lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

pppp 02-04-2015 17:00

Stevie doszedł do wniosku, że Marcus zwraca się do niego:
- Starczy, że zidentyfikujesz mieszankę dwóch zapachów, odmieńca i Furii. To na pewno dość rzadka kombinacja. Dojścia do pokoju Szczeniaka nie załatwię. Mogę cię zawieźć na miejsce.

Pipboy79 02-04-2015 17:30

- Wiesz Agnes... Chyba ciężko by było znaleźć taką wielką mini jak na mój wielki tyłek... - rzekł całkiem poważnie wielkolud na uwagę kumpeli o doborze garderoby preferowanej przez ich niesamowity samochód. W sumie z Jay'em nie było nigdy wiadomo czy sobie żartuje czy tak całkiem na serio jest poważny.

Przysłuchiwał się rozmowie przy bilardowym stole. Sam wziął kija i przymierzał się parę razy do stukniecia w bile ale Marcus'owi tak dobrze szło, że ciężko mu było dorwać się do swojej tury. W międzyczasie z rozmowy wychodziło, że Steve i Agnes również niezbyt są przekonani o ucieczce młodej parki.

- A właściwie... To sobie myślę... Ciekawe kiedy się zorientowano, że im tej parki brakuje no nie? Bo sobie tak myślę... Ada se strasznie do bani wzięłą tą Laurę nie? Wyglada, że już nieźle posuszyła głowę wczęśniej Adrianowi nim nas wezwał... Więc ciekawe czy elfica zrobiła coś podobnego z powodu tego swojego podopiecznego... - na chwilę zamyslił się nad tymi zgłoszeniami co i jak i kiedy. Trop mortalowej matki naprowadził go na coś innego.

- Hmm... A może... Zadzwońmy do psiarni? Może jak dostali zgłoszenie wcześniej od szkoły, starych czy kogo tam to już coś ustalili? Noo... Bo wiecie... Różnie może być... Może są jakies niezident... niezd... noo... nierozpoznane ciała w miejskich kostnicach albo tam trafią. Jak się spóźnimy... Ada by się pewnie wówczas wściekła za Laurę... - skrzywił się. Jakoś wolałby sie nie kojarzyć szefostwu z jakimis wpadkami i kłopotami. Niestety jak coś potrafiło parkę takich jak oni znaleźć, złapać to mogło byc i na tyle silne by ich uwalić na dobre. I to już parę dni temu na przykład podczas nie całkiem udanego porwania. Wówczas już niezbyt coś mogliby poradzić poza złapaniem sprawców i przytarganiem ich Adrianowi. I Adzie. Ale póki nie użyźnialiby gdzieś bagien za miastem to pewnie trafili do jakiś służb komunalnych a wówczas powinien jakis slad zostać.

- A właściwie to się zastanawiam... Po co komu ci młodzi? Ani na jakiś ważnych ani mądrych nie wyglądają... Co w nich takiego specjalnego? Ja nie wiem... Ktos potrzebuje serca wilkołaga do jakiegoś przepisu czy jak? Hmm... Chyba... Chyba, że wpadli na trop czegoś czego nie powinni wpaść... I ich uciszono... Ja tak robię jak ktoś mnie wnerwi iii... No, mniejsza z tym... - Godzilla zrezygnował na razie z gry i zajął się skomplikowaną czynnością polerowania kija bilardowego. To w połączeniu z mysleniem i mówieniem absorbowało go całkowicie.

Leoncoeur 02-04-2015 17:49

Chris pokiwał głową, podobało mu się, że większość tak ochoczo zaczęła kombinować nad tym co należy zrobić.
Już wcześniej zeskoczył ze stołu bilardowego by nie przeszkadzać Marcusowi w jednoosobowej "grze".
Nie dziwiło go to, niektórzy robili różne rzeczy aby lepiej im się myślało.
- To jakaś kapela studencka - powiedział. - Choć u nas wirtuozów gitary też nie ma, bazujemy na czym innym - wyszczerzył się w uśmiechu. - I działa.

Fanny z Patrickiem wślizgnęli się do sali, za nimi chciał wejść jakiś młody chłopak w koszulce Nirwany, można było tylko zauważyć ogromną łapę Colina jaka chwyciła go za kołnierz i amator bilarda zniknął z pola widzenia.
- Tu przekimać to nie bardzo Bill, to siedziba klubu. - Zgasił papierosa w popielniczce i zerknął na Billa podczas gdy Fanny z zalotnym uśmiechem podawał/a zamówione napoje. - Ale ochraniamy jeden motel, mogę pogadać z typem co nim zarządza byś miał się gdzie zatrzymać. Raczej nie odmówi, ale może tam być trochę głośno, pracuje tam cichaczem trochę dziewczyn. Kumasz o co biega.

Obaj/oboje bikerzy jacy dostarczyli napoje, zniknęli z sali jak sprzątnięci zostawiając grupę wyselekcjonowaną przez Adriana samą sobie.
Chris przez dłuższą chwilę przysłuchiwał się dyskusji.
- Dobra - rzucił w końcu i wychylił za jednym zamachem prawie pół kufla piwa. Chłodny napój przyjemnie orzeźwił. Z gardła kotołaka wydobyło się krótkie "Mrrr".
Ścisnął kcikiem i palcem wskazującym nasadę nosa porządkując wszystko w głowie.
Po krótkiej chwili usiadł na krześle tył naprzód i oparł głowę na ramionach skrzyżowanych na oparciu
- Całą hordą i tak nie będziemy się po mieście szlajać, a wychodzą trzy opcje. Szpital, domy zaginionych i ogarnięcie danych. Ja znam się trochę z Sookie, jak nasza piękna Angie słusznie zauważyła - będzie dobrze się tam choć trochę rozejrzeć. Tom też coś u Adriana sugerował, że może pomóc w rozmowie z elfką. Gill? Angie? Kumulacja waszego uroku nie zaszkodzi, a i wręcz przeciwnie.
Uniósł głowę przekrzywiając ją lekko.
- Chyba, że wolisz zabawy w sieci - zwrócił się do Brooks zerkając też na Steeva. - Ja się w ogóle na tym nie znam... Bo że Steeve jest w tym mistrzem o chyba nie ulega wątpliwości.

- Co do sensu szperania w rzeczach znikniętej suni - nie wydaje mi się, by to coś dało. Mieszkała w tej psiarni Ady, jakby banda czarnych wilczyc cokolwiek znalazła, to by nam to dali na talerzu, a jak coś tają to tym bardziej nie wpuszczą... ale przeszukać przyczepę campingową Szczeniaka to inna sprawa. Tam przydało by się trochę niuchania a i jakby wpieprzyć komuś by było potrzeba...
Zerwał się lekko z siedzenia, wnikliwy obserwator mógłby zauważyć, że zaczyna się niecierpliwić, jakby leniwy spokojny wieczór rozmów u Adriana i tu psychicznie go męczył.
- Dochodzi do tego potrzeba aby ktoś podskoczył do meliny Kojota, bo jak my będziemy latać za Szczeniakiem i Sunią, a tam zgłosi się do nas robota i nie ogarniemy, to nadwilczek zrobi nam taki upadek cesarstwa rzymskiego, że napiszą o tym podręczniki.

- Kto gdzie z tych trzech spraw jakie wypadało by ogarnąć, najbardziej się widzi?

Ehran 02-04-2015 18:03

- Niczego nie skreślamy na tym etapie. - odparła Angie wzruszając ramionami, na zarzut Marcusa.

- Mieszkania faktycznie warto sprawdzić. Chcąc nie chcąc, Furie muszą się zgodzić jeśli nie chcą zadzierać z Adrianem. Kingston da nam pewnie dostęp, choćby po to by spróbować odsunąć od siebie podejrzenia. Ale zgadzam się, że pokój Laury jest już wyczyszczony, co nie znaczy, że możemy sobie odpuścić.
Jaką przyczepę?
- zdziwiła się lekko Angie. - Szczeniak mieszka w części prywatnej instytutu. Kingston jest jego opiekunem prawnym. Rodziców nie ma. Skąd masz info o przyczepie?
- Jeśli chodzi o zapach. Możemy odwiedzić ich szkołę. Sprawdzić co mają w szafkach. Jakieś ciuchy na sport czy coś powinno starczyć by podjąć trop?
- dopytała Angie. - Możemy też natrafić na coś ciekawszego, niż przepocony podkoszulek.

- Moje kontakty twierdzą, że nikogo pasującego do rysopisów nie ma w kostnicach ani szpitalach. Laura i szczeniak nie posiadają też samochodów. Nie mam jeszcze info o kartach kredytowych... jest noc. ludzie śpią... - dodała jakby tłumacząc się.
- Mam za to adres klubu, w którym bawią się znajomi dzieciaków. imprezują na Miami Beach, w jednym z klubów. Nie daleko hotelu Slade'a.

- Mamy kilka miejscówek do sprawdzenia. jedziemy wszyscy razem, czy się rozdzielamy? - dorzuciła pytanie po tym jak wzięła łyka swego drinka.

Raist2 02-04-2015 18:08

- Ja podobno mam robić za niuchacza, także nie mam co jechać gdzie indziej. Wziąłbym jeszcze z nami Brzydkiego Willa, co dwa nosy to nie jeden. Skoro ten klub należy do szefa pijaw to niech go ktoś też sprawdzi. - odłożył kij na stół zgasił papierosa w popielniczce - No to zbierajmy się, chciałbym mieć to już za sobą.

Randal 02-04-2015 19:10

Sinclair zbył jakiegoś napalonego patrona baru krótkim prychnięciem. Oczywiście wiedział, że jest przystojny mimo, iż dawno nie miał okazji oglądać się w lustrze, lecz to była przesada. Obiecał sobie w myślach, że jeśli spotka kiedyś tę osobę, zrobi sobie z niej obiad.

Droga do knajpy Chrisa była pełna rozmyśleń. Po paru chwilach stukania po okolicy dotarł do samochodu, którym łaskawie pozwolili mu się zabrać. Ten Adrian i ta jego paczka... co za wstyd. Żeby Kainita miał brać rozkazy od Lupina. Nigdy by nie pomyślał, że dożyje tego dnia. Współpracować z takimi, cóż... historia zna takie przypadki. Kończyły się one potem ucztą ze zmiennokształtnej krwi, bardzo bogatej, kiedy nie byli już potrzebni. Ale to... nie, to przekraczało jego rozumowanie. Im bardziej się nad tym zastanawiał, tym bardziej oczywisty wniosek wysuwał. Miejscowe wampiry to słabeusze. Nie dość, że ich przywództwo na to pozwoliło, to jeszcze miast chwycić za broń i walczyć o swój rewir, podkulili ogony i dają się wodzić za nos. Dziwił go też fakt, że Wilkołaki i te inne potwory jeszcze nie spopieliły miejskiej populacji Kainitów. Jeden Adrian, dobra, zgoda, może zdarza się taki silny indywidualista... ale za Chiny Ludowe nie przekonałby do takiego pomysłu całego stada tych potworów, którzy na sam ich widok wpadliby w szał. To po prostu niemożliwe. Musiał być albo piekielne silny albo piekielne sprytny. Bądź jedno i drugie. Jedno jest pewne, by tak trząść wilkami i innymi stworzeniami miasta, musiał mieć potężne plecy. Sam, nawet z tą swoją Alfą, nie dałby rady wszystkim. Jeśli jeszcze nikt go nie zabił za te jego chore wybryki, to innego pomysłu nie widział. Johna myśl o kimś takim napawała odrazą. I strachem.

Sinclair słuchał, co mieli do powiedzenia jego kompani. Stał sobie obok stołu bilardowego, z laską w obu dłoniach przed sobą i wpatrując się w jakiś odległy punkt na ścianie. Usłyszawszy o możliwych lokalizacjach, odrzekł:
- Jesteśmy dużą grupą, chyba możemy się rozdzielić, by lepiej pracować. Część do tej lekarki, część do klubu, część te chałupy. Plus grupa specjalna od zbierania danych na komputerach i inne duperele. Mnie tam wszystko jedno, choć z komputerami raczej nie pomogę - dodał z uśmiechem.

Ehran 02-04-2015 20:02

Angie zmarszczyła brwi. Chris potwierdził, iż z jego info wynika, iż szczeniak mieszka z tatą w przyczepie.
Przygryzając w roztargnieniu, pomalowaną delikatną czerwoną szminką, dolną wargę, dziewczyna szybko przekartkowała plik papierów, jakie dostała. Jej bransoletki zadzwoniły, gdy dziewczyna przerzucała kartki. Angie zatrzymała się na jednej z kartek, poprawiła okulary.
Faktycznie, jak Chris mówił, taka informacja tutaj się znajdowała. W zadumie Angie postukała długimi paznokciami po pliku kartek.
- Ja... to znaczy my... - zaczęła niepewnie zerkając na Wypłosza. - pozyskaliśmy jego adres i stan rodzinny z maili i dokumentów urzędowych. - oświadczyła troszkę niepewnie.
Podczas pochylania się nad dokumentami, włosy wpadły jej w twarz, musiała więc je odgarnąć, bransoletki znów zadzwoniły, gdy uniosła dłoń. - Będzie trzeba to zweryfikować..

Halfdan 02-04-2015 21:41

Gillian była zachwycona tym miejscem. Jak tylko skończą gadać to pójdzie w tango i się wyszaleje. Jeszcze nigdy nie pogowała i dzisiaj chciała spróbować! Weszli na salę bilardową, Gillian podeszła do baru i zamówiła duże piwo i dwa kieliszki wódki. Usadowiła się na krześle i postawiła trunki przed sobą.

-Bill! Pamiętaj że nie wszyscy lubią opalać się na słoneczku. Ja mam małą alergię. Pobalujemy z godzinkę i czas ruszać, jutro w dzień będę... niedysponowana - uśmiechnęła się szeroko. Posłuchała trochę o komputerach, serwerach i fałszowaniu wiadomości. Nie miała o tym zielonego pojęcia, ale i tak postanowiła się wypowiedzieć:
- Z tego co wiem to Laura jak każdy wilkołak umie wchodzić do świata duchów. Nie wiem jak Szczeniak, ale jeśli on też potrafi takie rzeczy to mogli się umawiać na schadzki w Umbrze i całe to technologiczne szukanie pójdzie na nic. Obawiam się że tam chyba nie ma zasięgu... - wrzuciła pierwszy kieliszek do kufla - Co do fałszowania wiadomości - nie znam się na komputerach, ale wiem że pistolet lub pazury przystawione do głowy mogą skutecznie zmusić kogoś do tego by napisał wszystko. Nie trzeba hakować - zachichotała i wrzuciła drugi kieliszek.
- A co do motywu porwania - dalej uważam że uciekli. Albo zobaczyli coś czego widzieć nie powinni. Słyszałam że wilkołaki nie mogą ze sobą sypiać, a to ta-a-a-a-k-i-e kuszące. Masters wyglądał na zdenerwowanego... - puściła oczko i wypiła duszkiem zawartość szkła.

Lhianann 02-04-2015 22:59

Turn up sound
 
Cóż, co kraj to obyczaj, co kierowca to sposób prowadzenia pojazdu.
Jak to mawia jej brat, jedni lubią lody,inni jak im w tyłek zimno.
Cóż, najwyżej na najważniejsze informacje przyjdzie jej zaczekać do jutra.
Zbytnio jej to nie przeszkadzało.
Lepiej zebrać wszystkie istotne dane zamiast niepotrzebne się śpieszyć. Szkoda tylko, że zdobycie tej wiedzy oznaczało czyjąś śmierć...

Nawet teraz, po tym czasie wewnętrzny ból sprawił, że mocniej zacisnęła palce na kierownicy.
Stop!
Z sykiem wypuściła trzymane w płucach powietrze i po chwili, już spokojniejsza wysiadła.
Nie zwróciła na stojący po drugiej stronie ulicy zbytniej uwagi.
Zamknęła samochód, aktywowała alarm i weszła do pachnącego egzotycznym przyprawami lokalu.
Usiadła, po chwili pojawił się kelner. Nawet nie wykonała ruchu w stronę karty dań, znała ten lokal na tyle dobrze by wiedzieć co zamówić sobie na dzisiejszy wieczór.

Były to sałatka Laab Moo i wieprzowy Pad Thai z chili i miętą. Do tego dzbanek mrożonej herbaty po tajsku.
Chwila przyjemności i relaksu, każdy tego potrzebuje, prawda?

TomBurgle 03-04-2015 00:57

Piotr był w swoim żywiole; wędrował wśród informacji, badał powiązania, podglądał miejsca gdzie mógłby być Jimmy. Przyczepa(ojciec po raz który ogląda ten sam serial?), , szkoła(nieobecności w dzienniku: sporadyczne, aż do teraz.), ulubione knajpki, warsztat Mackiego...i ciągle nic. Ani śladu. Facebook, Twitter, znaczone maile, powiązania między wszystkimi detalami jakie znaleźli...dalej nic. Z Laurą było trudniej, w końcu nie butlowali razem po okolicy.
Wciąż za mało informacji. Albo magiczne osłony.

Zakłócenia. Ktoś do niego mówi!

- Cześć! Jestem Gillian! [...]
- i że on wolał jpgi? Oczy, facet, otwórz oczy! Tu i teraz, Nie można stać w miejscu. Więc umówili się na jutro na 'korki' z obsługi zabawek. Ale teraz to kiepski moment, za dużo się dzieje
[..]
-Pewnie że pojadę z wami, dajmy im chwilę na przyjemności zanim rozwalimy im randkę z polecenia zatroskanych rodziców. Steve, dostawałeś wszystko na bieżąco?

***
"Sweet Suicide" było cudowne. Może nie aż tak cudowne jak cuda które spotykał po drugiej stronie, ale gdyby przyprowadziłby tu kogoś stamtąd, płaciliby złotem byle pozwolić im zostać. Tyle emocji, pasji, aktywności...La Vie Bohème!

Pomysł żeby wpakować Steva w sam środek tego burdelu okazał się perfekcyjny. Wszystkie laski jego(aaaa Gillian i Gadreel były...uaaah). Jeszcze tylko któraś go wyroluje i będzie miał inicjację za sobą.
Nieduży wcisnął się w miejsce które do tej pory było domeną Wypłosza; kącik w rogu. Jak mógł dzielił uwagę między obie rozmowy; dalej żartował, śmiał się, docinał innym i dawał docinać sobie; ale dziś był dzień jego starszego kumpla. Nie było opcji go przyćmić. Pierwszy toast dwójki poszedł za Nicodemusa i jego szurnięte pomysły. Które znowu zadziałały. Steve nie znikał nikomu z pamięci. Ciekawe kiedy sam zauważy. Pierwszy kroczek będzie zrobiony.
Z ciemnym Murphym w kuflu krążył pomiędzy stolikami i stołem do billarda; wtrącał się do rozmowy to tu, to tam
- Zgadzam się z tym tutaj - Piotr wywiesił się przez oparcie nad ramieniem Jaysona - Nie możemy ich nigdzie znaleźć. Czyli są tam gdzieś gdzie nie wchodzi się bez zaproszenia.. Wiecie, okolice które uznaje się za prywatne - kłapał - Tylko wiecie, jaki Jimmy jest. Tacy jak on mają swój świat. Tacy jak Laura też. Szukanie ich tam jest..bardziej rozrywkowe?-

- Ktoś trzeci kto mógłby im pomagać? Domorosły reżyser chcący poodgrywać sobie West Side Story na naszym podwórku? - roześmiał się - Dziki pomysł, ale jak najbardziej sensowny. I podbija zabawę o dwie klasy w górę.

- Wbijamy? Marcus, masz o tu - podał mu nad stołem do bilarda telefon z obrazem z wnętrza przyczepy. - Na padzie sterujesz kamerą. Jakby nie było tylu pierdzieli w okolicy to dostałbyś też swój zapach - szturchnął łokciem popielniczkę gigantycznym jeżem z petów - Pracujemy. Ciężko! Nie trzeba nas poganiać Adą -

***

Chris chciał dowodzić i brać na siebie pomyje które wszyscy będą wylewać? Pięknie. Ktoś musi, a on przynajmniej nie przejawiał morderczych zapędów. - Ja chętnie poturlam się śladem Jimmiego; to kumpel z dawnych lat, szkoda byłoby dać popsuć mu randkę- spoważniał na krótką chwilę - Albo dać mu zrobić krzywdę-
- Steve, kanał dalej działa. Gdziebyśmy poleźli, nas nie da się rozdzielić. Chyba żebyś potrzebował chwilki- puścił do niego oko - prywatności. Lub dwóch.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172