lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Ehran 03-06-2015 09:52

Angie porwała Sama do tańca. Opary alkoholu wirowały pośród nich, a oni razem z nimi, wyjęci z rzeczywistości, zanurzeni w ekstazie nocy i w rosnącym pożądaniu. Szaleli na parkiecie, otoczeni tłumem podrygujących i splecionych ciał.
Gdy z głośników popłyną wolniejszy kawałek, a tłum zwarł szyki kołysząc się niczym w transie, Sam przytulił się mocniej do dziewczyny. Jej piersi przycisnęły się do jego ciała, alkohol szumiał im w głowie. Jego ramiona, które dotąd oplatały jej smukłą talię przesunęły się na jej krągłe pośladki. Zadrżała. Cofnął dłonie, nie chcąc jej spłoszyć, ale ona wzięła jego ręce i położyła je tam, skąd je zabrał.
- Tak mi było dobrze - powiedziała po prostu.
Czuł jej dotyk na swoim ciele, czuł wibracje alkoholu, krążącego w żyłach. Pocałował ją we włosy. Potem w szyję. Dziewczyna jęknęła cichutko.
Jednak w tej chwili znów ostry bit uderzył w rozanielony tłum, w zrywając pary do rytmicznego drgania i do wykonywania dynamicznych ruchów ciał.
Angie zatrzymała się i odsunęła od chłopaka na pół kroku. Ten spoglądał za nią tęsknym, rozmytym alkoholem wzrokiem. Dziewczyna zaczęła się ruszać, wijąc i wyginając ciało w rytm muzyki.
Jej wężowe ruchy hipnotyzowały, a sama dziewczyna wydawała się pogrążona w głębokim transie, nie widząc nic poza stojącym przed nią chłopakiem, a jej cały świat ograniczał się do płynącej z potężnych głośników muzyki, od której wibrowało powietrze dookoła nich.
Tu tupnięcie, tam ruch ręką, rozkrok i kręcenie biodrami. Demonica miała talent, w jej żyłach płynął ogień.

Sam stał chwilę osłupiały gapiąc się w dziewczynę niczym w nieziemskie zjawisko.
zgrabne ruchy dziewczyny, rodem z teledysków Ushera czy innych gwiazd muzyki r&b i hip-hopu, pochłonęły uwagę chłopaka całkowicie.
Sam oglądał bacznie każdą część jej ciała, podniecał się coraz bardziej, a Angie kusiła go ruchami swego ciała, tańcząc zalotnie przed nim, jakby tylko dla niego.

Dziewczyna zbliżyła się do chłopaka, kręcąc i ocierając się o niego - ruchy rąk, bioder i pośladków.
Sam wyrwał się z chwilowego letargu, począł poruszać się w rytm muzyki zgrywając swoje ruchy z jej ruchami.
Ona przytuliła się na chwilę do niego, znów poczuł jej krągłości oraz bijące od jej ciała ciepło.
Demonica znów odepchnęła chłopaka od siebie, niby to niechętna, niby odrzucając jego zaloty.
znów zaczęła się koło niego wić niczym tancerka z mokrych snów. Powoli, Jeździła palcem po całym swoim ciele, zagryzając wargę i patrząc głęboko w oczy chłopaka. Wreszcie ośliniła swój palec i namalowała na jego policzku serduszko.

W tańcu ich ciała znów się spotkały, lecz tylko na chwilę. Wijąc się, dziewczyna zsunęła się w dół, drgając w rytm muzyki. Gdy schodziła w dół, rękoma przeciągała po jego klatce piersiowej. Przez chwilę Angie tańczyła w pół-przy kucu, kręcąc zmysłowo, prawie już wulgarnie, biodrami. Spoglądała spod długich rzęs, swymi lśniącymi w mroku oczyma, niczym sarna, a może niczym drapieżny kot?
Chłopak zadrżał pod tym spojrzeniem, z perspektywy patrzenia na nią z góry przychodziła mu widocznie tylko jedna myśl, gdyż natychmiast położył ręce na jej głowie. Dziewczyna zręcznie wyplątała się jednak odsuwając ponownie, kusząc swym ruchem.
Ostatnie bity piosenki, a Angie dalej odczyniała pokazy z chłopakiem. Jeden ruch ręki, nogi i pupy. Koniec piosenki. Lecz napięcie pozostało, wibrując między ich rozgrzanymi tańcem ciałami.

- Chodźmy stąd. - rzekł Sam drżącym z pożądania głosem.
Demonica uśmiechnęła się triumfalnie. Nie mówiąc nic, chwyciła chłopaka za rękę i pociągnęła do stolika.
- Przenosimy imprezę? - rzuciła, gdy dotarli do reszty.
Potem dała się chłopakowi zaciągnąć do wyjścia.

- Znam urocze miejsce. - wyszeptała demonica do ucha chłopaka. - Chodź pokażę ci.

Na zewnątrz, Angie zaciągnęła rozpalonego nastolatka do samochodu. Do Kitt 'a. Był najbliżej, i miał przyciemniane szyby. Ale przede wszystkim, pozwalał na zahipnotyzowanie chłopaka bez świadków.
Pozornie chciała gdzieś pojechać, coś mu pokazać, jakieś dogodne miejsce.

Leoncoeur 03-06-2015 18:03

(...)
Sie ist Alt und trotzdem schön
Ich kann ihr nicht wiederstehen (Не могу устоять)
Pudert sich die alte Haut
Hat sich die Brüsten neugebaut (Построила вновь')
Sie macht mich geil ich leide Qualen
Sie tanzt für mich ich muss bezahlen (Я должен платить)
Sie schläft mit mir doch nur für Geld
Ist doch die schönste Stadt der Welt

Moskau - раз, два, три!
(...)

Muzyka urwała się jak cięta nożem, zastąpiło ją wściekłe miauczenie kota jakie Chris miał w telefonie w roli dzwonka. Człowiek, który lata temu wymyślił zestaw słuchawkowy, powinien mieć darmowe piwo stawiane mu przez motocyklistów na całym świecie.
- Hej, wyszliście już od Królowej? - niski timbre głosu KITTa wypełnił słuchawkę Chrisa - Możemy się spotkać i porozmawiać? Gdzie wam pasuje?
- Jedziemy jedynką w kierunku portu, możemy odbić na Venetian Causeway, przytulnie tam i “zacisznie”. - odpowiedział kotołak do słuchawkowego mikrofonu dyndającego mu przy szczęce.
- Świetnie, będę tam za 10 minut.
- Okey, zaczekaj na nas na wysepce między San Marino a Di Lido, będziemy chwilę po tobie.
- Roger, bez odbioru - czarny dodge rozłączył się dość szybko.

Chris skręcił z US Route 1 w 15 półbnocno-wschodnią i wjechał na most w kierunku Miami Beach, po lewej mijali jachty i motorówki, na kilku rozwijały się jakieś niewielkie imprezki. Wkrótce minęli wysepkę San Marco wjeżdżając na most do Dilido. Chłopaki z klubu uparcie nazywali ją Dildo inna sprawa, że nie bywali tu prawie nigdy, wokół same rezydencje -ot nie ta klasa.
KITT stał na poboczu niewielkiej wysepki pomiędzy San Marco a Dilido. Szerokość trawnika po obu stronach drogi ze 3 metry, długość wyspy z pięćdziesiąt i raptem kilka palm, wokół woda, cisza i spokój, o tej porze nikt tędy nie jeździł. Jeżeli można wyobrazić sobie lepsze miejsce by pogadać prywatnie - trzeba by mieć naprawdę niezłą wyobraźnię.



- Chris, Piotr, kopę lat - dodge wydawał się być rzeczywiście zadowolony ze spotkania - Co słychać, chłopaki? Moglibyście podejść nieco bliżej? Chciałbym was zeskanować, aby sprawdzić, czy nie przeczepił się do was żaden pajęczak, ani nic w tym stylu.
- A takie tam… nocne przygody. Hehe - Chris zdawał się rozbawiony faktem rozmowy z samochodem. Podszedł przed maskę po czym bezceremonialnie oparł się o nią wyciągając papierosa. Poklepał lekko zderzak jakby się witał.'
Podanie ręki w wersji stosunków kotołaczo-nawiedzonoautomobilnych.
- Skanuj. - Odpalił i zaciągnął się.- Daj znać jak skonczysz bo mam newsa.
- Za wami ciągle chodzi ten pajęczak czy jakoś się go pozbyliście? Piotr również podszedł uporawszy się z zapinką kasku. - Chris, ci fae to była cholerna armia! Broń, pancerze, wierzchowce…
- Jakie fae, jakie pancerze, jakie wierzchowce? - kotołak spojrzał zaskoczony na maga.
- Gang który nas minął na stanowej to faerie w przebraniach; co powiesz na takiego newsa? - Piotr wydawał się przejęty widokiem, jakiego Chris jak się okazywało nawet nie zarejestrował.
- Nie ma tylu tych pedałów w mieście albo i okolicach, aby mogli zrobić taki myk. - Kotołak zmrużył oczy patrząc na maga.
- Nie było. Teraz już są. To jest trzy razy tyle ile było podmieńców w Miami.
- Ktoś tu miesza mocno. Najpierw ten wilczy zjeb wskazuje, że mamy węszyć u Sookie, a nawet Adrian nie był co do tego przekonany. Teraz parada równości faepedałów, gdzie nie wiem czy na całej południowej Florydzie tylu by się znalazło? Jesteś pewny, że ktoś nie strzelił ci iluzji?
- Jeżeli tak, wywalił na nią miesięczne kieszonkowe mojo Arcymaga. Świecili się od mocy, i to typowej mocy Fae. Nawiasem, typowa moc to właśnie iluzje, sny, marzenia, strach... Więc jak na twoje pytanie to nie, nikt nie strzelił iluzji. Jakby kogoś to interesowało to dwa piwa i mogę dyskutować. Ale... może oni wcale nie są stąd....?

KITT przez ten czas uważnie obejrzał nie tylko Chrisa i Piotra, ale również ich środek lokomocji. Na szczęście nie zauważył nic podejrzanego.
- Nic nie widzę, jesteście czyści. A pajęczak kręci się koło szpitala. Zresztą, ja sądzę, że wcale nie interesował się nami - wyjaśnił - Ale o tym później. Słucham newsa, Chris.
- Tym zjebom z rodu Legolasa ufać nie należy. I o jest fakt. - Kotołak wstał z maski Kitta i przez chwilę patrzył na fale bijące o brzeg.
- Ale faktem jest też to, że Sookie nie ma sił i motywu by walczyć z Adrianem. Sama. - Odkręcił się na powrót do maga i samochodu. - Chyba, żeby otrzymała wsparcie z zewnątrz. Te downy na motorach są z zewnątrz. Niezależnie czy masz rację (wierzę Ci) czy też Cie omamiły. Mamy zatem wg mnie ingerencję w Miami. Chuj wie kogo.
- Może dlatego Królowa tak się wściekła; wiedziała że co by nie mówiła, i tak wszyscy będą próbowali zwalić to na nią
- Sookie nie była wściekła ona po prostu ma nasrane w głowie i manię wielkości. Ona sama nie wie gdzie jest Szczeniak. Wie tylko tyle, że nie jest w tym świecie. - Chris sięgnął po kamyk niewielki z ziemi i leniwie rzucił go w zderzak. Nie trafił.
- To Twój news KITT - zakończył.
- Nie w tym świecie. A chwilę potem wjeżdża nam stado obcych? Brzmi jakby młodzi urządzili sobie randkę na szczycie kopca termitów. I nie, nie ma nasrane, co najwyżej chce tak wyglądać - Piotr nawet się nie poruszył, na bieżąco analizował sytuację.
- Brzmi jakby Szczeniak i suczka zniknęli, a wilczy pojeb opozycjonista chciał to przekuć na wojnę z efami. I nagle widzisz 12 rycerzy króla Artura jadących środkiem Miami. To że ktoś miesza z zewnątrz jest da mnie wielce prawdopodobne. Szczeniak i Laura mogli coś zobaczyć i zniknęli. Bo przeszkadzali.
- Polazł na randkę Przesiekiem. I zwiewał, a oni przyleźli za nim. Zgubili się po drodze albo się ukrywają i wciąż nie ma ich w tym świecie. Jedziemy porozmawiać z tą bandą bez wsparcia czy z całą watahą? - Mag spojrzał najpierw na Chrisa, potem na KITTa, który chwilowo milczał.
- Ta banda staje się kluczowa. Trzeba się z nimi spotkać. Czy to pogadać, czy to od ostatniego przestrzelonego wziąć zeznania. - Kotołak powoli zbliżył się do dodga. - Ani ja ani Szara nie możemy sobie pozwolić na to aby po Miami szwendały się te fae przebrane za bikerów kojarzonych z Cheshirers i jej wilczą bandą, a i wśród latynofrajerów jak i czarnych znajdą się tacy co stwierdzą, że te typy to o jeden gang białych za dużo. Nie wiem co śliczna i duży wyłapali w klubie na Miami Beach, ale zdaje mi się, że ten gang (jak mówisz Fae) to najlepszy punkt zaczepienia.
- Połapię kogo mogę: gdzie i o której? - rzucił Piotr
Chris przez chwilę patrzył w maskę KITTaa, po czym wyjął telefon
- Jak ja tego nienawidzę…. - powiedział odchodząc kilka kroków na bok.

Wybrał numer "50 pussies of Grey".
W telefonie Chrisa ciężko było znaleźć imiona i nazwiska, wszystkie kontakty zakodowane były kryptonimami znamionującymi czasem dyskretny balans umysłu właściciela telefonu na granicy poczucia humoru i zadeklarowanego niezrównoważenia.
Tenże kryptonim pojawił się w miejsce "WOF WOF! Brumbrum" w kilka dni po premierze filmu Sama Taylora-Johnsona.
W czasie jednego ze spotkań z prawą ręką Szarej, Chris z ciekawością dopytywał się go czy aby w ich gangu jest ich pięćdziesięciu, budząc salwy chichotów wśród Cheshirers i miny pełne niezrozumienia wśród 'wilczych' bikerów.
- Czego - usłyszał krótkie 'szczeknięcie' w słuchawce.
- Cześć madmoiselle, słuchaj, jest sprawa…. - zaczął. - A raczej problem, w mieście pojawiła się banda faerie, z zewnątrz co samo w sobie już jest problematyczne. Gorzej, że stylizują się na gang białych motocyklistów, co może i wam i nam narobić kłopotów.
- Dzięki za info - odparła Szara - Na razie nie weszli nasz teren. Za to od wczoraj szlaja się pełno przyjezdnych. To tylko małpy, ale upierdliwi. Paru naćpanych jak dziki pierdoliło coś o jakiejś dziwce.
- Nie tylko przyjezdni, ktoś naćpał mi jednego z chłopców, też coś podobno pieprzy o jakiejś babce, chcę to jeszcze sprawdzić. Na swoich krewniaków uważaj. Co to tych Faerie to czy wejdą na nasze tereny czy nie, możliwe że będzie potrzeba ujebania ich. Chyba kroi się najazd na Miami, a te fae i 'małpy' to forpoczta. Jak ten "przybyły gang" zacznie rozrabiać, to czarni i latynosi mogą wiązać ich z nami. Masz jakiś namiar gdzie można znaleźć tych naprutych "turystów"?
- Plączą się po całym mieście, najwięcej na obrzeżach. Paru już utonęło w bagnach. Na razie siedzimy u siebie. Gliny zgarniają wszystkich jak leci, a tamci prowokują. Paru moich poszło na cztery osiem.
- Dobra, postawie moich w gotowości, dam znać jak te fae stylizujące się na gangersów zaczną prosić się o wpierdol, ale sami Cheshirers i Twoi mogą nie starczyć. Trzymaj się.
- Nara - dobiegło ze słuchawki, połączenie urwało się.
Chris skierował się na powrót ku Piotrowi i Kittowi dyskutującymi zaciekle.

OFF: post by Leoncoeur, pppp & TomBurgle on g-doc.

Raist2 08-06-2015 09:13

Kiedy tylko drzwi zaczęły się otwierać a do środka wpadł snop światła Marcus pomógł im je otworzyć, kopiąc w nie z całej siły, ale nie wyszedł po tym na zewnątrz, złapał któregoś z ochroniarzy i wciągnął go do środka rzucając o szafki. Miał nadzieję że to wszystko wystarczy żeby ich ogłuszyć, jeśli nie…… to będą musieli się ich jakoś inaczej pozbyć, może nawet bardziej brutalnie.

Mike 09-06-2015 13:35

Lull
Wizyta w laboratorium o dziwo przebiegła szybko i sprawnie. Uprzedzona przez Dysona, gwiazda kryminalistyki znalazła chwilę na zerknięcia na zdobycz Lull.
- Tak, to lokalizator, profesjonalana robota - powiedział. - Żadnych cech charakterystycznych po których można dojść gdzie to zrobiono. - Wskazał komputer - znalazłem fragment odcisku palca. Może coś z tego będzie… - w tym właśnie momencie na monitorze pojawił się komunikat:
“Zgodność 68%, tożsamość nieznana”
Poniżej były kody spraw w których wystąpiły odciski palców. Pani detektyw poznała początki kodów. Wydział zabójstw. Łamane na wydział specjalny Marva.
- Nawet nie pytaj - powiedział Karl jakby czytając jej w myślach - Nie sprawdzę dla ciebie tych spraw. Wiesz, że nawet cię tu nie powinno być.

Chris, Nieduży i KITT
Piotr wyjął komórkę i zajrzał do przyczepy ojca Szczeniaka.
- Niedobrze… właśnie piorą się z… to chyba jakaś ochrona.

Port
Zaskoczony ochroniarz wyrznął w szafki, drzwiczki nie wytrzymały. Cienka sklejka pękła, na podłogę posypały się jakieś szpargały. Nadzieje Marcusa niestety nie spełniły się. Młodszy ochroniarz, który mu się trafił zadziałał odruchowo. Trzasnął go latarką w głowę, drugą dłonią sięgnął do twarzy wilkołaka, najwyraźniej chcąc wbić mu kciuk w oko. Do tego był cholernie silny, gdyby nie zmiana formy ochroniarz byłby silniejszy od Marcusa.
- To jakiś pojeb! - wrzasnął ochroniarz.
Marcus katem oka zauważył, że starszy ochroniarz, ruszył do akcji wciąż trzymając latarkę. Krew zalewająca mu oczy z rozbitego czoła jasno wskazywała, że lekceważenie latarek nie jest dobrym pomysłem.

Bill niestety był uwięziony w przyczepie, wyjście na zewnątrz blokował Marcus z ochroniarzem. Mógł co najwyżej pomóc mu szarpać się z młodszym ochroniarzem.

Brilchan 10-06-2015 04:32

- W tą albo w tamtą bo przejście blokujesz- Warknął do Marcusa gotując się do walki chciał już komuś przywalić z sierpowego.

Raist2 10-06-2015 10:17

Marcus złapał rękę ochroniarza, drugą chwycił za ubranie, przekręcił się z nim o 90* w stronę gdzie nikt nie stał, po czym naparł całym ciałem na niego chcąc go przewrócił, jeśli mu się nie uda, to i tak zrobi miejsce Billowi, a jak mu się uda, to wciąż trzymając go za rękę zacznie okładać go drugą po twarzy.

Mike 11-06-2015 00:47

Ochroniarz poleciał na bok pod nogi Billa, ale Marcus nie zdążył mu przyłożyć, bo cios w podudzie sprawił że aż przykląkł. Starszy ochroniarz złapał go za ramię i szarpnięciem wyrzucił go z przyczepy.

Młodszy wykorzystał okazje i zaczął się zbierać z podłogi.

Brilchan 11-06-2015 01:50

Bill nie zamierzał tracić czasu i chwycił młodszego ochroniarza za chabety po czym trzepnął go po mordzie tak aby ten stracił przytomność. Planował też sprzedać mu kopa żeby nie wstawał.

Ogólny koncept był taki żeby ogłuszyć a nie zabić bo trupy ludzi to za dużo kłopotów.Chciał jak najszybciej pozbawić przytomności tego żeby pomóc Marcusowi z dziadkiem.

Raist2 11-06-2015 09:42

Stara Małpa jak widać chyba wiedziała co robić. Marcus po tym jak został wyrzucony z przyczepy nie miał zamiaru leżakować, podniósł się szybko i ruszył do ataku. Doświadczony wieloma bójkami wiedział że jest kilka miejsc dzięki którym można szybko wyeliminować przeciwnika, jednym np były nerki, i tam właśnie celował. Wziął zamach i uderzył. Dobrze wymierzony cios powinien co najmniej sprawić taki ból żeby przeciwnik przyklęknął, wtedy Marcus poprawi mu z kolanka w szczękę.

Mike 11-06-2015 17:34

Pięść Billa trafiła, ale ochroniarz nie dawał za wygraną, złapał za ramię zanim wilkołak zdążył je zabrać i szarpnięciem pociągnął go na ziemię. Składany stolik poszedł w plastikowe drzazgi gdy wyrżnęło w niego ponad sto kilo miecha. Ochroniarz rzucił się na leżącego Billa ochlapując go krwią z rozbitej wargi. Zaczęli się szarpać i okładać, ale bez większych rezultatów. W końcu Billowi udało się złapać ochroniarza za szyję, niestety ten skurwiel ugryzł go w przedramię.

Marcus zarwał się błyskawicznie i zaatakował. Niestety nie wiedział, że starszy ochroniarz w bójkach był bardziej doświadczony. Zamiast uczciwie blokować czy unikać... prysnął gazem. Marcus prawie zdążył się osłonić. Na lewe oko przestał widzieć.
- Tu 72/23 potrzebujemy wsparcia. Interwencja przy przycz...
Nie dokończył bo Marcus doskoczył do niego wytracając wyjmowany właśnie pistolet. Chciał chwycić go za mundur, ale dziadyga założył mu dźwignię i spróbował sprowadzić do parteru. Tylko brutalna siła pozwoliła wyrwać się Marcusowi.

Bill warknął i sieknął z bańki ochroniarzowi. Ten zalał się krwią, lecz poczucie triumfu zniweczył milion volt. Niestety. Gdy chciał dorzucić Billowi drugi milion paralizator zrezygnował ze służby. Bill wrzasnął i uderzył go na odlew. Ochroniarz jak piórko poleciał w bok i osunął się nieprzytomny po ścianie. Koszulka Billa zaczęła robić się ciasna, trzasnęła na bicepsach...

Marcus usłyszał wrzask Billa, a chwilę potem w oddali dźwięk syren. Nie mieli wiele czasu...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:34.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172