lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Literatura (http://lastinn.info/literatura/)
-   -   [recenzje] Wyzwanie 2017 - 12 książek w 12 miesięcy (http://lastinn.info/literatura/16777-recenzje-wyzwanie-2017-12-ksiazek-w-12-miesiecy.html)

Zapatashura 13-08-2017 18:08

12/12

Neil Gaiman - Mitologia Nordycka


***** - nawet, nawet

Po przeczytaniu recenzji tej książki dokonanej przez Leoncoeura zakrzyknąłem "Gaimana mi obraża, wszystko co napisał Gaiman jest genialne"! Zakrzyknąłem tak, bo jestem rzecz jasna obiektywny i wcale nie pałam do prozy Neila ślepą miłością.

Zaopatrzyłem się tedy w cyfrową księgę o nordyckich mitach, przeczytałem od deski do deski... i tego... Leonceur ma rację. Wszystko jest napisane rzecz jasna świetnie, inteligentnie, z humorem i polotem jakiego po autorze należy się spodziewać. Ale brakuje tu tego "czegoś", co sprawia że Gaimana uwielbiam. Ewidentnie widać, że to nie są historie autora, że on tylko opowiada to, co kiedyś usłyszał/przeczytał/zbadał. Zdaje wszystko z reporterską precyzją, ale od siebie nie daje zgoła nic. Ponieważ ja w zakresie nordyckiej mitologii jestem laikiem, który załapał coś przez pupkulturową osmozę, to oceniam książkę wyżej niż poprzedni recenzent w tym wątku, lecz nie mogę w ogólnej opinii o książce się sprzeczać. No był tutaj ogromny potencjał, a wyszła taka lektura szkolna (co w moim słowniku jest obelgą).

P.S.

Wyzwanie ukończyłem, książki przeczytane, domagam się mackowatej nagrody! :devil:

sunellica 16-08-2017 17:27



6/12
Furia - Salman Rushdie

[media]http://woblink.com/storable/pub_photos/1236216-pdw_book_cover.jpg[/media]

******* - super, polecam wszystkim

Cytat:

Furia - seksualna, edypowa, polityczna, magiczna, brutalna - dźwiga nas na szczyty finezji i strąca w głębie ordynarności. Oto, co ukrywamy pod powłoką ucywilizowania: przerażające ludzkie zwierzę, zarozumiałego, nieprześcignionego, autodestrukcyjnego pana stworzenia.

Malik Solanka, historyk idei, kolekcjoner i twórca lalek, pewnego dnia odchodzi od swego życia, porzuca rodzinę i ucieka do Nowego Jorku. Odkrył w sobie furię i boi się, że stał się niebezpieczny dla tych, których kocha. Połknij mnie Ameryko, i natchnij mnie spokojem, modli się. Ale tu furia jest wszędzie dookoła. Tymczasem jego własne pragnienia, emocje i myśli też zaczynają szaleć.

Furia to dzieło kipiące energią - bezlitosna, bardzo czarna komedia, a zarazem głębokie studium najciemniejszej strony ludzkiej natury i historia miłosna o hipnotycznej sile. To także zadziwiający portret Nowego Jorku.
Wspaniała książka o uczuciach i myślach zagubionych ludzi. Niesamowite portrety (jak dla mnie) "idealnych" jednostek o szeregu "niedoskonałości".
Tutaj każdy bohater żyje i zmaga się z własną furią, która napędza jego działanie i popycha do decyzji, które na zawsze zmienią ich życie.
Jako osoba, która większość czasu siedzi we własnych myślach, super mi się czytało myśli innych.
Gorąco polecam każdemu.


sunellica 17-08-2017 18:27


7/12
mleko i miód - rupi kaur

[media]http://ecsmedia.pl/c/mleko-i-miod-milk-and-honey-b-iext48122768.jpg[/media]

****** - fajnie się czytało

Pomyślałam, że najlepszym streszczeniem i zachęceniem do przeczytania tego tomiku poezji, będzie sam wiersz autorki opisującej jej zebrane działo:
Cytat:

mleko i miód to
zbiór wierszy o
miłości
utracie
traumie
gwałcie
gojeniu ran
i kobiecości
jest podzielony na cztery rozdziały
a każdy z nich zmierza do innego celu
dotyka innego cierpienia
łagodzi inny ból serca
mleko i miód zabiera czytelniczki w podróż
przez najbardziej gorzkie momenty w życiu
i znajduje w nich słodycz
bo słodycz jest w wszędzie
jeśli tylko zechce się jej poszukać

o książce


Leoncoeur 19-08-2017 11:38



9/12
Ewangelia według Lokiego - Joanne Harris

gatunek: fantasy-mitologia



***** - Nawet, nawet

Cytat:

Napisał Loki
"(...) Nawet nie w tym rzecz, że Balder był przystojny, odważny, dobry i szczery, ani nie w tym, że kiedy puścił bąka, rozlegały się ptasie trele, kwiaty rozkwitały, a małe puszyste zwierzątka brykały u jego stóp w radosnym zapamiętaniu."

W dobrym momencie wstrzeliłem się z czynaniem "Ewangelii", skoro Zapatashura wrzucił swoją recenzję Gaimana. Czytając Joanne Harris tym bardziej wkurzałem się na Neila. Że miał taki potencjał, a tak to zrąbał. No ale po kolei...


Cytat:

Napisał Loki o Sif
Zostawiłem włosy na poduszce; może zrobi sobie z nich perukę czy coś. A może uda mi się jej wmówić, że ta katastrofa to skutek zbyt intensywnego rozjaśniania.

* * *

Książka jest niejako autobiografią Lokiego i Harris od początku gra tu w otwarte karty. Historie, które znacie stworzył sobie "Stary" (Odyn). Tak naprawdę było, hm..., ciut inaczej. No bo jak mamy wierzyć, że kogoś wylizała z lodu krowa? Loki wskazuje, że on opowie swoją wersję jak to wszystko wyglądało.
To sprawia, że człowiek gotów jest puścić płazem właściwie wszystko. Historia z sag nordyckich opowiadana z pozycji boga kłamstwa, który "lepiej wie jak to było". Przy takim konstrukcie na sucho ujść może praktycznie wszystko! :D
Do tego ten przewrotny tytuł nawiązujący do chrześcijaństwa. Historia Lokiego niczym niewygodna ewangelia gnostyczna względem ustalonego kanonu.
Zapadłem w lekturę z ciekawością i wsiąkłem.

Zakochałem się w tym Lokim wykreowanym przez Harris, a sama autorka rzeczywiście gdzieniegdzie grubo pojechała po bandzie oficjalnej historii.
Czytało się to euforycznie co chwila rzucając w przestrzeń "patrz i ucz się Neil".

Niestety z ta książką jest jak z Woodstockiem.
Im dalej w las, tym więcej kup.

Zasadniczo naprawdę fajna była księga pierwsza (są 3), potem Harris zgubiła się i to bardzo. Zabłądziła po prostu grubo.
Zaczęła zmieniać pewne rzeczy zupełnie bez sensu, jednocześnie jakby bojąc się tykać pod tym względem głównych aspektów. Jak pisałem, po takim wstepie wybaczyć autorce możnaby wszystko, ale co innego wybaczyć zabawę mitami co innego widzieć jak to robi. Przykładowo z Bragiego czy Tyra Harris zrobiła nie Asów, a Wanów i byłoby to bardzo spoko, gdyby coś za tym stało. Gdyby z czymś to się wiązało... Z czymkolwiek.
Ale nie.
Z drugiej strony tam gdzie jest naprawdę świetny potencjał na zamieszanie historią, autorka trzyma się imho zbyt wiernie powtarzając błędy Gaimana.

W końcu dochodzi do finału czyli uwięzienia Lokiego, oraz nadejścia Ragnarok i jest bardzo słabo. Tu owszem autorka w końcu poczyna sobie śmielej. Ba! Bardzo śmiało, trochę tę historię stawiając na głowie. Niestety nie ma w tym już jaja, tego co było w części pierwszej. Filozofowanie Lokiego nad pewnymi kwestiami staje się męczące.

Po genialnym początku Jeanne Harris z nowatorskim przedstawieniem mitologii germańskiej finalnie wg mnie przegrała. No ale znalazła się w zacnym towarzystwie.

Sam koniec daje jeden genialny przebłysk. Dla chętnych zdradzam w spoilerze cóż to takiego. Jajcarski pomysł. Ale to za mało gdy pomiędzy księgo 1 i zakończeniem było raczej słabo.

Mimo wszystko jednak, koncept miejscami szalenie ciekawy.
Fainie też, że Harris umieściła jako dosyć ważną personę Gullveig-Heid, boginię wspomnianą w sagach, ale bardzo tajemniczą.
Fajne są relacje Lokiego i Sigin (lol)
Fajny jest motyw Fenrisa, który nie jest tu wilkiem, a wilkołakiem. Agresywny i zapryszczony nastolatek w wieku młodzieńczego buntu zostaje tu skuty łańcuchami, bo nie przepuszcza żadnej dwórce Frei, a i samym boginiom składa niedwuznaczne propozycje XD
Ciekawe jest przedstawienie dlaczego Loki odwrócił się od Asgardu i stanął naprzeciw bogom w Ragnarok.
Ciekawa jest koncepcja dlaczego w ogóle doszło do Ragnarok i czyj to był spisek.

Im więcej nad tym myślę, tym bardziej post factum zauważam ile Harris pozmieniała ciekawie. I może jednak moja ocena "przegranej" jest jednak zbyt surowa?
Ot, takie wrażenie.



W oryginalnej historii Loki ginie w Ragnarok zabijając się wzajemnie z Heimdalem. tutaj... sprawa jest bardziej złożona. Niby umarł tak jak wszyscy inni i jak całe dziewięć światów, ale jego jaźń nie, uwięziona w pandemonium Surtra.
Na gruzach wszystkiego w nicości, będac bytem w niebycie. Uwięziony w ciemności bóg ognia chwyta się nadziei, że coś się może odmienić.
Powtarza jak mantrę: "Niech stanie się światłość"

:P




sunellica 23-08-2017 10:18


8/12
Opowieści łotrzykowskie - al-Hamadani

[MEDIA]http://humanitas.pl/upload/photos/max/5e0a48ff70aff833bfe78557360a7f79f63799c9.jpg[/MEDIA]

*** - kiepściucha, ale były momenty

Jako osoba mająca bzika na punkcie wszystkiego co "orientalne" i (koniecznie) "nieeuropejskie", napadłam pewnego razu antykwariat, kupując różne książki z różnych okresów czasu, kraju pochodzenia, kręgu kulturowego i religijnego, ciekawa co wypisywali i jakie dzieła tworzyli średniowieczni pisarze arabscy lub starożytni poeci indyjscy.

Tak oto trafiłam na świetny romans rycerski pt: Daniszmendname, a teraz na zbiór makam.

Oto urywek wstępu:
Cytat:

Badi az-Zaman al-Hamadani, reprezentant arabsko-muzułmańskiej kultury X wieku, zasłynął przede wszystkim jako twórca makam. Makama to pierwszy oryginalny gatunek arabskiej prozy, krótkie opowiadanie ukazujące zabawne i osobliwe przygody przebiegłych oszustów i wykształconych włóczęgów. W następnych stuleciach zrobiła ona zawrotną karierę, i to nie tylko w literaturze arabskiej, ale we wszystkich niemal literaturach świata muzułmańskiego. Przejęli ją Persowie, Żydzi i Syryjczycy, a jej wpływy znalazły oddźwięk w literaturze europejskiej.
O tak wielkim powodzeniu typowej opowieści łotrzykowskiej zadecydował jej związek z tradycjami literackimi, a przede wszystkim z tradycjami literatury ludowej i anonimowej. Dzięki postaciom bohaterów - wykształconych rzezimieszków - makamy miały wszystkie cechy utworów sensacyjnych, które przyciągały samą treścią. Umieszczone w realiach tamtejszych czasów, stanowiły zarazem niezwykle rzadkie zjawisko w literaturze arabskiej, w zasadzie nie wykraczającej poza poezję i prozę naukową. Makamy są typowymi utworami literatury pięknej, literatury rozrywkowej, co z pewnością zadecydowało o ich popularności we wszystkich warstwach społeczeństwa muzułmańskiego.
Tym oraz wieloma innymi wpisami, zostałam zachęcona do przeczytania malutkiej książeczki. Niestety… przekład wiele stracił w języku polskim, bo choć nasz język jest barwny i złożony… to nie tak jak staroarabski. Dodatkowo wszystkie treści utworów zatraciły rymy, oraz z oczywistego powodu zmiany języka, wiele rzeczy nam umyka podczas czytania.
Wynikiem tego, makamy które miały bawić kunsztem i dokładnością zdobienia, stawały się niezrozumiałe i… dziwne. Niektóre treści były całkowicie dla mnie bez sensu i dopiero przypisy wyjaśniały mi ile zabawy tracę, czytając opowieść po polsku.
Niemniej, nie żałuję wydanych 5 złoty, ani czasu jaki poświęciłam na przyswajanie tekstu. Choć nie bawiłam się tak przednio jak mi "obiecywano" to poznałam trochę kulturę i filozofię starych plemion arabskich ;)

sunellica 25-08-2017 11:37


9/12
O cnocie i niecnocie kobiecej - Somadewa

[media]https://photos05.redcart.pl/templates/images/thumb/14211/432/600/pl/0/templates/images/products/14211/651a1ad34a9e0521755bbbbf4e5fa896.jpg[/media]

**** - czytelniczy fast food

Książka to zbiór baśni z "Oceanu opowieści" (sanskryt Kathasaritsagara) Somadewy, opisujący historie kobiet cnotliwych, niewiernych, dobrych, złych, brutalnych, łaskawych, ubogich, bogatych, pięknych, poświęcających się dla swojego męża lub ich zabijających,itp.
Przedstawia ich sytuację społeczną oraz wyobrażenia męskie na ich temat. Dodatkowo jest wielką mozaiką barwnego życia Indii z okresu bliskiego naszemu średniowieczu.
Z lektury dowiadujemy się o religii i zwyczajach, np. mamy wzmianki o lekceważeniu kobiet i żeńskiego potomstwa, dostarcza nam przykłady dobrowolnego spalania się żon na stosie po śmierci męża, podaje powody i drogi ku ascezie, tłumaczy skomplikowane wierzenia na temat reinkarnacji oraz wszelkiego rodzaju rytuały od koronacji po przyjmowanie i honorowanie gości.

Ogólnie gdyby nie archaiczny przekład, oraz beznadziejny sposób przypisów, które potrafiły być dłuższe od samych "fal" czyli opowieści, to książka o wiele więcej by zyskała w moich oczach… a tak tylko się umęczyłam, niż nacieszyłam tą ciekawą i pouczającą lekturą.


Rewik 26-08-2017 14:52

2/10

Malazańska Księga Poległych, tom 2 - Bramy Domu Umarłych - Steven Erikson

** bolało... wciąż boli


Recenzja poprzedniego tomu:

Co tu dużo mówić. Cykl nie dla mnie. Za dużo drobiazgowych opisów efektów przemocy. Bitwy ciągnące się na całą książkę (serio, jeden z wątków głównych to ciągła naparzanka), wciąż ciężko mi się rozeznać w wątkach. Chwytam za coś innego. Szkoda czasu.

Książka ma doskonałe recenzje ogółem, ale ja się męczyłem niemiłosiernie. Nie polecam, ale obiecałem napomknąć jedną rzecz, oto ona (pw w odpowiedzi na poprzednią moją recenzje cyklu):

Cytat:

Hej,
zobaczyłam, że zacząłeś czytać Eriksona! Ja po roku skończyłam, długo zeszło, bo miałam długie przerwy. Ale ale. Polecam przepleść Eriksona w odpowiednim momencie jego współtwórcą świata - Esslemontem.
"Noc noży" przed "Łowcami kośc"i i "Powrót Karmazynowej Gwardii" przed "Mytem Ogarów". Nie, że to mus, ale pięknie się to wszystko razem zazębia i wdzięczna jestem memu drogiemu parterowi, że tak mi kazał to czytać właśnie.

I zgadzam się z Twoim bratem, seria jest majstersztykiem, a kiedy zaczynają "klikać" pewne powiązania, których wcześniej nie zauważyłeś to głowa maaaaała. No i nikt tak pięknie nie doprowadzał mnie do płaczu.

Pozdrawiam!
Także macie ode mnie takie skrajne opinie. Książka nie dla wszystkich. Na pewno nie dla mnie.

Caleb 06-09-2017 19:29

6/12

Fables - Bill Willingham, Lan Medina, Mark Buckingham
Steve Leialoha, Craig Hamilton




Gatunek: komiks/fantastyka


Fables Billa Willingham’a to już klasyka współczesnego komiksu amerykańskiego. Historia zawarta w stu pięćdziesięciu zeszytach (plus dodatki) traktuje o uciekinierach z baśniowych krain, którzy postanowili osiedlić się w Nowym Jorku i okolicach. To właśnie wśród szarych śmiertelników znajdują azyl postaci takie jak Wielki Zły Wilk, Królewna Śnieżka czy Piękna i Bestia. Ściga ich zagadkowy Adwersarz, który za cel wziął sobie podbicie każdego z bajkowych uniwersów. Jest to jednak dopiero wierzchołek góry lodowej. Komiks opowiada w istocie mnóstwo pomniejszych wątków, a każdy z licznych bohaterów otrzymuje własną historię oraz cel. I choć dominuje tu motyw czysto przygodowy, zaskakuje fakt, jak wiele miejsca poświęcono także przemianom psychologicznym. Baśniowcy nie są już słodkimi i krystalicznie czystymi postaciami. Doczesne życie nie oszczędza im goryczy, a odnalezienie się w nowej rzeczywistości bywa nie mniej heroiczne, niż w walka ze smokiem.
Wątek Adwersarza jest prowadzony bardzo dobrze i z czasem zaczyna być najeżony niebanalnymi twistami. Problem pojawia się gdzie indziej. Otóż trzeba wiedzieć, że fabuła dzieli się na kilka większych części. I choć większość serii czyta się naprawdę dobrze, tak ostatnie pięćdziesiąt zeszytów zaczyna kuleć. Autor niepotrzebnie wraca do dawno porzuconych konceptów, rozdrabnia się, rozwleka historię tak, że trudno już powiedzieć co jest jej sednem. Niestety muszę stwierdzić, że jak Willingham zaczął z wielką pompą, tak z czasem nieco stracił swój pazur.
Wiąże się to na pewno z faktem, że Fables jest dziełem bardzo ambitnym. To, jak działa w komiksie świat zarówno doczesny, co bajkowy, zostało świetnie zrealizowane. Choć wiele tu magii, zatem elementów wykluczających logikę, to jak ironię scenariusz zdaje się rządzić całkiem pomysłowymi regułami. Przykładem może być miara siły danego bohatera, zależna od tego, na ile baśń o nim jest popularna wśród zwykłych ludzi. Autor wyrzuca z siebie dziesiątki fantastycznych pomysłów, ale nie każe czytelnikowi kupować ich w ciemno. Prawie każdy z nich ma swoje świetnie zakręcone wytłumaczenie. Lecz i tu muszę dorzucić łyżkę dziegciu. Pod sam koniec ten precyzyjny mechanizm zaczyna solidnie nawalać.
Kreska jest zwyczajnie miła dla oka. Dominują ciepłe kolory, stanowiące jedną z mocniejszych stron warstwy wizualnej. Dość regularnie pojawiają się autorzy gościnni, lecz prywatnie wolałem od nich oryginalnych twórców. Natomiast okładki zeszytów projektowane przez Jamesa Jean’a to mistrzostwo. Z ręku na sercu stwierdzam, iż to najlepsze prace graficzne tego typu, jakie miałem dotychczas przyjemność oglądać.
Ogólnie seria, mimo że dość nierówna, tak w większej części stanowi ciekawą przygodę. Właściwie każdy zeszyt ma w zanadrzu jakąś niespodziankę lub wątek, który sprawia, że chce się ciągnąć lekturę i zobaczyć, co będzie dalej. Nie zmienia to faktu, że gdyby Fables zakończyło się po zamknięciu pierwszego, dużego aktu, ocena spokojnie skoczyłaby o jedno oczko wyżej.

PS Polecam również grę Wolf Among Us rozgrywającą się w opisywanym świecie. Mimo bardzo oszczędnego gameplay’u, to podręcznikowy przykład jak opowiadać historię za pomocą elektronicznej rozrywki.

Mira 06-09-2017 20:03

6/12
Agatha Christie
Boże Narodzenie Herkulesa Poirot

**** - czytelniczy fast food
[MEDIA]http://4.bp.blogspot.com/_eyZu7kP_lMM/TRzFD7NOq-I/AAAAAAAAAQQ/U1ykWqzI2Ns/s1600/Christie.jpg[/MEDIA]

Nigdy nie byłam fanką kryminałów, ale że gust się czasem człowiekowi zmienia, to postanowiłam sięgnąć po klasyka gatunku, czyli Agathę Christie.

Nie wiem czy to kwestia autorki, książki, na którą trafiłam, czy mojego gustu, ale nie umiałam się wciągnąć w opowieść. Po prostu po oczach aż biła mnie sztywna konstrukcja kryminalnej zagadki.

No to przedstawmy postacie, które będą podejrzane o morderstwo. Pokażmy, że tak naprawdę się nie lubią i nie lubią starszego pana. Ok, starczy. No to zabijamy. Krew, krew, okropieństwo... Ok, wystarczy. No to teraz wysyłamy im wnikliwego gościa, żeby rozwikła zagadkę...

Może jestem infantylna, ale nawet mikrociary nie przeszły mi po kręgosłupie.

Na plus mogę pochwalić warsztat - przyzwoicie to wszystko jest opisane, choć uważam, że np. do opisów postaci u Kinga, który też jest starym wyrobnikiem swojego gatunku, pani Christie sporo brakuje.

Zapatashura 10-09-2017 18:55

13/12

Joe Schreiber - Szturmowcy śmierci


** - bolało... wciąż boli

Ta książka jest odpowiednikiem stolika kupionego w IKEA. Jest równie unikalna i stworzona według instrukcji, krok po kroku. Nie ma w niej dokumentnie niczego oryginalnego.
W pięciu słowach to "horror w klimacie Gwiezdnych Wojen". Brzmi nawet ciekawie, bo uniwersum daje pewne unikalne możliwości. Ciemna Strona to w końcu nie tylko mit, ale wroga, nienawistna siła we wszechświecie. Można byłoby w sposób trzymający w napięciu opisać, jak kogoś korumpuje, doprowadza do szaleństwa... Że co? Że zombie są popularne? No i co z tego, to Gwiedne Wojny! Jak to wydawnictwo twierdzi, że zombie się sprzedają? Ja nie chcę pisać o żadnych zombie...

W pięciu słowach to "zombie w klimacie Gwiezdnych Wojen". Czy można jeszcze napisać coś niewyświechtanego o zombie? Może i tak, ale Schreiber tego nie zrobił. Obejrzał sobie "Obcego", bo tekst "w kosmosie nikt nie usłyszy twego krzyku" jest super. Podobno czytał Kinga i szczerze mówiąc też wolałbym go przeczytać.
Wyzłośliwiając się dalej - głównymi bohaterami są niejacy Kale (starszy brat) i Trig (młodszy brat), Zahara Cody (doktor) i Jareth Sartoris (zły oficer imperium). To w nawiasach to nie dla nadania kontekstu imionom, to cały charakter tych postaci. Są chodzącymi kalkami bez osobowości. Cała ta banda zostaje uwięziona na barce więziennej (bracia w roli więźniów, reszta w roli personelu), której wysiadł napęd. Szczęście się do nich uśmiechnęło, bowiem w pobliżu znajduje się niszczyciel imperialny, który na pewno im pomoże. Och jej, niebywałe, nikt z niszczyciela nie odpowiada, a wykonane skany wskazują, że nie ma na statku żywego ducha. Koniecznie trzeba się tam wybrać. No to garstka szturmowców (szturmowcy śmierci, hehe, kapujecie? tytuł!) udaje się na niszczyciel, łapie tam jakiegoś paskudnego wirusa i wraca na barkę z częściami potrzebnymi do jej naprawy. Cośtam, cośtam, ble, ble... zombie!
Żeby nie kopać leżącego warto dodać, że autor naprawdę dobrze buduje klimat. Oczywiście z góry wiadomo jak się to wszystko potoczy, ale jednak sposób prowadzenia narracji budzi w czytelniku przekonanie, że zaraz pewnie ktoś zginie. Że nie będzie happy endu.
A potem okazuje się, że na tej samej barce co Trig i Kale,
transportowani są Han Solo i Chewbacca. Pamiętacie, taka dwójka przemytników, która umarła przed bitwą o Yavin. Że co? Że wcale nie umarła? No właśnie. Z chwilą ich pojawieniach się na stronach książki, cała groza i niepewność idzie do kosza. Nasz duet na pewno się wydostanie, a zombie nie opanują galaktyki.



Można spędzić czas na czytaniu lepszych horrorów.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172