![]() | ![]() |
![]() |
|
Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni. |
![]() |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() | #91 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Pytania maga były na miejscu. Shiro i tak lepszych by nie wymyślił.. On spisał pirata na straty. Nie rozumiał czemu jego towarzysz uparcie stara się go bronić. Ale skoro to była kwestia honoru. Postanowił się uważniej przyjrzeć otoczeniu i rozmówcom, ciężar dyskusji zostawiając pozostałym. |
![]() | ![]() |
![]() | #92 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Cóż... wódz zadał mu lekkiego klina. Czemuż to miałby opiewać tego pirata? Przecież sam powiedział, że wróg! Musiał starannie dobrać słowa: - Chyba nie rozumiem tej tradycyji, ale z jakiego powodu mam wroga robić sławnym? To było coś nowego, z pewnością coś zaimprowizuje, ale potrzebował wiedzieć więcej o wrogu mieszkańców tej wioski.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
![]() | ![]() |
![]() | #93 |
![]() Reputacja: 1 ![]() | - Dunwicku, nie zapominaj, że to też nasz wróg, przecież inaczej byśmy go nie pojmali... Co do utworu to domyślam się, że nie ma być chwalebny, a wręcz zniesławiający i gdy już wydostaniemy się z wyspy, to nikt nie będzie go powtarzał. łowca zwrócił się początkowo do barda, ale wraz z kontynuowaniem wypowiedzi, wzrok przeniósł na wodzaDebllur był dość podekscytowany całą sytuacją. Do tego po odpowiedzi wodza na jego pytania czuł, że trafił w dobre miejsce... no może gdyby jeszcze nie chcieli jeść innych ludzi... - Matai, szanowny wodzu, dziękuję za taki poczęstunek, jednak wybaczcie, chciałbym wiedzieć z jakiego zwierzęcia wasz kucharz upichcił owe danie. Gdy wspomniałeś o nazwie wyspy, to od razu mi się przypomniało, że przed ucieczką ze znanych mi krain, rozmawiałem z pewnym jegomościem, który nie mógł przestać mówić o wyspie Motu! Ów dziwnie ubrany osobnik, opowiadał, że kiedyś to był prawie kontynent, ale któryś z Bogów się zezłościł na miejscowych i zesłał anioła by ich unicestwił, przebąkiwał też coś o smoku. Jednak ja najbardziej uwierzyłem w wersję o kataklizmie co może się wiązać z wulkanem, który tu się znajduje.- tu na chwilę przerwał, bo tak się rozkręcił, że musiał się napić i coś przegryźć. Skorzystał więc z dobrodziejstw, które miejscowi przynieśli na stół, nie myśląc nawet co jadł i kontynuuował wypowiedźŁowca trochę oddał się atmosferze wykwintnego poczęstunku. Autochtoni budzili w nim zaufanie, do tego wszędzie wokół był las. Biesiada, dobre jedzenie, drzewa, wszystko to sprawiało, że czuł się jakby przeniósł się w czasie do czasów dziecięcyh... Ostatnio edytowane przez Cioldan : 28-09-2023 o 20:14. |
![]() | ![]() |
![]() | #94 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Czy ten plugawiec wzywa nieumarłych? - szaman aż się zaperzył słysząc te słowa. - Gdzieżby tam. Gorzej, on nawet duchów nie wzywa. Co dzień rano w plugawej księdze czyta te swoje zaklęcia, zamiast jak każdy szanujący się szaman z duchami przodków medytować. Uspokoił się po chwili i kontynuował: - Wielu próbowało tajemnice Czarnego miasta rozwiązać i wielu zostało tam na zawsze. Znikli, zginęli… niektórzy wrócili tak odmienieni, że nawet strach było ich spożyć po zaciętej walce. - Czy do wyspy dobijają niekiedy statki? - zwrócił się do wodza. - Słyszeliśmy, że jedna z Sau’ai zatrudniła się u jakiegoś kupca... Ale nie wiem, czy to tylko plotka... - Żaden statek specjalnie tu nie przypływa - rzekł Matai - prądy morskie często w czasie burz roztrzaskują na skałach statki. Sau’ai o której mówisz musiała na takim statku przepłynąć. Rzecz jasna na początku nie była Sau’ai, nikt nie wie dlaczego, ale czasem kobiety się w nie zmieniają… Shiro jadł w milczeniu i obserwował. Wódz wydawał się w porządku, wydawał się w porządku w przeciwieństwie do szamana. Ale właśnie ta porządność wzbudziła obawy elfa. Po dłuższej chwili doszedł do wniosku, iż wie co mu się nie zgadza. Kiedyś spotkał już takiego osobnika. Tamten też był do rany przyłóż, ale do czasu gdy nie musiał wybierać między dobrem swoich ludzi, a cudzym. Wtedy bez wahania zrobił co musiał. Rzecz jasna było mu przykro, ale niewielka to była pociecha. Dopóki będzie Matai po drodze z przybyszami, mogą mu w pełni zaufać… - Chyba nie rozumiem tej tradycji, ale z jakiego powodu mam wroga robić sławnym? - Dunwicku, nie zapominaj, że to też nasz wróg, przecież inaczej byśmy go nie pojmali... Co do utworu to domyślam się, że nie ma być chwalebny, a wręcz zniesławiający i gdy już wydostaniemy się z wyspy, to nikt nie będzie go powtarzał. Łowca zwrócił się początkowo do barda, ale wraz z kontynuowaniem wypowiedzi, wzrok przeniósł na wodza - Ależ wręcz przeciwnie - wódz wyglądał na zaskoczonego takim poglądem - to wspaniały przeciwnik, należy mu się szacunek. Wielkim honorem dla nas jest spożycie jego ciała. Dzięki niemu posiądziemy choć część jego sił i umiejętności. Pieśń musi opiewać jego chwałę i potęgę. - wskazał mięso leżące na liściu - Pieśń jest jak przyprawa, gdyby nie dodać ziół to byłoby zwykły ochłap małpy, a tak można cieszyć nim podniebienie. Wódz przytaknął opowieści Deblura. - Zaiste, kiedyś to miejsce nie było wysepką, lecz zło z Czarnego miasta musiało sprowadzić zagładę na to miejsce. To było dwa pokolenia temu. Nasi dziadkowie mieszkali w kamiennych domach, rzemieślnicy wytwarzali wymyślne towary. Wszystko co złe przyszło z czarnego miasta… - Tak - wtrącił szaman nie chcąc być pominięty - To w czarnym mieście, plugawi magowie, swoją magią z ksiąg sprowadzili zagładę. Opowieści twierdzą, że pojawił się potwór i runął w dół. Ziemia trzęsła się kilka dni, po czym zaczęła zapadać się do morza, a tam, wskazał ręką jedną ze ścian do dziś jest dymiący krater. Mówią, że mieszka tam demon, który spełniać ma życzenia godnych tego ofiarodawców. Niby bajka, a za darmo skurwiel nic nie daje… Wódz delikatnie pokręcił głową patrząc na Debllura, by ten nie drążył tematu. Samymi ustami, bez dźwięku wymówił “później”. Na propozycję by w zamian za informacje o Morganie i czarowniku pozostawić przy życiu Vokena Matai i szaman wymienili szybkie spojrzenia. - To zależy jak by się przysłużył… jeśli byśmy pojawili Morgana i jego plugawego sługę… - rzekł szaman. - Ale pirat musiał by dołączyć do plemienia i zaopiekować się wdowami po zabitych przez siebie wojowników. - Dodał Wódz. Ostatnio edytowane przez Mike : 29-09-2023 o 10:29. |
![]() | ![]() |
![]() | #95 |
Administrator ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Słowa o plugawej magii pochodzącej z plugawej księgi nie wpłynęły pozytywnie na Aldana, który również nie był szanującym się szamanem i nie miał kontaktu z duchami przodków. A chociaż z poglądami szamana nie było mu po drodze, stwierdził: - Musi więc zginąć, i on, i jego niezgodna z prawami magia. Miał cichą nadzieję, że po śmierci Krisa będzie mógł 'zaopiekować się' księgą pana porucznika. I wykorzystać ją dla dobra jeśli nie wszystkich, to przynajmniej ich małej grupki. Częściowo przynajmniej rozumiał niechęć i zawiść szamana, którego czary nie mogły sprostać tym "z księgi", ale na wszelki wypadek wolał już tego tematu nie poruszać. - Chwała to wielka pokonać groźnego przeciwnika - poparł wodza - a z pokonania kogoś słabego sława na nikogo nie spłynie. Nie rozumiał, jak ktoś może nie pojmować tak prostej rzeczy. W pieśniach nie opiewano walk z kimś słabym, chyba że tych słabych było całe mrowie, a bohater pieśni tylko jeden. - Gdyby zaś Voken odstąpił od zła i zapłacił za swe winy bohaterskim czynem... - Aidan przeniósł wzrok z wodza na szamana i z powrotem - ...mógłby się stać wartościowym członkiem plemienia. Nie wiem tylko, jak te kobiety by się do niego odnosiły. W końcu to zabójca ich mężów. - Ile ich jest? - dodał na koniec. Mogło się okazać, że Vokenowi przypadnie w udziale mały harem. Przynajmniej w teorii brzmiało to lepiej, niż śmierć w męczarniach. |
![]() | ![]() |
![]() | #96 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Czyli jednak jest jakaś szansa dla pirata i moich klejnotów rodowych - pomyślał Barbarzyńca, słysząc rozmowę na temat pojmania herszta piratów. Jeśli będzie współpracował to może przeżyje. A jeśli wybierze honorowe wyjście i nie zdradzi swego kapitana... to już jego wybór. Dodatkowym plusem takiego rozwiązania była, uzyskana wcześniej, informacja, że piraci budują statek. Gdyby udało się ich pokonać, to może dałoby się dokończyć statek i odpłynąć z tego, zapomnianego przez bogów miejsca. - Przesłuchajmy więc pirata - rzekł wtrącając się znów do rozmowy.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
![]() | ![]() |
![]() | #97 |
![]() Reputacja: 1 ![]() | Debllur z zaciekawieniem słuchał o sytuacji na wyspie. Niby taka mała, a tu proszę ile historii się wydarzyło w ostatnim stuleciu. Elfa szczególnie zainteresował demon, który spełnia życzenia... Może przetransportowałby ich z powrotem na kontynent? Tyle, że wymaga dużej ofiary, więc może na początek trzeba zbudować przymierze z miejscowymi, a potem ewentualnie grać o swoje... Dość rozważań, szczególnie, że jedzenie na jego talerzu już całkiem zniknęło. Było całkiem smaczne, więc wolał nie wnikać z czego było zrobione. Jako łowca jadał już różne bardzo dziwne rzeczy o których wolałby zapomnieć. Po słowach barbażyńcy, wstał na dwie nogi - No to ja pójdę, przekaże mu cudowną informację, że jest szansa na przeżycie. Barbi, Twój honor uratowany, teraz to już przecież jego decyzja czy chce żyć czy nie, to już nie leży w twojej gestii... prawda? Ktoś idzie ze mną?- wypowiedział do wszystkich, przy okazji serdecznie uśmiechając się do wodza.Gdy szedł do pirata, Debllur jeszcze językiem wyciągał ostatnie kawałki jedzenia z buzi i zastanawiał się nad tym jak przekonać Sau’ai do wspólnej walki z Morganem. - Voken, stary draniu! Jak Twoja rana?- mówiąc to, elf lekko dotknął miejsce gdzie wcześniej trafił go strzałą i następnie kontynuował |
![]() | ![]() |
![]() | #98 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Ty się ciesz, że jakoś udało nam się przekonać dzikich do takiej ugody, bo na początku nawet nie brali pod uwagę pozostawieniu cię przy życiu i jedynie ustalali kto zje, który organ - dodał Barbarzyńca, który poszedł razem z Elfem. Mina pirata wskazywała bowiem, że nie jest szczególnie kontent z tego co usłyszał.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
![]() | ![]() |
![]() | #99 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Im pirat więcej słyszał rewelacji o jego rychłym uwolnieniu tym minę miał bardziej niewyraźną. Do tego grzebanie w ranie raczej nie pomagało zachować mu podniosłego nastroju tej chwili. - Takie ładne przysięgi składałeś wielkoludzie - rzekł Voken - A okazują się najwyraźniej niewiele warte. Czyli ty, człowiek, zdawałoby się honoru, za moje życie proponujesz mi zdradę towarzyszy, oddanie w ręce wroga dowódcy oraz wyrwanie z piersi serca i pozostanie do końca życia na tej zasranej wyspie oraz porzucenie nadziei na szansę życia z ukochaną? A to wszystko tylko dlatego, że nie dałem się zabić… Do zobaczenia na obiedzie - zaśmiał się niewesoło. Obaj negocjatorzy spojrzeli po sobie, chyba spodziewali się innej reakcji. Jebał pies pirata, ale oni będą musieli na tym obiedzie jeść główne danie, żeby nie urazić gospodarzy... |
![]() | ![]() |
![]() | #100 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | -Kurwa - warknął barbarzyńca przez zęby - też mi z tym źle. Mogłeś po prostu się poddać. Nikt z nas nie jest mordercą i nikt by cię nie zabił. Ale sięgnęliście po broń, więc wywiązała się walka. Jako pirat powinieneś to zrozumieć. Wiesz jak ciężko było w ogóle ich przekonać do niezeżarcia cię? Co mam teraz zrobić? Walczyć z całą wioską tubylców i dać się zabić razem z tobą? Wiem, że zdradzenie towarzyszy jest złe. Wymyśl coś. Może już odpłynęli z wyspy? Albo rychło odpłyną? A czy musisz tu zostać? To teoria. Co cię powstrzyma przed daniem drapaka?
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
![]() | ![]() |