Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-05-2016, 22:15   #161
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- No i wypierdalaj. - powiedział Wojownik i postarał się użyć swoich sił, żeby dotrzeć do pomieszczenia na południe i tam skorzystać ze szmat prześcieradeł, łóżka, czy co to tam było i zrobić sobie opatrunek (zatamować krwawienie i takie tam bzdury). Sprawdza również, czy w swoim ekwipunku nie posiada czegoś przydatnego do medycyny i jeżeli posiada to używa tego na sobie.
 
Anonim jest offline  
Stary 25-05-2016, 14:38   #162
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Darren na skraju śmierci wyszeptał – Pier… się…- po czym głos utknął mu w gardle zalany przez krew. Gałki oczne i głowa drgnęły spazmatycznie. Ciało się poddało, a głowa opadła bezwładnie, z przebitego płuca wyleciało powietrze niczym nieudany cichacz puszczony w towarzystwie. Darren zmarł.

Wojwonik
udał się do sypialni na południe i zaczął rwać pościel i prześcieradło tworząc opatrunki. Ściśnięcie się opatrunkiem kosztowało go sporo samodyscypliny. W końcu jednak udało się. Przeszukując swoje rzeczy znalazł jedynie papierosy i popielniczkę , które zwinął z kuchni. O ogień było łatwo bo płomienie z laboratorium trawiły co raz więcej przyległych pomieszczeń. Przydałaby się teraz jakaś mocna gorzała. Wojownik w obecnej sytuacji mógł się udać do jeszcze nie otwieranego pomieszczenia przy sypialni, zeskoczyć z balkonu, z którego zepchnął Darrena lub próbować przebiec przez płonące laboratorium. Mógł też się położyć na super wygodnym łóżku, na którym teraz siedział, które go wzywało niczym magnez obietnicą wygodnego odpoczynku.

Sara rwała płaty czerwonego materiału z siebie próbując jak najszybciej zatamować krwawienie z rany Jacka. – Musimy je odzyskać! Nie mogły ich zabrać daleko! Po kilku chwilach Jack poszedł zmagać się z zabarykadowanymi drzwiami, które powoli ustępowały. Szafa przewalona na drzwi ustępowała z każdym mocniejszym pchnięciem mężczyzny tworząc szczelinę przez którą można było przejść. W dali było słychać krzyki ciągniętych towarzyszek.

W tym czasie Saul i Sara ściągnęli powoli dwóch jeszcze żywych chłopaków przywiązanych do haków na suficie. Faktycznie byli to Matt i Chris, których rozpoznała Sara po wejściu do pokoju. Matt był nieprzytomny, ale wciąż oddychał. Chris zachował przytomność, ale z jego ust dobywał się jedynie bulgot, krzyk i krew. Wygląda na to, że obu odcięto języki przed samymi torturami. Sara przytuliła Chrisa. Przez łzy wycedziła, że zajmie się nimi. – Idź z Jackiem! Nie pozwól by spotkało to też Sophie i Lirael.

Saul szarpnął za jeden z łańcuchów zakończonych hakiem, Udało mu się zdobyć nową broń. Wraz z Jackiem ruszyli w pogoń długim korytarzem oświetlonym przez sporadyczne pochodnie, podążali kierując się za krzykami kobiet.

Lirael i Sophie były ciągnięte i popychane przez labirynt ciemnych korytarzy. Co rusz po bokach walały się zmasakrowane ciała w kałużach krwi. Zapach krwi i rozkładu stawał się żrący i wszechobecny. W ciemności pojawiły się drzwi, blondynka rytmicznie do nich zastukała. Zawiasy pisnęły, a drzwi się otworzyły. Dwóch mężczyzn w czerwonych szatach stało w progu. Służka i naga kobieta pchnęły swych więźniów w ich ramiona. – Na ołtarze z nimi! Przekażcie wewnętrznemu kręgowi, że mamy sztylet Aggadamona! To zostaje z zemną! – Warknęła kobieta z sejmitarami ściągając mocnym ruchem czerwone szaty z Sophie, zostawiając ją w porwanych strzępach starszego ubrania.
Mężczyźni szarpnęli Sophie i Lirael do następnych komnat.

Amelia usłyszała głośniejsze odgłosy podekscytowania. Zewsząd było słychać krzyki i nawoływania. Po kamiennej posadzce rozbiegły się liczne kroki.
- Przygotować ofiary! Przynieść księgę i sztylet sakralny Aggadamona! Ktoś podszedł od tyłu do Ameli i ściągnął jej szmaciany worek z głowy. Sprawdził jej więzy, a na koniec wymierzył mocne razy otwartą ręką po twarzy. – Budź się suko! Nie chcesz przespać własnej śmierci! Mężczyzna odszedł do następnej przywiązanej postaci. Policzki i nos paliły ostrym bólem twarz. Dziewczyna zaczęła się rozglądać po najbliższym otoczeniu. Znajdowała się w dużym pomieszczeniu, wokół świeciły się świece i kadzidła. Ułożone w okręg leżały sarkofagi, a na nich przywiązane ciała. Po lewej stronie leżała Marie, kobieta która wchodziła z nią do domu ubrana w elegancki czerwony żakiecik i kapelusz. Teraz sponiewierana i spuchnięta na twarzy, w porozrywanym ubraniu i widocznej bieliźnie była praktycznie do siebie nie podobna. Z dwa sarkofagi były puste, na kolejnym leżała drobniejsza osoba z workiem na głowie w zakrwawionym ubranku. Amelia nie miała wątpliwości, że tam leży zapłakana Margaret. Do pomieszczenia weszło dwóch kolejnych mężczyzn w szatach ciągnąc dwie kolejne dziewczyny w opłakanym stanie. Lirael i Sophie zostały przywiązane na dwóch wolnych sarkofagach.- Sprowadzić najstarszą krew dziedzica rodu! Odezwał się donośny głos z podwyższenia. Trzy postacie w fioletowych ozdobnych kapturach górowały nad zgromadzonymi na scenie złożonej z licznych czaszek.

Jack i Saul mijali ciemne korytarze pokryte zwłokami, pełno ciał bez głów pokrywało szlak umazany krwią. Mijali po drodze kilka łopat i kilofów mogących służyć za broń. W końcu dotarli do solidnych drzwi otwartych na oścież. Z dali było słychać liczne krzyki i jęki kobiet, rozkazy padające donośnym męskim głosem. Samo pomieszczenie, które było przed mężczyznami było skąpane w czerni, może ktoś przebiegł przez nie w pośpiechu, a może była to śmiertelna pułapka skąpana w ciemnościach.
 
Ranghar jest offline  
Stary 25-05-2016, 15:34   #163
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Darren jeszcze zmusił swoje ciało do wypowiedzenia w stronę Wojownika niecenzuralnych słów po czym głos mu zastygł zalany przez krew w jego krtani. Głowa i oczy tylko drgnęły dając wszystkim znać, że ostatnie resztki powietrza zebrane w wysokim mężczyźnie ulotniły się w powietrze. Darren miał jedno zadanie: spędzić tę jebaną noc w nadziei, że ta będzie dla niego owocna. Okazało się iż była jego ostatnią w życiu. Z płuca wyszło ostatnie powietrze, a krew lała się z brzucha Downinga na podłogę ciemnej piwnicy. “Wpatrując” się w pustą przestrzeń mężczyzna w czapce, która leżała i powoli kusz zbierała, leżał nieruchomo. Pewnie ktoś po niego przyjdzie i zabierze jego jakże przydatną patelnię. Mierzący 211cm Darren Downing leżał martwy w ciemnej piwnicy.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 26-05-2016, 14:38   #164
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
Rany opatrzone i trop prześladowców jeszcze świeży.
Podpierając się delikatnie na włóczni Jack usiłował jak najszybciej dogonić kobiety. Z oddali zaczęły dobiegać coraz głośniejsze odgłosy, które świadczyły o tym, że idą w dobrym kierunku. Nie pozostawiały jednakże również wątpliwości, że przed nimi czeka więcej osób niż tylko trzy kobiety. Po tym czego doświadczyli w sali z wanną Malone był pewien, że we dwoje z Saulem nie mają wielkich szans. Po drodze znaleźli łopaty i kilofy. Jack nie specjalnie dobrze czuł się posługując się włócznią. Oparł ją o ścianę i wziął łopatę.
Jeśli chcesz włócznię to bierz - rzucił do Saula - nigdy nie uczyłem się walki bronią ale to - rzekł podnosząc łopatę - przypomina nieco kij do baseballa, a to już jest mi zdecydowanie bliższe. Po tych słowach ruszył w stronę głosów. Gdy dotarli do pomieszczenia tonącego w ciemności Malone cofnął się do korytarza i zgarnął jedną z pochodni, które go oświetlały, kolejną zaś podał Saulowi. Musimy widzieć co jest przed nami. Mówiąc to wrzucił pochodnię to ciemnego pomieszczenia i schwycił mocniej łopatę.
Szczerze mówiąc nie miał bladego pojęcia jak we dwójkę mają pokonać całą sektę (i to jeszcze sektę, której członkowie posługują się biegle białą bronią), uwolnić towarzyszy i opuścić ten budynek.
Liczył na to, że przy pewnej dozie ostrożności uda im się mimo wszystko wyjść z tego cało. A jeśli nie… cóż, nad tym wolał się nie zastanawiać.
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline  
Stary 26-05-2016, 19:26   #165
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Saul jeszcze raz spojrzał na okaleczonych chłopców i klęczącą nad nimi Sarę. Żałował, że nie mógł zrobić dla nich nic więcej. Ale dziewczyna miała rację. Ci psychopaci mieli Sophie i Lirael, a Bóg wiedział kogo jeszcze. Feldmann żałował, że nie było teraz przy nim Wojownika i tego gościa w czapce. Zawsze to więcej par rąk do stawienia oporu tej chorej sekcie.
Semita skinął Sarze, po czym zniknął za drzwiami razem z Jackiem.

- Wezmę włócznię - odparł, przewieszając hak zabrany z poprzedniego pomieszczenia przez pasek. Lubił mieć jakąś broń w zapasie. Włócznia pozwalała utrzymywać dystans, ale Saul wiedział, że nie potrafił się nią tak sprawnie posługiwać, jak tamta kobieta. Bardziej niż na umiejętności, liczył na swoje szczęście.
- Mam coś lepszego - powiedział, kiedy Jack próbował podać mu pochodnię. Ogień na kiju, choć mógł służyć do obrony, był nieporęczny i nie dawał dużego promienia widoczności. Saul przyklęknął na moment i zdjął plecak. Chwilę w nim grzebiąc, wydobył z niego latarkę, którą znalazł jeszcze w przedsionku posiadłości. - Wiedziałem, że w końcu się przyda - dodał, kilkakrotnie wciskając włącznik, na co latarka odpowiedziała mrugnięciami. Saul uśmiechnął się do siebie i ponownie zarzucił torbę na plecy.

- Wiem, że goni nas czas, ale musimy uważać na nasz każdy krok - mruknął, zbliżając się do drzwi ciemnego pomieszczenia. Opierając się o włócznię, przystanął na samym progu, szerokimi ruchami przeskakując przed sobą światłem latarki.

Jeśli nie wypatrzy nic podejrzanego, powoli i ostrożnie będzie postępował przez pokój, aż do wyjścia.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 30-05-2016, 16:09   #166
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Myśli Amelii biegały jak oszalałe. Co tam się u licha wyprawiało?! Ofiary i sztylet sakralny?! Jakby mało było dziwactw, nieszczęść i morderczych lalek, to jeszcze do tego jakaś porąbana sekta! A może to oni są za wszystko odpowiedzialni? Hę?
Amelia była z natury dość wścibska, ale w pozytywnym sensie - ona po prostu lubiła dowiadywać się wszystkiego, począwszy od pytań jakie będą na testach, skończywszy na tym kto się z kim obściskiwał na ostatniej imprezie... Tym jednak razem, dziewczyna zdawała sobie sprawę, że wiedza niewiele jej da. Najwidoczniej to ona miała pełnić rolę ofiary, a w dodatku nie jako jedyna... Biedna Margaret. Taka młoda.

Do pewnego momentu, Amelia leżała nieruchomo, próbując się ukradkiem uwolnić. Jednak gdy została obudzona, podchody były już zbędne. Tak w ogóle, już nie pierwszy raz dostała w twarz, ale jakoś nigdy tego nie lubiła... a przynajmniej nie w takim wydaniu jakie jej tu zafundowano.
Skoro jednak mogła już widzieć, rozejrzała się dookoła. Sytuacja była fatalna! A do tego ich los leżał w rękach jakiegoś starego dziedzica. O! Choć to małe pocieszenie w obliczu takich okoliczności, ale przynajmniej dowiedzą się kto ich tu ściągnął. Jeśli był to ktoś spośród tych którzy z nimi weszli, to Amelia obstawiała tego kulawego dziadygę, który groził im laniem na gołą pupę... to on im tym groził? Czy to taki inny, któremu tydzień temu podkradali jabłka? Nieważne, obaj jej nie polubili... A jeśli to nie ten staruszek, to pewnie któryś z tych dwóch mięśniaków. Chociaż widziała jednego na schodach i ... ciekawe jak mu poszło.
A co się stało z Bruno? Margaret była tutaj, związana tak jak ona. A gdzie jej brat? Biedny chłopak, może go właśnie mordują... A co z tamtą lalką? Ona też była w zmowie? Jak?

Mimo wszystko, Amelia wiedziała, że rozmyślaniami i nawet trafionymi odpowiedziami, nie poprawi swojej sytuacji. Teraz, kiedy już miała strażnika i innych obecnych na oku, wiedziała kiedy może walczyć z więzami, a kiedy ma udawać potulną i wystraszoną dziewczynę... Niestety więzy trzymały jak cholera i ... Amelia wcale nie musiała już udawać wystraszonej. Zdała sobie sprawę, że zwyczajnie je wszystkie zamordują... o ile ktoś ich nie uratuje. Czy był to czas, aby wołać o pomoc? Tylko kogo?! Pewnie zarobi za to w twarz i tyle z tego będzie. A może prosić oprawców o życie? Kto tu podejmuje decyzje? Ten "najstarszy z krwi dziedzica rodu" - cokolwiek to znaczy... Cóż, komunikacja międzyludzka była jedną z silniejszych stron Amelii, ale czy dogada się z fanatykiem religijnym, porywaczem i psychopatycznym mordercą zarazem? Jeśli nie będzie miała wyboru, to nawet tego spróbuje. Na pewno na tym nie straci... a jaki inny miała wybór?
Żaden.
 
Mekow jest offline  
Stary 30-05-2016, 20:30   #167
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Dziękuję ci łóżko za obietnicę wygodnego odpoczynku, ale są tu jeszcze ludzie, którym muszę spuścić przysłowiowy wpierdol. - powiedział Wojownik do łóżka. Oczywiście mając ze sobą zapalniczkę wiadomo było jak odgazić ranę i zatkać przynajmniej widoczne krwawienia. Nagrzał czubek włóczni po czym posmyrgał się nim trochę wewnątrz rany co by ładnie ją zasklepić w stylu smażenia białka. Ciało to białko, więc praktycznie to jak robienie sadzonego tylko nie ma żółtka. Wojownik w swe nozdrza pociągnął solidny haust zapachu nadpalonego mięsa. Swojego mięsa. Lubił zapach palącego się mięsa o poranku.

Następnie Wojownik skierował się do jeszcze nie otwieranego pokoju, ale po chwili zastanowienia cofnął się jeszcze i wbił włócznię w łóżko. Normalne łóżka nie składają żadnych obietnic, a demonicznemu łóżku należy się dźgnięcie w materac. Trochę przypominała mu się scena w Nagim Lunchu, w której było pokazane jak kończą pedały. W każdym razie po tym dźgnięciu, o ile łóżko nie stanie do walki to je podpali zapalniczką (to znaczy jak stanie do walki to jak da się to też je podpali, nie ma to jak walczyć z płonącym demonicznym łóżkiem) i pójdzie do nie otwieranego pomieszczenia przy sypialni. Miał nadzieję, że spotka tam jakiś wrogów, żeby ich dźgnąć, udusić i pogryźć.
 
Anonim jest offline  
Stary 19-06-2016, 15:28   #168
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Jack z łopatą w jednej ręce, a z pochodnią w drugiej podszedł do progu otwartych drzwi i nadsłuchiwał. Gdzieś z pobliskiej sali dobiegały wzniosłe głosy wielu osób. Rzucił przed siebie pochodnie, która cicho stuknęła o podłogę i potoczyła się w głąb pomieszczenia. Saul włączył latarkę i zaczął świecić po półkach, szafach i ścianach pomieszczenia. Powoli obaj zaczęli przesuwać się do przodu. Nagle światło latarki padło na szafę, za której wystawał kawałek czerwonego materiału szaty. Saul zobaczył błyszczący kawałek stali uniesiony do góry. Pchnął włócznią przebijając służkę tuż pod mostkiem. Kobieta zawyła z bólu, gdy ostrze przebiło ją na wylot. Ręce drgnęły wypuszczając z uchwytu siekierę.

- Nieee Wrzasnęła blondyna, która poprzednio posługiwała się włócznią, a teraz błysnęła dwoma ostrzami w świetle pochodni skacząc na Saula. Z ciemności wyrosła potężna sylwetka Jacka z uniesioną łopatą. Mokry plask rozniósł się echem po pomieszczeniu, gdy głowa z blond czupryną potoczyła się pod rzuconą pochodnie. Swąd przypalanych włosów wypełnił pomieszczenie. Przebita kobieta rzęziła przeklinając Saula. Z każdym tchem traciła więcej krwi osuwając się z jękiem co raz mocniej na włócznię rozcinając ranę mocniej pod wpływem ciężaru własnego ciała. W pomieszczeniu rozległa się ponownie cisza. Świecąc latarką było można dostrzec wyjście prowadzące w kierunku donośnych głosów oraz łuk wyryty w kamieniu ze schodami prowadzącymi do góry.

Amelia przywiązana do sarkofagu obserwowała szamotające się 4 pozostałe dziewczyny. Ich sarkofagi były ułożone po łuku. Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn ciągnących starszego mężczyznę. Był to ten sam arogancki starszy jegomość, który wszedł z nimi do domu i zniknął bez śladu, gdy wszyscy rozeszli się po pokojach. Posiniaczony i wycieńczony nie stawiał oporu, gdy zaciągnięto go na środek pomieszczania i zaczęto przykuwać w łańcuchy wokół pala. Tymczasem na podwyższeniu zbudowanym z ludzkich czaszek górowały trzy postacie w fioletowych kapturach. Rozpalali kadzidła, polerowali dostarczony im sztylet sakralny, ktoś w czerwonych szatach podbiegł i wręczył starą księgę. Jedna z postaci wysunęła się i krzyknęła do dwóch mężczyzn kończących krępować starca: - Zabijcie w szkarłatny dzwon na wierzy, aby wszyscy członkowie bractwa zgromadzili się na ceremonię! - Podwładni skinęli i wyszli jednym z trzech widoczny wyjść.
- Sprowadzić posłańca Aggadamona…
- Zamknij mordę dziadu! – Do pomieszczenia wsunęła się mała, utykająca osoba. – Nie posłańca, a apostoła ty głupi zasrańcu! Postać weszła w krąg świec. Jego dziecięce ubranko było przesiąknięte ciemno czerwoną krwią. Wyraz twarzy zastygnięty był w upiornym gumowym uśmiechu. Amelia rozpoznała upiorną lalkę, która goniła Margaret i Bruno. Nie wyglądała ona za dobrze, z kilku przebitych miejsc sterczały kłęby zakrwawionej waty, utykała ciężko na nogę.

Przypalenie własnego ciała kosztowało Wojownika sporo wysiłku i samodyscypliny. Mało brakowało, aby zemdlał z bólu. O ile powstrzyma to krwawienie na zewnątrz niepowiedziane, że powstrzyma krwawienie wewnętrzne jeśli, któryś z organów został poważnie uszkodzony. Dom zaczynał co raz poważniej wpływać również na psychikę mężczyzny. Dźgnął łóżko włócznią i podpalił je, aby nie ożyło i go nie pochłonęło. Następnie ruszył ku zamkniętym drzwiom. Trafił na zawiły korytarz, który dziwnie wił się i skręcał. Czasami wręcz wydawał się tętnić życiem. Korytarz zaprowadził go do drzwi prowadzących na zewnątrz. Na kamienny most zbudowany na dachu prowadzący do wierzy. Na jego końcu stała masywna postać w czerwonych mokrych od deszczu szatach. Spod kaptura wystawała trupia szczęka z białym zębami i wklęsłym nosem. Postać zacisnęła mocniej w ręce czarną kosę i ruszyła powoli w Twoim kierunku machając kosą przed sobą.
 
Ranghar jest offline  
Stary 19-06-2016, 15:47   #169
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wojownik spodziewał się trzech pytań...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=cV0tCphFMr8[/media]

... ale był również gotowy stoczyć walkę. Dlatego podobnie jak Czacha machał swoim uzbrojeniem, no bo fajnie tak machać uzbrojeniem.
- Co tak machasz kosą jak kutasem? - zapytał Wojownik po czym dodał - Nie musimy walczyć. Akurat jestem na misji i poszukuję dodatkowych osób do mojej Drużyny Spuszczania Wpierdolu, może jestes zainteresowany przyłączeniem się?
 
Anonim jest offline  
Stary 20-06-2016, 19:13   #170
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
Padła…. suka… - rzucił Malone po tym jak załatwili dwie służki. Nie czuł ni krztyny wyrzutów sumienia że oto przed momentem zabili kolejnych ludzi. Nie było tu miejsca na sentymenty. Albo oni, albo te pojebane baby… robili tylko to co konieczne.
Pobieżne rozejrzenie się po pomieszczeniu pokazało im drogę na wprost i schodami w górę.
Pójście na wprost powodowało wpadnięcie dokładnie w środek akcji czyli w ręce ich prześladowców. O ile mieli mieć jeszcze jakiekolwiek szanse na przeżycie musieli wymyślić coś innego.
Chodźmy schodami w górę - powiedział do Saula - tam spróbujemy ogarnąć sytuację. Miejmy nadzieję że wejdziemy do miejsca gdzie z ukrycia będziemy mogli obejrzeć co dzieje się z naszymi towarzyszkami.
. Po tych słowach skieruje się ku schodom licząc że Saul z latarką pójdzie za nim
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172