lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

pppp 17-05-2015 22:23

Po dotarciu do klubu trójka stanęła przed kolejunym, bardzo trudnym zadaniem. Jak wejść do środka? Wbrew pozorom nie było to łatwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę wygląd Jasona, który nieco odbiegał od tutajszych standardów.

W końcu KITT doradził najlepsze wyjście, a raczej wejście. Najpierw Stevie miał spokojnie przejechać czarnym dodgem przez parking pod klubem. Wśród przechodzących obok dziewcząt powinna w końcu trafić, która zechciałaby wejść do klubu z gościem z "takim autem".

Następnie scenariusz był już prosty. Wynudzić się z poznaną laską w kolejce, wejść do klubu i przez okienko wpuścić Jasona. Angie miała na razie pozostać w aucie.

Wypłosz odebrał wyrazy wsparcia od swoich towarzyszy, po czym usiadł za kierownicą.
- Ja załatwię gadanie - zaproponował ochoczo KITT.
- Spróbuję na razie sam, ale potem zdam się na ciebie. Jedziemy - zakomenderował Stevie. Na co mu przyszło...

Pipboy79 18-05-2015 01:55

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



Godzilla zasępił się widząc scenę przed klubem. Jakoś same wejście nie zdawało mu się wcześniej problemem jak już spodziewał się trudnosci z wyłuskaniem w klubie kogo trzeba albo potem z wyłuskaniem z niego odpowiedzi. No i własnie na to się nastawił. A tu się okazało, że najpierw jakoś się trzeba włuskać do środka...

- No patrzcie co za snoby... To ta nasza parka buja się w takim towarzystwie? - zdziwił się Jay pytając resztę załogi KITT'a. Jakoś co prawda nie bardzo mu zapadła w pamieć ta cała otoczka tych młodych a ich znajomych w ogóle a i wcześniej tą teczką z danymi jakoś minimalnie sie interesował. Ale dotąd nie spodziewał się, że to jakieś towarzystwo bujajace sie w klubach z selekcjonerami na wejściach.

Ci zaś budzili od razu poziom agresji u mokola tak jakby właśnie to jemu zabraniali wejść tam gdzie chciał wejść. Wkurzały go takie rzeczy.

- Jakby co to ja mogę wziąć jednego i drugiego wrzucić w śmietnik czy co i wtedy wejdziecie bez problemów. - zaoferował swoje usługi Jay. Tego typu rozwiązania były zgodne z jego chałaśliwą i chaotyczną naturą skłonną do destrukcji, prędkości i przemocy.

- Oo... Albo zobaczcie jakie wielkie okno... Wezmę KITT'a, rozpędzę się i wjadę przez tamtą bramę i wskoczymy do srodka. Wówczas wy szybko wyskoczycie na salę a my zajmiemy się ochroną. - spojrzał na nich z nadzieją bo ten wariant, do tego zmotoryzowany i prędki spodobał mu się jeszcze bardziej. Już czuł tę prędkość, wgniatanie pedem w fotel, rozbijanie szyby i gwałtowne hamujące bączki w środku sali! Alee byy byłoo! Im dłużeh myślał tym bardziej się zapalał do tego pomysłu.

- No dlaczego nie? - spytał z zawodem i rozczarowaniem godnym pięciolatka gdy zobaczył spojrzenia pozostałej dwójki. Ale Jay miał też drugą bardziej myśliwską nastawioną na podchody do zwierzyny oraz związane z tym kombinacje. Więc gdy Steve przedstawił swój pomysł skrzywił sie bo nie lubił jak sie rozdzielali. Ale jak podumał musiał przyznać, że nie jest tak źle.

- Angie właściwie mogłaby wejść ze mną. Taką foczkę na pewno wpuszczą na każdę nie zamknięte przyjęcie. - wyraził swoją opinię tonem fachowca. No ale w końcu Jay lubił się zabawić tu i tam więc i świetnie wczuwał się w mentalność imprezowiczów która mówiła, że świetna niunia jest świetnie odbierania na kazdej imprezie. Nie był jednak pewny co z nim samym. Znów się zjeżył jakby już któryś z tych goryli zabronił mu wejść do środka.

- Właściwie to spoko... Steve może wejść pierwszy i zobaczyć jak to wygląda. Angie może postać w tej kolejce to by miała cąły front na oku. Ja bym się trochę rozejrzał tutaj. W razie czego jak się znajdziecie w środku to nawet dajcie w łąpę jakimuś kuchcikowi czy kto tam będzie niech otworzy jakieś tylne drzwi. Tylko zadzwońcie do mnie bym wiedział przy których czekać. - rzekł Jay zbierajac się do wyjścia z samochodu. Ale już na zewnątrz pochylił się znów do środka i rzekł. - Aaa... Steve... Jakby która nie polciała na KITT'a i ciebie z tych blachar tutaj to się nie tripuj. Jest głupia i tyle. - zdradził kumplowi swoja wcale nie tak tajną metodę oceny inteligencji płci odmiennej w kwiecie wieku. - Aalee... Jakby trzeba było was ratować a mnie jeszcze nie było w srodku to zrobię ten numer z szybą dobra? To nie stójcie przed nią jakby co dobra? - dał znać trosce o los swoich przyjaciół. Tylko jeszcze nie miał dopracowane jak mieliby go zawiadomić o takiej potrzebie.

Po opuszczeniu samochodu rozejrzał się ciekawie po parkingu, kolejce, ochroniarzach i wejściu. Był ciekaw. Może jakby mieli trochę szczęścia to by natrafili na któregoś ze sfory tych młodych to by się go zchachmęciło. Jeśli zaś nawet nie to nadal warto było się przejsć wokół klubu. Może inne wejścia były mniej pilnowane albo jakieś okno w taki gorącą jak zwykle noc było otwarte? Poza tym jak się ktoś wyszedł pomiziać czy pozałatwiać jakieś ciekawe interesy pod klubem to też mógł sie trafić któryś ze zbiegów.

pppp 18-05-2015 21:27

Założenia planu były dobre, trudniej było je zrealizować. Za radą KITTa Stevie wyjątkowo wolno przejechał przez parking. Co prawda zdobył kilka ciekawskich spojrzeń ze strony zmierzających do klubu dziewczyn, ale przelotny kontakt wzrokowy nie zaoowocował niczym więcej.

- To nie tak! - dodge był rozczarowany - Zaparkuj, wysiadaj, oprzyj się o maskę i czekaj. Nie, ofiaro, nie wychodź jeszcze. Nie możesz tak stać i się gapić jak głupi. Weź fajki, są w schowku.

Koniec końców Wypłosz stał oparty o swój samochód i próbował nie krztusić się za głośno dymem papierosowym.
- Ej, to twoje auto? - w końcu! Kontakt! Dziewczyna była przysadzista i raczej z gatunku tych grubszych, ale dobre i to. Stevie natychmiast odezwał się niskim głosem:
- Tak, to moje auto - Wypłosz pieszczotliwie pomasował maskę wozu.
- Mógłbyś się nieco przesunąć? Przyblokowałeś nas.

Po przeparkowaniu Wypłosz ponownie oparł się o maskę wozu, tym razem z jeszcze mniejszą pewnością siebie. Kolejne dziewczyny mijały go jak powietrze.
- Weź się go roboty - zasugerował KITT.
- Czekam na odpowiednią okazję - odpowiedział Stevie.
- Minęło nas już kilkanaście okazji, człowieku. Zrób coś.
Brak reakcji Wypłosza sprowokował KITTa do działania. Kiedy następna potencjalna okazja przechodziła obok, dodge dyskretnie zmruczał silnikiem. Zaskoczona dziewczyna obejrzała się na puste auto i stojącego obok Wypłosza.
- Jest sterowany automatycznie. To GoogleCar - wyjaśnił szybko Wypłosz nie zważając na ciche przekleństwa KITTa.
- Naprawdę? Nie sądziłam, że już są dostępne! - dziewczyna była wyraźnie zaintrygowana.
- To dopiero wersja testowa - wyjaśnił Wypłosz - Wejdziemy do klubu? Opowiedziałbym ci przy drinku, co on potrafi. Oczywiście, bezalkoholowym, bo autopilot jeszcze nie działa najlepiej.
Kiedy Stevie odchodził z dziewczyną, KITT jeszcze się zżymał. Co prawda, szybko mu przeszło, kiedy zorientował się, że tuż obok zatrzymuje się bardzo atrakcyjne porsche w wersji cabrio.

Mike 19-05-2015 00:39

Port
Zabrali się za przeszukiwanie, wiele miejsc nie było. Młody najwyraźniej spał na rozkładanym łóżku w części kuchennej. Kosz z brudami był wciśnięty w róg części kuchennej. Trudno powiedzieć co było czyje, bo segregacji żadnej nie było. Najwyraźniej ojciec Szczeniaka był zajętym człowiekiem bo brudy sporo już leżały. Przesiąknięty wspólnym zapachem i doprawionym nutą taniej brandy.
Pod stołem znalazło parę książek ze szkoły, ale żadnych zeszytów.

Tymczasem odgłos silnika umilkł. Pzrez okna zobaczyli, że samochód ochrony portu zatrzymał się kilkadziesiąt metrów dalej i wysiadło z niego dwóch ochroniarzy. Mieli w kaburach pistolety, przy drugim paralizatory. A w rękach długie latarki, którymi też można zdrowo przypieprzyć niczym pałką.
Zaczęli oglądać okolice powoli zbliżając się do przyczepy ojca Szczeniaka.

Brygada KITTa
Gdy tylko Steve z laska odeszli z parkingu Angie wpakowała się do KITTa i zaczęła stukać w klawisze laptopa. Godzilla opał się o drzwi i zapytał:
- Co tam robisz?
- Pozbywam się gówna, które przyczepił nam pająk.Już wyłapałam dwa robale, ale musi być coś jeszcze. Za łatwo było je znaleźć. Trochę mi się zejdzie, nie musisz stać nade mną.

Jason wzruszył ramionami i zaczął oglądać klub z innych stron. Znalazł drzwi prowadzące zapewne na zaplecze. Już podchodził by sprawdzić czy są zamknięte gdy nagle się otworzyły. Stanął w nich barczysty koleś. Obaj byli tego samego wzrostu, ktoś widzący ich teraz mógłby zaryzykować stwierdzenie, że są braćmi.
- Dwight, mało ci nie jebnąłem - powiedział Jayson.
- Też się cieszę, że cie widzę - odparł tamten. - Powaga, miałem co ciebie dzwonić. Jerry gdzieś wsiąkł, Kate go szuka od wczoraj. Właśnie jadę do niej, bo udało mi się z roboty urwać na godzinkę.
Dwight, mimo znacznego podobieństwa był tylko kuzynem. Spokrewnieni byli dosyć okrężną drogą. Podobnie z Jerrym. Z całej tej trójki tylko Jayson był pełnej krwi mokolem, pozostali byli ludźmi, choć udzielali się w rodzinie.
A ty co tu robisz?

Kolejka poruszyła się do przodu, gdy spora grupka opuściła klub i gromadnie ruszyli w kierunku plaży. Steve i Lucy byli już o krok od wejścia. Ochroniarze obejrzeli Lucy od stóp po głowę… no prawie, dekolt był zbyt wielkim wyzwaniem by pójść wyżej. Wypłosza za to obejrzeli w drugą stronę, z góry na dół. Steve westchnął przygotowując się na usłyszenie:
“Koleś, w tych butach nie wejdziesz”.
- Co się gapisz? - mruknął jeden z nich - wchodzicie czy nie. Ludzie czekają. - mówiąc to odsuną się na bok robiąc przejście prowadzące do mrocznego i głośnego wnętrza.


Chris i Piotr
Odjechali spod motelu Teddy’ego gdy usłyszeli ryk silników. Chris po odgłosie silników poznał harleye zanim te wynurzyły się zza zakrętu i przemknęły w poprzek ich drogi. Jedenaście maszyn, lider z przodu reszta dwójkami. Nie rozpoznawał ich loga, dwa skrzyżowane miecze wbite w oczodoły czaszki, ale zawsze mógł zapytać chłopaków.
Zazwyczaj wiedział, że w mieście pojawi się jakaś ekipa, lecz tym razem jakoś ominęli jego czujki.
Chris poczuł, że siedzący za nim Piotr drgną i chyba coś wymamrotał, ale nie miał pewności z powodu hałasu.

Ehran 19-05-2015 12:02

Angie również się nieco zdziwiła. Owszem, była na stronce klubu, ale jakoś sobie nie uzmysłowiła, że to aż tak ekskluzywny klub.
- Faktycznie, będzie trzeba nieco zrewidować profil dzieciaków - demonica przytaknęła na poczynioną przez Jay 'a uwagę.
- Czy ktoś, kto mieszka w przyczepie kempingowej z ojcem pijakiem chodziłby do takich klubów? - Angie spoglądała przez chwilę na ciągnącą się kolejkę ludzi, lustrując czekające osoby zarówno pod względem ich wyglądu, jak i ubioru, jak i pod nieco bardziej ezoterycznym kątem. Jej wyczulone na nadnaturalni zmysły prześlizgnęły się po tłumie i okolicy. - Intrygujące. - zakończyła uprzednią wypowiedź. Przez jej twarz prześlizgnął się nostalgiczny, tajemniczy uśmiech.

Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze rozbawiona, gdy Jay zaproponował swoje metody wejścia.
- Przypominam, że mamy tylko porozmawiać, nie trudnimy się w branży rozbiórkowej. - Angie spojrzała ponownie na budynek. - To może przyjdzie później. - demonica przechyliła głowę, tak, że włosy zasłoniły jej lewe oko, a drugim mrugnęła zaczepnie.
- Mógłbyś zrobić tak jak w filmie terminator. - dziewczynie przypomniał się ten klasyk. Lecz nie sprecyzowała, czy chodzi jej o moment, gdy Arnold wchodzi do klubu bez płacenia, czy jak wjeżdża samochodem na posterunek policji. Obie sceny mogły by pasować.

- Wypraszam sobie foczkę. - naburmuszyła się nieco, oczywiście jedynie na pokaz. - Myślałam, że lubisz mnie za moją inteligencję..
- Dobra chłopacy, ja zajmę się pajączkiem, a potem do was dołączę..
Dziewczyna dała się pochłonąć pracy, przed jej oczyma śmigały linijki kodu. W szybkim tępię powstawał specjalistyczny antywirus, przeczesujący cyberprzestrzeń dookoła.

Na chwilę demonica oderwała się od klawiatury, przyglądając się staraniom Wypłosza. Żal się zrobiło chłopaka. Chciała coś zrobić, przyjść mu z odsieczą, ale na monitorze pojawiły się pierwsze alarmy. Musiała się na powrót skupić na pracy, gdyż oślizgłe pluskwy, wymykały się jej chciwym szponom.
- A niech to... - Dziewczyna zagryzła wargę w skupieniu.
Nawet nie zauważyła, jak koledzy zniknęli.
Goniła za pluskwami, ale tak, by zamrozić je i wpakować w kwarantannę. Kto wie, może im się kiedyś przyda możliwość ich reaktywacji.

- Kitt, przyćmij nieco szyby proszę. - skierowała się do samochodu. Szyby zmętniały i sczerniały natychmiast, pogrążając wnętrze samochodu w absolutnej ciemni. Jedynie światło bijące od ekranu rozlewało się bladą poświatą po samochodzie. Na ślicznej twarzyczce demonicy malowało się skupienie. W zamyśleniu Angie skubała kosmyk własnych włosów, po czym odchyliła się od monitora, czekając na wyniki ostatniego już skanu. Bawiła się kosmykiem, nawijając włosy raz po raz na smukły palec.
Znudziwszy się i tą czynnością, krytycznym wzrokiem przyjrzała się swoim starannie wypielęgnowanym dłonią, ze starannie polakierowanymi paznokciami - czasami używała krzykliwie czerwonego lakieru - jak dzisiaj, a czasami lakieru bezbarwnego, kiedy wybierała się w bardziej stonowane towarzystwo. Bywało, że używała i czarny lakier , gdy pragnęła przybrać pozę wulgarnego rozpustnego wampa. Inne kolory, cóż, i te czasem gościły na jej paznokciach, lecz rzadziej. Czerwień i czerń, klasyka gatunku, jakoś ją magicznie przyciągały.
Z torebki wyciągnęła pilniczek i śledząc pasek postępu na monitorze, zabrała się do delikatnego poprawiania nieistniejących skaz na kształcie swych paznokci.

- No dobrze, a teraz sprawdźmy otoczenie. - Dziewczyna wyciągnęła z torby kilka kawałków metalu, przypadkowy złom, klucze, figurki, takie tam mało podejrzane graty. Przesunęła palcami pieszczotliwie po powierzchni ciężkiego klucza francuskiego. Jakby za sprawą magii, metal począł się odkształcać, wydłużać i wysmuklać, aż przyjął postać ostrej jak brzytwa klingi. Inne kawałki metalu przyjęły kształt noży do miotania. Cała zabawa potrwała tylko chwilę.
Łobuzerski uśmiech prześlizgnął się po twarzy dziewczyny. - Sprawdźmy, czy pan pajączek jeszcze gdzieś tu się czai. - Po czym dziewczyna wstała, przebijając się przez zasłonę oddzielającą światy.

Brilchan 19-05-2015 16:26

- Wygląda na to że jedyne informacje jakie tu znajdziemy są w głowie tego faceta a miejscowe pseudo świnie zainteresowały się wystrzałem- Rzucił ściszonym głosem Bill.

- Może któryś z naszych bladych znajomych zna się na hipnozie ? Wtedy moglibyśmy go wypytać i wmówić mu że nic się nie stało - Rzucił pomysłem.

- Problem jest taki że nie wiemy czy to potrafią a z tą twoją rozwaloną stopą to raczej nie damy rady wyjść stąd cichaczem a jak zaczniemy się napierdalać z tymi gośćmi z ochrony to ta magiczna księżniczka elfiaków na pewno się dowie i zacznie się przypierdalać... - Wilkołak zadrżał na samą myśl o elfich klątwach.

- Słuchaj wiem że to ryzykowne i nigdy wcześniej tego nie robiłem ale może... Może powinniśmy skoczyć za Zasłonę i wziąć ze sobą grubasa ? No ja się na tym nie znam ale Duchy przodków mnie lubią to mogę ich o pomoc przeprosić! A Arnul to był kowalem i szamanem tak mnie lubi że pozwolił mi wziąć swoje imię jako nazwisko i sądzę że nam pomoże - Zaczął tłumaczyć swój koncept.

Ehran 21-05-2015 01:20

Z pewnym rozczarowaniem demo nica stwierdziła, że pająka nigdzie nie widać. Szkoda, coś ją gryzło, była wkurzona i skorzystała, by z okazji by się na kimś wyładować.
wzięła jednak jedynie głęboki wdech i powróciła do samochodu.
Po czym poprawiła usta delikatną szminką.
- I jak, może być? - zapytała Kitt 'a. Ten miast odpowiedzieć, puścił w radiu "Love me tender", co Angie skwitowała radosnym srebrzystym śmiechem. Napięcie jakoś umknęło, mimo, iż nikogo nie rozpruła, ewentualnie nie uczyniła bliźniemu czegoś innego, co jej samej zapewne było by niemiłe.

Wyszła z samochodu i ruszyła obok kolejki. Czuła błądzące po swym ciele spojrzenia czekających w tłumie mężczyzn. Gdzieś tam, komuś oberwało się nawet od swej partnerki, lecz demo nica jedynie się uśmiechnęła.
Podeszła tanecznym krokiem do selekcjonera stojącego na bramce.
- sory mała, musisz poczekać jak każdy inny. - odezwał się stanowczym głosem osiłek.
- nie zrobisz dla mnie małego wyjątku? - rzekła tak słodko, jak potrafiła.- Proszę ślicznie.
- Nie dziś, ustaw się w kolejce jak wszyscy. - powtórzył nieugięcie.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Mogła w sumie wymyślić sobie jakąś historyjkę. Sanepid? Sprawa do szefa? Chłopak czeka w środku? A może siostra i obie by się odwdzięczyły za wpuszczenie? Zwykle nie miała problemów na bramce, większość selekcjonerów wpuszczało ją od tak. Starczała pewność siebie i uwodzicielski uśmiech. Nie tym razem. Angie od razu poczuła, iż ten jest inny, nie wpuści jej, nie ważne co powie czy zrobi.
Cóż, owszem. Musiała przyznać, że trochę uraziło to jej kobiece ego. Ale nie bardzo.
Oddaliła się, kręcąc jakby na pokaz biodrami. A niech żałuje.

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Lubiła to powiedzenie.
Bardzo pomocnym był fakt, iż wpół tworzyła jako anioł w pradziejach sam koncept dróg i ścieżek. Nie było takiego miejsca na świecie do którego nie potrafiła by znaleźć jakiejś drogi. Ten klub nie był wyjątkiem.
Przed nią pojawiła się świetlista, błękitna nić, ścieżka widziana jedynie przez nią. Spacerkiem podążyła wytyczoną drogą. A ta poprowadziła ją z dala od ludzkich i nieludzkich spojrzeń, poprzez szparę pod drzwiami do środka głośnego klubu. Tu ścieżka się rozgałęziła. Jedna prowadziła do Wypłosza, druga do Godzilli. Angie zatrzymała się na chwilę. Nie pewna, którą podążyć. Rzuciła monetą. Padło na Wypłosza.
Demo nica ruszyła dalej, zakręcając kółko przez damską toaletę, tak, by dalsza część drogi poprowadziła ją znów na widoku. Dalej była sala, z tańczącymi ludźmi, tu świetlista nić wiła się między ludzkimi ciałami, znajdując najlepszą ścieżkę, tak by, jak najmniej ludzi zwróciło na nią uwagę, choć oczywiście była widoczna, a po drugie wolała uniknąć ścisku i przypadkowych kuksańców.
- Hej. - rzekła podchodząc do Wypłosza.
- Gdzie Godzilla? - rzuciła krótkie pytanie.
- Ach, mogę na chwilę twój telefon? Wgram ci antywirusa. - Dziewczyna nawiązała do pluskiew, jakich się spodziewali.

Potem ruszyła, by odnaleźć Godzillę, by znów byli razem, a potem zaczęła się rozglądać za kolegami zaginionej parki. Równocześnie szukała też nadnaturali. Jakoś była przekonana, że jest ich tu sporo.

Mike 21-05-2015 15:26

Wampirzy pościg
Niestety, nawet najlepszy GPS w postaci Niedużego nie na wile się zda, gdy goniący i ścigany grzeją podobną prędkością. W końcu Piotr zakomunikował, że barracuda wjechała na 95tkę i pognała na północ. Poza granice miasta.
- I dupa - powiedział Graba stając i biorąc komórkę. - I tyle pożytku z czarusiów.
- Szefie… zwiali nam… Dobra… Jedziemy. - rozłączył się i powiedział ruszając. - Szef cech z wami gadać. Jedziemy do hotelu.

pppp 21-05-2015 22:41

- Angie, dobrze, że cię widzę - Wypłosz się szczerze ucieszył ze spotkania z dziewczyną - Słuchaj, szukam tutaj kolegów Szczeniaka i Laury. Możesz mi wskazać, gdzie siedzą?

Całe szczęście demonica umiała szybko udzielić odpowiedzi Steve'owi, inaczej dziadek musiałby naprawdę długo kręcić się szukając dzieciaków. Dziękując za pomoc i za antywirusa, Wypłosz dodał:
- Świetnie, że się tym zajęłaś. Porozmawiam teraz ze znajomymi dzieciaków, zwłaszcza z tym chłopakiem o którego był zazdrosny Szczeniak. Będę stale pod telefonem.

Załatwiwszy sprawnie sprawę z Angie, staruszek ruszył do swojej nowej znajomej:
- Zgubiłem się tutaj, lubisz ten klub? - zapytał ją z miejsca, po czym usiadł obok - Jest tu paru moich znajomych, dołączymy do nich? Wiem, co myślisz, ale uwierz, chciałbym żeby zobaczyli jaką ładną i dowcipną dziewczynę udało mi się poznać.

Raist2 22-05-2015 00:13

- Kurwa no. - syknął przez zęby. - Nie wiem czy by nam się udało, i czy dziad by tam przeżył. Stań tak żeby cię nie widzieli. - zaczął przybierać formę “Pana Hayda” (Glabro), i stanął za drzwiami tak żeby go nie widzieli. Jeśli będą próbowali wejść do środka wtedy z buta otworzy drzwi, ale nie wyjdzie na zewnątrz, będzie chciał złapać któregoś z ochroniaży i wciągnąć go do środka rzucając o szafki. Miał nadzieję że to wszystko wystarczy żeby ich ogłuszyć, jeśli nie…… to będą mieli przejebane.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172