Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-09-2013, 21:26   #31
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Czyjaś dłoń szybko i sprawnie odebrała młodej pannie słuchawkę, co musiało być wynikiem kilku lat praktyki. Dziewczyna zdążyła wyrzucić z siebie tylko pojedyncze, zdesperowane “hej!”. Ale jej sprzeciw pozostał bez odzewu. Łasicę dobiegł kobiecy głos o przyjemnej dla uszu nucie.

- Tu Danielle Berch, w czym mogę panu pomóc?- najwidoczniej podsłyszała męski głos kiedy tylko mężczyzna o nią zapytał. Musiała być blisko aparatu gdy ten zadzwonił.
- Tu Mark, myślę że twój mąż zdążył o mnie wspomnieć. - wymienianie imiennie Atticusa raczej nie uszłoby uwagi Mabel. A tej ściągnął na siebie aż za dużo. -Zasugerował mi że znacznie przewyższasz go kwalifikacjami pedagogicznymi- Obrażanie małżonka rozmówcy w pierwszych chwilach rozmowy też nie pasowało do wrażenia jakie miał nadzieję wywrzeć, więc złagodził tą wypowiedź. Ale ona tylko delikatnie zaśmiała się słysząc jego słowa słowa.. W żadnym razie nie prześmiewczo, bardziej porozumiewawczo. Chyba dobrze zdawała sobie sprawę z narwanej natury swojego życiowego partnera.
- Przepraszam za Atticusa. Bywa taki porywczy kiedy rzeczy nie idą po jego myśli. Tak między nami, czasem myślę, że wychowuję dwoje dzieci. Jedno bardziej kłopotliwe od drugiego - jeśli faktycznie tak było, to matkowanie raczej nie było jej życiowym powołaniem. Chociaż z drugiej strony, kto zdołałby ujarzmić takiego wariata jak ten nadęty militarysta? A przecież cała trójka wciąż żyła, więc nie mogło być tak źle.
- Mam nadzieję że to drugie dziecko ma bardziej ograniczony wybór zabawek- westchnął wspominając popisy maga -Jak rozumiem, ty także…?- Mark urwał w połowie zdania, szukając określenia. Ona także..co? Była świrem? Nie o to mu chodziło. Uwielbiała psuć innym poczucie realności? Nieco bliżej. Atticus, poza przechwalaniem się, użył formułki “odkształcać rzeczywistość”. Ale zanim zdążył zwerbalizować tą myśl w strawnej formie, dostał odpowiedź.
- Tak, ja też jestem jedną z Przebudzonych. Jeśli masz w tym momencie jakieś obawy, są one niepotrzebne. Wyjaśnię wszystko kiedy już się spotkamy - ucięła nagle, zaatakowana skromną niepewnością - Bo po to dzwonisz, prawda? Byśmy mogli się zobaczyć?

-Byłoby to dla mnie wielką pomocą. Ale gdybyś tylko była łaskawa wyjaśniać bez prezentacji możliwości, dobrze? Zdecydowanie przekroczyłem mój dzienny limit niezwykłych zdarzeń.-
- Oczywiście. Jeśli tylko to Cię uspokoi obiecuję nie używać przy Tobie moich zdolności - odpowiedziała kojąco. A on, z jakiegoś niezrozumiałego dla siebie powodu był przeświadczony o tym, że to prawda. Tak jakby jego krytyczne myślenie i nabyty z latami służby sceptycyzm ucięły sobie pięciominutową przerwę na kawę i pączka. Choć część jego umysłu twierdziła, że to absurdalne aby tak miła istota mogła to robić, nie mógł pozbyć się wrażenia, że to ona a nie jej mąż nosiła spodnie w domu Berchów.
- Cieszy mnie to. Może nie dostanę wśród sąsiadów etykietki “tego nowego szaleńca” po wypowiedzeniu tego zdania przypomniał sobie gdzie się znajduje i szybko sprawdził czy Mabel była poza zasięgiem słuchu. Starsza kobieta nadal siedziała na ganku, była zbyt euforyczna żeby bawić się w podsłuchiwanie.
- Och. Czyżby zaistniały jakieś problemy w czasie waszej rozmowy? - Danielle wyraziła nutkę zaniepokojenia - może będę w stanie jakoś pomóc w rozładowaniu napięcia? Udawanie troski szło jej całkiem nieżle, pamiętając, że to ona zleciła mężusiowi użycie wszystkich dostępnych środków. Ale oczywiście Mark nie miał jak o tym wiedzieć.
-Wydaje mi się że pomimo jego starań poradziłem sobie całkiem nieźle. Ale każda pomoc jest mile widziana.- po krótkiej chwili namysłu nad harmonogramem nadciągającego tygodnia zapytał -Powiedz mi, Danielle, ile czasu będzie nam potrzebne?- jej ripostą było głębsze westchnienie. Ten charakterystyczny rodzaj, który ma przybotować osobę na coś, z czego do końca może nie być zadowolona. Nie rozczulała się jednak i nie traktowała sprawy (ani samego rozmówcy) ulgowo. Czasem ciężką do przełknięcia prawdę trzeba powiedzieć zdecydowanie.
- Wiem, że jest to dla Ciebie ciężkie Mark, ale nie możesz myśleć takimi kategoriami. Twoje życie uległo zmianie i teraz sprawą najważniejszą powinno być zrozumienie kim się stałeś. Nauka będzie trwała długo. Nawet latami. Ale... podstawy zdołam pewnie wyjaśnić Ci w kilka godzin. - Dała zarazem kij i marchewkę. Może nie była taka zła jako wychowawczyni.

Nie brzmiało źle. Spodziewał się odpowiedzi w stylu “potraktuj to jak doktorat z rzeczywistości”. - Przyszło mi do głowy coś takiego...- upewnił się że gospodyni dalej siedzi na zewnątrz. Po czym rozpoczął gambit - Jesteś w stanie powiedzieć mi nieco o tym wypadku z centrum?
Jeśli się wachała, to najwyżej przez pół sekundy. Jej głos nawet się nie zachwiał.
- Nawet osoby takie jak my mają swoich wrogów. Często nieludzkich, którzy dybią na nasze życie i czekają na jedno potknięcie- wszystko to brzmiało nadzwyczaj ponuro i kojarzyło się mężczyźnie z historiami, którymi straszy się małe dzieci. Tylko, że w tym wypadku miały one ugruntowanie w rzeczywistości. Ona chyba też odnotowała powagę sytuacji, toteż dorzuciła coś co miało zapenić mu spokojny sen - Ale nie martw się, Mark. Nie martw się o nic. Choć sprawa może wyglądać poważnie, zajmiemy się nią i postaramy wszystko naprostować.
Potwierdziła mu to, co przewidywał: wypadek nie był naturalny. Dalej nie miał najmniejszego pojęcia co się stało. Za to zupełnie nową informacją była druga strona starcia. Oczywiście mogła być blefem. Ale gdyby okazało się że Atticus dokonał takich zniszczeń w samoobronie...może nie tyle co miałby usprawiedliwienie, to mógłby nie być aż tak beznadziejnym przypadkiem. Nie bardzo potrafił sobie wyobrazić trepa w roli ofiary. Zastanowił się nad kolejnym ruchem przez chwilę, którą dała mu dłuższą odpowiedzią. Ryzyko nie odpłaciło mu aż tak jak na to liczył i zastanawiał się czy bezpiecznie jest popchnąć to o krok dalej. Odezwał się po chwili napiętej ciszy. -Pomyślałem że pomaganie poszkodowanym w tym wypadku byłoby bardzo praktyczną formą nauki - Mark zamarł w oczekiwaniu na reakcję. Która, jeżeli rozmówczyni nie znajdzie sposobu żeby się wymigać od odpowiedzi, mogła mu sporo powiedzieć o Danielle i jej poglądach. Tym razem cisza była zdecydowanie dłuższa i... tak jakby toksyczna.

- Masz oczywiście rację - jej aprobata dla jego słów miala posmak zdystansowania.
- Choć nie ukrywam, wolałabym abyśmy zaczęli od wiedzy teoretycznej. Jeśli jednak chcesz, możemy spotkać się w Glory. Ale... czy przed chwilą nie powiedziałeś mi, że wolałbyś stronić od wszelkich “prezentacji” moich możliwości? - z niebywałą wprawą wytknęła mu jego wcześniejsze nastawienie, które nijak nie pasowało do obecnych zapędów.
Mark pozwolił sobie na króciutki chichot. Była lepsza od niego. Ale akurat w tej chwili nie miał nic przeciwko. Nie zdradziła mu prawie nic, opakowując informacje które na niej wymusił w pudełeczko skalkulowanego ryzyka które podjęła taką ripostą- Powiedziałem że wolałbym nie otrzymać w mieście łatki szaleńca. Ale moja intuicja mówi mi, że twoje możliwości są...dyskretniejsze niż twojego męża - komplement nie powinien zaszkodzić. Zwłaszcza prawdziwy. Mark uznał że rozmowa zaczyna powoli naciągąć gościnność sąsiadki. Wisiał na telefonie już ponad trzy minuty. Mruknęła w aprobacie jak kocica. Chociaż chyba bardziej z grzeczności, bo wątpliwym było, że ciśnięty przez niego komplement padł na tak podatny grunt.
- Jesteś sprytny, Mark. To dobrze. Spotkajmy się przy sklepie Atticusa za jakieś czterdzieści minut. Czy brzmi to rozsądnie? Czy też potrzebujesz trochę więcej czasu? - faktycznie, łyknęła jego przynętę z całkowitym wyrachowaniem. Dodatkowo, tak dokładne wyznaczenie czasu sugerowało, że to co ma się wydarzyć nie wynika tylko z jego skromnej prośby. Co bardziej prawdopodobne, po prostu zmodyfikowała swoje wcześniejsze plany żeby go w nich zmieścić. Cóż, nie był jakąś wielką niewiadomą która mogłaby nabruździć. Akurat co do tego nie miał złudzeń.
- O ile twój mąż nie unieruchomił mi samochodu, będę tam na czas- odpowiedział. A potem gorączkowo zaczął przerzucać w głowie listę sprzętu który uznał za warty tachania przez cały kontynent a teraz mógłby okazać się przydatny.
- Dobrze. Widzimy sie więc o 17:15 pod Arms and Armor Depot. Do zobaczenia, Mark - tym razem jej słowa ponownie niosły ładunek prawieże owczej łagodności, który wyczuł w nich gdy odezwała się do niego po raz pierwszy. Chyba to właśnie świadczyło najmocniej o możliwości, że wszystko układa się według jej planu. Albo lubiła blefować dla zasady.
-OK, będę tam- Po króciutkich pożegnianiach odłożył słuchawkę na widełki i oparł się o ścianę.

Chusteczką wytarł pot z czoła. Milutka kobieta. Same dobre słowa i troska. Szkoda że ze stresu spocił się bardziej niż przy spotkaniu z jej mężem. Podziękował Mabel za jej dobroć i ruszył do domu. Miał czterdzieści minut, z czego dwanaście zajmie mu sam przejazd, a dziesięć pakowanie. A musiał jeszcze przeanalizować fakty. Była rozmówczyni nawrzucała mu do układu przepiękną kolekcję “chyba” “może” i “prawdopodobnie”. W dodatku im szybciej będzie na miejscu, tym wiarygodniej zabrzmi jego historyjka. No i być może zdąży zauważyć coś co nie jest przeznaczone dla jego oczu zanim zostanie sprzątnięte. Z pewnym smutkiem wszedł do domu przez frontowe drzwi, zacierając odciski palców Atticusa które miał nadzieję zebrać z klamki. Zostały jeszcze te na butelce i na lodówce, a używanie okna zagwarantowałoby mu uwagę sąsiadki. Spokojna emerytura? Taaak.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172