Drewniane dialogi, fabularna płycizna i niedopracowanie już opisano, to nie będę powtarzać. Poza nimi najbardziej w nowych produkcjach irytuje mnie poprawność polityczna, wciskana wszędzie na siłę w grach w które grałam ostatnio. Dobrym przykładem jest Andromeda - muszą być kolorowi, inność w orientacji seksualnej jest jak najbardziej okey i każdy to akceptuje. Normalnie czyste s-f. Czasami jest też irytujące to, że nie można zabijać dzieci, mają odpalony 'god mode' i nie ma opcji wyczyścić danej lokacji do cna, bo zawsze zostają, a w radykalnych przypadkach potrafią ubić gołymi piąstkami bohatera ubranego w pancerz +40 i rzucającego zaklęcia najwyższego poziomu. Albo w ogóle nie ma opcji aby je zaatakować. Nudne, powtarzalne i przewidywalne questy. Idź zanieś paczkę, zbierz 10 marchewek. Tutaj Wiesiek 3 był akurat wyjątkiem - tam nawet najprostsze zadanie potrafiło mieć ciekawe drugie dno. Chociażby "Dzikość Serca" już na początku gdy poszukiwania zaginionej żony odrobinę się komplikują. |
Właśnie przypomniałem sobie najgorszy element Gothica, TESów i innych - kiedy idziesz, idziesz wolniej niż BN, kiedy truchtasz, poruszasz się szybciej niż BN... Ból mojego życia! Do szału doprowadza mnie też level scalling. Dlaczego wraz z graczem ma się zmieniać cały świat? Znów przykład na TESach - stajemy się półboskich smoczym dziecięciem w Skyrimie, nasz głos to wszechpotężna broń itd. I krzyczymy sobie na 40 poziomie na bandytę. Ten traci 5% życia i zabija nas jednym ciosem, który przebija naszą zbroję z serc demonów i kości smoków. Uwielbiam. |
Widzę, że padło już większość zarzutów co do elementów, które mnie denerwują jak: płytka fabuła, fedeksowe questy, czy skalowanie świata, albo wpychanie otwartych światów gdzie się tylko da. Ble... Ze swojej strony dodam to, co mnie szczególnie irytuje w wysokobudżetowych RPGach, a mianowicie ubogość ekwipunku oraz skrajne upraszczanie mechanik. W kwestii ekwipunku mam tutaj na myśli małą różnorodność oręża, którym można się posługiwać (np. w DA:O, ME2). Zawsze tylko miecz, łuk, sztylet i ewentualnie topór... A gdzie halabardy, włócznie, buławy, nadziaki itd.? Co do mechanik to okropnie mnie wpienił fakt, że ME2 jest straszliwie uproszczone względem jedynki, zarówno pod względem zarządzania drużyną, ekwipunkiem, a o rozwoju postaci już nie wspomnę. PS. Po prawdzie denerwuje mnie również straszliwie schematyczny rozwój postaci, zwłaszcza w wysokobudżetowych produkcjach PS2. Zmienienie dubinngu postaci w kolejnych częściach serii. |
Cytat:
Tak więc tu chodzi chyba raczej o balans gry, a nie samo zjawisko skalowania. Grą, która mnie tu super ujęła, było Divine Divinity - nawet na trybie "fabularnym" (najniższy poziom trudności), pojedynki były tak zeskalowane, że kilka razy się spociłam i musiałam zachować stałą czujność... ale ani razu nie zginęłam tak zupełnie, żeby się zablokować i klepać tego samego bossa 5 razy do skutku. Idealnie. |
Gothic i wyliczony co do sztuki pod kątem grindowania ekosystem. jest tyle a tyle sztuk przeciwników których jesteś w stanie wybić na takim a takim poziomie, najpierw 1:1 (po czym pół tony jedzenia albo powrót na nocleg) więc albo szukasz samotników albo ostrożnie zwabiasz pojedyncze sztuki z dala od stada, potem ci idzie coraz lepiej więc pozwalasz sobie na atakowanie po dwa na raz potem trzy na raz no a potem się praktycznie kończą XD (ta wiem w następnym akcie jest kilka sztuk) ogólnie chciałbym zobaczyć jakby ktoś rozrysował trasy graczy w Gothicu im wyższy poziom tym bardziej się trasy prostuje XD Co do level scalingu to można to jakoś ciekawiej rozwiązać fabularnie, bo to że w krzakach siedzą setki zbójów którzy zajmują się napadaniem na garstkę podróżnych i po pewnym czasie się okazuje że po pewnym czasie każdy to jednoosobowa armia będąca w stanie walczyć z BG to trochę słabe (niech zostanie chociaż paru z pordzewiałymi mieczami którzy na sam widok BG uciekną) więc można by wprowadzić że zamiast przestępczości umacniającej się wraz z rozwojem BG wprowadzic coś sensowniejszego fabularnie np jakąś postępującą inwazje. Chociaż zaletą skalowania jest to że trudniej przypadkiem wleźć na terytorium z którego nie da się uciec Random encounters w których musisz szukać przeciwników po całej planszy (nawet jeśli to oni cię zaskoczyli) którą w dodatku znasz na pamięć bo są trzy |
@OT Inni gracze (tryb multiplayer) - temat rzeka. Powtarzalność (tryb single) - często spotykany problem w grach z otwartym światem, gdzie twórcy tworzą sztuczny content w postaci fetch questów byle tylko zapełnić grę większą ilością elementów, które angażują (przynajmniej początkowo) graczy. Do tej kategorii zaliczam też irytujący tryb rzemiosła przeniesiony rodem z gier MMORPG, gdzie prawie zawsze występuje tylko po to, aby zatrzymać graczy jak najdłużej i wiele innych tanich sztuczek, którymi dziś posługują się twórcy gier (np. achievementy). Cytat:
|
Hmmmmmmmmmmmmmmmm... Wszystko co jest wymienione pod tym linkiem mnie denerwuje, a że takie rzeczy zdarzają się nawet w naprawdę uznanych tytułach, pozostaje grać w papierowe RPG. :) Choć u niektórych MG takie jaja na sesjach też się zdarzały, np. Cytat:
|
Kiedy w FPSie jesteś tylko od strzelania a od interakcji są twoi towarzysze bo sam nawet klamki nie naciśniesz A i kiedy gra ma plansze o kompletnie odmiennym trybie gry, często absurdalne fabularnie (chyba w którymś MOH będąc piechurem musisz przejąc stery myśliwca w którym lecisz jako pasażer) i bardzo czesto kompletnie niedostosowane do silnika gry Czasem QTE które mają bardziej skomplikowane kombosy niż cała walka razem z fatality w starym poczciwym Mortal Kombat |
Wkurza mnie to, że coraz więcej gier jest z pierwszej perspektywy. Nie lubię i nigdy nie polubię widoku z niby oczu postaci. Problem tyczy się głównie horrorów. |
- Mnie wkurza jeszcze za szybkie levelowanie sprzętu i korelacja tego z mapą. Ładnie widać na przykładzie pierwszych Fallout, Tactics czy Jaggedów. No chciałby się człowiek trochę pobawić na jakimś tam etapie rozwoju bo mu się podoba taki a nie inny klimat a tu nie da się. Kolejna mapa, plansza, zadanie no i ten sprzęt co się ma z poprzednich myszyn coraz bardziej dla ozdoby się robi no nie ma wyjścia i trzeba też się levelować. Aż sie gra skońćzy albo osiągnie się te najwyższe uber-mega-wykoksy i wtedy da się grać. Bo mnie np. w Falloutach bardzo podobał się etap łażenia w skórzanym/metalowym pancerzu i z bronią palną a w Jaggedkach taki policyjno - poborowy poziom. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:48. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0