Abigail sztywno obróciła się do Wilkołaka. Popatrzyła mu prosto w oczy i rzekła - Dzień dobry, jestem Abigail Johnson. Nie podsłuchiwałam was, nikogo nigdy nie podsłuchiwałam. Czasem podczytywałam, gdy włamałam się do czyjegoś komputer. Naprawdę, chcę się zaprzyjaźnić… Przybywam w Pokoju! - rzekła cała drżąc. |
|
Abigail się ukłoniła się, spojrzała Bastetowi prosto w oczy i powiedziała. - Możemy zadzwonić do pana Adriana. On mnie dołączył do waszego oddziału, bo pan Riketti mu mnie podarował. Chyba się z tego cieszył. Wiem, że szukacie pająka, bardzo potężnego. Ja też go szukałam! Dla Was! Aby go podejrzeć! Czytasz komiksy? - przey ostatnim pytaniu przekręciła głowę. |
|
Fianna wyprostowany, co trochę karykaturalnie wyglądało z lekkim garbem, wydłużonym wilczym łbem i nie proporcjonalnymi kształtami, zrobił dwa kroki do przodu wysuwając się przed resztę. Pochylił się lekko do przodu, nie tylko dla wygody ale także żeby szybciej zareagować. - Ty źle, Ty 5 sekund na cieszyć nogi. Jego postawa świadczyła o czujności i byciu gotowym do ataku. |
Cass w między czasie sfrunęła i usiadła na ramieniu Chrisa. Dziobnęła go lekko w ucho, załopotała skrzydłami i zakrakała pokazując czerwone wnętrze ostro zakończonego dzioba, pusząc pióra. Całkiem jakby mu dawała w ucho i ochrzaniała. - No co za... przecież to nie ten sam pająk... Zakrakała ponownie przefruwając na drugie ramię Chrisa. |
Abigaiil przekręciła głowę w drugą stronę. - O mangę też pan lubi! To bardzo fajnie. W domu mam całą kolekcję Naruto i One piece i wszystkiego - zawołała, a potem sięgnęła do kieszeni i wyjęła stamtąd smartfona - Zadzwonimy tym, powgrywałam tam programy antywirusowe i w ogóle, tylko musimy wyjść z umbry. Kto ze mną idzie? - zapytał wyciągając dłoń z urządzeniem przed siebie. |
Zirytowana kruczyca zleciała za plecy trzech kumpli ze "stada" i wróciła do swej standardowej postaci nastroszonej nastolatki. - No nie.... proszę was... przecież to - wskazała chudym paluszkiem na Abigail, dając Chrisowi kuksańca pod żebra - to zupełnie inny pająk od tego - wskazała kciukiem przez ramię na Instytut. Zwróciła się do czarnej wdówki: - Potrafisz określić, gdzie to bydlę teraz jest? Jest niewidoczny ale ciało zostawił nam na przynętę. Jest szybki też i większy od ciebie. Dasz radę go wywabić jakoś? |
- Manga już niekoniecznie - mruknął. - Żeby wyjść stąd trzeba by hulać nazad kawał, bo jak wyjdziemy pod chatką Sookie to będzie problem - rozłożył bezradnie ręce. - Ja przyswajam, że ona nie jest szukanym pajęczakiem - oddał lekkiego kuksańca Cass. - Ale czy od Rika to już sprawa otwarta, a jak otwarta to nie musi być od niego, od kogo wtedy? |
Twarz Abigail ściągnęła się na chwilę w wyrazie lekkiego szoku, a potem znowu przybrała wyraz serouśmiechowy. Ananasi sięgnęła do plecaka i wyjęła stamtąd marsa. Popatrzyła Cass prosto w oczy podając batonik - Dzień dobry, jestem Abigail Johnson. Proszę, weź to. Tylko nie zjadaj kawałków mnie - jej ręka drżała - Nie potrafię tropić , myślałam, że wy potraficie. Skoro nikt z nas nie potrafi tropić, to jak go złapiemy? - przekręciła głowę zaciekawiona. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:17. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0