|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-04-2008, 18:16 | #1 |
Reputacja: 1 | [Autorska] Popioły Feniksa Prolog Czerwone, wysokie mury. Niezniszczalne. Stanowiące symbol potęgi ludzkiej, potęgi bizantyjczyków. Nie do sforsowania, każdy czuje się za nimi bezpiecznie. Lecz nie… Nie teraz. Teraz ogniste języki liżą je, jakby cała ich potęga gdzieś uleciała, pozwalając palić żywcem swoich obrońców. Ich krzyk przeobraża się w wycie nie do wytrzymania. Tylko ptak o purpurowo-złotym upierzeniu wzlatuje nad mury. Złota brama ulega głucho trzaskając. Na drodze armii Bułgarów pozostała już jedynie druga linia murów, której nie ma kto utrzymać. Jak tysiące mrówek wychodzi z mrowiska, tak Bułgarzy wlewają się tysiącami przez bramę. Biegną szaleńczym pędem. W końcu pokonują i drugą linie murów. Cały Konstantynopol staje w płomieniach. --- Strategos w otoczeniu trzech postaci. Nie, te trzy postacie nie mogą być z cesarstwa. To nie te ubrania, nie ta dostojność. Ale… Bułgarzy, tak to na pewno Bułgarzy. Co Strategos robi z Bułgarami? Rozmawia. Nie! Spiskuje. Kto? Kto śmie spiskować przeciwko cesarzowi?! Nie widać. Nie widać jego twarzy ukrytej w hełmie. Plugawy… Nawet nie stara się ukryć swojej tożsamości wyruszając spiskować. Haniebny skurwysyn! I znowu on. Trzyma cesarza za szyje, a w drugiej dzierży sztylet. Grozi mu… Grozi, że zabije, jeżeli po dobroci nie abdykuje. Grozi mu w jego własnym pałacu. Plugawy… Ale co mu pozostało. Robi co mu każe, a potem zostaje zesłany do klasztoru. I umiera. Bułgarzy nie najeżdżają Konstantynopola… * -Aaa! Michał I Rangabe obudził się cały zalany potem. Krzyk wypisany był na jego ustach, a jego dłonie kurczowo ściskały prześcieradło. Oddychał ciężko, a oczy miał szeroko otwarte, mimo tego, iż chwile temu spał jak zabity. Był przerażony. Nie… To nie było przerażenie sześcio latka budzącego się z koszmarami o potworach spod łóżka. To, co wdział podczas snu, snem, ni koszmarem nazwać nie mógł. To było takie realistyczne, wręcz namacalne. Chociaż oplecione było mgłą. Co ujrzał? Czy to były te „WIZJE’?! Niemożliwe… -Wpuść mnie! Muszę się widzieć z basileusem Rangabe! -Basileus teraz wypoczywa. Przyjdź później. Suchy, wyzbyty emocji głos strażnika szybko zbywał gości. Lecz nie tego. Ten był natrętny, przyprawiający nieraz o mdłości, ale nade wszystko potrzebny… I choć Michał I nie raz miał ochotę wtrącić go do lochów, to zawszę przypominało mu się w ostatniej chwili, że to ten nieokrzesany pędrak ratuje mu tak często życie. Powstał z łoża, narzucił na swoje ciało jedwabisty, przyjemny w dotyku materiał i leniwym krokiem przeszedł przez pokój, by następnie otworzyć drzwi. -Niech wejdzie. Ruszył następnie przed siebie i zasiadł na swoim ulubionym krześle. Rozsiadł się w wygodnej pozycji, aż w końcu spojrzał na swego doradcę, który bezceremonialnie usiadł przy nim. Już za takie coś powinienem ukarać go chłostą. – Przemknęło mu przez myśl, ale widok zdenerwowanego podwładnego nakazał mu szybko uciszyć swe myśli. -Co takiego ważnego sprawiło, że przerwałeś MÓJ wypoczynek? Mów. -D-doznałem kolejnej wizji… - zająkał się bynajmniej z powodu zdenerwowania cesarza, a raczej z powodu owej wizji. – A raczej dwóch. – oczy basileusa rozszerzyły się z niemej ekscytacji. – Widziałem Konstantynopol… -… w płomieniach – dokończył basileus. - I zdrajcę… - kontynuował doradca jakby nie dosłyszał. -…z Bułgarami. -Skąd? -Widziałem to samo. Podczas snu. Ale czemu, jak?! Doradcę zastanawiało teraz wiele faktów. Nigdy bowiem nie doznał więcej niż jednej wizji na raz, a teraz nawet dosięgły one cesarza! I te dziwne uczucie prześladujące go od tamtego czasu. Po dłuższej chwili odezwał się: -Nie wiem... * Sześć osób zasiadało przy kamiennym, prostokątnym stole. Wysoka na dziesięciu chłopa i szeroka na pięciu jaskinia chowała w sobie siedem postaci. Siódmy nie zasiadał przy stole, a stał po prawicy tego, który siedział na końcu stołu, a którego zwał mistrzem. Gdzieś w oddali kapały krople wody, kształtując nowe stalaktyty i stalagmity, by wreszcie utworzyć w odległej o kilka tysięcy lat przyszłości stalagnaty. Gdzieś w oddali dało się też słyszeć dźwięki tak charakterystyczne dla nietoperzy. Żaden z siódemki nie zwracał na te, czy inne odgłosy uwagi, po za słowami swych kompanów. Żaden, powiadam. Andronik stał u boku swego mistrza, nie odzywając się ni słowem, nie wydając z siebie westchnień, śmiechu, czy też nawet nie zgrzytał zębami. Zachował stoicki spokój i słuchał, jak posłuszny uczeń swego mistrza. Każde zdanie, słowo miało mu pomóc w zyskaniu tej niezbędnej wiedzy, by zasiąść u boku szóstki. A czy ktoś niepożądany usłyszy? Nie. Są wystarczająco głęboko pod ziemią, by ktokolwiek mógł usłyszeć choćby szmer. Taka wielka i rozległa swymi korytarzami jaskinia pod Konstantynopolem nie została jeszcze odkryta. Bóg chroni ją przed niepożądanymi i niewiernymi. W pomieszczeniu panowała dyskusja. Usta pięciu zamykały się jedynie na chwilę, by zrobić sobie małą przerwę, po czym wrócić do dyskusji. Ale nie mistrz. On wsłuchiwał się w słowa, by wreszcie gestem ręki uciszyć wszystkich. -Wszyscy zgadzamy się co do jednego. Wizjoner musi zejść z tego świata… - jego głos był nader spokojny, nie wyzbyty emocji, a raczej wyzbyty wszelkiej ekscytacji, czy podniecenia - Jednak ani on, ani jego wizje nie spowolnią bożego planu. Z bożą pomocą rozpoczynamy fazę pierwszą. * Andronik wszedł do średniej wielkości pokoju. Ściany tego pokoju były zupełnie gołe, bez żadnych heretyckich zdobień. Takie jak powinny być. – myślał za każdym razem Andronik gdy tylko wchodził do tego pokoju. W pomieszczeniu panował półmrok i tylko z okna padała blada strużka światła, która oświetlała pojedyncze drobinki kurzu unoszące się w powietrzu. Na samym środku odziany w białe szaty, podobne do odzienia mnicha, a czyste niczym łza, stał mężczyzna. Na oko miał czterdzieści parę lat, a dokładny jego wiek mało kto znał. Trzymał w ręku płótno, na którym wymalowany został Jezus Chrystus, trzymał w ręku czystą herezje, potępianą przez samego cesarza. -Wzywałeś mnie, mistrzu? -Tyle ludzi widzi w tych obrazach świętość, gdy w istocie są one herezją, zabawką samego Satanaela. Nastała cisza. Andronik nie pytany bał się ją przerwać. Więc nic nie mówił, nawet się nie ruszył, a jedynie z największym skupieniem, na jakie mógł się wysilić, słuchał. -Muzułmanie, poganie, heretycy… Nikt z nich nie zasłużył na los jaki ich spotka, a jednak Bóg się nad nimi lituje i pozwoli im doznać zaszczytu prawdziwej ekstazy. Kolejna cisza, lecz dłuższa. Mistrz się nie odzywał. W końcu Andronik nie mógł już wstrzymywać się z tym pytaniem. -Panie… Jak chcesz tego dokonać? Jak chcesz uśmiercić kogoś, kto widzi przyszłość? Mistrz przysunął palec do płótna, a z końca jego palca wystrzelił płomyk ognia. Płótno momentalnie zajęło się ogniem. Jeszcze przez chwilę trzymał palące się płótno, po czym gdy większa część zajęła się już ogniem, rzucił na ziemię, cały czas wpatrując się w nie. -Pomyśl… Jak sprawić by ktoś, kto widzi każdą możliwą przyszłość, umarł? Mistrz nigdy nie mówił dosłownie. Za każdym razem kazał mu się domyślać, aż wreszcie dojdzie do tego. Czasami go to frustrowało, nawet bardzo, ale nie mógł i nie umiał sprzeciwić się mistrzowi. W końcu odezwał się: -Sprawić, by nie miał innej możliwej przyszłości… * Promienie zachodzącego odbijają się w połyskujących wodach Bosforu, cieśniny, która oddziela Europę od Azji. Morze murów z różowej cegły, z wystającymi ponad nimi kopułami ogromnych świątyń na tle zachodzącego słońca, to właśnie widok, na jaki spoglądał starzec o krzaczastej, siwej brodzie, równie siwych włosach i zmęczonym spojrzeniu. Kołysał się w małej łódce, na której był wraz z swym wiernym psem i ptakiem o purpurowo-złotym upierzeniu siedzącym na dziobie łódki. Fale leniwie kołysały łódką, a starzec… Starzec wciąż wpatrywał się w mury Konstantynopola. -Cisza przed burzą… - wymamrotał. Nagłe szczeknięcie psa wyrwało go z zamyślenia. Obrócił się w stronę dwóch zwierząt. Pogłaskał pieszczotliwie ptaka po główce. -Leć. Znajdź spokojne miejsce i spędź te ostatnie dni w spokoju. Tylko z dala od tego miejsca. A ja się wszystkim zajmę… Ptak posłusznie rozłożył skrzydła i odleciał. Starzec długo wpatrywał się w ptaka, aż zniknął w nadchodzących ciemnościach. Spojrzał na psa. -Czas na nas. Musimy wypocząć. Tak. Czekają nas ciężkie dni… *** Słowem wstępu… Witam i zarazem zapraszam do udziału w sesji. Od razu składam specjalne podziękowania kabaszowi, bez którego sesja by nie powstała. Ściślej rzecz ujmując, to na jego autorskim systemie będzie odbywać się sesja (system o darach). Pomysł na sesję w Konstantynopolu miałem od naprawdę sporego kawałka czasu, lecz dopiero teraz „nowe inspiracje” dopieściły odpowiednio fabułę. Ogólne informacje Do sesji poszukuje graczy przede wszystkim pomysłowych i klimatycznie piszących posty . Około 2 posty w tygodniu, czasami tylko jeden, ale jeżeli ktoś ma zamiar odejść w połowie sesji, bądź bez żadnego zawiadomienia gdzieś znikać na długie tygodnie, to nie sesja dla niego. Maksymalna liczba graczy to 7, a minimalna 3. Dokładna znajomość historii, czy też samego Konstantynopola nie jest wymagana, jedynie szczątkowe informację, by móc stworzyć i odegrać postać ( sam nie uważam się za znawcę, a jedynie za wielkiego amatora). Wymagania względem karty są praktycznie takie same jak wszędzie, to znaczy ogólny opis postaci i sprawy mechaniczne znajdujące się tu http://lastinn.info/archiwum-rekruta...ekt-genui.html (Rekrutacja [System Autorski] Projekt Genui) Muszę powiedzieć, że głównie postacie mają być z Konstantynopola, albo przynajmniej tam się aktualnie znajdujące, jednak jeżeli ktoś skleci niezłą historię to nie zawaham się go przyjąć. Karty postaci proszę wysyłać na pw lub e-mail rewan@vp.pl Rekrutacja potrwa do 2 maja (następny piątek) Przyjętych do sesji: [3/3] Wojnar jako Marcjan Revan jako Odinn Hrafnsson Darnock jako Rashid Ostatnio edytowane przez Rewan : 09-05-2008 o 13:39. |
22-04-2008, 19:06 | #2 |
Reputacja: 1 | OOOO. Tym razem bardziej się postaram. Zero pośpiechu. Czy można wiedzieć mniej więcej w którym roku będzie się to rozgrywało? Dla mnie to bardzo ważne. |
22-04-2008, 20:04 | #3 |
Reputacja: 1 | Zapomniałem tego dodać 812 rok tuż przed atakiem Bułgarów. Panowanie Michała I Rangabe. Warto wspomnieć, że i za jego panowania, jak i po i przed panował Ikonoklazm (dla sesji ma to duże znaczenie, więc prosiłbym o zawarcie informacji jak postać nastawiona jest do religii i do ikonoklastów. To chyba tyle, jeżeli jeszcze coś mi się przypomni to wspomnę o tym. |
23-04-2008, 00:00 | #4 |
Reputacja: 1 | Przepraszam, ale jestem bardzo śpiący, a nie mogłem się oprzeć, by nie napisać.. Chodzi o to, że "będziemy" tym, hmm, zespołem (?), który ma zabić wizjonera i mamy posiadać jakąś / jakieś moce / dary? Wszystko opiera się na DOKŁADNIE TAKICH SAMYCH zasadach jak "u Kabasza"? Ten "team" ma się znać, czy losowe postaci, że tak powiem, zabrane z ulicy nagle? Znajomość Konstantynopola - lepiej znać historie, czy wiedziec jak wyglądał w rl..? PS. Mały błedzik.. Bez urazy.. :sf: "Przyjętych do sesji: [0/7)" (dwa różne nawiasy)
__________________ Nigdy nie przestanę podkreślac pewnego drobnego, instotnego faktu, którego tak nie chcą uznać Ci przesądni ludzie - mianowicie, że myśl przychodzi z własnej, nie mojej woli... Ostatnio edytowane przez Howgh : 23-04-2008 o 00:12. |
23-04-2008, 00:37 | #5 |
Reputacja: 1 | To co będzie robić wasza postać zależy tylko i wyłącznie od waszych historii. Moja już w tym głowa, by dać wam jedną z zaplanowanych ról. Tak więc możecie czasami stanąć po stronie cesarza, bądź spiskowców, a może zupełnie innej. Jak już mówiłem to wszystko zależy od historii. Zasady są te same co u kabasza, ale siła, zręczność i reszta może mieć w tym przypadku większe znaczenie. Co do samego spisku to z racji małej ilości (jak na razie) chętnych, zdradzę, że nie koniecznie spisek na cesarza jest tu najważniejszy. To tylko wstęp do czegoś o wiele większego. Powiem też, że sama sesja nie ma z góry przesądzonego losu. To wszystko zależy od końcowych czynów bohaterów. |
23-04-2008, 23:58 | #6 |
Reputacja: 1 | Chętnie węzme udział w tej sesji. Mam już pomysł na dar, historię w planach.
__________________ "Co zbawienie nam, czy piekło! Byle życie nie uciekło!" |
24-04-2008, 19:17 | #7 |
Reputacja: 1 | A magia wchodzi w grę? Czy można zostać guślarzem, magiem, zaklinaczem czy innym czarnoksiężnikiem, czy żyją smoki, krasnale gdzieś pod ziemią a w zaginionych lasach elfy? Czy krzywo patrząc na kogoś można rzucić na nie go urok? |
24-04-2008, 19:38 | #8 |
Reputacja: 1 | No to teraz mnie zaskoczyłeś jak nikt inny... Magia, smoki i wszystkie istoty baśniowe nie istnieją. Nawet tytułowy Feniks nie będzie żadną z istot baśniowych, a zwykłym ptakiem ( no może nie takim zwykłym, ale na początku takowym był). Po za "darami", świat jest normalny. Jeśli ktoś chętny może być członkiem lokalnej gildii złodziei, bądź być członkiem skrytobójczej organizacji. Możliwości jest naprawdę wiele. Póki co małe podsumowanie: Zgłoszenia są 2 (3? 4? Howgh? Andramil?). Uprzedzam jedynie, że nie ma to być sesja na machnięcie ręką, więc jeśli czyjaś karta będzie na tyle tragiczna bym ją odrzucił, to to zrobię. |
24-04-2008, 20:01 | #9 |
Reputacja: 1 | A ekwipunek startowy licząc w ówczesnej walucie ile ma wynosić? (Łatwiej ile krów lub bochenków chleba ma kosztować nasze eq). Zanim zgłoszę się muszę się wiele dowiedzieć przemyśleć postać i dopiero się dowiedzieć. Pkt rozdawane na 1lvl rozdawane jak w sesji Kabasza?
__________________ Why so serious, Son? |
24-04-2008, 20:20 | #10 |
Reputacja: 1 | Boshe... Nie trudno jest się domyślić, po tekstach typu "możesz być kim chcesz", że pieniądze, posiadane mieszkanie i wszystko związane z waszym ekwipunkiem jest tu jedynie ograniczone tym kim wasza postać będzie. |