lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Raist2 13-05-2016 21:21

Przez chwilę Marcus myślał że to jakiś wielki kosmiczny żart. Że sama Gaja razem z Luną zmówiły się razem że żeby nie ważne za co się brali, kończyło się to jednym... wielkim... gównem. I to śmierdzącym na kilometr.
“Noż kurwa mać. Jak natrafię na tego gościa następnym razem to odbiorę moją kasę z nawiązką. Kurwa.”
Z myśli wybiło go szturchnięcie w ramię.
“Może jednak nie jest tak źle.”
- Dzięki, wiesz, trochę praktyki i sam byś mógł tak wiosłować. Słuchaj stary, szukam kogoś. Ponoć gdzieś w okolicy ma być jakiś facet który załatwia nie typowe sprawy. Nie pamiętam jak go nazywali.
- Bokor.
- wtrącił Arthur.
- Właśnie. Wiesz, jedna laska ześwirowała, wiesz jak jest. Ponoć gość mógłby nauczyć ją manier tak żeby nie było na mnie. Wiesz coś o tym?

Mike 14-05-2016 23:15

- Wracaj do pokoju. - powiedziała podchodząca kobieta.
Dzieciak zmył się bez słowa.
- Przychodzisz po kłopoty - powiedziała do Marcusa. - Twój kompan nie wyjaśnił ci, że wszytko kosztuje więcej niż zechcesz zapłacić. - Skinęła głową w kierunku Artura. - Po co przychodzisz z tym do mnie? On nie potrafi?

Eliasz 14-05-2016 23:55

Arthur uśmiechnął się nieco , jednak przeczucie go nie myliło.

- Nie przybywamy w tej sprawie. - odrzekł ucinając wątek rozpoczęty przez Markusa. -Biali wyznają zasadę, że kłamstwo jest dobre na wszystko. Nie cenią swych słów ani tego co za sobą niosą. Nie cenią prawdy i mało który stojąc przed wyborem kłamstwa lub przemilczenia wybiera to drugie...

Indianin spoglądał w oczy kobiety. Pierwsze jej słowa rozwiały pokłady lęków jakie żywił na myśl o spotkaniu z bokorem, wynikających chyba głównie z czarnobiałych horrorów jakie miał okazje obejrzeć w swym krótkim ludzkim życiu. większość z kapłanów, albo bodaj wszyscy byli zdrowo szurnięci na rozumie , ta kobieta jednak od razu wykazała się zdrowym rozsądkiem i nie owijała prawdy w bawełnę.

- Przybywamy na tą dzielnicę w poszukiwaniu Elieny , szamanki. - Kolejne dłuższe spojrzenie w oczy bokora wystarczyło by kobieta zrozumiała iż Arthura skierowała tu jego własna moc. Szamani , kapłani , wszyscy którzy korzystali z mocy duchów i zaświatów w pewnych rzeczach porozumiewali się bez słów. Tak było i w tym przypadku oboje wiedzieli o co chodzi i nie było potrzeby wnikać w szczegóły.

- Niestety nie jestem w stanie zawęzić obszaru poszukiwań i uznałem za naturalne w pierwszej kolejności odwiedzić legendarnego bokora. Zarówno z szacunku , wkraczamy bowiem na teren który duchowo znajduje się pod twoją opieką i strażą, jak i z potrzeby pomocy w odszukaniu naszej mentorki - indianiec zawahał się na moment przy tym słowie , jakby sam je rozważał w głębi serca , ale po chwili skinął głową uznając, że może tak nazywać Eliene. Mimo, że nie była jego bezpośrednią przełożoną czy nauczycielką, to jednak pewnych rzeczy się od niej nauczył i szanował ją podobnie jak swoich mentorów z plemienia.

Chwilę później, nieco niezgrabnie wyciągnął butelkę whiskacza w geście podarku , który jak na wilka przystało nie był należycie zapakowany. Widać było po Arthurze że chyba nie miał w swym życiu wielu okazji do wręczania prezentów , być może podłapał ten gest niedawno. Łatwiej mu chyba było upolować zwierzynę i rzucić jak ochłap komuś pod nogi niż stosownie wręczyć prezent. Po prawdzie w tym geście było jednak coś pięknie naturalnego, pierwotnego, jak pierwsze kroki stawiane przez dziecko - być może niezdarne , potykające się, a jednak na swój sposób bardzo urocze.

Reszta należała juz do kapłana - czy raczej kapłanki. Miał nadzieje że ta faktycznie zdoła im dopomóc inaczej pozostawali z niczym... Choć może niekoniecznie , zawsze jeszcze mogli poszukać jej w inny sposób , wilczy , albo też rozejrzeć się w Umbrze. To wszystko jednak wymagało czasu i oba sposoby wydawały się dość niebezpieczne. Było to wszak miasto a nie puszcza by wilki mogły swobodnie po nim biegać , a i Umbra nie była nigdy bezpiecznym zakątkiem świata, zwłaszcza w miastach.

Raist2 15-05-2016 00:25

- Czyli jednak dobry adres? Nareszcie coś poszło dobrze…. - reszta zdania została przerwana przez Arthura.
- No tak. Bo mądrze jest wyjść na ulicę i zagadywać do ludzi mówiąc “Cześć. Szukam Bokora bo zgubiłem swoją szamankę mentorkę.” Jak myślisz ile czasu bym musiał chodzić żeby KTOKOLWIEK się do mnie odezwał inaczej niż “Spierdalaj czubie”? A tak to sprzedaje się ciemnej masie bajeczkę w którą łatwo uwierzą, naprowadzą dzięki niej na jakiś trop, a potem u celu powie się o co chodzi. My biali, nie jesteśmy tak otwarci jak indiańce i u nas za takie gadanie zamyka się do psychiatryka.
Odwrócił się z powrotem do kobiety u progu.
- Sorki za najście. Ale jak kumpel powiedział szukamy kogoś. Eilen, nie Elieny jeśli już. No a reszta się zgadza. Ostatnio jak sprawdzaliśmy kręciła się na tej dzielni, telefonu nie odbiera, a sprawa jest nagląca.
Znów odwrócił głowę do szamana.
- Swoją drogą nie wiedziałem że czegokolwiek uczyła kogoś jeszcze poza mną. Ale to sprawa na później. - przeniósł wzrok na gospodynię - To jak będzie? Będziemy takie sprawy omawiać na progu czy masz jakiś tajny gabinet? - znów w Marcusie zaczynała się odzywać ta część charakteru która mniej zważa na słowa i ton...

Hakon 15-05-2016 00:56

Michael stanął przy wilkach. Kiedy dzieciak został pognany przez.? Bokora?
Był mocno zdziwiony, że to kobieta. Ale w stanach męskie imiona używali i faceci jak i kobiety i na odwrót.
Po krótkiej konwersacji druhów przyjrzał się kobiecie, w jakże często używany ostatnio sposób, czyli wyszukując magii.
Zastanawiał się ponad to czy magowie ją znają i czy w ogóle nie powinni się szefowie nią zainteresować. Ta sprawa teraz była najmniej ważna. Najważniejsze jest znalezienie Eilen. Liczył, że pomoże im.

Mike 15-05-2016 23:10

- Chodźcie do kuchni - powiedziała kobieta i poszła nie oglądając się. - Wytrzyjcie buty.
Gdy tylko przestąpili próg Banhi wyczuł, że nie są sami w domu. Na razie wyczuł uprzejme zainteresowanie ich osobami. Ale miał pewność, że może się ono zmienić w coś bardziej nieprzyjemnego.
- Herbaty? - zapytała gdy weszli do kuchni… która wyglądała całkiem zwyczajnie. Nie czekając na odpowiedź zalała herbatę w kubkach i postawiła na stole. Usiadła na krześle i gestem wskazała im by usiedli. - Cukru?

Eliasz 16-05-2016 09:11

Arthur rzucił tylko krótkie spojrzenie towarzyszom z pewnym wyrazem ulgi malującym się na twarzy , gdy jednak przekroczyli próg nieco zesztywniał. Duchy były tu obecne i były z pewnością na skinienie bokora. Przekraczając skinął głową w geście przywitania choć towarzysze - tak jak i on sam zresztą - nie widzieli komu się skłania , na pewno nie plecom kobiety.
Jeszcze jedno krótkie spojrzenie mówiąc jakby "bądźcie czujni" , albo "uważajcie" , najpewniej raczej "proszę nie mówcie ani nie róbcie niczego głupiego "...

Byli na terenie bokora a zgromadzone tu duchy świadczyły o tym że nie był tu sam. Indianiec usiadł na krześle choć wolałby nie. Przysunął kubek herbaty do siebie i uchwycił ją oburącz ogrzewając sobie dłonie. W mieście takim jak Miami może i wyglądało to dziwnie , jednak zwyczajnie lubił to uczucie ciepełka ogrzewającego jego łapki. Brakowało mu tego gdy był wilkowi.

Czekał , w zasadzie wszystko co było do powiedzenia powiedział już na zewnątrz.

Hakon 16-05-2016 09:27

Młody mag wszedł za Arthure. Rozglądał się wokół szukając dziwnych elementów, które by zdradzały profesję gospodyni. Niestety nic takiego nie rzucało się w oczy. Mieszkanie było zwykłe jak tysiąca innych mieszkańców Miami i pochodzących z wysp na południu.
Czuł czyjąś obecność, ale nie mógł sprecyzować czyją i kogo.

Kiedy weszli do kuchni zajął najdalsze miejsce. Zarazem takie by mieć wgląd na całą kuchnię. Podziękował za postawioną mu herbatę i skinął potwierdzająco na pytanie o cukier. Czekał co też się wydarzy. Dziwnie czół się w tym miejscu, ale nie przejmował się tym. Ostatnimi czasy ciągle był na obcym terenie.

corax 16-05-2016 10:37

Cass pokręciła łebem nie kryjąc swojego rozczarowania i niezrażona odpowiedzią ratownika kontynuowała:
- Szkoda, Peter, że masz tak pokręcony kręgosłup moralny. Aaaaale jakbyś potrzebował pomocy w znalezieniu DOWODÓW, to mogę pomóc. Co ty na to? - siorbnęła kolejny łyk herbaty. - Jesteś w końcu RATOWNIKIEM, a to się chyba nie ogranicza jedynie do tego kawałka plaży?

Mike 16-05-2016 10:47

Peter spojrzał na nią z ukosa i powiedział:
- Ja tylko wyciągam ludzi z wody - wyjaśnił szczegóły swojego powołania, widać z telewizyjnym Słonecznym patrolem łączył go tylko strój i pomarańczowa boja - Nie bawię się w policjantów i złodziei. Wiesz co wiesz i rób jak chcesz. - zakończył do rymu, raczej nieświadomie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:16.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172