stać Lilawander i Wolfgang, przecież nie wbiegliby w taki mrok. Swoją drogą mag mógł użyć czegoś innego; nic nie widzę. Jedna zaleta, że ci dranie też nic nie mogą dostrzec a dodatkowo są wystraszeni sądząc z ich krzyków, może nawet już uciekli?."" |
„Ta ciemność nie będzie trwać długo, mam nadzieję, że towarzysze dobrze wykorzystają chwilową przerwę, a może uda mi się w tym czasie przechylić szalę na naszą korzyść…” Lilawander nie czekał dłużej, gdy tylko mrok ogarnął przeciwników sam chwycił za łuk i zaczął strzelać do zdezorientowanych bandytów. Widział ich wszystkich jak na dłoni, większość poruszała się niemrawie, po omacku stanowiąc tym łatwiejszy cel dla strzelca. Mimo wszystko starał się jednak obrać za cel jednego z bandytów, którzy stali niedaleko Otta w pozostałych obawiał się strzelać, aby nie trafić przypadkowo sojuszników. Tymczasem widząc jak jeden bandziorów zaatakował kobietę, wysłał jej z pomocą sokoła. „Leć Agramie, postaraj się pomóc kobiecie i zaatakuj człowieka, który z nią walczy. Tylko uważaj na siebie” |
Powoli wycofując się Otto nagle spostrzegł przed sobą mrok. Zanim jeszcze zdążył się rozejrzeć po uliczce z ciemności tuż zanim wypadł jeden z młodych szlachciców. Zderzywszy się obaj przewrócili się na bruk i zaczęła się kotłowanina w celu podniesienia się z bruku. Wtedy to też wojownik spostrzegł, iż tuż za pierwszym wybiega z krzykiem następny. Spostrzegł swojego towarzysza i długim wypadem postanowił przyszpilić Otta do ziemi. Jego rapier nieszkodliwie dla Otta uderzył w bruk krzesząc iskry. Lilawander nakładając strzałę nie zauważył iż ma ona uszkodzoną lotkę. Strzała poleciała zaledwie kilka metrów i nieszkodliwie upadła na ziemię. Sokól poderwał się i poleciał w kierunku wlaczącej kobiety. |
Żaden z dwóch wyprowadzonych ciosów nie trafił w cel, sytuacja stawała się coraz bardziej napieta, a ból sie nasiliał. Krew powoli kapała na bruk... Dopiero teraz zwrócił uwagę na nieoczekiwaną pomoc, która nadbiegła. Dzięki bogom - pomyślał. Wtedy cały teren owiał nieprzenikniony mrok, nieprzenikniony nawet dla jego zielonych elfich oczu. Zdziwił się, ale bynajmniej nie przeraził. Widywał takie sztuczki magów juz wcześniej. Nie miał czasu zastanawiać się, czy ten który rzucił zaklęcie był sojusznikiem, czy wrogiem. Starał się iść blisko ściany, w kierunku Chloe... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:22. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0