lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Brilchan 26-03-2016 00:53

wcześniej

- Super chata nie wiem co się czepiacie! Jest trochę brudu ale to nikomu nie zaszkodziło! Wiatr nie wieje i dach nad głową, spałem w gorszych miejscówkach - Zupełnie nie rozumiał jak można kręcić głową na takie luksusy.

- Pozszywajcie mi tylko rany żebym ciuchów jeszcze bardziej nie zakrwawił, nie mogę stanąć przed szefostwem bez ran bo będzie że w ogóle nie walczyłem. Z chęcią bym się podleczył po spotkaniu - Wyjaśnił zjadł pizzę i ładnie podziękował za zszywanie ran ale był raczej milczący bo cały czas męczyło go że przegrali walkę.

Spotkanie z szefostwem

- Nie będę dzwonić szefostwo już pewnie wie a komórkom nie można ufać- Wyjaśnił Marcusowi.

Jak się okazało jego obawy co do reakcji mentora były słuszne. Czuł się winny ale tym razem nie zamierzał się kajać tak jak poprzednio bo zrobił co mógł na szczęście uratował ich jaszczurczy szaman - Zapamiętam- odpowiedział Adrianowi kłaniając się. Podobny ukłon wykonał po chwili w stronę Prica- Dziękuję Mentorze

Po spotkaniu

Po usłyszeniu pytania Marcusa Bill wyglądał jakby słuchał przez chwile czegoś co mu ktoś szepcze do ucha choć nie miał w nim żadnej widocznej słuchawki czy innego nadajnika - Jeden z moich Przodków który za życia był skandynawskim skaldem prosi żeby ci przekazać że masz zadatki ale z takimi gadkami to startuj lepiej do chętnych dziewoi a szefostwu lepiej zdawać raport jak żołnierz generałowi - Rzekł z uśmiechem.

- Wybaczcie że mnie tak tam zatkało ale nie mam takiej pary w gębie a po za tym głupio mi było że skrewiłem sprawę to leczenie to jeszcze aktualne ? Bo nie wypada stawiać się poranionym na ceremonie tylko mi szram świeżych nie zabierajcie! - Zakończył prośbą do maga i pajęczycy.

Slan 26-03-2016 16:24

Abi powróciła do ludzkiej postaci tuż przed tym, jak mieli wyjechać. Bardzo się bała, że zostanie zjedzona przez resztę. Na spotkaniu stała z tyłu starając się wyglądać jak najmniej, albo w ogóle nie wyglądać. Gdy jednak wszystko minęło a ona miała wszystkie kończyny, zwróciła się do pozostałych.
- Fajnie, że nie zrobiliście ze mnie kozła ofiarnego. Bardzo się cieszę... - uśmiechnęła się szeroko.

Raist2 30-03-2016 18:13

Cass spojrzała na Marcusa idącego na przedzie:
- Po pierwsze to wcale taki stary nie jesteś - pokazała mu język - żeby mi mówić “per młoda”. A po drugie… - założyła chude łapki na chudej piersi - … a po drugie, to…. Nie wiem co mówią w szkole.
Udawała, wiedziała doskonale.
Marcus patrzył chwilę w ciszy na kruczycę.
- Jak wolisz. Ale pamiętaj że byłem w nie lepszej sytuacji. Więc wiesz. Call me if you whant something. K? - powiedział po chwili. Odwrócił się z powrotem do wyjścia.
- Powinieneś pogadać ze specami od duchów o posiadłości - poczłapała za nim piszcząc trampkami o schody.
- Ta? A to czemu? - nie zatrzymywał się, nie chciał znów blokować schodów, jakby na to nie patrzyć był prawie tak szeroki w barach jak Bill, a tego można było nazywać “Bydle”.
- Bo masz burdel w Umbrze. Za pałacykiem czarna trawa rośnie, a duchy omijając pałacyk na jakieś pół kilosa. - pisnęła spod grzywki.
- Wiesz, mł… Cas. - zająknął się przez chwilę - Całe życie mieszkał tam garou, do tego często kogoś gościł. Może to dlatego omijają to miejsce? Ale nie znam się na tym, spytam się Eilen jak będzie miała czas, powinna coś wiedzieć skoro często tam przebywała. Dzięki.
- Spoko. Tylko nie zrób z tego pytania wielkiej ody o miłości - zachichotała złośliwie.
Na mikroseknudę zwolnił kroku.
- Nie martw się o to. Uczeń może pytać się o różne rzeczy swej mentorki.
- Nie o tym mówię
- przeskoczyła przez ostatnie kilka schodków i rozprostowała jakby siedzenie w piwnicy było megaupierdliwym zajęciem.
- No to nie wiem o co ci chodzi. - przymrużył lekko oczy kiedy stanęła przed nim.
Tylko się zadziornie uśmiechnęła.
- No to ten… ja lecę.
- Czekaj, gdzie znowu lecisz? Śpieszno ci do ojczulka? - spytał się z równie zadziornym uśmiechem.
- Lecę zabrać mój plecak z Twojego dworku - wystawiła język - a potem mam parę spraw do załatwienia - uniosła dumnie podbródek, wiedząc, że Marcus pije do jej godziny policyjnej. - ZANIM wrócę do domu.
- Trzeba było go wrzucić na pakę. Jacob by popilnował. Haha- zaśmiał się krótko - Jak wolisz - już spowazniał - Widzimy się wieczorem czy jutro? Jakby co daje dzisiaj koncert w New Genesis, wpadnijcie jak coś. No, chyba że coś się urodzi i wcześniej przyjdzie nam się spotkać. - Fianna odwrócił się do wszystkich.

Hakon 31-03-2016 15:58

Michael odprowadził tylko wzrokiem oddalającą się Cas.
-Jaką muzyką się zajmujesz Marcus?- Zapytał po chwili wilkołaka.
-Z chęcią się udam z wami na to przedstawienie i gdzie mogę się przydać.- Dodał po chwili.
-Bill nie musisz dziękować. Po to tu przybyłem by was wspierać i pomagać. Mam nadzieję tylko, że nie skończy się na leczeniu was a będę mógł jeszcze jakoś wam się przysłużyć i naszej sprawie.- Uśmiechnął się do drugiego wilkołaka.
-To gdzie ruszamy?- Uśmiechnął się szczerze do dwóch zmiennokrztałtnych.

Raist2 31-03-2016 16:22

- Jeśli nie będziesz chować dupy po krzakach i migać się od nas to na pewno się do czegoś przydasz. - uśmiechnięty Marcus zarzucił rękę na szyję Michaela, drugą wyciągając telefon i ruszył w stronę baru - Chodź przejdziemy się na jakiegoś browca, pogadamy sobie, poznamy się. - mówiąc to patrzył się w ekran komórki i pisał sms’a do Eilen.

Cytat:

“Masz czas? Byłem na spuściznie. Ponoć umbra jest syfiasta. Możesz się ze mną przejechać sprawdzić co i jak??”

Kiedy go wysłał pod drugie ramię złapał Billa, co było dość trudne wisząc na Michaelu gdzie Pomiot i tak bez tego był wyższy od Marc’a.
- Wiesz ziom. Co mi w duszy gra. Ale głównie to trzymam się elektrycznego wiosła. Wiesz, jestem jakby wirtuozem w tym. A ty mówiłeś że czym się zajmujesz?

Brilchan 02-04-2016 17:04

- Pamiętajcie, że mamy dziś wieczorem spotkanie ze Sladem. Ale to nic ważnego po prostu trzeba się spytać czy ta, wampirka co podwiozła mnie i młodą nie jest szpiegiem. Cass skoro nie możesz się szwendać z nami po nocy to weź proszę nagraj mi na komórkę to, co ona tam mówiła... Wypłosz coś tam mówił o dyktafonie a ja nie pamiętam za bardzo, co ona tam pierdoliła. Wolałbym żeby ktoś ze mną się wybrał, bo pijawa jest obrażalski a ja nie umiem ładnie mielić ozorem - Poprosił

W głowie Billa odezwał się wuj Arnul uświadamiając mu, z czym się wiążą słowa Prica - Chyba będzie się szykować moja impra inicjacyjna, ale moje stado lubi się bić po mordach, więc nie sądzę żebyście dziewczyny miały się dobrze bawić... Szczególnie na Abi mogliby się rzucić. Mike jak chcesz to możesz przyjść, ale mogę dać gwarancje, że będą ci chcieli spuścić wpierdol, jeżeli czujesz się na siłach żeby wytrzymać to za darmowe żarcie i popijawę to zapraszam - Powiedział z uśmiechem.

- Ciebie bracie oczywiście zapraszam, co się rozumie bez mówienia w końcu jesteśmy jedno stado a pokazałeś już, że jesteś twardy w walce - Dodał patrząc w kierunku Marcusa.

Hakon 02-04-2016 20:11

-Ja pójdę z Tobą do tego Slade'a. Wreszcie poznam szefa pijawek.- Dał się objąć Markusowi.
-Z chęcią przyjdę, jeśli tego sobie życzysz Bill.- Uśmiechnął się krzywo na wzmiankę o bijatyce. Po czym zwrócił się do Marcusa.
-Ja zajmuję się brykami. Reperuję oraz przerabiam tak by lepiej służyły. Mam warsztat samochodowy. Jak chcesz mogę przyjrzeć się Twojej ślicznotce i sprawdzić czy odmłodzić ją lekko.- Uśmiechnął się do młodszego z wilkołaków.
-Na muzyce to średnio się znam, ale jestem otwarty na wszystkie rodzaje. O ile są dobre.- Kiwnął z aprobatą na wzmiankę o koncercie i umiłowaniu Marcusa.

corax 04-04-2016 13:45

Cass na życzenie Billa nagrała mu na telefon, to co mówiła wampirzyca odtwarzając jej głos i sposób mówienia.
Po czym pomachała ferajnie na pożegnanie, z niejakim żalem w oczkach i westchnieniem pożegnała się ze ślicznym Panem Błyskotką i pofrunęła.
Chwilę polatała bez celu a potem wybrała kurs na poszukiwania basteta. Nie chciała do niego dzwonić i pytać gdzie jest i po co mu jakaś marchewa. Pfff… To byłoby zbyt prostackie. Wolała dowiedzieć się tych rzeczy inaczej. A przy okazji nawiedzić legowisko Chrisa.
W okolicach klubu przelazła przez Zasłonę i nieco zdębiała.
Noooo dobra…. Ktoś tu chyba sobie ze mną w kocie kulki leci…” – pomyślała oburzona, rozglądając się i obchodząc klub dokoła. W zamyśleniu poczochrała czuprynę.
Klub w Umbrze był oddzielony od otoczenia nieprzeniknionymi krzaczorami, rosnącymi ciasno wokoło klubu. Nawet od góry klub był odgrodzony. Cały cholerny teren przynależny do klubu był odgrodzony… i ni cholery nie dawał żadnych wskazówek co do choćby ciupeczki wejścia.
Nosz kuźwa… krzaki tak nie rosną” – dumała tupiąc trampkiem w zamyśleniu – „Ktoś to specjalnie poodgradzał… nakopie sierściuchowi jak mi Helios miły. Tak kłamać w żywe oczy, że nic nie wie o Umbrze…” – Cass zatrzęsła się po ptasiemu z oburzeniem, rosnącym żalem, że pomysł nie wypalił. I jedno i drugie jednak zostało przyćmione szybko rosnącą ciekawością. – „I udawać niewiniątko i że nic a nic żadnych tajemnic nie ma…”
Wcale a wcale nie żałowała, że świsnęła te sygnety. Rozejrzała się czym by tu rzucić w krzaczory. Zmorfowała do kruczej formy i z kawałkiem niewielkiego kamienia wzniosła się do lotu. Chciała sprawdzić, co jeszcze robi ta osłona oprócz niedopuszczania wejścia. Z wysokości rzuciła kamyczek i odleciała na bezpieczną wysokość by z dala obserwować co się będzie działo. Nie podziało się nic. Kolejna cegiełka do rozczarowania.
W końcu zdecydowała się na wejście normalnym sposobem. Nastroszona i zirytowana przelazła z powrotem przez zasłonę. Ruszyła zupełnie spokojnym i nonszalanckim krokiem do wejścia do pubu. Naciągnęła nieco mocniej bejsbolówkę na oczy i wlazła do środka. W przejściu natychmiast wpadła na wielkiego, zwalistego kolesia z paskudnymi szramami na gębie.
Pisnęła przestraszona i odskoczyła do tyłu. Koleś, niewzruszony, nie zwolnił ani kroku od tej „wpadki”, za to spojrzał obojętnie w dół na chuchro i mruknął:
- Uważaj jak łazisz. po czym stoickim krokiem wylazł z klubu.
To już drugi przypadek, gdy Cass w ciągu dwóch dni przeliczała ile jej samej wyszłoby z kolejnego wielkoluda.
Normalnych nie robią w Miami?” – wciąż oglądając się za kolesiem-górą podreptała do baru i wskoczyła na stołek starając się nie przyciągać za wiele uwagi do siebie. Zamajtała nogami. Spod daszka czapki, rozejrzała się szybko po zebranej w środku ekipie.
- Co podać? rozmyślania nastolatki przerwał barman obserwujący ją z góry.
Wysupłała ostatnie grosze z kieszeni spodni:
- Colę, bez lodu ale z rurką.

Barman uniósł lekko brwi. Zgarnąwszy kasę, wrzucił parę kostek lodu do szklanki i nalał coli.
- Dzięki… - skrzywiona Cass ściągnęła bejsbolówkę na tył głowy i wniosła paciorkowe ślepka na mężczyznę - szukam Chrisa Wolfa. – stwierdzenie nie zrobiło większego wrażenia na barmanie – Mam coś dla niego. – uśmiechnęła się przyjaźnie – do przekazania do rąk własnych. Nie wiesz, gdzie go mogę znaleźć?
- Jak poczekasz, to pewnie się pojawi.
- Mhm kruczycza siorbnęła coli – Ale nie bardzo mogę czekać. Nie chciała spowiadać się jakiemuś kolesiowi ze swojej godziny policyjnej. - Wiesz, szybciej by było jakbym mu przesyłkę mogła dostarczyć od razu i wrócić do domu na kolację.
- Cierpliwość jest cnotą - barman wzruszył ramionami i odszedł obsłużyć kolejnego klienta.
Cass pociągnęła coli przez rurkę po czym wdmuchała nieco powietrza wzbijając bąbelkową pianę na powierzchni napoju. Zabrała szklankę i zeskoczyła z miejsca by przejść się pomiędzy stołami. Poobserwowała kolorowe towarzystwo pochlipując słodki napój i nastukała smsa do Chrisa:
Cytat:

“Gdzie jesteś? bo lecę :D”


Stwierdziła, że nieco podenerwuje sierściucha, zanim go namierzy.
Po czym polazła na nieco bardziej szczegółowy obchód klubu. Sala główna gdzie popałętała się, przysłuchując się rozmowom zebranym. Sala bilardowa, w której nieco popodpytywała grających o zasady i zadając głupie pytania. Sprawdziła kibelki (bez okien!!!! - niezmiernie ją zbulwersowały) i właśnie stanęła przed wejściem na zaplecze. Zabierała się by zaglądnąć w zakamarki aż w końcu usłyszała uprzejme chrząknięcie za plecami i pytanie rzucone z brytyjskim akcentem:
- Czy mogę w czymś pomóc?
Kruczyca naciągnęła czapkę ciaśniej na oczy i odwróciła na piętach.
- Nie, dziękuję. Daję sobie radę.- odpowiedziała stojącemu przed nią elegancikowi, wyciętemu z jakiegoś żurnala “fashion for men” czy podobnego. - Chociaż… szukam Chrisa… nie wie pan gdzie go znajdę?- przestąpiła z nóżki na nóżkę robiąc minkę zagubionego dziewczątka.
- Na pewno nie w przejściu na zaplacze - mężczyzna wykonał kurutazyjny gest wskazujący wyjście korytarza. Potupała grzecznie zasypując mężczyznę pytaniam:
- Dobrze pan zna Chrisa? Bo ja dość dobrze. - peplała - O widzi pan? Dostałam ten naszyjnik od niego - odwróciła się by zamachać dyndającym jej na szyi łebkiem Hello Kitty. Rzuciła okiem na faceta prowadzącego ją z uprzejmym uśmiechem na twarzy do wyjścia z klubu.
Hmmm to chyba nie działa. Strasznie tajemniczy są w tym klubie.” - stwierdziła robiąć w głowie notatkę na temat Sweet Suicide pt. “Przyjrzeć się bliżej”.
Milczący lecz uprzejmy mężczyzna odholował dziewczynę do wyjścia:
- W takim razie, Chris z pewnością skontaktuję się sam. - i wystawił kruczą za drzwi.
Cass zatkało. Odwróciła się mając zamiar wrócić kowbojskim i wygarnąć kolesiowi. Aaaaaale zrezygnowała z tego pomysłu. Stwierdziła, że tym razem mu daruje. Ruszyła w stronę plebanii. Planowała wpaść do Caernu poźniej wieczorem by z daleka poobserwować imprezę Billa.

Raist2 05-04-2016 00:15

- Nie no, jak do Slade to jadę. Nie puszczę was samych do leża pijawek. Pakt paktem, ale dalej im źle z oczu patrzy. Nie wiem, to chyba wrodzone. - zastanowił się chwilę - Chuja tam. - wzruszył ramionami. - Zobaczymy jak to będzie z tą twoją imprezą. O której chcecie do tej pijawy jechać? O 10pm mam ten koncert, o 12 był bym wolny, jak się streszczę to nawet 11.30. Ale jak trzeba to zadzwonię że nie dam rady, się spóźnię czy coś.
Nie zdążyli wiele się oddalić gdy przyszła wiadomość na telefon Marcusa.
- O. Ciekawe. - odpowiadał Michaelowi sięgając po komórkę - Mógłbyś? Dzisiaj kupiona. Ale wiesz jak to jest z komisami. Wyklepią maskę, środek skleją na taśmę żeby dopiero za bramą się rozleciało, a ja się na wozach nie znam.

Cytat:

“Tak mam. Siedzę u siebie.”
- Słuchajcie. Ja muszę jechać z powrotem na tą miejscówkę. Obczaić ze znajomą tą Umbrę. Jedziecie? - spytał się reszty odpisując.

Cytat:

“Świetnie. Będę za jakieś 10min. Może nie sam.”
- Tak, jadę. Co będę marnował czas sam. - odpowiedział mag.

- Jasne! Na Umbrze to się nie znam ale jakby coś zaatakowało to się przydam! No a skoro dajesz chatę jako tymczasową melinę dla Rozjemców to wypada mi pomóc co nie ? Po za tym, i tak nie mam nic do roboty przed Panem Sladem to mogę pomóc! - Bill odpowiedział zadowolony że jest jakaś robota.

- To zajebiście. Michael, czekaj na mnie tu pod bramą. Podjadę tylko po kogoś kto się zna na rzeczy. Wsiadaj Bill.
Fianna wsiadł do pick-up’a a kiedy i Pomiot się w nim znalazł, ruszył po Eilen.
Po kilku minutach dojechali na miejsce. Dom był dobrze utrzymany jak wszystkie na tym osiedlu.
- Poczekaj tu chwilę - powiedział do Billa wysiadając z auta.
Gdy zadzwonił do drzwi po chwili otworzyła mu brunetka po 30.
- I jak? Znalazłeś sobie przyjaciół? - zapytała z przekąsem.
- Wątpiłaś w to że potrafię? - uśmiechnął się - Siedzi w wozie. Uprzedzam, do najładniejszych nie należy, i do tego jeszcze nie pachnie najlepiej. Ale jest spoko.
- Nie wieżę. Najpierw dowiaduje się że byłeś w dworku, a teraz że kupiłeś samochód? Zaraz chyba nadejdzie apokalipsa. Co Cię do tego skłoniło?
- Potrzeba chwili, w obu przypadkach. Jedziemy? Powiem Ci co nieco po drodzę.
Zaprowadził Eilen do samochodu.
- Bill, przesiadka na tyły. - bez ceregieli polecił kumplowi.
- Bill Eilen. Eilen Bill. - przedstawił sobie tą dwójkę.
Kiedy wszyscy już usiedli na swoje miejsca ruszył do dworku po drodze zgarniając Michaela spod bramy.

Mike 05-04-2016 11:57

Instytut
- Dragor…
- Tak, pani?
- Zirytowała mnie ta małolata
- spojrzała znacząco na stojącego przy oknie Dragora.
- Mam ją dostarczyć na… badania?
- Nie, zabij jej wuja. I tak zasłużył na to, teraz załatwimy dwie rzeczy za jednym razem.
- Jak każesz… ale będę musiał uruchomić siły, które gdy znajdą się w ruchu nie będą mogły być zatrzymane.
- Akceptuję
- odparła Kingstone - Tylko wymyśl sposób by domyśliła się dlaczego…
- Oczywiście
- Dragor uśmiechnął się pod nosem, w myślach odliczał…
- A jak już wujek ostygnie, trzeba będzie małą Cass objąć pomocą psychologiczną. W końcu tak szybko straciła całą rodzinę… - współczujący uśmiech zagościł na twarzy Kingstone.
- Sprawdzę czy coś przeskrobała, kartoteka na policji bardzo pomoże w sądzie. Znajdę coś ciekawego nawet jak nic tam nie będzie. - zastanowił się chwilę - A Chris? Będzie się ciskał.
- On ma inne zmartwienia
- odparła z uśmiechem - zresztą on dba tylko o siebie i swój interes. I myślę, że przyda mu się to o czym dowiedziałeś się niedawno.

Casa de Marcos
Zaparkowali i wysiedli. Eilen rozejrzała się wokoło marszcząc nos.
- Zapuściłeś to strasznie. Gdzie ta trawa? - zapytała wprowadzona w problem podczas drogi.
- Z tyłu.
Przeszli w milczeniu na tył domu. Wszystko wyglądało normalni, jesli za normalność uznać nie koszoną od lat trawę i krzaki rosnące wg własnego widzimisię.
- Najpierw zajrzę przez barierę… - skupiła się, po chwili zaczęła się rozglądać wokoło. Jej spojrzenie prześlizgnęło się po stojącej grupie tak jakby ich nie widziała. Zamrugała i zogniskowała spojrzenie na Marcusie.
- Coś tam jest, coś pasywnego. I coś złego. Przechodzimy, osłaniajcie mnie, ja was przeprowadzę.
Powietrze zafalowało, dom lekko się przekrzywił. Horyzont nagle się skrócił, zaś okoliczne krzaki “skołtuniły” się bardziej. Stali po kolana w czarnej trawie. Michael wyczuł coś jakby puls mocy. Powolny, regularny. Jakieś źródło, ale jakby czymś skażone.
Wilkołakom stanęły włoski na karkach, nie potrafiły powiedzieć dlaczego, ale coś im nie pasowało.
- Co wiesz o dziadku? - Zapytała Eilen - Wiesz czym się zajmował przed śmiercią?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:24.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172