"Afirmacja" i "Zbliżenie" "Afirmacja"
Istniał czas gdy rozumiał wszystko. Gdy niebo było prawdziwym błękitem. Gdy ludzie nie byli podziwiani za bogactwo materialne, a za szczerość serca. Pamiętał dni szczęścia i blasku prawdy. Pamiętał piękno miłości i smak wolności.
Teraz był na świecie obcy. Zanikła odwaga. Ludzie pławili się w bogactwie i nikt nie dostrzegał piękna w człowieku z ulicy.
Zamiast szczęścia ludzkimi sercami rządził smutek.
Prawdę zastąpiło liche kłamstwo.
Miłość uległa nienawiści, a wolność zakuto w kajdany.
Czuł się obcy i zapomniany. Stracił wartość istnienia. Nikt nie patrzy na niego jak dawniej. Z uśmiechem i szczerością przyjmując, co miał w ofercie. Teraz słyszał tylko skargi i żale, nie podziękowania za dobrą robotę.
Jego siostra miłość nie była mu już wdzięczna, tylko zła na niego, że ją niszczył. Prawda mówiła, że umiera przez kłamstwo. A odwaga uciekła przed strachem.
Już nikt nie widział w nim koiciela jak dawniej. Nikt nie ukochał go do piersi w podzięce. Nikt nie patrzył z melancholią acz jedynie z wyrzutem.
Ale on pamięta te lepsze dni, gdy ludzie byli szczęśliwi i wierzy, że kiedyś jednak powrócą i na ustach człowieka zagości jeszcze uśmiech. I nikt nie nazwie go bezlitosnym i złym.
Ktoś się w końcu zatrzyma, popatrzy i szepnie mu na ucho:
- Czasie, bracie mój. Życie jest piękne.
"Zbliżenie"
Dotknął jej tylko raz.
Ten jeden, jedyny raz...
Nigdy jednak nie zapomni miękkości warg, słodkości uśmiechu i ognia jej oczu.
Był tak blisko...
Tak jej pragnął!
Widział jej postać wiele razy. Była obecna w jego życiu od zawsze.
Zawsze stała przy nim i zawsze do niego przemawiała, choć jej nigdy nie rozumiał. Wyrazy jakimi mówiła, sposób w jaki brzmiał głos były dla niego odwieczną zagadką.
Niewytłumaczalną i okrutną.
Czasami słowa brzmiały znajomo. Ale gdy już mu się wydawało, że pojmuje coś, drobną cząstkę jej opowieści, ona zmieniała mowę i dodawała coś nowego i zaczynał się gubić, macać lepkie ściany nieświadomości niby ślepiec w obcym miejscu.
Dotknął jej tylko raz.
Najpierw musnął jedynie, nieświadomie. Był niej tak blisko i zaskoczyła go. Złożyła na jego wargach długi pocałunek. Nim się zorientował jego silne ramiona oplotły ją i przyległ do niej całym sercem.
Chwila była wiecznością...
Nigdy jej nie zapomni. Spojrzenia, warg, dotyku, szeptu.
Odepchnęła go z tak niewyobrażalną siłą, że serce zabiło mu z przerażeniem.
Tak brutalnie pozbawiony kontaktu zachłysną się powietrzem i długą chwilę dochodził do siebie.
Pierwszy raz był w jej objęciach. Od tamtego czasu zaczął rozumieć sens jej słów, jej głos.
Zrozumiał jej zagadkę.
Już nigdy jej nie zapragnie.
Brak mu odwagi.
Ale nigdy jej nie zapomni.
Była w końcu częścią tego świata.
Każdemu sądzone były jej ramiona.
Ale od momentu ich pocałunku, ich brutalnego spotkania, nie szukał jej. Nie chciał jej oglądać.
Nie chiał już więcej słuchać jej śpiewu.
Już nie szukał ciepła, jej objęć i smaku jej ust.
Nie chciał patrzeć w jej zimne oczy.
Od tamtej pory bał się umrzeć. | Autor artykułu | | Zarejestrowany: Jan 2009 Miasto: Nowy Dwór Mazowiecki
Posty: 17
Reputacja: 1 | |
Oceny użytkowników | | Brak ocen. Dodaj komentarz aby ocenić. | | | | |
Narzędzia artykułu | | | | |