lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Brilchan 12-06-2015 08:37

Arnul był od cholery wkurzony barwy się rozmyły wiedział, że to oznacza, że wpada w szał! Potrzebował całej swojej siły woli żeby odzyskać zimną krew i nie rozpierdolić ochroniarza w krwawą miazgę po ścianach.

Udało mu się jakoś głównie, dlatego że bał się Adriana oraz Szarej. Gdy już się opanował doskoczył do świeżo ululanego małpiszona i pośpiesznie dokonał transferu wszelkich dóbr materialnych z kieszeni nieprzytomnego do własnych nie było za bardzo czasu na dokładne obmacywanie, ale na pewno weźmie sobie ten cholernie bolesny dzyndzel od prądu! Dobrze by było też znaleźć jakieś telefon, pistolet albo kasę, ale nie ma, co wybrzydzać, bo i tak już zdobył obrzyna z fajną amunicją.

Jak już skończy pośpieszne szabrowanie to wyskoczy z przyczepy i zaszarżuje na dziadka. Miał nadzieje, że jak go wezmą we dwóch z Marcusem to jeszcze się wyrobią żeby obezwładnić a potem uciec z ojcem szczeniaka przerzuconym przez ramie zawiniętym w jakieś prześcieradło.

Bo Billi to był generalnie za tym żeby pijaka zabrać ze sobą, co by go wampierze lub kto inny z grupy mózg mu wyprali i potem nakłonili żeby jakąś bajeczkę sprzedał ochronie na przykład o tym, że pożyczył pieniądze od mafii to silnorękie przyszli go przycisnąć czy coś w ten deseń żeby małpy były zadowolone a przy okazji sprawdziłoby się czy cośik wie o synalku!

Raist2 12-06-2015 19:53

Staruch wiedział co robić. Lewe oko Marcusa łzawiło i szczypało mocno, praktycznie uniemożliwając dobrze na nie widzieć, do tego jeszcze rozwalona głowa i syrena kolejnego patrolu……. Młody wilk miał już dość, najchętniej rozszarpał by ich wszystkich, zarówno ochroniarzy jak i ojca Szczeniaka. Zamarkował uderzenie pięścią w twarz, ale tak naprawdę miał zamiar kopnąć oponenta w kolano. Nie ma zamiaru dłużej tu siedzieć, kiedy ochroniarz będzie już unieruchomiony, albo chociaż odpowiednio spowolniony trzeba salwować się odwrotem.
- Duży! Spierdalać! - krzyknął, i pognał w stronę mostu, niech Bill robi co chce, byleby nie dał się złapać. Niestety tunel dopiero budują, a mniejszy most jest zwodzony, pozostaje tylko jedna droga ucieczki. Nie miał zamiaru zbytnio kombinować i kluczyć, pobiegł bezpośrednio na Port Blvd, mógł co prawda na S American Way, efekt byłby taki sam, ale jednak wybrał tą drogę.

Brilchan 12-06-2015 23:07

~Na Duchy Przodków a to tchórz!~ - Przebiegło Billowi przez myśl. W takiej sytuacji trzeba było zmienić plany Pomiot doszedł do wniosku, że daruje starej małpie nawet, jeżeli by go powalił celnym ciosem to nie ma szans żeby w pojedynkę wyciągnąć stąd ojca szczeniaka, bo złapię go drugi patrol.

~ Stary pijus pewnie i tak nic nie wiedział tylko się stawiał! Kwadrat przeszukany, żadnych zapachów ani innych śladów a do tego zgarnąłem trochę fantów~ - Próbował się pocieszyć, ale w ustach wciąż czuł gorzki smak porażki.

Ale nie miał teraz czasu na pedalskie dumanie trzeba było uciekać! Miał nadzieje wyprzedzić pościg i wrócić do ludzkiej postaci a potem poszukać telefonu i spróbować poprosić kogoś z ekipy o podwózkę bo nie uśmiechało mu się porzucanie fantów i płynięcie wpław przez rzekę.

pppp 13-06-2015 10:18

Parka zniknęła w samochodzie.
Mimo niecierpliwości chłopaka samochód ruszył z parkingu. Nie zajechał jednak daleko. Dziewczyna uległa i skręciła w jakąś pustą uliczkę.

Samotny Dodge stał tam, lekko się kiwając na resorach. światła również dziwnie mrugały, a ze środka dobiegała niegłośna romantyczna muzyka. Silnik, mimo iż zgaszony, mruczał cichutko jakby z zadowolenia.

Tymczasem ciemne postacie zbliżały się z klubu do miejsca postoju samotnego samochodu. A może już tam czekali, skrywając się w cieniach?

Dziewczyna zrobiła co do niej należy, jednak przez chwilę leżeli jeszcze na tylni siedzeniu, chłopak wpatrywał się w nią z błogim uśmiechem.
Nie mogli jednak tu tak leżeć, choćby było im nieważne jak dobrze.
Czas na nas. - zadecydowała Angie wreszcie. - Muszę oddać samochód, kuzyn jest w porządku, ale może mu się nie spodobać, że zostawiłam go przed klubem bez auta. - Angie uśmiechnęła się, sprawdzając jakby na pokaz komórkę, czy czasem kuzyn już nie dzwonił.
- A dasz mi swój numer? - dopytał Sam, jakby się coś przypomniał na widok telefonu dziewczyny.
- Nie wiem. - Angie uśmiechnęła się zalotnie. - daj mi swój, to może dam ci mój..
Chłopak sięgnął po komórkę, to jest, jak tylko ją odnalazł.

Zbierając, rozrzucone po całym wnętrzu samochodu, ciuchy parka pozbierała się i wyszła ubierając się nieśpiesznie na zewnątrz, by nacieszyć się czystym nocnym powietrzem, a może i popatrzeć trochę w gwiazdy.
- Zaczekaj - Angie usunęła się w pobliski cień - Daj mi chwilkę, dobrze? Kobiece sprawy.
-Jasne - Sam pokiwał głową.
Po chwili dziewczyna stała już obok. Wyglądała tak samo, ale mimo wszystko wydawała się jakaś inna, mniej wyraźna.
- Zrób coś dla mnie -poprosiła przytulając się do Sama - Spójrz mi w oczy.

Chwilę potem Sam posłusznie odpowiadał na wszystkie pytania dziewczyny. Dokładnie streścił wizytę klasy w korporacji potwierdzając wersję swojej koleżanki. Opisał dokładnie też Laurę, jej nawyki i zwyczaje, niestety, w żaden sposób nie poszerzając wiedzy zebranych na temat dziewczyny.
-A teraz usiądź, zmęczyłeś się - Angie wymruczała zmysłowo wsiadając do KITTa. Sam westchnął i ciężko usiadł na chodniku. Rzeczywiście, nagle poczuł się wyczerpany.
- Nic nowego nie powiedział - stwierdziła Angie, kiedy KITT cicho odpalił.
- Szkoda - odpowiedziała jej Angie - Ale i tak to nie był stracony czas. Dzwonił Piotr, wilki mają kłopoty w porcie. Zgarniemy Godzillę i jedziemy tam.

Mike 15-06-2015 15:50

Marus wyrwał jakby go stado psów goniło, co poniekąd było prawdą. Ledwo odbiegł ze sto metrów jak usłyszał strzał, potem drugi. Coś omsknęło się o nogawkę. Na szczęście niegroźnie. Przeskoczył krzaki i pognał dalej. patrząc na Port Blvd zdał sobie sprawę, że wbiegniecie na ulicę będzie błędem. Stałby się widoczny z każdej strony i nie było by problemu z doścignięciem go samochodem. Przynajmniej chwilowe ukrycie dawała ciemność pod wiaduktem.

Bill nie miał wielkiego wyboru, mógł uciekać podobnie jak Marcus, most był tylko jeden. Ewentualna kąpiel oznaczała około kilometra w wodzie. Dostrzegł sylwetkę uciekającego kumpla, kierującego się w stronę Port Blvd.

Brilchan 16-06-2015 12:05

Billy doszedł do wniosku że nie będzie ścigał się z Marcusem i ułatwiać ścigającym roboty. Spróbował szczelnie opakować reklamówką obrzyna i resztę rzeczy które zabrał młodszemu stróżowi następnie zerwał z siebie zniszczoną koszulę i próbował dodatkowo osłonić .

Oderwał rękaw po czym zawiązał pakunek sobie na głowie, kiedy już skończył wskoczył do wody i zaczął płynąć wpław do drugiego brzegu.

~Pewnie i tak mi wszystko przemoknie, najlepiej to by było pochować to w gumki ale akurat nie mam przy sobie. Będzie trzeba kupić mają racje że trzeba się zabezpieczać~ - Pomyślał przypominając sobie scenę z J.A Jane.

Pipboy79 17-06-2015 12:30

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- Niezła jest no nie? - mruknął z uznaniem do Kate wciąż będąc pod wrażeniem tańca blondmuszkieterki. Wyszli na zewnątrz każde w swoich powodach. On zaproponował by wyszli a ona sie zgodziła.

- Noo... - mruknęła dziewczyna niezbyt chętna do rozpływania się nad urokiem i wdziękiem konkurencji a wciąż niepewna realcji łączących tych oboje. W końcu to ta blondzia przyprowadziła tego wielkiego do ich stolika.

- Podjarało mnie to. - kiwnął głową olbrzym do dużo mniejszej dziewczyny obok zapatrzony gdzieś przed siebie. W końcu spojrzał wilczo w dół na dziewczynę obok.

- Ojej... - rzekła nieco speszona młoda artystyczna dusza patrząc z mieszaniną ekscytacji i obawy.

- Chodź znajdziemy se romantyczny kącik gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał... - mruknął do niej kładąc jej kciuk na policzku i z wolna przesuwając go ku szyi aż jego dłoń objęła jje ramię i nakierowała ku rogu budynku. Akrat tym za którym widniała nieruchoma półmroku sportowa sylwetka czarnego samochodu. Szybko okazało się, że taniec demonetki podkręcił nie tylko Jay'a.


---



- No to nic nowego nie mamy... - mruknął Godzilla za kierownicą superbryki gdy zebrali się ponownie w komplecie a pozostała trójka streściła mu wynik rozmowy z Sam'em. Wyglądało, że powtorzył właściwie słowa Kate z klubu. - No to chyba ten krąg ich znajomych mamy załatwiony. Od nich raczej więcej chyba nie wyciągniemy. - dodał podsumowując swoje wnioski. Zostawało pokręcić się albo koło tej korporacji albo wokół tych nowych przebierańców co się pojawili na mieście.

Kierował maszynę do portu bo okazało się, że wilczy duet ma jakieś problemy. Sytuacja była jednak mętna i niejasna a z dójką bezpośrednio zaintereowanych nie było kontaktu by wypytać się co się dzieje i dograć współdziałania. Musieli więc kierować się na ogólny namiar i obraz. Jay dociskał gazu całkiem raźno i wesoło a KITT pomykał ochoczo na prędkościach do jakich został stworzony wiec warczał raźno i wesoło silnikiem.

Pojawienie się nadnaturali w porcie nawet z ich sztuczkami, mogło wywołać nieprzyjemne zainteresowanie mortali i ich władz co nie było im na rekę. Ostatecznie więc w toku dyskusji kolejne plany interwencji w porcie kolejno powstawały, upadały, były modyfikowane a w miarę jak z kazdą minutą i łykniętym kilometrem zbliżali się do portu postanowili dojechać jako zwykły, sportowy samochód trójki przyjaciół. To nie było niczym niezwykłym dla nocnej metropolii. Przynajmniej w porównaniu do wariantów o jakich była mowa. Poza tym wyglądało na to, że jest po kłopotach i wilki potrzebują jedynie transportu a nie wsparcia czy ewakuacji. Nie było więc sensu rzucać się ludziom na oczy i kamery skoro mieli robić za taksę.

- Trzeba im wcisnąć, nawet na siłę jakieś komóry bo nie może być, że jak mamy się rozsypywać po mieście ale działać razem to z kimś nie ma kontaktu. Tak to byśmy zadzwonili i byłoby wiadomo co jest grane a tak to mamy zgadywać czy co... - skrzywił się niezadowolony tą sytuacją Atkinson zwalniajac na drodze porwadzącej już bezposrednio na portową wyspę. Teraz już te wilki powinny być gdzieś w pobliżu więc trzeba było mieć na nich oko skoro zadzwonić się nie dało by się z nimi zgadać. Irytujące. A jak sobie przypomniał ile wariantów i jakie komplikacje takiego zgarniecia czy ewakuacji musieli wziać pod uwagę wręcz wkurzajace. Operacja zgarniecia kogokolwiek w momencie gdy teren był "opanowany" przez kamery i służby ochrony czy policyjny poscig i jeszcze chcąc pozostać nie zauażonym była całkiem trudna nawet dla takiej ekipy jaką dysponowali. Mogli zakłócić kamery, zagłuszyć łączność, wciąc się w gliniarski eter, porobić sztuczki wokół siebie czy ich maszyny. Ale wszystko na raz to już zaczynało być naprawdę trudne do kłoptów wystarczyło, że jeden element się posypał.

Raist2 18-06-2015 11:27

Marcus nie przypószczał że patrol był aż tak blisko, chociaż te strzały mógł oddać i staruch, zresztą…… chuj z tym, nie ważne kto, ważne nie trafił. Był też zdziwiony że zainteresowali się główną drogą, miał nadzieję że zaczną szukanie od wielu uliczek, większość przestępców jednak wybrała by te, licząc na zgubienie pościgu, przez to i patrol by tam zaczął, widać dzisiaj nie był jego dzień, i wszystko się działo na odwrót.
Pieprzony Adrian…..
Skorzystał z cienia zapewnianego przez wiadukt pod którym skrył się, nie było sensu teraz biec ile sił w nogach, ruszył truchtem wciąż kryjąc się pod wiaduktem. Przez chwilę chciał zmienić się w wilka, ale zrezygnował z tego, duży pies, z “ogoloną” głową zwracałby by jednak uwagę. Dalej kierował się w stronę mostu, zbyt dużego wyjścia nie miał, nie uśmiechało mu się płynąć wpław, wciąż zostaje ten most.
Chuj, spróbujemy zwodzonym, może będzie akurat opuszczony.

Mike 19-06-2015 16:06

Bill
Szczelność opakowania pozostawiała wiele do życzenia, zwłaszcza że w pakowane w biegu było. Zanim dane było się Billowi znużyć w chłodne wody zatoki Musiał jeszcze przeskoczyć ze dwa ogrodzenia i przebiec spory kawałek. Już przy wskakiwaniu zanurzył się cały wraz z pakunkiem. W tej formie był cięższy niż normalnie i nawet ostrożne wskakiwanie, tak by nie chlapać za bardzo nie pomogło.
Broń będzie musiał wyczyścić a resztę wysuszyć. Teraz jednak czekał go relaks, bo jak inaczej nazwać płyniecie w nie do końca czystej wodzie portu. Oczywiście woda spełniała normy czystości, ale ci co je wytyczali raczej nie planowali w takiej wodzie popływać w świetle księżyca.

Marcus
Marcus tymczasem wbiegł na drogę prowadzącą do mostu zwodzonego. Szło mu nawet dobrze, do czasu gdy usłyszał za sobą silnik samochodu. Był w połowie drogi do mostu, który akurat był opuszczony. Nie miał szansy dobiec tam, zanim nie wyłowią go z portowego półmroku świata samochodu. Miał tylko kilka sekund na decyzje co dalej.

KITT z załogą
Dojeżdżali do mostu łączącego port z reszta miasta. Z daleka widzieli zaparkowany w poprzek mostu samochód ochrony i dwóch umundurowanych stażników. Patrzyli w kierunku portu. Łatwo było się domyśleć, że droga z mostu zwodzonego też jest tak obstawiona.

Chris
Motor miał ukryty w uliczce i wyglądał na most stojąc w cieniu budynku gdy zauważył przejeżdżającego KITTa. Miał na bieżąco kontakt z Piotrem więc wiedział, że jeden z wilków płynie a drugi biegnie mostem.

Halfdan 19-06-2015 19:47

Gillian odłożyła słuchawkę ze skrzywioną miną. Wszyscy tutaj tak się spinają że sprawiają wrażenie jakby mieli kołki w dupie. Zwłaszcza Slade miał swój tak głęboko, pewnie niedługo go sparaliżuje jak się będzie wiercił na tym swoim stołku. Już wiedziała że nie chciała mieć z miejscową Rodziną nic wspólnego. Nie mogła zrozumieć co zrobiła źle, w końcu nie złamała żadnej Tradycji. Z tego co zrozumiała to książę miał być raczej kimś w rodzaju strażnika który czuwa nad tym by wampirze prawa były respektowane. Ale nigdzie nie było o tym że może wydawać innym rozkazy niczym cesarz. A ten tutaj zachowywał się niczym Lord Vader, karzący uduszeniem swoich admirałów za najdrobniejsze niepowodzenia.
Myślała nad rozwiązaniem tej sytuacji całe dwie minuty. W końcu wzruszyła ramionami i stwierdziła że ma to gdzieś. Nic wielkiego się nie stało, czas zająć się czymś przyjemnym.
Wykręciła kolejny numer, tym razem do ekipy KITTa.
-Hej, hej! Słuchajcie zgubiliśmy tego Ravnosa i teraz Sinclair jest u księcia na dywaniku. Za mną pewnie posłał list gończy, bo nie skorzystałam z zaproszenia. Opowiem wam jak się zobaczymy. Jak tam śledztwo? Dołączyłabym do was, ale nie wiem gdzie jesteście... - powiedziała wesoło tonem którym się opowiada o widzianym wczoraj filmie w telewizji - Może podjedziecie po mnie? - dodała nieśmiało


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:40.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172