lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP] Ach, te księżycowe noce... (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/5484-wfrp-ach-te-ksiezycowe-noce.html)

Bulny 21-05-2008 21:07

- Dobrze więc chłopcze... - powiedział nieco rozgoryczony hrabia, zachowując jednak trzeźwość umysłu. Póki co widać było, że nie jest to jeszcze wybuch wściekłości, a jedynie zdenerwowanie zaistniałą sytuacją. Wiadomo. Początkowo miała być to miła, rodzinna kolacja. Nikt nie wiedział, że już podczas podróży przerodzi się ona w zażartą kłótnię dwojga przedstawicieli szlachty.

- Kto chce zostać niech zostaje. Kto nie chce niech odejdzie, ale nie pozwolę by się po nocy błąkał i gościnę w Volfendorfie oferuję. Ja tutaj nikogo na siłę trzymać nie będę. Ale rodzice obojga dowiedzą się co tu się stało. - szlachcic wypowiedział to ze spokojem. Wyraźnie starając się załagodzić zaistniałą sytuację.
- Ale wy we dwoje - rzekł już głośniej, tak aby dwaj adresaci jego słów: Kyfandys i Dwain, usłyszeli - Wy na pewno zostaniecie tutaj.

Mężczyzna z kamienną miną obrócił się w stronę nowo przybyłego rycerza mówiąc:
- Sługi me odprowadzą Ciebie do Twej komnaty. - przez chwilę zapadła cisza, przerwana okrzykiem: - Sługi!
- Tak panie? - powiedział wystraszony pachołek, który dopiero teraz zdążył dobiec do von Volfgrima.
- Odprowadźcie do stajni konie tych, którzy ostać się będą chcieli. Strażników zawezwij by elfa i krasnala odprowadzili. Potem zaprowadźcie resztę. W tym pana Capetta do ich komnat.
- Tak jest panie! - krzyknął pachołek, po czym począł przekazywać rozkazy dalej. W tym czasie hrabia odwrócił się w strone przyjezdnych mówiąc:
- Czekam na was dzieci przy wejściu do pałacu. Musze was jeszcze obowiązkowo oprowadzić po mym dobytku, gdyż dawno żeście tu nie byli. - po czym zaczął iść powolnym krokiem do rezydencji. Po chwili odwrócił się jeszcze pytając sługi:
- A gdzie Hubert?
- Odpoczywa jeszcze Panie.
- Poczciwy staruszek... - hrabia oddalał się coraz bardziej w stronę dworku, pogwizdując od czasu do czasu.

W tej chwili sługi oraz straż podeszła do koni wszystkich gości. Słudzy czekali na ich decyzję, a w tym czasie żołnierze poczęli powoli podchodzić w stronę rumaka na którym siedzieli Kyfandys i Dwain. Szli ostrożnie, w razie próby ataku obojga...

Dhagar 21-05-2008 21:47

Alrik przyglądał się spokojnie całej sytuacji. Wszystko to już dawno przekroczyło granice dobrego smaku i manier. Każdego z kłócących się. W tej chwili czekał już tylko na koniec tej całej zwady, w ten czy inny sposób. Kłótnia do niczego nie prowadziła poza rozlewem krwi i nie było w niej nic dla chwały. Zatem czekał w pobliżu tego, którego miał strzec, gotów do działania.

Cedryk 21-05-2008 22:17

Adren spojrzał z błyskiem wesołości na starego hrabiego.

- Masz rację Stryju. Nakazać wychłostanie tej dwójki możesz w każdej chwili. Mam nadzieję, iż przygotowałeś dla nich odpowiednie niewygodne i mokre lokum, jak posiedzą noc w loszku, to może nazajutrz wykażą większą chęć do przeprosin. Jeśli nie to mogą w tym lochu spędzić tyle czasu aż zgniją. – po tych słowach przywołał gestem Alfreda.

- Mam nadzieję, iż przygotowałeś Stryju odpowiednie pokoje dla mnie i mojego osobistego sługi Alfreda.

Poczym zwrócił się do Alrika.

- Alriku możesz się udać do pokojów, jakie wskażą ci słudzy. Myślę, iż zbrojni mego krewniaka odpowiednio zadbają o moje bezpieczeństwo na zamku. Dziękuję ci za twoją postawę, nie zapomnę o niej wspomnieć w liście do twojego Władcy.

Poczym jeszcze schylił się w kierunku Alfreda i wyszeptał kilka zdań.
[ukryj=Kokesz]- Sprawdź gdzie umieszczą i w jakich warunkach Drzewo i Dwaina. Całe to zaproszenie jest trochę dziwne, więc postaraj się dyskretnie wybadać, tak jak to ty umiesz - służbę. Interesuje mnie wszystko, plotki, podejrzenia, dlaczego Hrabia tak nagle mnie zaprosił i inne przydatne informacje.[/ukryj]
[ukryj=Bulny]- Sprawdź gdzie umieszczą i w jakich warunkach Drzewo i Dwaina. Całe to zaproszenie jest trochę dziwne, więc postaraj się dyskretnie wybadać, tak jak to ty umiesz - służbę. Interesuje mnie wszystko, plotki, podejrzenia, dlaczego Hrabia tak nagle mnie zaprosił i inne przydatne informacje.[/ukryj]

Gwena 22-05-2008 10:34

O widzę Wuju, żeś przydzielił ochronę mnie i moim przyjaciołom - rzekła Klara podchodząc od strony stajen, - Chyba to przesadna ostrożność, tylko głupiec by Twoich gości atakował - mówiąc to spojrzała wymownie na Adrena, który szeptał coś niziołkowi na ucho. Od kiedy Adren szeptał... zawsze wydawał rozkazy służbie aż za głośno - ale może tym razem masz rację, że Twój dom przestał być bezpieczny. Dziękuje Wuju - uśmiechnęła się promiennie, lecz uśmiech nie sięgał oczu.

- Kapralu - powiedziała rozkazująco do żołnierzy zbliżających się do elfa i krasnoluda - wyślij któregoś do pomocy przy mojej skrzynce, jest za ciężka dla tego pazia który ma nią nieść. Sam poprowadź nas na kwatery. Dla mnie ta na pierwszym piętrze, z salonem z balkonem - wskazała na "barak gościnny", który był tak naprawdę dworkiem - dla moich gości są sąsiednie pokoje. A... nie wypada by Mistrz Dwain sam niósł swe rzeczy. Ty Rolfie - wskazała na jednego z żołnierzy, którego imię przypadkiem zapamiętała z poprzedniej wizyty, gdyż był od innych o głowę wyższy - weź te nosidła. Reszta z was nie potrzebna, bo Mistrz Kyfandys woli sam się o swoje rzeczy troszczyć. Tak - zawiesiła na chwile głos, jakby szukając właściwego określenia - bezpieczniej dla wszystkich. Ej ty - krzyknęła na innego żołnierza - co to maga nie widziałeś i boisz się, że cię w żabę zmieni, że rapier chcesz wyciągać? I tak by cię nie obronił. Już go schowaj gburze. - Mówiąc to stanęła pomiędzy przyjaciółmi i szturchnęła kaprala - Nuże, prowadź.

Odchodząc zwróciła się jeszcze do Hrabiego. - A Wuju, przykro mi, ale dziś zwiedzać nie będę, raz, że po podróży z łaźni mi skorzystać pora, dwa, ten tu kuzynek sam Ci mówił, że jego imperialny honor szlachecki wymaga bym nie była w jego pobliżu.


/.../
Po dojściu na miejsce, sprawdziła czy zadbano odpowiednio o Dymitra, następnie dała pokojówce suknie do wyprasowania i czekała, aż służba naniesie gorącej wody.

zbik_zbik 31-05-2008 09:13

Dymitra w końcu zaprowadzono w miejsce odpowiednie do odpoczynku. Dwie służki i jakiś mężczyzna, chyba medyk, zajeli się zadbaniem o zdrowie. Zdieli prowizoryczne bandarze i założyli profesjonalny opatrunek wcześniej nacierając jakimiś maśćmi. Na koniec poczęstowali jakimiś ziołami i kazali dobrze się wyspać.

Łużko faktycznie było bardzo wygodne ale kozak i tak nie bardzo mógł zasnąć, nawet mimo tego że dość dużo wypił. Po głowie ciągle mu krążyło co z nim się teraz stanie skoro Klara pojechała do domu, wyraźnie widział jak wyjeżdżała za bramę. Postanowił wstać gdy tylko będzie ranek i ją spróbować dogonić, a przy okazji wymknąć się tej zdziczałej szlachcie. Uważał że kozacy z Kislevu mają już więcej mądrości i poczucia chumoru niż ci...

Do pokoju nagle weszła młoda szlachcianka sprawdzając czy wszystko u niego w porządku. Kamień spadł mu z serca.
- Jak się cieszę że zostałaś panienko. - pełen radosci zamkną oczy i odrazu zasną.

Kokesz 31-05-2008 16:04

Alfred stał przy Adrenie i wysłuchując dyskusji czekał na jakieś polecenie ze strony jego pana. Wuj Adrena wydawał sie roztropnym człowiekiem, jak dotychczas nikomu nie udało się załagodzić sytuacji, a jemu udało się to dosyć szybko. Może to stanowczość hrabiego albo bliskie pokrewieństwo sprawiło, że początkujący mag zdecydował się zaprzestać taj bezowocnej dysputy. Niziołek nie wiedział tego i nie uważał by zastanawianie sie nad ty miało w tej chwili jakiś głębszy sens. Najważniejsze było to, że kłótnia się skończyła.

Przez chwilę przyglądał się jak Klara pogania służbę i jak Dymitr jest odprowadzany do domu gościnnego. W tym momencie odezwał sie do niego Adren. Przekazał mu szeptem polecenia, a kucharz jedynie kiwnął potwierdzająco głową. Szpiegowanie nie było jego pasją, lecz w Aldorfie nauczył się tego dosyć szybko, dlatego te zadanie nie było dla niego większym wyzwaniem.

Jako, że zanosiło się na to, że w reszcie wszyscy rozejdą się do swoich pokoi, Alfred podbiegł do dwóch pachołków i przyciągnął ich do powozu i swojego muła. Dokładnie pokazał im bagaże swojego pana i polecił zabrać je do pokoju, jaki został przydzielony młodemu von Volfgimowi.

Thanthien Deadwhite 01-06-2008 11:04

Dwain spadł z konia. A raczej spadłby, gdyby nie wyciągnięta w ostatnie chwili ręka elfa. Krasnolud tak się ucieszył, że jednak odpocznie w łóżku, że za szybko chciał zejść z elfiego rumaka. Słysząc całą wypowiedź Klary i rozkazy, które wydawała służbie uśmiechnął się serdecznie. Podobało mu się, że Klara ma tutaj taką władzę. Podobało mu się też to jak mówiła o nim i Kyfandysie. Mistrz Dwain. Ładnie brzmiało. Kiedyś, jeśli będzie pilnym uczniem i pożyje wystarczająco długo, może faktycznie zasłuży na ten tytuł. Teraz jeszcze był tylko kowalem. Mimo to postanowił grać w grę, którą rozpoczęła panienka Klara. Spojrzał na Rolfiego i powiedział do niego tubalnym głosem:

- Rolfie mam nadzieję, że nie ugniesz się pod ciężarem moich narzędzi i plecaka co? Jesteś chłop na schwał, ale to może nie wystarczyć. Ta torba jest dla mnie cenna, więc nie może Ci upaść, a tym bardziej nie może nic z niej zginąć. Rozumiesz? No widać, żeś pojętny facet. A wy chłopaki co takie spięte? - zwrócił się do pozostałych strażników - Krasnoluda nie widzieli? Nie martwcie się, nie jestem waszym wrogiem. Prawdę powiedziawszy gardzę walką samą w sobie. Oczywiście jeśli ktoś zasłuży to potrafię przyłożyć. - mówiąc to uśmiechał się przyjaźnie.

- Panie hrabio dzięki Twej szlachetnej krewniaczce postanowiłem zostać w Twym pięknym przybytku. Liczę na to, że mimo drobnych nieporozumień uda się nam zaprzyjaźnić. A teraz wybacz, ale udam się na spoczynek. - powiedział Dwain po czym spojrzał na Klarę i powiedział poważnie tak by tylko ona i Kyfandys mogli to usłyszeć:
- Spotkajmy się później i pogadajmy co?

Następnie podreptał wraz z Klarą i elfem w stronę baraku gościnnego.

Aveane 07-06-2008 18:39

Spojrzał z nieskrywaną pogardą na zbliżających się strażników, jednak po słowach Klary owo spojrzenie zamieniło się w roześmiany wzrok, a sam elf zaśmiał się serdecznie. Strażnicy uspokoili się trochę. Po chwili Kyfandys poruszył się gwałtownie, czym spowodował cichy jęk strażników, ale nie był to żaden atak. Po prostu łapał krasnoluda, który by się potłukł, próbując samodzielnie zsiąść z wysokiego konia.

Poprowadził swoje zwierzę do stajni, odpiął popręg, zdjął siodło i sprawdził, czy zwierzę nie ma żadnych odparzeń. Na szczęście koń dobrze się trzymał, więc elf zawołał jednego z chłopców stajennych.
- Opiekuj się nim dobrze, zrozumiano? Tylko nie przesadzaj, żebyś mi go nie rozpasł. Jak wrócę, ma być w takim samym albo lepszym stanie - uśmiechnął się delikatnie i, nie czekając na odpowiedź, wyszedł.

Na zewnątrz już czekali na niego strażnicy. Skierował się ku barakom gościnnym, a jego 'obstawa' ruszyła tuż za nim. Odwrócił się do nich i zapytał:
- Czy któryś będzie tak miły i mnie poprowadzi? Sam nie trafię, chyba że mam zająć pierwszy lepszy pokój. - Jeden ze strażników bez słowa wyprzedził go i zaczął prowadzić. - I to, wbrew oczekiwaniom tego idioty, nie będzie loch. Chyba, że hrabia trzyma gości w lochu, to za taką gościnność podziękuję - pomyślał i uśmiechnął się do siebie. Po chwili dodał głośno, wskazują na Klarę, kaprala i resztę ekipy:
- Wiecie co? Ja idę ich dogonić, Wy sobie róbcie co chcecie. Byle nic związanego ze mną - po tych słowach ruszył biegiem ku orszakowi przed nim.

Po kilku minutach doszli do pokoi. Rozlokowali każdego w innym, ale elfowi to nie przeszkadzało. Kazał sobie nanieść ciepłej wody, powiesił płaszcz na kołku przy drzwiach i rozejrzał się po pokoju.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172