Tadeus

No dobra. To czekamy do 11tego na Twojego posta.

 

Lechu

Dobrze, że się pojawiłeś Alvaro, bo nie jest zbyt zdrowym aby już na początku ktoś odpadał. Jednak, na szczęście zostajesz i do roboty. Znajdźmy ten artefakt...

 

Tadeus

Mój post jutro. Wybaczcie chwilowe opóźnienia.

 

Lechu

No Tadeus gdzież ten pościk obiecany? Mam nadzieję, że szybko się pojawi, bo sesja stoi a coś czuje, że przed nami długa droga

 

Tadeus

1. Wybaczcie zwłokę. Na pocieszenie dodam, że to ani brak motywacji, ani problemy, które mogłyby doprowadzić do zerwania sesji.

2. Czas na posta standardowo do 21ego do północy.

3. Powóz praktycznie się prawie zatrzymał, choć jeden pozostały koń nadal się rwie.

4. Monstrum trzyma się od zewnątrz powozu i stara się ukatrupić kogo tylko sięgnie swoimi wieloma łapami/paszczą. To co z nim zrobicie zależy tylko od waszej pomysłowości

5. Gabrielle pojechała z wami sama. Pachołkowie uciekli jak kazała im szarżować ścianę ognia.

6. Powóz jest oczywiście kryty. Budowa jak karoca (nie-zdobiona) albo dyliżans.

Cuś takiego, chociaż bardziej chamskie

 

Lechu

Jako, że mamy czas do czwartku a jest to tydzień roboczy ograniczę się w komentach do określenia co będzie robił mój BG (dlatego, bo większość z was będzie miała posta przede mną). Na samym początku (po dobyciu broni czyli topora oburęcznego i puklerza) Magnus zagrodzi drogę do drugiego z koni. Zrobi to aby ktoś z was mógł go odczepić (najlepiej druid, bo mu on nie ucieknie zapewne). Jak jednak będzie zbyt mało miejsca wojownik po prostu dobędzie broni i osłaniając drugiego z koni będzie starał się pokroić potwora. Wiem, że to bardzo prosty plan, ale jest on raczej odpowiedni jak na mojego BG

 

Tadeus

No do tego będzie musiał pewnie balansować na dyszlu/koźle, więc to niezłe wyzwanie dla jego osławionej zręczności

 

Lechu

Zręczność jak zręczność. Nie będzie trzymał za wszelką cenę powozu. Da koniowi kawałek odciągnąć wehikuł a sam cofnie się do bestii... Chyba, że ktoś będzie miał jakiś fajny plan

 

xeper

Lechu, a mnie się wydawało że Alvaro, czymkolwiek by teraz nie był znajduje się właśnie na powozie...

 

Lechu

Mnie się wydaje, że nie gdyż już będąc człowiekiem nie mógł się na nim utrzymać. W tym przypadku "trzyma się" zrozumiałem jako stoi/jest tam na tym kończynkach czyli spokojnie mogę odjechać przy okazji lekko przyozdabiając glebę flaczkami martwego konia. Jak MG powie, że jest to źle usunę posta i napiszę jeszcze raz (albo zmienię jego część)

EDIT: Z okazji tego posta życzę wam wesołych (zbliżających już się) świąt oraz szczęśliwego zakończenia naszej wspólnej przygody