|
Sondy rekrutacyjne W tym dziale możesz umieścić sondę na temat zbliżającej się rekrutacji, zasadności swoich pomysłów lub po prostu "zbadać rynek" pod kątem przyszłej sesji - zarówno z pozycji gracza jak i MG. |
Zobacz wyniki ankiety: Obyczajówka? | |||
let's do this! | 21 | 53.85% | |
lol, nope ... | 18 | 46.15% | |
Głosujących: 39. Nie możesz głosować w tej sondzie |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-02-2012, 17:03 | #61 |
Reputacja: 1 | Co do tego Hawk, co racja, to racja. Sam tak planuję raczej zrobić. Natomiast co do filmu, raczej dobry główny aktor oraz wzięta postać to ktoś, kto dla filmu znosi złote jajka. Takiego się raczej kogoś nie zabija, chyba, ze brak przedłużenia umowy ze strony aktora. Natomiast jeśli wspomniałeś serial, którego nie znam, widocznie plus dla twórcy scenariusza oraz reżysera, ze potrafili doskonale zaznaczyć ten moment. Co do tego, ze się inaczej gra, pełna zgoda. Przykładowo mi: 1. jeśli wiem, ze postać moja może zginąć jedynie wtedy, kiedy popełnię oczywistą głupotę, lub będę źle odgrywał, staram się, jak mogę, wczuwam, uzewnętrzniam emocje, 2. jeśli wiem, że może zginąć, bo ktoś knuł przeciwko mnie, lub nie wyszedł mi rzut kostką, zaczynam zlewać grę, bo na dłuższą metę statystyka jest nieubłagana, albo rzut kiedyś nie wyjdzie, albo ktoś coś zaknuje. Czyli postać padnie tak czy siak, więc co mnie obchodzi taka gra? Jest nieemocjonująca, nudna, bezsensowna. Dodając ponadto, ze ani jako osoba, ani jako gracz po prostu nie potrafię / nie chcę / napełnia mnie niechęcią etc. knucie oraz kopanie dołków pod innymi, to sam rozumiesz, że nie przepadam za braniem udziału w sesjach, gdzie jest nacisk na p v p. Jak chcę komuś dołożyć, preferuję brydża, jak chcę sobie pograć, wtedy role playing. |
11-02-2012, 19:55 | #62 |
Reputacja: 1 | Kelly zacznę jakby od tyłu. Ja również nie jestem fanem p v p. Po prostu nigdy nie wychodzi to za dobrze. Chyba, że chcemy zrobić sesję na żywo jednostrzałówkę, gdzie mamy możliwość usadowienia drużyn dalej od siebie. W PBFie to nie wyjdzie, bo po co całe knucie, jak można sobie wszystko w postcie drugiej osoby przeczytać. Druga sprawa, że sama idea takiej gry jakoś do mnie specjalnie nie przemawia. Prowadząc nie jestem również fanem zabijania graczy za nic. Są jednak takie sytuacje, które wręcz wymagają oddania sprawy kostkom. Właśnie dla niepewności, czy dla emocji. Jeżeli gracz chce mocno zaryzykować, ma moim zdaniem prawo, jednakże musi wiedzieć, że nie będzie wtedy ochrony. Zmusza to gracza do większego szanowania swojej postaci, do kalkulowania ryzyka. Nawet systemy heroic, w których ciężko zabić postać (7th Sea czy Wolsung) mają momenty, w których może do tego dojść. Gracze ze świadomością śmiertelności swojej postaci, zachowują się ostrożniej (pamiętam długą dyskusję podczas gry w L5K, czy nasze ranne postacie powinny kontynuować pościg za "złymi"). Najważniejsze w tym wszystkim to znalezienie złotego środka, tak żeby gracze nie bali się popracować nad swoją postacią (bo cholera i tak zginie), ale też żeby w swoich działaniach myśleli o możliwym ryzyku ...
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |
11-02-2012, 20:57 | #63 |
Reputacja: 1 | Ja zagrałbym w obyczajówkę gdzie od czasu do czasu coś by się działo. Seriale takie jak Terranova, czy The Walking Dead, koncentrują się na wątkach obyczajowych, co nie znaczy, że pozbawione są akcji. Gracze wcielający się w przyjaciół czy krewnych innych graczy siłą rzeczy skupialiby się na wzajemnych relacjach, nawet, gdyby coś im zagrażało. |
11-02-2012, 21:58 | #64 |
Reputacja: 1 | Hawkeye, częściowo się z Tobą zgadzam. Co do jednostrzałówki, pełna zgoda. tu nie ma obiekcji. Ogólnie zresztą pod pierwszym akapitem mógłbym się także podpisać. Natomiast co do reszty mamy trochę inne zdanie. Otóż według mnie, kiepski to gracz, który dba o swoja postać oraz zachowuje ostrożność ze względu na to, że może mu nie wyjść na kostkach. Chęć przetrwania jest naturalną cechą każdej istoty. Odgrywający jakakolwiek istotę gracz powinien sensowną ostrożność zachowywać właśnie ze względu na ów instynkt przetrwania, jako permanentną cechę owej postaci, nie zaś na kostki. Rzecz jasna, różnie bywa w rzeczywistości i dla wielu początkujących, którzy skupiają się wyłącznie na ataku na hurra, taki kaganiec może być potrzebny, lecz na pewnym poziomie jest nie tylko zbędny, ale wręcz zniechęca, tak jak opisałem to wcześniej. Jednym słowem, to co miało temperować graczy oraz uczyć ich rozsądku, zniechęca do gry oraz sprawia, ze postępują ryzykownie, skoro bowiem i tak padną prędzej czy później. Dochodzimy więc do wspomnianego złotego środka. Dla mnie, jeśli GM mówi graczowi: stary, tam jest smok. Gracz zaś na to: co mi tam smok. Niech przemówią kostki. Ale jeśli ktoś Cię wyzywa na pojedynek, Ty zaś go musisz przyjąć, bowiem inaczej stracisz honor, to kostki mogą decydować o zwycięstwie, ale absolutnie nie o wyeliminowaniu postaci z gry. Nie można utłuc gracza za to, że gra zgodnie z systemem. Przynajmniej moim zdaniem. Natomiast jeśli podczas rekrutki GM zakłada inaczej, to cóż, po prostu nie jest to rekrutka dla mnie. Mam nadzieję, że właśnie owa F. Lei taka po prostu nie będzie. |
11-02-2012, 22:15 | #65 |
Reputacja: 1 | Kelly. Czysta psychologia, wiedząc, że twoja postać może zginąć właśnie z powodu tego, że źle wyjdzie rzut, sprawi, że będziesz grał inaczej. Nie ominie to nikogo . Nawet jeżeli świadomie twierdzisz, że jest inaczej, to twoja podświadomość, będzie dążyła do obrony twojej pracy. Co do stwierdzenie o pojedynku, to uważam, że w tym momencie gra traci sens. Jeżeli gracz, nie chce stracić postaci, niech poszuka innego rozwiązania. Co to za honor, jeżeli postaci nie można wyeliminować, dla gracza to prosty wybór: przyjmuję wyzwania, bo stracę punkt/poziom honoru i będę miał gorsze rzutu. A w sytuacji, w której jego postać będzie mogła zginąć, może będzie szukał innego rozwiązania (i tutaj wchodzi to o czym pisałem, zupełnie inna gra, bo mogę stracić honor, ale mogę też stracić życie, to moja postać spróbuje to naprawić w inny sposób). Zawsze jest inne wyjście i gracze, którzy mogą ryzykować postać, będą go chętniej szukać. Tak jak pisałem ubijanie postaci, bo jest kiepski rzut ... jestem przeciwny. Ranna postać u mnie najczęściej nie jest atakowana (no są wyjątki, jak uparcie nie korzysta z szans na wyjście), po to jest drużyna, żeby nie skupiać się na osobie, która prawie ginie ... jeżeli jednak gracz rzuca na szalę swój los, to rzuca ... to jest właśnie trudny wybór ... co dla mojej postaci jest ważniejsze, mój honor czy moje życie ... w grze bez śmierci, nie ma tego problemu ...
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |
11-02-2012, 23:01 | #66 |
Reputacja: 1 | Hawk, znamy się trochę oraz cenię Cię jako gracza. Jednak sądzę, ze robisz przy tym dwa błędne założenia. 1. Miałbyś rację, gdyby to chodziło o gracza, nie o jego postać. Jednak cokolwiek sądzić, postać to nie gracz. Toteż fakt dbania o postać nie będzie nigdy działać, jak mówisz. Tracisz postać, to tracisz. Pewnie nie raz bywało i włos nikomu z tego powodu nie spadł. Przynajmniej moja świadomość, czy podświadomość odbiera to inaczej, mianowicie, to jak gram, czy ryzykownie, czy ostrożnie to kwestia wyłącznie mojego przywiązania do postaci. Przyznaję, ze strasznie lubię swoje postacie, ale kiedy widzę, że GM zostawia sprawy życia postaci kostkom, to po prostu na postaci przestaje mi zależeć. Wiem doskonale bowiem, jako statystyk, ze kiedyś po prostu rzut mi nie wyjdzie. Skoro zaś tak, postać jest już obciążona tym, że zostanie ubita, wobec tego dziękuję za grę. Zrobiłem tak nie dalej jak parę dni temu w Star Wars na Savegach, kiedy GM zaczął uskuteczniać sposób kostkowy tłumacząc to identycznie, jak właśnie Ty. 2. Druga kwestia to fakt, że podałeś przykład systemowy, tymczasem mnie nie interesuje system. Interesuje mnie fabuła. Gwiżdżę na to, ze tam postać straciła punkt honoru oraz ma gorsze rzuty. Natomiast jeśli decyduję się na postać honorowego rycerza, zaś GM daje mi z premedytacją wybór: albo stracić honor, albo paść, to gwiżdżę na taką grę. Przecież to tak, jakbym poszedł do kina na komedie, tymczasem serwują mi obyczajówkę. Ktoś lubi takie zmiany? Proszę bardzo, Ja nie. Jeśli istnieje możliwość innego rozwiązania, zaś gracz w pojedynku chciałby szukać swojej chwały jedynie, proszę bardzo. Wtedy mogą przemawiać nawet kostki, chociaż także nie zawsze. Wreszcie piszesz, ze gracz rzuca swój los, zaś przy grze bez ubijania to nie istnieje problem. Zaznaczyłem, że ubijanie tak, ale: za głupotę, lub złą grę. Tylko wtedy. Dodam, ze nie korzystanie z szans danych przez GMa uparte oraz permanentne to głupota, czyli przy takich sytuacjach, jak wspomniałeś, jak najbardziej można pacnąć takiego właśnie osobnika. Zaś odnosząc się do ostatniego Twojego akapitu przy poprzednim poście: trudnego wyboru nie ma przy ciężkich sytuacjach, gdzie decyduje kostka, dla mnie wcale, jest czysta matematyka. Tyle, ze wiedząc, iż może mi nie wyjść, bo mogę rzucić 2 a nie 3, postać przestaje mnie obchodzić, czyli owo ryzyko, czy napięcie przestaje istnieć. |
12-02-2012, 01:30 | #67 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Chociaż jest to ze wszech miar nieprzyjemne, w pewien masochistyczny sposób uwielbiam bać się, np wejść do domu, w którym wiem, że jest mag krwi. Wiem, że będę musiała z nim walczyć i wiem, że jest on tak silny jak ja. Pomysłowość i rzuty decydują o wygranej. Jak dla mnie - to takie sytuacje przynoszą chwałę postaciom. A nie choreograficzny układ na miecze w którym i tak nikomu się nic nie stanie, a rany wyleczą się w ciągu jednej nocy. Nie mniej, strasznie zeszliście z tematu
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. | |
12-02-2012, 03:02 | #68 |
Reputacja: 1 | Czego by nie? Wszystkiego trzeba w życiu spróbować. Tylko, żeby było rzeczywiście dramatycznie, a nie jak tu było wspominane "M jak miłość". Jeżeli zostanie to spełnione to jestem na tak.
__________________ "W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym." |
12-02-2012, 09:51 | #69 |
Reputacja: 1 | Cały problem Eyria w tym, że nikt, najmniej zaś ja, mówi wyłącznie oo poklepywaniu. Ba tu w ogóle nie chodzi o poklepywanie, czy niepoklepywanie. Ale eliminowanie gracza, który gra właściwie, dobrze, rozsądnie, przy tym zgodnie z założeniami systemu. Można, bo mu coś nie wypadło, czy nie można? Według mnie nie. Zauważ, że właśnie po to są w Warhammerze punkty przeznaczenia, w SW RPG force points, w Legendach możliwość wykupienia odpowiednich przewag, która wtedy ratuje postać, w DD czary Wskrzeszeń, w Savegach to już w ogóle tych ochron jest po kilka. Powstały one właśnie po to, że twórcy systemów zdają sobie sprawę, że rpg to ogólnie niebezpieczna zabawa dla postaci. Kto zaś chodzi do lasu, wreszcie wilka spotka, czyli nawet robiąc coś rozsądnie, wreszcie mu nie wyjdzie. Oczywiście ma wybór: albo nic nie robić, uciekać od każdego wyzwania, tylko co to wtedy za zabawa, albo wybierać te wyzwania, które są rozsądne, które powinny się udać. Jakby zaś nie, to jest ten wentyl bezpieczeństwa. Nie za mocny, żeby gracz szanował go, ale jednak jest. Oczywiście wiele tu zależy od GMa, zaś co do zboczenia z tematu, cóż, trochę tak, ale powiedzmy, że zastanawialiśmy się nad aspektami sesji obyczajowej |
12-02-2012, 11:02 | #70 |
Reputacja: 1 | Postaci, a nie gracza. Gracz siedzi sobie przed komputerem i zazwyczaj nawet go nie znasz. Z pewnością nie umrze od tego. No jakbym na tym zakończył to mógłbym wkleić jeszcze trollface.jpg, ale idzie mi o to, że przecież gracz z gry nie musi być eliminowany: może stworzyć nową postać po śmierci poprzedniej. Nie rozumiem tego parcia na jedną postać. Umiera? Tworzy się następną. I tyle. Jak ktoś chce to może to być nawet czwarty brat bliźniak niczym w filmie Wściekłe Pięści Węża. |