lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Mike 27-08-2015 10:33

KITT z załogą
- Klub? - zdziwił się się Lancelot - Nie… zresztą co jest dziwnego w zbroi? Po domu każdy chodzi w czym chce. I ma dekoracje jakie chce. Niektórzy z nas mają upodobanie do takiego wystroju… w zasadzie większość. To, że widzicie nas tak - spojrzał na swoje zwyczajne ciuchy - nie oznacza, że takie banalne odzienie jest nam przyjemne.
Gdy wysłuchał KITTa zmarszczył brwi.
- Od kogo się o tym dowiedzieliście? - zapytał, jego ton stwardniał, a zapomniany burger zamarł w połowie drogi do ust. - I kim jest ten uchodzący za człowieka?
Najwyraźniej nowina zrobiła spore wrażenie na Lancelocie.

Karaoke Hits
Grający spojrzał przez ramię na dołączającego do gry Marcusa. Na ustach zaigrał mu pogardliwy uśmieszek. Melodia lekko zmieniła się, Marcus mało nie zgubił rytmu, ale prowadzący nie skończył swoich sztuczek. Dalej wyczyniał cuda z melodią. Marcus z coraz większym trudem się go trzymał. Ani na moment nie wypadł z rytmu, teraz już bardziej na wyczucie niż świadomie podążał za grającym odmieńcem. Dotarło do niego, że pogardliwy uśmieszek znikł z ust odmieńca, teraz zastąpiło go skupienie.
Ludzie w barze jeden po drugim zaczynali tańczyć. Bill i Gillian także zorientowali się, że przytupują do taktu. Młody wilkołak zauważył, że zsunął się ze stołka barowego by dołączyć do tańczących. Z największym trudem zmusił się by zostać na miejscu. Kątem oka widział, że wampirzyca także ma podobne problemy.
Nagle muzyka urwała się z jękiem pękającej struny. Ludzie na parkiecie zamarli najwyraźniej zdziwieni tym co robią.

Marcus spojrzał na odmieńca któremu ciekła krew z palców, a przy gryfie bujała się zerwana struna. Sam dopiero po chwili zauważył, że ocieka potem, a palce ma dziwnie lepkie. Spojrzał, opuszki były pocięte do krwi. Cała gitara pokryta była kropelkami rozbryzganej podczas gry krwi.
- Cervexa! - zawołał odmieniec, ktoś wcisnął mu kufel piwa - Chodź, napijmy się. - Zawołał do Marcusa, po czym uderzył go z sympatią w ramię i równie delikatnie jak zagrzewający się go gry footballiści.
- Nie jesteś naszej krwi. - Powiedział ich dowódca - Więc kim jesteś?

Pipboy79 28-08-2015 16:22

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



Jayson zmarszczył brwi gdy w rozmowę wtrącił się KITT. Nie czaił do końca o co chodzi z tym Czarnym Rycerzem ale wzmianka na temat KITT'a wkurzyła Godzillę. - Lancelot, KITT jest w porządku. - rzekł wskazując ugryzioną frytką na supersamochód. Atkinson zawsze się wkurzał gdy ktoś przy nim obsmarowywał kogoś z pozostałych Muszkieterów a chyba to właśnie robił Lancelot. Na szczęscie KITT świetnie z tego wybrnął a troll nawet go przeprosił więc sprawa zdawała się być załatwiona więc i Jay się uspokoił.

- A w ogóle to o jakich jeźdźcach KITT'a mówisz? Widziałeś sam czy ktoś ci o tym mówił? - zaciekawił się Kierowca supersamochodu bo był cholernie ciekaw kto mu takie ploty na mieście rozsiewa o zmotoryzowanym Muszkieterze. No co innego jakby troll sam widział. Ale jak nie?

- Serio chodzicie w zbroi po domu? - Jay aż zaniemówił i nakeczupowana bułka z mieszaniną mięsa i surówki ponownie zamarła w drodze do ust. No może ogólnie i chodzili i nawet z takim wystrojem ale to jakoś nie pasowało mu do starego Szczeniaka który przecież mieszkał w przyczepie kempingowej a wilczki nic nie mówiły o żadnej zbroi. Mógł co prawda być jeszcze u kogoś kto ma u siebie takie dekoracje jak to nazywał troll no ale wówczas chyba nie bardzo jako człowiek.

- No dobra, Lancelot, chodzi o ojca Szczeniaka. Wiesz, problem jest taki, że wszystkie dowody jakie mamy wskazują, że to zwykły mortal do tego pijaczyna mieszkający w przyczepie kempingowej. A tu nagle pojawia się dowód, że ubrany w taką zbroję uczestniczył w czymś co wygląda na wnętrze zamku w jakimś rytuale czy ceremoni changelingów. I to bardzo nim wstrząsnęło czy wzruszyło jakoś. Liczymy się z tym, że może bezpośrednio czy pośrednio ma to jakiś związek ze zniknięciem Szczeniaka i Laury. No jakby był changelingiem no to aż takie dziwne by może nie było no ale wszystko wskazuje na to, że to tylko mortal. - Jay postanowił zaryzykować i zagrać w otwarte karty. Troll wydawał się szczerze zainteresowany znalezieniem zaginionego chłopaka no i chyba ta wiadomość ruszyła go jakby naruszała jakieś tabu czy co. No i miał swoją opinię więc wątpił by znaleźli ucziciwszego i skorszego do dobrowolnej współpracy chaneglinga. Jeśliby coś ściemniał to Jay'a mógł oszukać ale pozostąłą dwójkę niekoniecznie. No i z uzyskaną informacją cośby musiał zrobić co pewnie przełożyłby się na jakieś konkretne akcje. Jay wierzył, że razem daliby się radę wykaraskać no ale jakby się ponownie spotkali z troll'em to już pewnie by sobie tak spokojnie nie gawędzili przy burgerach i frytkach. No ale mogli się czegoś dowiedzieć. Było więc warte ryzyka. Czekając na odpowiedź Lancelot'a zauważył, że jak tłumaczył co i jak ze starym Szczeniaka to dziwnym trafem keczup z jego bułki znalazł się także i tu, i tam, i jeszcze gdzie indziej. Kto by pomyślał, że taki zwykły keczup umie się tak gładko roznosić z jednej, małej bułeczki...

Ehran 03-09-2015 16:19

Na Grillu / Bill
Angie bawiły ukradkowe, lecz niedwuznaczne spojrzenia, jakimi chłopak ją obdarzał.
Demonica, nie była by demonicą, gdyby nie pobawiła się chłopakiem nieco. No tak odrobinkę tylko. Małe wypięcie pośladków tu, niewinne poprawienie majtek tam. Niby przypadkowe pochylenie do przodu, gdy Bill stał nad nią. Takie tam drobne wygłupy.

- Cieszę się, że ci się podoba. - odparła, gdy Bill podziękował za paralizator. - Czy mogę jeszcze czymś służyć? - zapytała zmysłowo, znów podpuszczając chłopaka.

Angie usiadła z chłopakiem, gdy ten opowiadał swoją historię. Demonica słuchała uważnie, bez śladu drwiny czy znużenia.
Gdy skończył, dziewczyna przytuliła go. - Dziękuje, że mi o tym opowiedziałeś. i... wcale nie jesteś taki brzydki. - zapewniła go, po czym dała mu buziaka w policzek. - Chodź, czas coś zjeść- Angie doszedł zachęcający zapach z grilla, budząc w niej przyjemny głód.

***

Następny dzień po bibie

Angie obudziła się z ciężką głową, omotana prześcieradłem leżała nago w nieswoim łóżku. Pierwsze słoneczne promienie nieśmiało wpadały przez otwarte okno i pełzły niemrawo po jej ciele.
Dziewczyna odgarnęła rozczochrane włosy z twarzy, rozejrzała się ospałym wzrokiem po pomieszczeniu. Na szczęście była sama. Chodź nie miała pewności, czy tak było całą noc. W głowie jej dudniło. I po wytężonej próbie przypomnienia sobie poprzedniej nocy, musiała skapitulować i przyznać, że gdzieś pomiędzy wtedy a teraz, urwał się jej całkowicie film.
Angie wstała z łóżka, owijając swe krągłości nieśmiało prześcieradłem. Nigdzie nie mogła znaleźć swego bikini, machnęła więc ręką i boso wyszła przed dom, nadal owinięta jedynie prześcieradłem. Zimne poranne powietrze pomogło trochę otrzeźwieć. Resztę zrobiły jej moce.
Słońce jeszcze nie pokonało całkowicie nocnego mroku, na niebie widać było ich odwieczną walkę. Na wschodzie jasność, na zachodzie jeszcze usłany migoczącymi gwiazdami nocny firmament.
I cisza. Ta wspaniała cisza, jaką uświadczysz jedynie właśnie na tej kruchej granicy pomiędzy dniem a nocą, w tej jednej jedynej ulotnej chwili.
Dziewczyna podeszła bliżej brzegu. Zimna woda omyła jej bose stopy. Angie rozejrzała się dookoła. Jay spał w swoim leżaku, ale innych nie widziała. Korzystając z tego, że wszyscy najpewniej jeszcze spali, pozwoliła, by prześcieradło spłynęło w dół jej ciała. Przez chwilę rozkoszowała się chłodnym porannym powiewem pieszczącym jej skórę. A potem wskoczyła do wody i zniknęła w jej zimnych odmętach.

***

- Jak zaraz nie wstaniesz, jedziemy bez ciebie. - oznajmiła Angie do pomrukującego Jay'a, który za nic w świecie nie chciał się obudzić i wygramolić ze swego leżaka.
Dziewczyna miała na sobie swoją sukienkę, jedynie mokre włosy świadczyły o niedawno odbytej kąpieli.

***

Po rozmowie z Białą łuską
- Więc mówisz, że duchy... dobrze, spróbujmy.
Dziewczyna zostawiła przyjaciół na chwilę. Musiała wrócić do swojego schowka po kilka rzeczy.
Gdy wróciła, pokazała przyjaciołom stary mosiężny dzwonek, wielkości mniej więcej dwóch pięści. Dziewczęcych pięści, a nie wielkich niczym bochen chleba łap mokola.
Na powierzchni wygrawerowane były ludzkie twarze, pozbawione jednak konkretnych rysów. przez co sprawiały nierzeczywiste wrażenie, jakby były jedynie odbiciami w mętnej wodzie.
- To nam pomoże przywołać kilka duchów, to sobie porozmawiamy. - oznajmiła.

***

Westland Gardner Park
- Tym lepiej, jeśli użyli swojej własnej. Kilka miejsc do sprawdzenia, ale większa szansa, że coś z tego wyniknie. - skomentowała Angie, na dywagacje Jay 'a.
- Czy ta dzielnica ma jakiegoś big bossa? Wiecie, jakiś gang czy mafia z tego rejonu? Może warto było by pytania zacząć od kogoś takiego, co? - Angie nie uśmiechało się biegać po dzielnicy i wypytywać każdego napotkanego, czy aby nie widział furgonetki z zdjęcia... jakoś to mało efektywne się wydawało. I groziło zdarciem obcasów, a do tego dziewczyna nie mogła dopuścić.

Angie wysiadła z samochodu, w miejscu gdzie mniej więcej stracili furgonetkę z nagrań. Nie wiedząc dokładnie czego szuka, rozejrzała się dookoła.
- Potrzebujemy jakiegoś ustrojnego miejsca. Spróbujemy przywołać jakieś duchy, może nam pomogą.

***

[(Nie) u]U Lancelota [/u]
Angie darowała sobie odwiedziny u rycerskiego Lancelota. Nie była pewna, ile o niej wie, ale wolała nie narażać jego honoru na przebywanie z demonem w jednym pomieszczeniu. Szczere bezpośrednie podejście Jay 'a i precyzyjnie wymierzone słowa czarnego rumaka znakomicie się tu sprawdzały. Nie trzeba było jej słodkiego języczka, szepczącego półprawdy i gorące obietnice.
Zamiast tego, dziewczyna chwyciła listę furgonetek. Podążając przez świat cieni, była o wiele szybsza niż Kitt, chodź ten wykazywał się naprawdę pokaźnymi prędkościami.
Po kolei zamierzała sprawdzić każdą furgonetkę. Najpierw wstępnie. Wykluczając te, które na pewno nie są tymi, której szukają. Mieli nagrania, więc widząc pojazd, mogła określić, czy pasuje, czy na pewno nie.
Zamierzała też sprawdzić wizualnie właścicieli

pppp 04-09-2015 07:04

Stevie stal nieco dalej, nie biorąc żadnego udziału w rozmowie. Lancelot zdawał się nie zauważać Wypłosza. W druga stronę to nie działało. Stevie z uwaga obserwował trolla na tyle uważnie, by spostrzec, ze rycerza najbardziej poruszył opis zbroi. Co więcej, kiedy Jason wspomniał, ze to chodzi o ojca Szczeniaka, to Lancelot robił wrażenie bardzo zaskoczonego.

KITT zdecydował się znowu zabrać głos:
- To wszystko co wiemy. Prosimy cie o szczera rade, Lance. Kim jest ojciec Szczeniaka? Czy mógł przyczynić się do jego zaginięcia?
- Nie mogę wam powiedzieć kim on jest. To mogłoby być dla niego... Niebezpieczne. Ale on chyba nie stoi za zaginięciem Szczeniaka. Gdyby ten ktoś się tym zajął, to wilkołaczyca by nie zniknęła.
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo ojciec Szczeniaka nie miałby powodu narażać się wilkom
- odrzekł szczerze Lance.
- Mogła być świadkiem.
- Jeśli się nie mylę, to ojciec Szczeniaka nie mógłby dac jej rady.
- Mógł się z kimś dogadać.
- Wtedy każdego można posądzić.
- To spójrz na to od innej strony, Lance
- zaoponował KITT - Ojciec Szczeniaka jest nadnaturalem, zna pewnie jakieś sekrety swojej pociechy, takie, które mogą być krytyczne w śledztwie. Chcemy z nim porozmawiać, ale on nas zwodzi.
- On nie jest nadnaturalem...
- wyjaśnił Lancelot - To tylko człowiek.
- Gdybyśmy wiedzieli kim jest, to moglibyśmy coś z niego wycisnąć.
- Obronie go
- Lancelot podniósł głos.
- Lance, co ty robisz? Dziecko tego faceta zostało porwane, a on odmawia udzielenia informacji o nim. To jest podejrzane samo w sobie, ze nie zależny mu na odnalezieniu syna - KITT nerwowo przetarł szyby wycieraczkami - Chcesz bronic kogoś takiego?
- O ile to jego syn
- mruknął Lancelot i odsunął się parę kroków- Za dużo już powiedziałem. Zresztą... Szczeniak nie jest tak niewinny jak sie wydaje.
- Nie powiedziałeś niczego. Rozumiem, ze to jest sekret ojca Szczeniaka. Nie wchodziłbym w to, bo to nie moja sprawa. Ale teraz na szali jest życie zarówno Szczeniaka jak i Laury. Każdy, nawet najmniejszy ślad jest na wagę złota. ojciec Szczeniaka, jego tajemnicza natura i równie dziwne zachowanie są podejrzane. Przychodzimy do ciebie własnie dlatego, ze chcemy uzyskać informacje w sposób, który nie skończy się źle dla ojca Szczeniaka. W przeciwnym wypadku poszlibyśmy od razu do Adriana, ze w mieście jest ukrywający się nadnatural, który w dodatku ma coś wspólnego z jednym z zaginionych. Jak sadzisz, co by zrobił wilkołak?
- Adrian jest rozsądny, nie działa pochopnie -
powiedział cicho Lancelot - A ojciec Szczeniaka to tylko człowiek.
- Ojciec Szczeniaka jest w tej chwili bardzo podejrzany
- zripostował KITT.
- Podobnie jak Furie i Królowa - Lancelot coraz bardziej się rozkręcał.
- Nie do końca, przecież Królowa nie ma nic do ukrycia.
- Tak?
- Lancelot się wziął pod boki i zaśmiał - Ma wiele tajemnic.
- Związanych ze Szczeniakiem?
- Jasne. On tylko wygląda na miłego gnojka. Bardzo często dostaje specjalne instrukcje od Królowej, jest wołany na jej pokoje. Przecież ona mu nie pomaga odrabiać lekcji.
- Skąd wiesz, że Królowa wzywa Szczeniaka? Przecież nie bywasz w szpitalu.
- Ściany tam mają uszy, a niektóre nawet usta
- odpowiedział Lancelot - Wiem, że królowa dość wcześnie wiedziała o zniknięciu Szczeniaka... Wcześniej niż wy. I od razu puściła Dragora jego tropem.
- Słuchaj
- zaproponował KITT - jeśli obiecasz, że ojciec Szczeniaka nie jest związany z jego zaginięciem, to ja i Jason przyrzekniemy, że damy spokój staruszkowi. Co ty na to?
Lancelot skinął głową, a KITT spojrzał na mokola. Na szczęście ewentualna obietnica nie będzie obejmowała Steviego i Angie, czyli polowy ich grupy. Gra warta rękojmi Lancelota.

Pipboy79 04-09-2015 13:45

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli


Jayson słuchal co mówili Steve, KITT i Lance. Słuchał i pozwalał im mówić bo ciekawie im to wychodziło. Żałował, że nie ma z nimi ich blondmuszkieter bo pewnie też by swoje dołożyła ale miała chyba rację z tym, że troll by krzywo patrzył na jej obecność. No i miała swoje do zrobienia.

- No pewnie, tak jak KITT mówi. - Jay z poważym wyrazem twarzy poparł ich supersamochód zgadzając się z jego propozycją.

- No ale słuchaj dziwię się trochę temu co mówisz. Wiesz ja Szczeniaka znam tylko przelotnie ale wydawało mi się, że raczej jest w porządku. No tak słyszałem przynajmniej. A mowisz, ze to taki krętacz i cicha woda? No, no... Nie spodziewałem się tego po nim... Mówisz, że wsypał kogoś dla królowej czy coś w ten deseń? - Atkinson był tymi rewelacjami naprawdę ździwony. Nie przepadał za śliskimi typami co to za uśmiechem planują kogoś wyrolować. Ale z drugiej strony Lance był poerwszym który mówił takie sensacje o zaginionym małolacie. Albo ściemniał i chciał coś zmataczyć czy po prostu nie lubił changelinga albo mówił prawdę i wiedział coś co było pod powierzchnią warstwą dostępną na mieście. Akurat z tym trollem to ta opcja druga wydawała mu się bardziej prawdopodobna.

- Dobra Lance, jak chcesz. Jeśli mówisz, że stary Szczeniaka to tylko człowiek no to mnie to wystarczy. Ale widzę, ze to jakiś wyjątkowy człowiek albo wie coś wyjątkowego. On coś ma do wilków? Wiesz do tej Laury albo Furii? - spytał bo przypomniał sobie jak chłopaki przy grill'u wspominali wizytę w przyczepie kempingowej starego. Co prawda przypuszczał, że sami też nie byli bez winy i podejście w stylu Steve'a czy Angie bardziej by było efektywne ale i jednak może coś było na rzeczy. Co mu szkodziło spytać?

- Słuchaj Lance a nie wiesz może gdzie Szczeniak poza kanciapą jego ojca czy szpitalem uwił sobie gniazdo? Wiesz sprawdzilibyśmy może coś byśmy znaleźli. Bo gadaliśmy z ich kumplami ze szkoły i takie tam. Mortale. Steve ma chyba zdjęcia to może pokazać czy ich kojarzysz... - tu machnął łapą na KITT'a by go wspomógł w grzebaniu ze smartfonem i pokazywaniu potrzebnych fotek z fizjonomiami młodych z którymi wczoraj rozmawiali w klubie. On sam jakoś za wczasu nie pomyślał o tym a na szybkiego na pewno nie wyszłoby mu grzebanie w telefonie tak zgrabnie jak mniejszemu muszkieterowi.

- ... No to moze znasz jeszcze kogoś z kim się bujali spoza nich? Bo na razie to jakoś wygląda jakby wszystko było ok, jak zawsze i nagle ktoś ich zniknął. No może ostatniego dnia rano Laura była trochę zdenerwowana i sie potem na Szczeniaka przeniosło ale na razie nie wiemy czy to coś wspólnego z ich zniknięciem miało... - wzruszył swoimi potężnymi barkami umięśniony mokol. Po cichu liczył, że jak troll tak zna Szczeniaka i jego sekrety to może zna kogoś jeszcze i grona ich znajomych albo miejsca gdzie się buja. Oni bazowali na oficjalnych danych z fb i szkoły bo to było najłatwiejsze do ogarnięcia to poszło na pierwszy ogień do sprawdzenia. No ale to na pewno nie było wszystko.

- A jak mówisz, że Szczeniak takie numery odstawia dla królowej... A nie wiesz czy komuś podpadł kto się w tym skapnął? Albo gdzie sie kręcił ostatnio? Bo w takim świetle to jak jest takim śliskim gnojkiem jak mówisz to komuś mógł zaleźć za skórę... - spytał ponownie. Chwilę dumal nad czymś zamyślony popijać colę przez słomkę. Megapojemnik wyglądał nawet proporcjonalnie w jego dłoni choć zazwyczaj ludzie używali dwóch dłoni by sobie z niego popić lub pijali ze stołu przez te słomki. - Ale jakby nam się gdzieś kręcił i kablował na złomowisku a bym go złapał to bym mu wpierdolił. I pewnie jeszcze coś połamał. Nie lubię jak ktoś mi po moim terenie się szwenda i jeszcze kurwa kabluje a niby jako funfel przychodzi... - wyjawił zebranym swoje myśli na ten temat bo swoim zwyczajem przerabiał na swoją modłę takie sytuacje bo łątwiej mu się wówczas myślało. - No ale to ja. Ale ludzie i nieludzie są różni. To ktoś inny jak się wywiedział to mógł kazać go zniknąć. Zwłaszcza jak się na serio coś wywiedział i trzeba było go zatrzymać nim doniesie królowej. - Godzilla mówił patrząc zasepionymw zrokiem w wody Zatoki. Znowu wskazywało coś na to, ze młodzi jednak zobaczyli coś czego nie powinni i to u jakiegoś ważniaka. Choć jesli poszło o mlodego to czemu najpierw zdawała się z rańca Laura bardziej zdenerwowana? Wyczuwała coś co jemu umknęło czy dowiedziała się czegoś?

- Ale Lancelot jednego nie jarzę. - otrząsnął się nagle z zamyślenia i znów zwrócił się do trolla i twarzą i spojrzeniem. - Jeśli tak go nie lubisz to czemu tyle poświęciłeś wysiłku, żeby go znaleźć jak zaginął? Ma coś twojego czy jak? Dałeś słowo komuś w tej sprawie? - nie mógł tego pojąć. Troll zdawał się nie lubić czy wręcz gardzić młokosem a jednak go szukał po zniknieciu. To mu nie pasowało. Powinien się wręcz cieszyć, ze ktoś go zniknął i przyklasnąć jeszcze. A ten się zebrał o go szukał.

Brilchan 09-09-2015 18:33

Bill musiał walczyć z własną osobowością wilcza i ludzka część jego natury zgadzały się ze sobą każdy jego zmysł namawiał go, aby rzucił się w wir tańca. Był prostym facetem pragnął po prostu cieszyć się życiem, imprezować oraz poznawać świat. Zamiast tańczyk skupił się na zapamiętywaniu twarzy elfów i informacji, jakie o nich zdobył dzięki wizji furii

Dobrze pamiętał opowieści o Fey i obawiał się, że jeżeli raz ulegnie ich muzyce zyskają nad nim władzę.
Może to właśnie robią? Tworzą tu sobie żerowisko ze śmiertelnych, którzy będą na każde ich wezwanie? Marcus może i był tchórzem, ale trzeba mu było przyznać, że na wiośle to potrafi zakurzyć!

~To, co, teraz? Będę stać w koncie i obserwować? Nie mogę tchórzyć tylko, dlatego że boję się Pięknego Ludu i ich klątw jestem cholernym wojownikiem!~ - Pomyślał.

- Spróbuj porobić im zdjęcia komórką albo nakręcić jakiś film nikt nie powinien mieć do ciebie pretensji pewnie uznają za jakąś fankę albo coś - Poprosił wampirzycę.

Zebrał się na odwagę wybrał sobie za cel tego elfiaka, który siedział sam przy barze po tym jak kumpel spędził go ze sceny następnie podszedł, aby spróbować zagadać - Hej, fajną miejscówkę twoja ekipa wybrała sobie na wakacje, ale czy Jaśnie wielmożna Doktor Kingston udzieliła wam pozwolenia? Nie wiem czy wiesz, ale sytuacja w Miami jest dość specyficzna... Wasze nagłe pojawienie się zaniepokoiło kilku ważniaków - Rzucił z głupia frant.

Mike 10-09-2015 14:38

KITT z załogą (minus demonica)
- Nie mam pojęcia gdzie jeszcze może się kręcić Szczeniak. - odpowiedział Lance - A to, że go nie lubię czy że jest gnojkiem nie oznacza, że ucieszy mnie jego krzywda. Nie wiem, gdzie on się obraca. Nie śledzę go. Jego znajomych ze szkoły też nie znam.

Bill
Siedzący na stołku spojrzał na Bill, napił się piwa i znowu spojrzał.
- Wpadliśmy na piwo. To wolny kraj, przynajmniej tak słyszałem - odparł. Mówił jakoś dziwnie, z obcym akcentem. - Kingston wysłała cie, żebyś sprawdził czy jesteśmy na tyle dorośli by się napić? Pojebany ten wasz kraj, możesz być dostatecznie dorosły by dostać czapę ale za młody by walnąć kielicha.
Z jednej strony gdyby Bill potwierdził jego status stałby się oficjalny, mimo że byłby fikcyjny. Z drugiej strony, nie konieczne mogło by to ucieszyć jego rozmówcę.

Brilchan 11-09-2015 18:58

- Nie obchodzi mnie co pijesz i ile masz lat sam pierwsze mózgotrzepy pijałem jak miałem z osiem lat! Widać że ty nie tutejszy mamy teraz tutaj taki układ między rasowy że zamiast rzucać się sobie do gardeł współpracujemy wszyscy ze wszystkimi. A ja jestem po prostu lokalnym patriotom i nie chcę żeby coś się stało przyjezdnym - Wyjaśnił z uśmiechem dochodząc do wniosku że kłamstwa i podawanie się za wysłannika Królowej może go wpędzić w kłopoty.

- Nikt mnie nie przysłał po prostu jak wyjechaliście do miasta w formacji bojowej iskrząc się magią tak że od razu widać źeście niezłe kozaki to od razu się zrobiła chryja. Wiesz kraj niby wolny ale to tak sobie normalsy wmawiają nas nadnaturali obowiązują ciut inne reguły. Na ten przykład mamy tu dwa Kluby motocyklowych entuzjastów którym może się nie spodobać że odwiedzacie ich teren bez zapowiedzi. A chodzą też plotki że Doktórka ostatnio nie w sosie i każdą najdrobniejszą zniewagę traktuje jako obrazę majestatu... Wiesz ja tam nic ci nie karzę bo nie mam prawa. Jak sam mówisz żyjemy w kraju wolnych LUDZI ale może bezpieczniej byłoby przywitać się z Gadającymi Głowami ? Bo po co wnerwiać lokalsów ?- Zasugerował.

- A ja po prostu chciałem zobaczyć o co ta cała sensacja i rzeczywiście fajnie gracie i śpiewacie a mnie się podoba to że w mieście jest spokój i koalicja między rasowa i nie chciałbym żeby się to rozwaliło przez to że jakiś ważniak ma muchy w nosie i będzie niegościnny - Wyjaśnił po czym zamilkł czekając na reakcje.

~Hahah, całkiem nieźle młody i jak miałem racje ? Pięść wraz z groźbą to ważne narzędzia ale prawdziwy wojownik musi wiedzieć kiedy użyć rozumu! Chyba nawet się nie walnąłeś z niczym co może wykorzystać jako umowę! Tylko pamiętaj nie podawaj mu swojego prawdziwego imienia! Trzymaj tak dalej szczeniaku a będą z ciebie ludzie ~- Usłyszał w głowię pochwałę od Wujka Arnula. Stary nordycki wojownik był kowalem i żołnierzem jeszcze za czasów wikingów to on najczęściej z przodków odzywał się do Billa i zsyłał mu sny od jakiegoś czasu usiłował przekonać chłopaka aby przystopował z rozwiązywaniem każdego problemu za pomocą agresji oraz gróźb.

Raist2 13-09-2015 20:43

Skurczysyn potrafi wiosłować” skomentował w myślach “pojedynek”.

- Jestem z tutejszego szczepu. Przyszedłem do was, że tak powiem, się przywitać, i wywiedź na jak długo przyjechaliście. Bo widzisz, mamy w tym mieście pewien układ, i każda ze stron tego układu zauważyła wasz głośny wjazd na chatę, podrażniło to trochę stare pierniki. Chcieliśmy się upewnić że nie będzie sprawiać kłopotów. - stwierdził że nie ma co zbytnio owijać w bawełnę, zresztą to nie było w jego stylu, samo wysilenie się na “grzeczność” z jego strony go “swędziało”.

Mike 14-09-2015 13:38

Karaoke Hits
Bill

- Dzięki za ostrzeżenie, doceniam. Naprawdę. Napisz do mnie kiedyś na fejsie. - odparł odmieniec. - A teraz idź się przewietrzyć… albo ja pójdę bo zdrowo wali tutaj.
Popatrzył wyzywająco na Billa.

Marcus
Wszyscy spojrzeli na szefa, patrzyli jakby pytali: “Mogę mu jebnąć?”
- Załatwimy jedną sprawę i już nas nie ma - powiedział szef z drwiącym uśmieszkiem - Nie przewiduję kłopotów w załatwianiu naszej sprawy… chyba, że ktoś się wmiesza...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172