Tak bo sytuacja całkiem podobna kiedy się w końcu nauczą iż prawo stoi w 99, 9 % przypadku za szlachtą ten 0,1% to sytuacje kiedy sprawa sądowa toczy się pomiędzy dwoma szlachcicami. Tam wchodziła sprawa morderstwa i zaufania.
A tak na marginesie gdyby na miejscu Adrena stał prawdziwy mag ognia niebędący szlachcicem w dodatku spokrewnionym z Klarą to już w karczmie były by dwa spalone ciała. A gdyby tam był szlachcic też nie spokrewniony z Klara zwykły nie posiadający takiej SW jak Adren z racji przebytego szkolenia to smarkula była by posiekana w dzwonek albo kozak jeśli by go wybrała na przedstawiciela oczywiście zależało by od walki wręcz kto by wygrał . Jeśli by wybrała orędownika szampierza, to i tak życie Klary należałoby do szlachcica o ile by wygrał, i najpewniej by zginęła zagarotowana jedwabnym szalem.

Porzucaj czary i powiedz łowcy czarownic, że Cię obrazili. Miłego spalenia... Nie, topienia się ;) Jakbyś nie był szlachcicem, to 2 spalone ciała byłyby dla Ciebie gwoździem do trumny. I by nawet nie było sprawy sądowej, tylko sąd na miejscu. Chyba, że byłbyś przynajmniej Magistrem. To może byś miał szansę na więzienie. Bądź co bądź nieuzasadnione użycie magii nie jest błahostką.

Tak, jeśli by się zdarzył, jaki inkwizytor na miejscu. Ale jest szlachcicem i nawet inkwizycja musiałby mieć ważniejsze powody niż tylko dwa trupy żeby spróbować szlachcica aresztować, co oczywiście nie wyklucza, iż inkwizycja raczej wysłałaby jednego ze swoich skrytobójców i w ten sposób by wyeliminowała Adrena, a o stosach od razu zapomnij nie ta jurysdykcja dla szlachty starej nobilitowanej.

Władza łowców sięga aż do Imperatora, a im nie robi, czy leją szlachtę, czy jakiegoś dzieciaka z prowincji. Ważne, że niszczą Chaos, a ktoś władający magią bez licencji (wyłączając elfy, które mogą czarować bez licencji [chwała niech będzie Magnusowi]) i przy jej pomocy zabijający niewinnych (bo winy im nie udowodnisz), jest typowym przykładem opętania przez siły Chaosu. Tak więc jeśli byś się rzucił tu z magią, jako niepełnoprawny jej użytkownik, na pewno by do nich to doszło. A wtedy mieliby gdzieś, czy jesteś szlachcicem, chłopem czy dowódcą straży. Nawet zwykli zabobonni strażnicy dróg albo nawet przestraszony plebs ukamieniowaliby Cię menhirami

Niestety mylisz się elfy nie mają licencji i nic ich nie chroni w imperium przed szykanami są w jeszcze gorszej sytuacji niż magowie kolegialni. To, iż w profesji pisze, że nie posiadają licencji to nie znaczy, iż mogą używać magii bez zezwolenia. Tak jak każdy obcokrajowiec w imperium są w bardzo złej sytuacji, jeśli używają magii.

Zaś nie wyobrażam, jaki mag ognia dałby się ukamienować zwykłym wieśniakom już wędrujący czarodziej ognia to moc potrafiąca rozbić w proch odział złożony z kilkudziesięciu wojowników.

To, że są szykanowani nie znaczy, że nie mają prawa rzucać czarów. Patrzą na nich spode łba, owszem, ale to się bierze głównie z tego, że elfy są w tym lepsi od ludzi i do tego nie potrzebują lat nauki w Kolegiach. O ile dobrze pamiętam, Magnus Pobożny nadał elfom prawo do rzucania czarów bez licencji kolegialnej i nikt nie ma prawa ich zgarnąć za rzucanie czarów bez niej. Masz rację, nie mogą używać magii bez zezwolenia. To jest niemożliwe, bo KAŻDY czarujący elf ma prawo rzucać czary w Imperium. A jeśli chcą zdobyć licencję, żeby uniknąć wywodów na temat historii, nie muszą się o nią tak starać jak człowiek.

Sprawdzę bo nie jestem pewny w księdze magii ale to musi potrwać. Mi osobiscie się wydaje iż niczego takiego nie było, bo byłoby ujęte w imperialnym dekrecie o magii.

UWAGA ATTENTION!

Z racji tego, że skala procederu podległa zbyt dużemu rozszerzeniu postanawiam, że muszę wkroczyć i postanawiam:
1. Jeżeli kozak i Adren postanowią się posiekać, pal ich licho. Akcję rozegramy normalnie. Ja rzucę na inicjatywę, a potem piszecie posty wedle kolejności ustalonej po rzucie. Oczywiście wszystko zgodnie z zasadami. Jak ktoś będzie chciał się wtrącić do walki, to tej osobie też rzucę. Na wszelki wypadek wszystkie rzuty na kostnicy mają być dokładnie podpisane czymś w stylu "Dymitr WW" itp. tak abym w każdej chwili mógł zrewidować, czy nikt nie oszukuje.
2. Przyjmujemy też, że kozak, jako ochroniarz musiał mieć przynajmniej jedną strzelbę w gotowości bojowej, by móc bronić Klary.
3. Za zamkniętymi drzwiami Klara raczej nie mogła usłyszeć tego, co dzieje się na dole. Podniesiony głos owszem, ale nie dzikie wrzaski.
4. Jeśli znowu będę się musiał przedzierać przez dwie strony komentów, to nie wiem co wam zrobię... :razz:

Ad 3.
Rzut na nasłuchiwanie Klary, aby rozwiązać sporną kwestię jej zejścia na dół:
[Rzut w Kostnicy: 2]
Komentarz: Klara po otwarciu drzwi elfowi usłyszała dokładnie to co mówili Adren i Dymitr. Jeśli nie otwierała drzwi usłyszała jedynie podniesione głosy obojga panów.

Chciałbym zwrócić uwagę, że Adren raczej nie słyszał słów wypowiedzianych szeptem na górze schodów. Radzę dokładniej czytać...


Aha, byłbym zapomniał
Przepraszam, że to powiem, ale raczysz sobie kpić?! Wędrowny czarodziej pokona oddział kilkudziesięciu wojowników?! W ciągu jednej rundy, najsilniejszym czarem, jaki wędrowny czarodziej może osiągnąć (ma na to mechanicznie patrząc aż 1% -.-") może zabić (przy ogromnym szczęściu, że każdy trafiony zginie), uwaga, 1k10 osób. Gdzie 1k10 osób ma się do kilkudziesięciu? Po tym czarze reszta się rzuci na niego i zmiażdży.

Biorąc pod uwagę taktykę defensywną - ognista zasłona. Mocne, nikt nie podejdzie, -20 od US dla atakujących, brawo. Ale wśród kilkudziesięciu wojowników nie znajdą się 3 osoby, które pomimo tego trafią? 3 strzały wystarczą, żeby zabić wędrownego czarodzieja.

Powiedz szczerze, Cedryk: czy to jest Twój pierwszy kontakt z magią w Warhammerze?

Post edytowałem o te dwie linijki. I nie zarzucaj mi Aveane, iż nie znam czarów, gdy zapominasz sam o tak prostym czarze maga ognia, jakim jest korona ognia do tego dochodzi pancerz eteru oraz jak sam już wspomniałeś płonąca zasłona. No i czy każdy odział jest wyposażony w broń strzelecką. Jeszcze jedna uwaga w krótkim czasie to nie znaczy w żadnym wypadku jedna runda, ale powiedzmy minuta, dwie. Jeśli w oddziale nie ma strzelców, jest on wydany na pastwę maga ognia, a często w oddziałach wojskowych nie ma ich, bo nie zostali w nią wyekwipowani. Tylko odziały wojskowe stricte strzeleckie w wojsku w nią zostają wyposażone.
Po co halabardnikom czy też pikinierom albo topornikom broń strzelecka, nie mają jej.
Korona ognia powoduje, iż każdy przeciwnik któremu udało by się przejść przez ścianę ognia musiałby jeszcze zdać test siły woli aby zaatkować maga. Czyli łatwo policzyć, iż conajmniej połowa przeciwników z tych co przeszli już przez zasłonę ognia go nie zdaje.