Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2023, 13:48   #404
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Podziękowania, ukłony, łzy szczęścia oraz głęboko skrywane lamenty goryczy:

1. Sesja "Twin Oaks" z założenia miała być horrorem/slasherem, którym napisana przez nas wspólnie historia, w większości, jest tylko z nazwy.

Nie mniej jednak, "Twin Oaks" miało swoje momenty. Z przyjemnością będę wspominać wieczory wspólnych z Arthurem rozkmin, jak tu zostać "final girl", a jednocześnie utrzymać klimat niepokojąco krwawej historii zabitego dechami miasteczka, który wprowadzały opisy Mistrzów Gry.

Mówiąc o powyższym, muszę z wielką dozą uznania przyznać, że zdarzały się eksplikacje Armiela i Ravanesh, przy których naprawdę wstrzymywałam oddech, by lepiej słyszeć dyszenie śmierci w kark mojej biednej Wi i to było super!

Dla przykładu, cała ta sekwencja wydarzeń w rowie ze Starym Antonem Macrumem, którego zaczęłam lubić i winnym całego zła świata, Glennem Halem, była chyba moim ulubionym momentem gry. Wydaje mi się, że właśnie wtedy najlepiej było widać, jak mocno chcemy przeżyć, ale jak bardzo głeboko jesteśmy już pogodzeni z nadchodzącą dla naszych postaci śmiercią (dla której przyszliśmy z resztą grać).

2. To co, na pewno, umiem powiedzieć po półtorej roku gry u Armiela to to, że jego styl prowadzenia prezentuje fantastyczne wyważenie pomiędzy życzliwym nastawieniem do graczy, konsekwencją prowadzenia fabuły oraz drobnymi ozdobnikami tekstu, tworzącymi w wyobraźni odbiorcy malarskie arcydzieła klimatu.

3. Jeśli chodzi o Ravanesh to już raz o tym napisałam, ale z ogromną frajdą się powtórzę, używany przez nią słownik we wszystkich zamieszczonych wpisach w sesji był wyśmienicie prosty i obrazowy. Każde zdanie było zrozumiałe i nie zostawiało miejsca na przeinaczenia. To jest cecha szczególna i godna każdej gloryfikacji, bo nie pozwala chodzić na skróty i nie zmusza nikogo do odwalania jej własnej (jako MG) roboty.

4. Z drugiej strony, w moim mniemaniu, Słabe punkty gry to:
- momentami obowiązkowy gdoc (którego dalej szczerze nie znoszę),
- znaczące przerwy w przebiegu narracji opowieści (po równo ze strony graczy i ze strony mistrzów) oraz
- całkowity brak wzorców pozwalających określić wpływ poszczególnych czynników na efekt podjętej akcji, czyli tego co z opowiadania robi pełnokrwistego RPG-a.

Przez ostatni niedostatek dość często towarzyszyło mi poczucie całkowitego braku wpływu na los mojego BG i akcji mojego BG na przebieg wydarzeń w świecie gry.

Ja ogólnie lubię storytelling, ale lubię też czuć się współautorem opowieści (nawet jeśli wykorzystanym w najpodlejszy z podłych sposobów przez prawowitego autora scenariusza ) i widzieć jak pierwotne założenia fabuły ewoluują, rozkwitają lub są niweczone przez podjęte działania mojej postaci. Odrobinę mi tego tutaj zabrakło, chociaż nie twierdzę, że obraz świata widzianego oczami Wii był łatwy do przyjęcia i pasujący do klimatu Twin Oaks to osobna linia Johna Gunna nie do końca mi się spinała z całością.

5. Współgracze i ich postacie:

5.1. Nami i jej Anastazja. Postać prowadzona niesamowicie konsekwentnie - od początku do końca zupełnie szara, choć nie nijaka. Wielką sztuką jest pozostać skałą wśród takich sztormów jakie nawiedziły społeczność Twin Oaks, zwłaszcza będąc tak doświadczonym i dobrym graczem jak Nami. Szczere uznanie dla tej kreacji i wielki podziw dla jednej jeszcze rzeczy - tego, konkretnego postu: ([18+] Horror/slasher - Twin Oaks)


Z jednej strony Nami nie brała czynnego udziału w powstawaniu opisu akcji /w wpisu, z drugiej, tak fantastycznie wpasowała się swoimi wstawkami odczuć i charakterystyki prowadzonego BG w klimat tego etapu sesji, że zmiany w oryginalnej treści transkrypcji dostrzegłam dopiero robiąc ostateczną korektę tekstu przed wrzuceniem go na forum i... i wtedy dłuższy czas musiałam zbierać szczękę z podłogi, że tak się naprawdę da i naprawdę wychodzi fantastycznie.

Jako, że pisaliśmy o wzlotach to powinniśmy też powiedzieć dwa słowa o upadkach: "spamowanie komentarzy, o tym jak bardzo nie mogę pisać w sesji." W moim odczuciu po prostu tak się nie robi. Nie mogę/nie chcę/ nie dam rady pisać - otwarcie o tym mówię i schodzę ze sceny. Tak zrobiłam ja, tak zrobiła Buka. Tak jest uczciwie. Jeśli się w tej zasadniczej kwestii się nie zgadzamy to raczej nie powinnyśmy grać razem, bo budzi to niepotrzebną frustrację.


5.2. Bardiel i jego Brayan, kurde, jaka to była fajna postać, jak skrajne emocje potrafiła budzić! Jak bardzo obrzydzać i uświadamiać czytelnikowi, że wcale nie jest od niej lepszy. Takich BG, niezależnie od ich stosunku do moich BG, szczerze lubię czytać! Naprawdę żałuję, że Brayan nie pożył dłużej (choć tu kłaniam się MG, którzy usprawnili tą decyzją rozgrywkę*), bo w ostatecznych scenach, gdy V stała się już potworem bez serca, miałam plan wykorzystać Brayana jako przedłużenie jej rąk przy mordowaniu przyjaciół na Wzgórzu Kochanków.

No i mistrzostwo świata to ten post:
http://lastinn.info/958957-post159.html ([18+] Horror/slasher - Twin Oaks) - kapcie mi pospadały, a zdarza mi się to niezmiernie rzadko, bo na ogół nie noszę kapci. Chapeau bas!

Sam Bardiel w moim odczuciu buduje swój internetowy avatar na podobnej kanwie do tej, na której zbudował Brayana. Nie umiem ocenić ostatecznie ocenić, czy ta skrajna osobowość gracza mi odpowiada i będę chciała jeszcze z nim grać, bo ma milion plusów, ale i milion minusów. Człowiek zagadka! Gracz inteligentny, pomysłowy, ale niestety nieterminowy i lubiący szokować.

5.3. Kerm i jego Mark. Z jednej strony słyszałam o stylu gry Kerma, że jest schematyczna, powiela dobrze znane wzorce i nigdy nie jest dla nikogo zaskoczeniem, z drugiej... żyłam przekonaniem, że nie da się zbudować czegokolwiek bez odpowiednio stabilnej podstawy, a ta postać dokładnie taka była. Zawsze wiedziała jak powinna się zachować. Jakich powinna dokonywać wyborów i na co liczą jej towarzysze. Mark, tak samo jak Kerm, nigdy nie zawiódł. Pokładane w nim oczekiwania spełnił w 105% - zawsze dobrze pisał i przyzwoicie grał, ale co najważniejsze zawsze był i zawsze można było na niego liczyć. To dobre cechy gracza. Następnym razem brałabym Kerma, jak Jess Marka, w ciemno

No nie było zachwytów i wyróżnień. Z Tobą Kerm było po prostu cały czas dobrze. Dziękuję.

5.4. Arthur Fleck i jego Daryll. Nie pisaliśmy swoich postaci w żadnej komitywie, raczej wybierając nazwisko Singelton mieliśmy wrażenie, że walczymy o jedno i to samo miejsce, a wygra po prostu lepszy. Okazało się, że nie było lepszego, a nieświadomie budowane na kanwie wzajemnych przeciwieństw postaci przyciągają się tworząc przestrzeń dla rozwoju emocjonalnego relacji obojga bohaterów. Ostateczny jej kształt doprowadził do takiego, a nie innego, epilogu obu BG i mam nadzieję, że spodobał się on wszystkim czytającym i nikt nie pozostał z poczuciem niedosytu historii trudnej miłości rodzeństwa Singeltone.

Wiem, że będę teraz niezdrowo stronnicza, ale Arthur to jeden z moich czołowych ulubieńców na tym forum i zawsze oraz do wszystkiego będę go polecać, bo tak samo jak potrafi obiektywnie powiedzieć sobie i komuś "dość", tak samo potrafi swoją twórczością zaskoczyć, zaspokoić i natchnąć. Z dłuższego już doświadczenia (także pozaforumowego) wiem, że niemal każdy stworzony przez niego plot twist jest składową uważnej obserwacji wydarzeń pobocznych i nieziemskiej pomysłowości autora. Zaś ich efekt jest momentem sesji, na który każdorazowo czekam z utęsknieniem, bo wiem że wszystkie moje starania zostaną w nim zauważone i docenione. To takie rozdawanie przedszkolnych, złotych gwiazdek. Niby wiesz, że dostaniesz, ale pragniesz ze wszystkich sił na nią zasłużyć. Jak na ten epilog Darylla: http://lastinn.info/969759-post189.html ([18+] Horror/slasher - Twin Oaks)

Minusy, też są. Zawodowe pisanie zabiera cześć ekscytacji z czytania, a więc odziera milion razy poprawianą wersję tekstu z chwały należnej jej ostatecznemu kształtowi. No nie przeczyta drugi raz tego co raz już czytał i mniej więcej wie co tam jest. Mój niezdrowy perfekcjonizm nad tym ubolewa i czasem gości między nami jakieś nieporozumienie, ale powoli uczę zwięzłego formułowania wypowiedzi.

5.5. Buka i jej Jessica, była trochę jak Kerm - konsekwentnie prowadzony filar, który w niekonsekwentnej konwencji stracił sens. Podziwiam. Serio podziwiam i prowadzenie tępej jak sandał rabina Jess i decyzję o rezygnacji. Przy okazji finał pustaka był ekstra.*

Buka i prowadzi i gra w swój charakterystyczny, mocno skrajny sposób. Albo się to lubi, albo się nie lubi. Mi w niewielkich dozach ten styl rozwesela świat, więc co jakiś czas wyglądam z nostalgią po "The Road" tej osoby w sesjach.

5.6. Campo Viejo i jego Bart. Takie jaskółcze jajo - grabarz/komik/dealer. Jakoś w ogóle w niego na początku nie wierzyłam, nie kleił mi się do tego klimatu nawet bardziej niż Gunn. Niby wysuwałam rękę żeby wspólnie grać, ale bałam się, że ją zaślini, a ja stracę czas na daremne próby wykrzesania czegoś wartościowego z niczego. Strasznie się pomyliłam. Nie dość, że postać w sesji była przez cały czas jedną z najbardziej trwałych opok
to miała w sobie styl i urok, do którego nie posiadała prawa. Wow. Po prostu wow, no i ten trip: http://lastinn.info/925960-post21.html ([18+] Horror/slasher - Twin Oaks)

Był dla mnie tak niezapomniany, że sam będę musiała( na swoim bezpiecznym podwórku) zgrać tak zaskakującą i nieoczywistą postacią. Bardzo mi się podobał Bart i bardzo podobało mi się zaangażowanie w grę Campo. Tak jak z nim, chciałabym już zawsze grać.

No i co na koniec? Wikvaya, była dziwna, nigdy nie grałam jeszcze żadnym uduchowionym tworem. Celuję częściej w stereotyp naukowca i racjonalisty. Tu było coś tak dalekie od tego schematu, że czasami mogłam się gubić w zeznaniach, więc muszę Was przeprosić za swoje niedociągnięcia i obiecać, że za każdym razem staram się grać lepiej niż poprzednio.

All jednocześnie, mimo słów słodkich i gorzkich, dziękuję Wam wszystkim, za wspólnie spędzony w Twin Oaks czas i muszę przyznać się do jednego z moich małych dziwactw...

Jak jest mi źle to wracam do czytania fragmentów lub całości starych sesji żeby przeżyć jeszcze raz towarzyszące mi kiedyś pozytywne emocje. Na pewno "Twin Oaks", znajdzie się na mojej playliście nostalgii, do której z uśmiechem na twarzy jeszcze nie raz wrócę.




*Wychodzi na to, że nasi MG naprawdę umieli świetnie zabijać postacie graczy! Śmierci i flaków - krzyczał tłum! Jednak Neron pozostawał głuchy na wołanie swego ludu.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline