lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Raist2 23-09-2015 23:18

-Elfiej pannie to może kto inny to przekaże? Za wysokie progi jak na moje nogi, jeszcze rozkaże mi łeb ujebać przy samej dupie. A w końcu nie mamy robić skandali. A komunikacja miejska się liczy? Poza tym nie za dużo by nas było? Wasza i nasza trójka to razem szóstka. Masz na tyle miejsca w sobie? - dziwne było mówienie do samochodu jak do człowieka, jeszcze ten tekst "Masz na tyle miejsca w sobie".....

pppp 24-09-2015 08:31

Przed dojazdem do baru

- Co do przekazania informacji, to jak nie chcesz mówić do elfki to daj namiar Adrianowi, czy komuś od niego. Mam miejsce na was. To jaka decyzja? - KITT spokojnie jechał w kierunku pubu i cierpliwie czekał na to, czy Marcus i resztą zechcą zabrać się razem z nimi.

Brilchan 24-09-2015 09:00

Pomiot tylko wzruszył ramionami na słowa elfa, skinął głową i ruszył ku wyjściu. Krew się w nim gotowała, ale umiał rozpoznać, gdy jest prowokowany, domyślił się, że obcemu właśnie o coś takiego chodzi.

Nie chciał wyrywać Marcusowi telefonu z ręki, więc chwilę pomęczył się zanim udało mu się ustawić połączenie telekonferencyjne - Halo? Tu Bill! No, przyjedź po nas to wymienimy się informacjami w drodze! Mi też się udało trochę danych zebrać, bo przypatrywałem się im za pomocą takiego specjalnego daru a Gillian zrobiła zdjęcia żeby dało się ich rozpoznać! Oni na serio w kulki lecą, bo z jednym gadałem i próbował mnie sprowokować - Wyrzucił z siebie na jednym wydechu.

- Rzeczywiście najlepiej będzie jak skorzystamy z okazji i powiemy szefowi, niech on decyduje bo ja tam wolę z Królową nie gadać! Jeszcze się palnie coś, co ona uzna za kontrakt.

grzesiek 26-09-2015 18:58

- Zdanie plemienia a własne zdanie to kompletnie co innego. Dzieci Gai są zachęcane by myśleć za siebie i wyrażać własne zdanie. - Jacob widział, że dziewczyna nie jest zbyt obeznana w polityce wilków, drobne wytłumaczenie mogło ją kiedyś pomóc – Sojusz wilków z resztą istot nadnaturalnych nie jest najpopularniejszym pomysłem, nawet wśród naszego plemienia.

Mężczyzna sam nie wiedział czy jego wytłumaczenie jest jasne czy nie, większość swojego czasu spędzał z innymi wilkami, im nie musiał tłumaczyć takich rzeczy. Niemniej jednak, był gotowy odpowiedzieć na jakiekolwiek inne pytania, nie wiedział jednak czy starczy im na to czasu.

Otworzył małe drzwiczki wbudowane w blat wpuszczając dziewczynę za bar. Już zaczynał „oprowadzać” Cassie gdy Wypłosz wpadł do środka.

- Nie znamy szczegółów, Adrian powiedział, że nas wprowadzicie. Mamy wiadomość od niego ale z tym poczekam na resztę – Jacob spojrzał na drzwi tak jakby oczekiwał, że ktoś jeszcze wejdzie. - Poza tym, jestem Jacob, to jest Cassie. Napijesz się czegoś?

corax 26-09-2015 20:04

Dla dziewczyny hasło na temat „myślenia za siebie i wyrażania własnego zdania” brzmiało trochę jak pogadanki szkolnego pedagoga o tym, że każdy uczeń jest „oooo taaaaaki niepowtarzalny”, a jak przychodzi co do czego, to wszyscy maja stać równo w rządku i nie wystawiać głowy. Ironiczną minkę skryła pod daszkiem czapki i pokiwała jedynie głową, żeby nie urazić miłego wilka na wstępie...Szybko przecisnęła się pod ramieniem Jacoba i wcisnęła za bar. Rozejrzała się po pubie z tej nowej perspektywy. Kiwając radośnie głową stwierdziła, że miejsce za barem to zupełnie niezły punkt obserwacyjny: wszystkich się ma na oku, wejście też. Może zostanie barmanką? Ciekawe co by na to powiedział wujek... Cassey na tę myśl skrzywiła się pod nosem.
Już miała zadać kolejną serię pytań, gdy do pubu wszedł Wypłosz. Cassey schowała się nieco za Jacobem i pozwoliła mu mówić. Sama obserwowała nowoprzybyłego. Gdy wilk wspomniał o niej, wychynęła zza jego ramienia i pomachała do Wypłosza:
- Cześć... A gdzie reszta?

pppp 26-09-2015 21:19

Wypłosz nie musiał nic odpowiadać, ponieważ po chwili za nim wtoczyła się reszta zespołu, czyli oba wilki i Jason. Stevie nie czekając na niczyje zagajenie położył na blacie smartfon i włączył głośnik:
- Hej - basowy głos odezwał się z telefonu - Nie wiem, kogo dokładnie Adrian do nas dołączył, ale miło was widzieć, bo w tej chwili nas zespół jest trochę uszczuplony. Nazywam się KITT, jestem tym przystojniakiem z czarną karoserią, który stoi przed barem. Przechodząc do rzeczy. Dalej szukamy Szczeniaka i Laury. W tej chwili wiemy tylko kilka rzeczy. Po pierwsze, w chwili zaginięcia dzieciaków, na policję ktoś wysłał zgłoszenie o niebezpiecznym zachowaniu białej furgonetki. Dostawczak podobno nagle wjechał na główną, wymusił pierwszeństwo i uciekł z miejsca kolizji. Jest to dla nas cieawe, bo zdarzenie nastąpiło bardzo blisko miejsca, gdzie zniknęli Szczeniak i Laura. Furgonetek pasujących do opisu jest w mieście trochę, ale zakładając że jej nie przemalowano, to zlokalizowaliśmy dwa najbardziej podejrzane wozy. Przydałby się jakiś dobry nos, żeby obwąchać. Druga sprawa, ojciec Szczeniaka ukrywa coś tajemniczego. Skonsultowaliśmy się z Lancelotem i ten ręczy, że pijaczyna nie ma nic wspólnego z zaginięciem syna, zatem ten wątek skreślamy na razie z listy. Jest jeszcze trzeci trop, Laura parę dni przed porwaniem była na wycieczce po jednej z tutajszych korporacji, następnego dnia była bardzo przerażona. Firma ma potężne zabezpieczenia, prawdopodobnie jest prowadzona przez nadnaturali, być może Technokrację lub coś podobnego. Nie udało nam się znaleźć nic konkretnego na ich temat. To wszystko czego się dowiedzieliśmy - KITT zdał sobie sprawę, że już za długo monologuje - Odbiór.

Pipboy79 26-09-2015 21:36

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- Cześć, jestem Jay ale wołają mnie Godzilla. - przywitał się nieco flegmatycznym tonem wielki facet który wszedł do baru razem z Wypłoszem ale dotąd się nie odzywał.

- To właściwie połowę grupy straciliśmy... - podrapał się po brodzie jakby dotąd się zastanawiał nad tym problemem. No faktycznie było nad czym. Wiedział co się stało z Niedużym bo był z nimi u superelficy i mówił, że spasa z miasta ale o reszcie nie wiedział, że też wypadli z gry.

- No to teraz trzeba by się chyba znowu jakoś obdzielić zadaniami... - niepewnie zerknął na Steve'a. W takich sprawach wolał się naradzić czy spytać z resztą składu.

- Macie samochód? No jakiś transport w każdym razie... Bo jest trochę miejsc do zjeżdżenia albo będzie a KITT to supersamochód ale wszystkich nas nie pomieści... - zaczął od swoich zwyczajowych priorytetów czyli od motoryzacji. Zresztą było ważne czym i z kim no i jak się jeździ prawda?

- I jakby co to u nas KITT to superbryka i to najlepsza na świecie. - wskazał kciukiem na drzwi przez które weszli. - Agnes i Steve umieją zagadać i takie tam ciekawe sztuczki. - wskazał głównie na Wypłosza. - No ja mogę poprowadzić cokolwiek ale najlepiej KITT'a. No i jak metody Steve'a zawodzą albo ktoś jest dla nas niemiły no to ja zaczynam rozmawiać po swojemu. No ale gadają tak cwaniacko, że to rzadko jest potrzebne. - popatrzył znowu na Steve'a. No fakt, rzadko sytuacja zmuszała ich do tego by Jay musiał stać się "niemiły i rozmawiać po swojemu". Zazwyczaj obywało się bez tego.

- A właśnie bo jak się pewnie rozdzielimy... - zaczął jakby mu się nagle coś przypomniało i wyjął z kieszeni porfel i telefon. - Tu jest moja wizytówka. Jakbyście mieli coś do zezłomowania... - wyjął dwa niewielkie kartoniki reklamujące jego złomowisko, poza standardowymi danymi w spostaci adresu czy telefonu była też oczywiścia ilustracja Godzilli depcząca i rozrywająca paszczą samochody. - No i macie jakieś telefony? Bo już żeśmy przerabiali ich brak i powiem wam, że słabo to wyszło. Jak jesteśmy w jednym stadzie to jakaś łączność musi być. - Jay'owi widać zapadły w pamięć kłopoty ze skontaktowaniem się z resztą grupy jakie mieli na początku tej sprawy i widać chciał zapobiec tym powtórkom. Bez łączności to nawet mogli stracić kogoś i się dowiedzieć dużo później niż to możliwe. Albo jak się coś znalazło czy kogoś nie można było powiadomić reszty.

- To twój bar? Całkiem sympatyczy. Masz coś zimnego do zwilżenia gardła? Wiesz jadłem ostatnio burgera z frytasami a ta cola w Mac'u teraz takie małe te pojemniczki robi... No jak tu tym ugasić pragnienie? - poskarżył się Jakob'owi na susz w gębie sadowiąc się przy okazji na stołku przy barze.

- No szef wprowadził was ogólnie czyli, że o tym, że szukamy tych młodych zakochanych to wiecie? - spojrzał na dwójkę nowych chcąc zobaczyć ich reakcję. Zgadywał, że chyba coś już wiedzą ale musiał jakoś zacząć bo by chyba nie zaczął w ogóle.

- No sprawa jest dziwna bo ktoś ich solidnie i dokumentnie zniknął. I to tak profesjonalnie, że to zniknięcie jest takie znikowe praktycznie na wszystkich płaszczyznach i aspekatach od monitoringu miejskiego po brak ich wykrywania różnego rodzaju magią. Full profeszynal job. - pokiwał głową z uznaniem chwilę zasepiając się patrząc na kolorowe wyposażeniu baru na pułkach. Te zniknięcie najbardziej mu się rzucało w oczy. Bo już łatwiej tę dwójkę było zaciukać niż ot tak zniknąć.

- No przejrzeliśmy kamery z miasta, potem te indywidualne nie podłączone do sieci z miejsca zdarzenia, wiemy, że jakaś furgonetka ich prawdopodobnie zgarnęła ale nie wiemy która dokładnie i kto w niej był. Byliśmy u Kingstone i zdaje się też nic nie wiedzieć o zniknięciu. Szczeniak normalnie i oficjalnie u niej mieszkał. Znaczy w jej szpitalu. No byliśmy... No chłopaki byli... U starego Szczeniaka... Nie zdążyliśmy jeszcze bryknąć się do Ady i jej Furii bo Laura był od nich. W mieście są jeszcze jakaś nowa banda changelingów z Europy ale tym głównie Chris się zajmował a nie wiemy jeszcze czy mają coś wspólnego z porwaniem czy nie... - wzruszył ogromnymi ramionami w największym skrócie streszczając nowym co się ostatnio działo u nich. Koncentrował się na tym co przydarzyło się Muszkieterom bo ten temat znał najlepiej. Na razie mówił ogólnie licząc, że wrazie czego ktoś z pozostałych członków brygady doprecyzuje co trzeba albo nowi sami się spytają czy pochwalą, że coś znają temat.

- A wy znaliście tych młodych? - spytał posyłając im równie pytające spojrzenie. Sprawiali wrażenie młodych i chyba w podobnym wieku co młodzi to kto wie. Poza tym miasto było duże jak się kogoś czy czegoś szukało ale czasem okazywało się, że jej mieszkańcy mają ze sobą zdumiewająco wiele powiązań.

corax 26-09-2015 23:03

Cassey uśmiechnęła się radośnie na widok wchodzącego Marcusa:
- Cześć, Marcus! Fajnie znowu Cię widzieć! Chcesz coli? – zaproponowała, po czym zreflektowała się, że szarogęsi się na cudzym terytorium. Niepewnie przestąpiła z nogi na nogę. – Yyy...tego... znaczy jak Jacob pozwoli... – popatrzyła na mężczyznę przepraszająco.
Sekundę później zamarła. Gdy zobaczyła wchodzącego Jaya, poczuła, że opada jej szczęka. Z szeroko otwartymi oczami, przekrzywioną na bok głową wpatrywała się w olbrzymiego mężczyznę, przez dłuższą chwilę przeliczając ile takiej niej samej wyszłoby z wielkoluda. W chwili, gdy doszła do około 4, zamrugała szybko i z trudem oderwała wzrok od Godzilli. Podeszła bliżej, aby posłuchać monologu KITTa:
- Cześć, supersamochodzie! – postukała paznokciem w obudowę smartphone’a- Jestem Cassey. Numery rejestracyjne nic nie dały? Jakiej korporacji? Możesz powiedzieć coś więcej na temat tej wycieczki? Z kim i kiedy dokładnie ona tam poszła? Mogłabym to sprawdzić jak chcecie. – uniosła nieco głowę, by sprawdzić reakcję zebranych. Zrobiła też miejsce Jacobowi, tak aby jak najmniej zawadzać mu za barem. Nieświadomie naśladując jego wcześniejszą pozę, podciągnęła rękawy bluzy i spróbowała oprzeć się łokciami o wypolerowany na błysk kontuar. W ostatniej chwili zdała sobie sprawę, że to nie jest najlepszy pomysł, bo musiałaby zawisnąć na barze. Zamiast tego zgarnęła wizytówkę Godzilli.
- Zazwyczaj komunikacja miejska, albo nogi. – odpowiedziała wpatrując się w papierek - Wasze numery mamy, a tutaj macie mój. – podała namiary na siebie.
- Młodych nie znałam wogóle. A na miejscu tego zgarnięcia do furgonetki, ktoś z Was próbował sprawdzać tę... umbrę? – wcisnęła lekko głowę między ramiona, przeświadczona, że palnęła coś totalnie od czapy i łypnęła kątem oka na Jacoba, Marcusa i trzeciego wilka.
- Co planowaliście dalej?

Pipboy79 29-09-2015 05:59

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli




Jayson słyszał jak ta drobniutka dziewczyna sypie listą pytań do ich supersamochodu. Postanowił się wtrącić. - Co do furgonetek to mamy namiar na dwie najbardziej podejrzane bryki. To nam sięwłaśnie udało ustalić z tych kamer i takich tam... Ja nie wiem no... Wiecie jacy ci ludzie potrafią być wredni? Czepiaja się jakichś poprawek do konstytucji czy synków w policji albo innych bzdetów byle nie iść na współpracę i zataić bardzo ważne dane jakich szukamy... - nie dał rady nie wcisnąć naburmuszonym tonem swojego wrażenia jakie odniósł towarzysząc w gadkach Angie i Steve'owi. - A mówiłem, przypiąć kajdankami do kaloryfera, dzielić parę razy pałą po łydach to zaraz by im się poprawna postawa i chęć współpracy włączyła... No ale nie... - przy tym "nie" wymownie wskazał na swojego niepozornego kumpla najwyraźniej pokazując ktogo powstrzymał od takich numerów. - Nie wiem po co to się w ogóle przbierać za jakiś strużów prawa... Nuda normalnie na filmach to jakoś nie muszą robić takich głupot... Nakaz sądowy... - prychnął na koniec przedrzeźniając chyba jakiegoś przesadnie jego zdaniem prawilnego obywatela który wodocznie go wkurzył podczas tamtego etapu ich śledztwa. - Oderwałbym mu to czy tamto zaraz by miał inne zmartwienia niż szukanie jakiegoś nakazu... No ale wiecie, te mortale są takie słabowite, raz czy dwa chapniesz paszczą i już mu coś tam odpadło a im nic nie dorasta i zaraz padają jak jętki i jeden to się ledwo na przekąske nadaje... - Godzilla jakby skumulował swoje żale względem świata śmiertelnych który niestety dominował na tym świecie i zmuszał do życia wedle ich reguł mimo swoich licznych wad to jednak ich liczba i powszechność wymagała się nagięcia pod nich. I dlatego lubił bagna i swoje złomowisko bo tam w porównaniu to tropikalnej metropolii byli nadal rzadkością.

- W każdym razie jakiś konkret mamy, Steve czy Angie mogą ci podać detale. - machnął w stronę wspomnianego kumpla. - A z wycieczką to właściwie tak samo wyszło. Po prostu była zorganizowana ze szkoły jako pod wybór przyszłej pracy czy coś w tym stylu. No wiesz, całą klasą tam byli nie tylko ich dwójka. No i nadal nie wiemy czy ma to coś wspólnego z ich zniknęciem czy nie. - rozłożył bezradnie swoje wielkie ręce robiąc parodię zmartwionej miny.

- Z tego co gadali ich kumple z klasy podczas wycieczki właściwie nie stało się nic specjalnego czy ciekawego. No pojechali, połazili i wrócili. Wszyscy ci nasi młodzi zakochani też. Ale na drugi dzień rani Laur rzyszła do szkoły zdenerwowana a potem przeniosło się to i na Sczeniaka. Czy miało to coś wspólnego z wizytą w tej korporacji czy nie to w tej chwili nie wiemy. Tak dumamy, że mogli zauważyć coś nie teges a potem dopiero zorientowali się, że tamci się zorientowali czy coś w ten deseń. Ale niekoniecznie. Równie dobrze coś mogło się przydarzyć w szkole albo po drodze do niej. Byliśmy tam w szkole i jakoś nie wygląda by działo się tam cos podejrzanego przynajmniej na tyle by zostawić trwały ślad. - olbrzym rozgadał się widać na dobre gdy w miarę jak mówił przypominało mu się kolejne wydarzenia choć niekoniecznie odbywało się to w takiej chronolgii ani u nich ani wcześniej z młodymi jak jeszcze nue byli tacy zaginieni.

- To nie masz bryki? To słabo... - mruknął cmokając najwyraxniej niezbyt będąc zadowlonym z tego faktu. Brak mobilności znacznie ograniczał ich współpracę na razie bowiem jakoś wyglądało, że KITT został głównym środkiem transportu całej grupy co było mało wygodne no i ograniczające. - A umiesz jeździć i masz prawko? Odpicowaliśmy jednego vana wczoraj na imprezie. Mogę wam użyczyć ale musielibyście dostać się do mnie na złomowisko. - zaczął mówić do dziewczyny ale spojrzał też i na barmana. No inny środek transportu by im bardzo pomógł. Zwłaszcza, że póki trzymało się przepisów i parkowało gdzie trzeba to gliny na ogół się nie czepialy i można było liczyć na fart jeśli nie miało się prawka. Oczywiście Jay wykluczał siebie i KITT'a z tak żałosnych ograniczeń dla przeciętniaków w ruchu ulicznym. Ale przecież mieli niepowtarzalny team Samochodu, Kierowcy, Pilota i Mechanika czyli właśnie brygadę KITT'a a przed kombo ich umiejętności mógł zadrżeć świat nie tylko mortalowych dróg.

- No ale speca od Umbry nam brakowało. A gadałem z Biała Łuską i mówił, że to jest jakaś opcja ta Umbra. Znaczy wiesz, żeby zniknąć kogoś z tego świata by był niewykrywalny. - przytaknął wyraźnie ciesząc się, że dziewczyna może wypełnić tę ich specową lukę. Zamyślił się kończąc swój napój i patrząc na niego podejrzliwie czemu trafił na jakiś wybrakowany model co chwila moment i już jest pusty. To samo jak z tymi kubanami na colę w Mac'u... Wszystko robią teraz dla jakichś mikrusów chyba...

- Generalnie sprawa z młodymi rozbija się o to, że ich nie ma. - mruknął wrzucając pusty pojemnik do kosza na śmieci i na chwilę milknąć obserwując jak szybuje i trafia w róg śmietnika, chwilę się niepewnie na nim gibie po czym spada w dół po tej właściwej, wewnętrznej stronie.

- No nie ma ich ciał, nie ma ich żywych ani nieżywych, nie można ich wykryć żadnymi metodami magicznymi w tym świecie no po prostu ich nie ma. - rozłożył znowu ręce wracając spojrzeniem od śmietnika z powrotem patrząc na dwójkę nowych członków grupy. - No i samo zniknięcie. Zaskoczyć i obezwładnić wilkołaka i changelinga tak by nie zdołali nawet wierzgnąć na tyle by zostawić ślad? Bez jaj... Toz kłaki i bryzgi aż powinny tryskać na tamtej ulicy nawet jakby się w końcu udało ten zaskok to jest jeszcze sztuka samego obezwładnienia i zapakowania ich do tej furgonetki. A tam co? No nic. Czyściutka ulica. No sorry ale to już musieli być spece z komanda najwyższych lotów by tak wpaść i ich zgarnąć albo posiadają jakąś rzadką umiejętność, specyfik czy sprzęt pozwalając im zyskać choć na chwilę ataku tak kolosalna przewagę nad parą nadnaturali w końcu. No i te zacieranie śladów. No niemal doskonałe. I w kamerach monitoringu, na fb, i rejestrach rozmów telefonicznych... Naprawdę dugo nam zajęło rozkminienie tego bo na pierwszy rzut oka wyglądało, że nic tam nie ma. Ale Steve i Angie znaleźli jednak coś. Więc jak widzicie normalnie zniknięcie tych młodych jest prawie doskonałe. Więc i musiało być przeprowadzone przez zgrany team i na moje oko nie robił takich numerów po raz pierwszy. A takich zespołów jest nie tak znowu dużo w mieście a jeszcze mniej osób ma je do dyspozycji i wszystkie co mają są siedzą całkie wysoko jak na mój punkt widzenia. - wyłuszczyłw jednej przemowie całą swoja filozofię i spostrzeżenia jakie mu się uzbierały podczas chodzenia wokół tej sprawy.

- No z powodu tych tajemniczych speców od zniknęć dlatego ta banda changelingów jest taka podejrzana. Zniknięcie było co prawda wcześniej niż oni się zjawili no ale to my ich zoczyliśmy bo prawie wpadliśmy na ich wręcz paradę po mieście a jak dług tu są to nie wiemy. No znaczy może Steve coś kojarzy ale jak tak to mnie umklo. No ale w sumie nie wiem, może i przypadkiem są na gościnnych występach kto ich tam wie... - machnął ramionami i chwilę obracał w dłoniach zdawałoby się malutki telefon. Stukał nim chwilę o blat baru po kolei obracając go wszystkimi krawędziami. To mu o czymś przypomniało

- Aha... Jest jeszcze ten umbrowy podpasiony megapająk. Pytałem o niego Białą Łuskę i mówił mi, że może takie coś ulungnąć się samo w spaczonych rejonach Umbry i może być to naturalna mutacja zwykłego pająka ale bardziej prawdopodobne, że ktoś mu pomógł się stać takim jaki jest teraz. Wówczas pewnie miałby go na posyłki. A jakoś dziwnie często widywaliśmy go w miejscach związanym ze sprawą tego zniknięcia. Na moje oko to ktoś nas szpieguje. Pierwszy raz natknęliśmy się na niego po wyjściu ze szpitala Kingstone. A potem jeszcze raz czy dwa. Więc chyba ktoś trzyma rękę na pulsie tego śledztwa i jest bardzo zainteresowany jego wynikiem i psotepami. Możnaby się było coś przedsięwziąć w tej sprawie no ale na razie nie mieliśmy się jeszcze kiedy tym zająć. - wzruszył ponownie ramionami. Mieli od cholery miejsc, zdarzeń, osób i dziwów do srawdzenia a nawet na ponadprzeciętne możliwości ich grupy nie dawali rady ogarnąć wszystkiego. Zawsze coś musieli zostawić i im umykało.

- Co do planów pogadaliśmy sobie z Kingstone i powiem wam, że z bliska to kawał gorącej szuczki z niej jest. I leci na mnie. - zaczął mówić nadal tym samym, powolnym, nieco rotrzepanym tonem co do tej pory zaczynając od najważniejszego swojego spostrzeżenia na temat Królowej Changelingów. - No ale na tą chwilę wygląda, ze nie wie gdzie są młodzi i nie wie co się stało z nimi i mówi, że nie może ich wykryć. No a przynajmniej nie złapaliśmy ją na kłamstwie w tej materii. No a przynajmniej ja. - popatrzył pytająco na Steve'a i telefon na którym mogł się odezwać KITT w razie potrzeby.

- Mieliśmy jeszcze uderzyć do Ady i jej Furii żeby nie było, że sprawdzamy tylko jedną familię zaginonych młodych no ale też jeszcze nie mieliśmy kiedy. - zaczął znów mówić po chwili i zamilkła jakby zaciekawiony butelkami i ich zawrtością na wystawie.

- No i motyw. Nadal nie mamy pojęcia po cholerę ktoś sobie zadał tyle trudu by ich zniknąć. Chciał ich uciszyć wysatrzyła odpowiednia kulka czy co i to by o wiele prostsze było. Więc albo chciał ich się coś od nich dowiedzieć albo byli mu do czegoś konkretnego potrzebni albo właśnie oni albo jakaś ich specyficzna kombinacja. No wiecie, przepowiednie, rytuały, pradawni przodkowie i takie tam ale za tym też jeszcze nie mieliśmy kiedy dokładniej się zakręcić. - dobitnie kiwnął głową wciąż wpatrzony w wsytawę i w końcu wskazał na kolejny soczek posyłając pytające spojrzenie do właściciela lokalu.

Raist2 29-09-2015 14:59

Wilkołak po drodze do pubu wypytał się Billa czego on się dowiedział, po czym sklecił to jakoś we w miarę logiczną całość, po czym zadzwonił do Adriana z wieściami nt. bandy odmieńców, oczywiście radząc żeby nie zostawiać ich samopas, jak na przejezdnych gości jego zdaniem byli zbyt odważni, a bez obicia mordy nie wyciągnął by więcej.

- Kurwa. Znowu Ty? Zakochałaś się we mnie że wciąż za mną łazisz? Ehh. - pokręcił z bezsilności głową kiedy zobaczył Cassey.
- Nalej mi piwa. - zwrócił się do Jacoba, siadając przy barze i zapalając papierosa - To mówicie że to was Adrian wpakował w to gówno? On wie jak umilić życie. Marcus jestem, Wyjący wśród owiec. Skoro mamy pracować razem wypada się przedstawić.

- Tak jak mówi jaszczurka, nie było czasu wybadać Umbrę, poza tym ja mam za słaby kontakt z wewnętrznym wilkiem żeby mieć większe szanse powodzenia. - powiedział zastanawiając się nad tym czy jaszczury powinny przestrzegać Litanii, zjadanie ludzi w końcu jest jej łamaniem.
- A może to całe porwanie przez kogoś to tylko zasłona dymna? Może zakochani chcieli nawiać z domu i tak to zaaranżowali? A ten obcy gang by im pomagał w tym? Nie to bez sensu. Skąd by mieli przecież na to możliwości, znajomości i kasy od chuja.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:11.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172