lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Mike 08-04-2015 22:44

Tallulah ‘Lull’ Frost
Kolacja upłynęła miło i szybko. W drzwiach minęła się z jakąś rodziną, chyba. Młody, może z dwudziestoletni chłopak, z laptopem w torbie. Facet w średnim wieku, w hawajskiej koszuli i spodniach w kant. Rozglądał się ciekawie wokoło. Lull też uważnie, choć nie nachalnie obejrzał od stóp do głowy. Trzecim członkiem rodzinki była dobrze zbudowana kobieta, lata w policji wyczuliły uwagę detektyw Frost. Kobieta ruszała się jak wyszkolony agent. Zdawało by się od niechcenia znalazła się między facetem a Lull. Niby nie patrzyła, ale można było się założyć, że potrafiłaby opisać panią detektyw w najdrobniejszych szczegółach. Jednak, nawet jeśli Lull była fanatycznym zamachowcem to zmyliła czujność ochroniarki i wyszła na zewnątrz. Szła przez parking szukając kluczyków gdy nagle zadzwonił telefon. Dyson.
- Cześć mała. Niespodzianka. Cross ubłagała mnie bym się z nią zamienił. Jakaś sprawa rodzinna. Miałem wolną chwilę i pomyślałem o tobie. - ściszył głos - Ostatnie użycie, tej karty było dwa tygodnie temu. Zapłacono jakieś firmie przewozowej. I tyle. Więcej nic. Muszę kończyć bo prowadzą mi kogoś… kurwa... sorry. Uwierzysz? Goły kolo w kasku. Posadzicie go tam… Wyśle ci namiar na firmę smsem.
- O kurwa! - usłyszała jakiś tubalny głos w słuchawce.
- Zamknij się zboczeńcu - wrzasnął na niego Dyson.
- Nie jestem zboczeńcem, psie. To wasze chujowe krzesło przyszczypało mi jaja.
- Pogadamy potem, mała…
- rozłączył się.
Powoli schowała telefon i poczuła że nie jest sama. Odwróciła się gwałtownie…

Sweet Suicide
Nagle zadzwonił telefon Johna. Sinclair odebrał.
- Cześć ślepy - odezwał się Slade - Jest tam ta Jacky Chan? Nieważne. Jest sprawa. Ten debil Graba, wjebał cyganowi. I oczywiście powiedział, że to oficjalny wpierdol zalecony przez księcia. Zamiast dokończyć sprawę pozwolił mu zwiać. To jeden z trzech Desperados. Jak ucieknie i sprowadzi swoich dwóch kolesi to będzie pożar w burdelu. Dobierz sobie kogoś z kółkami i walcie na Marlins Park, parking piętrowy z północnej strony. Tam Graba pilnuje jego bryki. Adrian wie już o sprawie. Cygan ma nie sprowadzić swoich kumpli. Nie mówię wam jak to macie zrobić. Kończę, bo mi tu jakaś mała dziwka z LA dobija się o audiencję.
Jak zawsze uroczy Slade rozłączył się. Sinclair, był krótko w Miami, ale wiedział że w niewyszukanym słowniku Slade’a określenie mała dziwka, oznaczało ładną kobietę w wieku 16 - 30 lat. Przy najmniej jeśli chodzi o wygląd, bo wiadomo, że wamirzyce są jak wino. Im starsze tym mocniej walą po berecie. Oznaczało też ofiarę niewyszukanych awansów pełniącego obowiązki księcia Miami.

Przed klubem
Telefon Chrisa rozdzwonił się znienacka.
- Saidi, co tam u ciebie? - odebrał Chris.
- Gówno, - warknął Saidi - godzinę temu jakiś harlejowiec wwalił do mojej knajpy śmierdzącą bombę. Wiesz coś o tym? To jeden z twoich żartów? Bo jeśli tak to wisisz mi jakieś 200 koła, za odnowienie i odsmrodzenie lokalu. I szykuj się na wizytę glin, bo jakiś nad gorliwiec ich wezwał.

Tallulah ‘Lull’ Frost
Jakiś metr od niej stał koleś z dredami, ubrany w pocięte jeansy i czarną koszulkę. Intensywnie wpatrywał się w dziewczynę. Może to gra cieni, ale jego oczy wydawały się całkowicie czarne. Nagle spojrzał nad ramieniem Lull, grymas złości przemknął mu przez twarz i nagle odwrócił się i ruszył w kierunku krzaków otaczających parking.
Frost szybko zerknęła tak gdzie spojrzał czarnooki. Stał tam młody facet w wzorzystej koszuli i czapce. Śledził odchodzącego spojrzeniem.

Randal 08-04-2015 23:17

- Aha... jasne, się robi - odrzekł beznamiętnie Sinclair, rozłączając się. Gdyby nie był blady, zapewne zalała by go krew. Ten cholerny Graba znowu spartolił sprawę i trzeba po nim sprzątać. Jasne, warto go mieć przy sobie w razie walki, ale w chwilach pokoju lepiej zamykać go w klatce. I ten Slade... z radością zatańczy kankana na jego prochach pewnego dnia. Cholerny tyłowłaz i pseudotyran... jak na Gangrela jest niesamowicie irytujący. Nic dziwnego, że siedzą po lasach i wyją z Wilkami. Czy co tam im się zamarzy. A ten równie dobrze mógłby wyć, ale z bólu.

Uśmieszek zniknął z ust Johna i zwrócił się do reszty:
- Jest pilna sprawa. Wampirza znaczy się. Potrzebuję chętnego by podrzucił mnie na Marlins Park. A i Gillian - rzekł patrząc w kierunku przeciwnym, gdzie stała - Nie pogardzę Twoim towarzystwem. Na miejscu będzie auto, więc nasz kierman nie musi czekać, jeśli mu to nie pasi. Może ten KITT nas podrzuci?

KITT... albo ktoś szpanuje jakimś starym gratem z lat 80-tych albo jest jakimś genialnym programistą, by zrobić gadający samochód. Jedno jest pewne, dziwnie się czuje w towarzystwie myślącego auta.

Leoncoeur 09-04-2015 00:19

- Dobra. - Chris zniecierpliwiony zeskoczył ze stołu bilardowego. - Ja i tak muszę lecieć do Sookie, bo jeden nieletni chłopak z klubu po swoich ekscesach ma dozór psychiatryczny i prowadzi go niejaka dr. Kingstone, muszę załatwić wzięcie od niej aktualnych papierów, że niby szczeniak... - zmitygował się. - Nie, nie ten, Harvey - się u niej stawił.

Wyciągnął kolejnego papierosa i odpalił zaciągając się dymem.
- Nie wiem na ile macie mocne wejściówki o tej porze, mnie elfia sucz wpuści, bo sama mówiła, bym sie pokazywał tylko o takich porach gdy mało kto zauważy bikera kręcącego się przy szpitalu. O ile jest "W swoim królestwie". Ustalajcie co chcecie, piwo i drinki macie darmo. Ale kto chce iść do wróżkolandii, a nie jest pewny wejścia, to pod szpitalem czekam kwadrans.
Wyciągnął komórkę.
- Dajcie mi swoje numery, .. przynajmniej kto ma. Byśmy mogli się zdzwonić
Szybko zapisał kontakty tych co dali mu swe namiary, sam podał swój

Skierował się do wyjścia.
- A potem, prędzej piekło zamarznie niż mnie ktoś zobaczy koło Myntlounge i ... SLS South Beach. Już prędzej do Miami Port, wypytać ojca Jimmiego byłoby równie dobrze jak tą bandę małolatów z klubu co się z nim i Sunią szlajała.

Przez dłuższą chwile przeciskał się przez tańczący tłum, aż dotarł do wyjścia, gdzie usłyszał dzwonek telefonu. Odebrał podchodząc do Marcusa i Billa stojących przy parkingu.
- Możesz myśleć co chcesz Saidi, ale ja mam pewną klasę. Gównem się nie obrzucamy - rzekł do słuchawki gdy usłyszał o co chodzi. - Jakbyś dał mi powód, to bomba byłaby z banku spermy, a nie na śmierdząco. A przecież ostatnio wszystko gra. Może to w Szarej obudził się instynkt pieska na kotka. Mam niejasne wrażenie, że jej sfora próbuje nas małpować. Życie celebrytów, sam rozumiesz.
Przez chwilę słuchał co samozwańczy król 'kotów' w Miami zechciał odpowiedzieć.
- Saidi... - rzekł po chwili. - To było by nawet zabawne jakby się zastanowić, ale ja po prostu teraz nawet nie mam na to czasu. Nawet na gadanie o tym śmierdzącym problemie. Popytam, może rozkminię kto cię nie lubi. I zmień ekipę sprzątającą, albo zadzwoń do nas. następnym razem, Za stówkę koła Ci chłopaki posprzątają.

Odstawił telefon od ucha i wykrzywił twarz. Nosiło go mocno.
Kątem oka zobaczył kilku typów śmiejących się i kozaczących. Jeden z nich siedział na masce dosyć nowego forda.
Chris zrobił dwa kroki i strzelił z kopa w lusterko, które poszybowało na asfalt pięknym łukiem.
- Jaki jest twój problem człowieku?!?! - z okolic bagażnika odezwał się lekko wystraszony krzyk jakiegoś chudego studencika, jaki obmacywał się tam z nie mniej wystraszoną okularnicą.
Grupka 'kozaków' tylko ciekawie przyglądała się co z tego wyniknie, ten jeden nawet nie wstał z maski.
- No ja pier.... - wycedził Chris nie zaszczycając studenciaka kolejnym spojrzeniem, jak się okazało to on był właścicielem auta. Kotołak obrócił się ku 'kozakom', wyglądał jakby w jego głowie czaił się kolejny motyw prowokacji do konkretnego mordobicia.
- Zostaw. - Na jego ramieniu zacisnęła się twardym uściskiem ręka "Gorma", długowłosego bikera z kiss-pandagreenpeace na twarzy, który chyba w ostatniej chwili przecisnął się pomiędzy Marcusem i Billem, by zastopować awanturę. - Wsiadaj na motor i się przewietrz. To ok chłopaki, nie warto.

Chris strząsnął z siebie rękę i podszedł do swojego motocykla.
- Ktoś zaśmierdział Saidiemu lokal, zgłoszenie poszło na harleyowców, ostrzeż wszystkich Gorm, policja jedzie.
Wziął kask i zaczął go nakładać, trochę adrenaliny jaka się zdążyła uwolnić koiła jego tętnice i mózg.
- Jadę do szpitala, chłopaki w klubie dadzą wam w razie czego mój numer. -zwrócił się do wilkołaków.

Brilchan 09-04-2015 15:53

- Dosyć, tego trzeba ruszyć dupy zanim nas świt zastanie - Powiedział Bill i odkleił się od ściany.

-Na piechotę nie będzie taki kawał drylował, trzeba jakiś transport załatwić, Odpowiedział Marcus a potem zawołał do do Chrisa - Jedź gdzie gdzie ci się tam podoba a my bierzemy się za przyczepę.

Pomiot wskazał gitarzyście ruchem głowy sportowe auto które przed chwilą straciło lusterko za sprawą kotołaka zlokalizował właściciela bryki strzelił go po mordzie i zabrał kluczyki -Snitches get stitches or end up in ditches. Jak nie doniesiesz na gliny to autko wróci do ciebie w dobrej kondycji - Nastraszył po czym rzucił kluczyki drugiemu wilkowi.

Ehran 09-04-2015 22:14

Gadreel podała ponownie swój numer temu, kto go chciał, i sama zapisała numery pozostałych. A przynajmniej tych, co je mieli. Trochę się dziwiąc, iż nie wszyscy je posiadają. Wzruszyła jednak ramionami, nie podejmując tematu.

Razem z Steve (i ewentualnie z innymi chętnymi) wspólnie zalogowali się do sieci. Skorzystali z systemu TOR, by zamaskować własny ślad. Połączenie pofrunęło przez wiele serwerów w różnych krajach. Główny proces został uruchomiony w Amazon Claud Computing, na ich wirtualnych serwerach, dodając sporą dawkę mocy obliczeniowej. W gotowości były też konta na wirtualnych dyskach w chmurze jak Google drive czy drop box. Tam zaszyfrowane miały być zrzucone dane, by je rozproszyć i dodatkowo utrudnić śledzenie. A do tego wszystkiego dołączone TimeBomb, by pliki uległy zniszczeniu w krótkim czasie, by jeśli nie zostaną odebrane i rozkodowane w odpowiednim czasie, nikt nie mógł się już nimi posłużyć.
Po wstępnych przygotowaniach, starczyło sięgnąć wirtualnymi mackami do głębi miejskiego monitoringu. Przejrzeć archiwum z odpowiedniego miejsca i czasu i przerzucić filmiki na przygotowane konta.


Dziewczyna zwilżyła delikatnie usta końcówką języczka. odprężyła się trochę.
Jakby w zamyśleniu, z na wpół zmrużonymi oczyma , uniosła swego drinka. Objęła słomkę połyskującymi delikatnie wilgocią wargami.
Spoglądając kusząco spod gęstych rzęs zassała pomarańczowy sok zmieszany z wódką, ze szklanki, szybko opróżniając naczynie.
- dobre. - rzekła, odstawiając miękkim ruchem szkło na stół.
Wstała od stołu. Spojrzała na Steve i Godzillę. - idziemy?- ni to zapytała, ni stwierdziła.
Wypłosz wstał również, lekko zazgrzytało odsuwane krzesło, odgłos jednak zginął zagłuszony głośną muzyką.

O ile jej nikt nie zatrzymał ruszyła gibkim, tanecznym krokiem w stronę wyjścia. Czuła wibrującą w jej ciele muzykę, czuła jak jej serce bije szybciej. Dała się porwać rytmowi, jej ciało kołysało się, niemalże bez jej woli. Nie... nie bez... wręcz wbrew niej. To było poza jej kontrolą.
Poruszające się do rytmu muzyki ciała wokół jej emanowały czymś magicznym. Życiową, a może seksualną energią. Jej wzrok bezwiednie powędrował do pół nagiej tancerki, nadal wijącej się zmysłowo, pozwalając by basy targały jej ciałem. Angie poczuła rozchodzące się od brzucha gorąco. Zagryzła boleśnie dolną wargę, rumieniec wystąpił na jej alabastrowe lice. Bezwiednie ręka dziewczyny przesunęła się po jej biodrze, podążając krągłością i prześlizgując się jakby napędzana własną wolą na brzuch, by sunąć powoli wyżej.
Pod palcami Angie wyczuwała chłodną miękką i gładką skórę swej sukienki. elektryczny dreszcz powędrował po jej własnej, gorącej skórze, czując dotyk palców na swym ciele poprzez cienką warstwę skórzanej sukienki.
Dziewczyna przyśpieszyła kroku, łapiąc kontrolę, dopiero gdy wydostała się na zewnątrz. Zimne nocne powietrze otuliło jej rozgrzane ciało, studząc jej emocje. Angie nabrała haust czystego zimnego, jak się wydawało, powietrza. Odgarnęła włosy, uśmiechając się niepewnie.
Kątem oka uchwyciła próbę pozyskania własnych czterech kółek przez Billa. Pokręciła jedynie smutno głową. Będzie trzeba im coś skombinować. Ale to później.

Razem z chłopakami wsiadła do czarnego Dodge'a i ruszyli w noc w stronę szpitala.
Angie dotknęła ramienia kierowcy. Natychmiast przed okiem obojga ukazała się lśniąca niebiesko nić, prowadząca ich przez nocne Miami do ich celu. W skutek czego w jedynie kilka chwil później byli już na miejscu.

Mike 09-04-2015 23:00

Bill i Marcus
Bill ledwo rzucił kluczyki zawył raz ”kogut” radiowozu wjeżdżającego na parking przed klubem. Co prawda w telewizji mówili, że skuteczność policji wzrosła, ale żeby do tego stopnia?
Wysiadło dwóch gliniarzy, trzymając dłonie w okolicy kabur podeszli bliżej.
- Co tu ie dzieje?
Spojrzeli na leżącego na ziemi chłopaka z rozwalonym nosem. Potem na Billa stojącego nad nim.

Raist2 09-04-2015 23:42

Marcus słysząc koguta nawet nie próbował łapać kluczyków które wylądowały na ziemi. Sunął je po niej nogą w stronę leżącego tak by zatrzymały się przy nim.
- No i huj. - skomentował sytuację pod nosem.

Cytat:

Wysiadło dwóch gliniarzy, trzymając dłonie w okolicy kabur podeszli bliżej.
- Co tu ie dzieje?
Spojrzeli na leżącego na ziemi chłopaka z rozwalonym nosem. Potem na Billa stojącego nad nim.
- Się przewrócił - wskazał skinieniem głowy na leżącego.

Halfdan 10-04-2015 01:03

Dość gadania, wreszcie akcja! Gillian wyzerowała trzecie piwo i szybko wstała. Przez chwilę wydawało jej się że zaszumiało jej w głowie. Szkoda że na tak krótko...
Zapisała sobie numery telefonów. Ołówkiem. W notesie.
- Dzięki za numery, podaję mój. To stacjonarny telefon, w szkółce kung-fu mistrza Witza. Prosić Gillian. Zobaczymy się w klubie w którym zwykle baluje Szczeniak, dojadę tam gdy już skończę wampirze sprawy i zobaczę co słychać u jego ojca. - powiedziała szybko i spakowała się do drogi.

-Jeśli nie będziemy musieli się z nikim ścigać to po prostu pojedźmy taksówką. Ja nie umiem prowadzić. A ty? Mogę być twoimi oczyma - uśmiechnęła się, mimo że ślepiec tego nie zobaczy. Chyba że postrzega świat jakoś inaczej? Tajnym wampirzym szóstym zmysłem? Może jest oświecony i ma na czole trzecie oko? Ciekawe.
- Będziemy się bić? Znam kung-fu! - Zrobiła bojową minę, ale znów zapomniała że John nic nie widzi.

Brilchan 10-04-2015 10:38

~Gliny, no kurwa cudownie! Moje ostatnie spotkanie z świniami nie skończyło się dobrze dla nich ale ostrzeżono mnie że to była sytuacja wyjątkowa i jeżeli coś takiego powtórzę to zostanę zabity ~ - Przemknęło mu przez myśl.

Nie wiedział za bardzo co zrobić. Nie był wygadany potrafił tylko zastraszać oraz bić - No właśnie! Kolega za dużo wypił upadł i rozwalił sobie nos a ja właśnie pomagam mu wstać. Dziękuje Panom panowie policjanci naprawdę genialny czas reakcji ale nic się tu nie dzieje - Pomógł wstać człowiekowi któremu dopiero co rozkwasił mordę i wyszeptał mu na ucho Potwierdź to co mówię bo inaczej załatwię cię nim oni zdążą cokolwiek zrobić - Nastraszył.

Mike 10-04-2015 11:12

Bill i Marcus
Chłopak zgarnął kluczyki i wyrwał rękę z uścisku Billa.
- Nic mi nie jest, właśnie się zbierałem do domu - ruszył do samochodu.
- Pijany? - zapytał gliniarz.
- Eeee… - szybko myślał - Moja dziewczyna poprowadzi, ona nie piła.
Gliniarze bez słowa obserwowali jak odjeżdżają. Potem popatrzyli na obu wilkołaków.
- Zjeżdżajcie zanim się rozmyślimy - potem spojrzał na harlejowców. - A do was mamy kilka pytań, przy okazji pokażcie prawa jazdy...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:06.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172