- Kurwa! - wrzasnął Komos i wybiegł z biura. Ruszył korytarzem potrącając przy tym lekko wyczerpanego mentalnym atakiem Saszę. - Zabiję cię kurwo! Będziesz umierać w męczarniach, szmato! Jego basowy głos odbijał się od ścian i niósł głośnym echem po całym budynku. |
Wampir poczuł niesamowitą ulgę gdy "wyrzygał" się mentalnie na Nadje. A wraz z nią nadszedł smutek, skinął tylko głową i z miną cierpiętnika poszedł wykonać rozkaz. Podszedł do Barku przy wejściu któremu wcześniej przyglądał się Oleg i wyjął parę butelek. Odkorkował żubrówkę przegryzł sobie nadgarstek i zmieszał alko z krwią aby móc go przetrawić i od razu wypił pół uznając że starczy wrócił chwiejnym krokiem i w milczeniu rozdał resztę "napoi" A przynajmniej taki miał zamiar - Jakij chcesz to zabjaj i tak jestem śmieciem- Odpowiedział kozłu lekko niewyraźnie, myśląc że grozi jemu przez atak na Nadje znów wróciły myśli samobójcze. |
Kotka zasłoniła się przed chłopakiem poparzonymi dłońmi w przestrachu. Już drugi raz jednego dnia, ktoś próbował narzucić jej jakieś myśli i odczucia, i nie podobało jej się to. Spojrzała, jak Sasza idzie po jakieś butelczyny, całkowicie ją ignorując. Złość nabrzmiała w jej sercu, po chwili dowodził jej obecności cichy, jednak rosnący pomruk wydobywający się z jej kociego gardła. Nikt nie powiedział jej, że ma tolerować tego typu ataki, i całkowity brak szacunku,a ona wbrew jakiemuś ogólnemu przekonaniu, nie była głupia. Gdy chłopak wracał widział jak białe, puszyste futro poprzecinane ciemnymi cętkami pokryło jej cały czas rosnące ciało, wyglądające jak najlepsza możliwa kombinacja pomiędzy postacią zwierzęcia i człowieka. Długi puszysty ogon delikatnie zamiótł podłogę swoją końcówką. Już po kilku chwilach górowała nad Saszą. Ignorując ból chwyciła go za koszulkę na piersi. Sasza poczuł nieprzyjemny zapach zwierzęcego oddechu, gdy podniosła go do swojej twarzy, a pomruk nadal trwał gdy odsłoniła kły. Sasza nie widział, kiedy małe okrągłe lusterko wylądowało w drugiej dłoni Nadii, możliwe, że nawet nie zauważył tego faktu dlatego gdy zamachnęła się nim na ścianę, miał wrażenie, że chce go po prostu o nią rozbić. Nagle oboje, on i pół człowiek-pół kot znaleźli się w szarym jakby skażonym świecie. Bestia wypuściła ogrzane ciepłem ciała powietrze przez nos, świdrując go spojrzeniem błękitnych, zwierzęcych oczu, w których połyskiwała jakaś dzika iskra. - Nigdy, więcej .. - wycedziła, całkiem płynnie, choć odwracał od tego uwagę nieustający pomruk i tańczący nerwowo nad ziemią puszysty ogon. Uścisk na jego klatce zelżał, choć nadal trzymała go nad ziemią. Wrócili do świata rzeczywistego, gdzie kotka puściła Saszę i nie odwracając się ruszyła w stronę biura Komosa, na powrót odmieniając się w postać pociesznej blondyneczki. Nie dało się zauważyć kiedy wyciągnęła z kieszeni monetę i bawiąc się nią. - Mówiłam, że ją ma....musiał sobie tylko.... przypomnieć Powiedziała uśmiechając się i siadając na kanapie. |
Chłopak nauczony doświadczeniem jeszcze ze śmiertelnego życia wiedział jak puścić butelki żeby się nie potłukły, tylko z otwartej źubrówki wylewał się na podłogę czerwonawy napój. Gdy kotołaczka uniosła wampira nie wyczuła od niego strachu lecz smutek, po oczach spłynęły mu czerwone łzy: - Przapraszzam...jesttem śmieciem... Ciągle niszczęee... - wydukał płaczliwie. Gdy został puszczony zwiną się w pozie embrionalnej i zaczął zlizywać wódkę z podłogi. |
Cyryl śledził wzrokiem wybiegającego satyra, ale nie ruszył za nim, tylko obserwował zacieśnianie więzów między Saszą i Nadią. Nie dało się ukryć, że zdolności kobiety zdezorientowały złomiarza. - O - powiedział do brata - To chyba właśnie ten irbis, którego spotkałem wcześniej. Znaczy, wiesz - Wołkow szukał odpowiedniego słowa - Tak czy owak, to Komos nie kwapi się do targów. Albo dobrze gra, albo nie współpracuje z Ochraną. - Chyba nie jest dobrym aktorem. Ten sejf jakby co stał na lini ognia, nie? Cień go obsiadł - Dymitr spojrzał znacząco na Olega. - Nikt nie widział dobrze, co się działo, było bardzo ciemno - dodał Cyryl - To był przypadek, po prostu ten typek był zasłonięty biurkiem. A te plany, Oleg, możesz już odłożyć. Zrobiłem zdjęcia. Kiedy Nadia weszła do pokoju, Cyryl czuł się w obowiązku wyrażenia wdzięczności: - Dziękuję ci za ostrzeżenie. Bardzo nam pomogłaś. - Gdzie znalazłaś Komosa? I Nadia… ja wiem adrenalina, TE dni i charakter Saszy to sporo jak na wszystko na raz, ale nie napadaj go przy świadkach. Nadia pokręciła swoją blond główką. - Komos siedział na dole, do krzesła przywiązany i takie coś go pilnowało. To mu pomogłam - powiedziała spokojnie - Zawsze możesz Saszy wszystko lepiej wytłumaczyć w bardziej ustronnym miejscu - dodał Cyryl. - No ale ja przecież wzięłam o w ustronne miejsce ! - Broniła się lekko nadąsana. - A jak nie posłucha, to nie pojedzie z nami następnym razem. Albo pojedzie… - Wracając, czy mogłabyś bliżej opisać to “coś” plinujące Komosa - zapytał zaintrygowany Cyryl. - A taki powiedzmy ….cień… łapy mi poparzył, znaczy nie on tylko to co z niego wyciekło - dodała pokazując swoje poranione ręce. Złomiarz uruchomił eterogogle i uważnie przyjrzał się obrażeniom kobiety-kota. Szukał najmniej wskazówki, która mogłaby potwierdzić, że Komosa pilnowały istoty podobne do spotkanych w biurze. - Czy ten cień zdołał uciec? - indagował dalej Cyryl. -Niet, rozszarpałam go. - powiedziała spokojnie - A potem rozwiązałam Komosa, bo prosił. - dodała - A teraz poleciał zabić Anne jedwabistą. - Dorzucił Dymitr - Chyba czas iść za nim i odebrać ten flet. - Nie wiem czy go ma - powiedziała Nadia marszcząc czoło- zawsze jak wspominam o tym, że przyszłam po fujarkę to jedynie głupkowato się uśmiechał. - Idźcie, ja się zajmę Saszą - poradził Cyryl - nawet jak nie ma go przy sobie, to przekonajcie go, aby dokonał wymiany. - Przekonamy, masz - Dymitr oddał w końcu dezintegrator bratu i zabrał swojego glocka i schował go kabury wymieniwszy wcześniej magazynek na świeży. Po chwili zrobił to sami z drugim glockiem. |
W końcu się pozbierał i wrócił do gabinetu - Są napoje, kozioł wybiegł za Anią Jedwabistą chyba chce ją zabić- oznajmił smutnym głosem. - Coś ciekawego było w tym sejfie?- Gdy zobaczył znalezisko oczy mu wyszły z orbit - Chodźta zakosimy w razie czego będzie na magusa Przeszukał pomieszczenie wziął kiepskiej jakości piersiówka i przelał do niej resztkę wódki po czym schował do kieszeni. Wziął też pustą butelkę razem ze świeżo przez niego opróżniona były dwie będzie można oddać do skupu albo w razie problemów przerobić na tulipany. |
- Nie płacz, Saszo - powiedział Cyryl odkładając zdobiony pistolet do sejfu - Jesteś twardym gangsterem, ale nie wypadasz w tej roli przekonująco. Mniej łez, więcej groźnych grymasów. Masz jakieś nadludzkie zmysły? Widzisz w tym pokoju coś, czego ludzie nie są w stanie zauważyć? - Wołkow sympatycznie wypytywał wampira, w międzyczasie kończąc samemu lustrację pomieszczenia. Byłby bardzo rozczarowany, gdyby pominął coś godnego zainteresowania. |
- Niet, z mocy mam tylko dar Malkawa którym mogę przekazywać innym moje emocje i otwierać ich umysły na boskie szaleństwo. Znam jeszcze potencje wiesz super siłę- wyjaśnił grzecznie. Poczuł bo procenty zaczęły odpędzać smutek, poszukał jakieś szmaty żeby wytrzeć oczy. |
Nadię jakoś te wszystkie szaleństwa ominęły. Ot, przyczaiła się za Saszą w takim miejscu, że nie rzucała się zbytnio w oczy i nasłuchiwała wszystkich awantur, które były udziałem ich wesołej gromadki. Nie zamierzała się wtrącać w żadną ze stron; znała na pamieć to stare prawo ulicy i szczurzego stada, które mówi, że jak sobie zębami i pazurami sam nie wygryziesz pozycji, to przepadłeś. Najwidoczniej Saszka spadł właśnie boleśnie na sam dół hierarchii i nawet naiwna blondyna czuła się w obowiązku go musztrować. Wzruszyła ramionami; prosperują najsilniejsi. Gdyby jednak kiciunia zamierzała się z nią zabawić...przyjemny dreszcz przebiegł jej po plecach, a wargi rozciągnęły się w drapieżnym uśmiechu. Pokręciła głową; na przyjemności czas przyjdzie później. Na razie trzeba było zadbać o bieżące sprawy, bo najwyraźniej reszta bandy znów wyłączyła myślenie. O uszy Nadii obiło się stwierdzenie o tym, że wrogów było więcej; poszła więc za Komosem i resztą grupki, ciągle czujna, czy czasem jakiś kolejny cień nie zamierzam skoczyć im na garba. Nie zamierzała przeszkadzać Satyrowi w wymierzaniu sprawiedliwości - w końcu sucz sama sobie na to zasłużyła - i zapewne, zanim stary zbereźnik się nie wyżyje, nie będzie można z nim normalnie pogadać. Dogoniła grupkę i korzystają z chwili postoju, wyciągnęła rękę, ciągnąc lekko młodszą Nadię za kaptur. - Ej, mała - mruknęła, ignorując rzucane jej mordercze spojrzenie - Wyskakuj z ciuszków. Trzeba cię trochę pomacać i pozszywać; szkoda żebym za takie futro potem dostała na Czerkizowskim mniejszą cenę, bo ma dziury - wyszczerzyła zęby, podnosząc w zasięg wzorku dziewczyny rolkę bandaża. |
Nie słysząc sprzeciwu zaczął chować sztabki do plecaka ""kostki" który nosił ze sobą [MEDIA]http://www.metalhead.pl/pol_pm_PLECAK-KOSTKA-WOJSKOWY-SZEROKIE-SZELKI-demobil-KRATKA--25129_4.jpg[/MEDIA] Miał w nim swój sprzęt do obrabiania aut - Mam znajomka w Mafij co nam to upłynni, podzielimy się kasą na 6 części OK? chce ktoś tą spluwe czy też opylać? - spytał. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:32. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0