Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-07-2016, 15:34   #181
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Wojownik stał przed kosiarzem, który powoli zaczął kiwać do siebie głową.
- Zajebista odpowiedź, masz styl kolego, ty za to go nie masz. Powiedział do kompana stojącego obok przecinając go kosą po skosie. Strugi czerwonej krwi prysnęły, gdy kaptur wraz z głową poszybował na plecy, a fontanna krwi trysnęła z otwartej szyi. Ciało postawiło dwa chwiejne kroki i spadło na dół w kierunku ogrodzenia, nadziewając się na sterczące pręty.
- Znudziło mnie stanie na warcie, na deszczu. Jak chcesz wpierdolić kilku złamasom to nie mam nic przeciwko. Tych dwóch polazło na dzwonnicę wezwać wszystkie kapturki na ceremonię pod nami.
Wchodząc do wnętrza dzwonnicy zobaczyliście schody wykute z kamienia, z wielką przepaścią prowadzącą w dół. Na dole był widoczny jakiś pożar i czterech kultystów w czerwonych szatach gaszących go. Nad wami była spirala schodów po których biegło dwóch kultystów w kierunku wielkiego dzwonu odlanego z brązu.
- Prowadź! Harrr, haarrr. - Zaniósł się śmiechem podekscytowany kosiarz zrzucając z siebie czerwone przemoczone szaty. Kosiarz był teraz ubrany w czarne spodnie i biały podkoszulek na ramiączkach. Był czarnoskórym, solidnie zbudowanym mężczyzną w trupiej masce przesłaniającej podbródek i nos.


Saul
spowity oparami mistycznej mgły ruszył do przodu w kierunku pala. Czuł jak z każdą chwilą przesiąka smrodem rozłożonych ciał. Zapach wypalał nozdrza i sprawiał, że oczy łzawiły. Powoli za mgły dostrzegał sylwetkę kapłana z księgą stojącego bokiem, oraz zarysy karła dziabiącego nieprzytomnego starca. Fioletowa poświata z ciała mężczyzny spowiła twarz lalki. Saul będąc bliżej kapłana chwycił mocniej włócznie w obie ręce i rzucił się na napastnika. Wyskoczył z oparów mgły niczym demon celując w klatkę piersiową. Kapłan drgnął ze strachu zakrywając się księgą. Włócznia przebiła się przez okładkę i przyszpiliła tom pod żebra mężczyzny, ostrze przebiło przez skórę i ugrzęzło w płucu. Inkantacja kultysty zaświszczała fałszywie, krew nabiegła na usta. Cofając się o dwa kroki do tyłu złapał za włócznię i zaczął się siłować z Saulem by ją wyjąć.

Amelia
podążyła przez mgłę za Saulem, opary zgnilizny zdawały się przenikać jej płuca i wnikać w układ krwionośny. Każdy kolejny krok kosztował ją więcej wysiłku i koncentracji. Zobaczyła jak Saul rzuca się do ataku, chwyciła mocniej sztylet, wysunęła go przed twarz. Lalka szamotająca się na ciele starca była skąpana dziwnym blaskiem. Widząc dokładnie swój cel z oparów wyskoczyła z wysuniętym sztyletem na lalkę. Sztylet zanurzył się w jej oczodół odrywając ją od ciała. W locie Amelia uderzyła łokciem w ciało lalki i wpadli razem z impetem o coś solidnego.

Saul zobaczył kątem oka Amelię wyskakująca z oparów mgły, dzielna dziewczyna dźgnęła lalkę i leciała z nią w jego kierunku. Feldman zebrał w sobie wszystkie siły jakie miał i szarpnął włócznią przyciągając kapłana do siebie, tylko po to by sprzedać mu potężnego kopniaka. Mężczyzna krzyknął z bólu od kopniaka i natychmiast zacharczał, gdy w tył głowy wbiło mu się ostrze z przytwierdzoną lalką do rękojeści. Amelia runęła na posadzkę obok Saula.


Jack posłał uwolnioną Marie by pomogła pozostałym dziewczyną, zaprzyjaźniony kultysta uratował Margaret i spojrzał w kierunku wyjścia. szarpnął ją za rękę, ale mała stawiła opór i wskazała na wijącą się Lirael i Sophie. Marie dotarła do Sophie, kultysta ruszył się do Sophie by ją uwolnić. Malone czując, że musi im kupić, jak najwięcej czasu zacisnął w zdrowej ręce siekierę i ruszył na gaszących proporce, którzy zaczynali słyszeć, że coś niepokojącego stało się z przodu. Malone z determinacją zaatakował czwórkę kultystów. Pierwszy zobaczył tylko zarys potężnego mężczyzny, który wbił mu siekierę prosto w głowę miażdżąc czaszkę i oczodół. Siekiera utkwiła w głowie, Jack puścił rękojeść i wymierzył potężnego podbródkowego drugiego mężczyźnie. <Whomp> <Plask> Zadudniło w najbliższej okolicy, gdy cios posłał kultystę w powietrze wraz z dwoma wybitymi zębami. Dwóch pozostałych wyciągnęło sztylety i rzucili się na zajętego boksera. Poczuł jak ostrze tnie skórę na pępkiem, a drugie od tyłu rozcina łopatkę i odbija się od kości.


Saul chwycił Amelie za rękę i odciągnął ją od wierzgającej lalki ze sztyletem w ręce przyszpilonej do martwego kapłana. Krew kapłana zaczęła ściekać po książce. Dwóch pozostałych kapłanów na podwyższeniu z czaszek wszczęło nową modlitwę. Książka spowita mgłą i krwią zaczęła iskrzyć. Snopy wyładowań zaczęły rozchodzić po sztylecie i ciele lalki, wyładowania przeskoczyły w kierunku ciała mężczyzny przykutego na palu. Jego zakrwawiona i pocięta skóra lśniła szkarłatem. Wyładowania przypiekające ciało obudziły starca, który zaczął się na nowo wydzierać, gdy skóra na jego brzuchu zaczęła się uwypuklać i rozdzierać ukazując czarne spiczaste rogi i twarz odartą ze skóry. Kolejne wyładowania przebiegły przez książkę, sztylet, lalkę i rogi potwora, z których wystrzeliły rażąc Saula i Amelię oraz wszystko inne w okolicy. Feldmann instynktownie zasłonił się ręką, w której trzymał włócznię, poczuł zapach palonych ubrań, skóry i rażący ból nerwów w ręce. Kapłani na podwyższeniu też krzyczeli z bólu. Amelia leżąca na posadzce poczuła jak wyładowania przechodzą po jej plecach, skóra i nerwy płonęły zalewając jej umysł niewyobrażającym bólem. Oboje będąc na granicy wytrzymałości krzyczeli i wili się z bólu, gdy bestia z rogami wynurzała się z ciała starca okryta jego krwią i wnętrznościami. Lalka smagana wyładowaniami zanosiła się rechotliwym śmiechem, plastik i wata zaczęły się topić i palić.
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 28-07-2016 o 15:44.
Ranghar jest offline  
Stary 29-07-2016, 17:39   #182
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
- Dobry Boże... czy to Szatan we własnej postaci do nas zstąpił? Jahwe, miej nas w Swojej opiece... - wybąkał Semita, kiedy ból porażonej ręki minął na tyle, iż mógł się ruszyć.
Nie potrafił już dłużej stawiać czoła przeciwnikowi. Był niemalże obezwładniony i tylko jedną rękę miał sprawną. Niewystarczająco, by posługiwać się włócznią. I jeszcze na dodatek teraz mieli walczyć z jakimś piekielnym pomiotem. Wraz z Amelią musieli uciekać. Ale czy im się uda? W takim stanie?

Saul podpełzał do kolorowłosej i spróbował pomóc jej wstać.
- Nic tu po tobie. Bierz dziewczyny i spieprzajcie stąd razem z Jack'iem - wykrztusił, wciąż walcząc z niesamowitym bólem. - Ja go... spowolnię - dodał, opuszczając wzrok. - Znikaj stąd. Już!- Ostatnie słowa wykrzyczał niemal w szaleństwie i z załzawionymi oczami. Wyglądał jednak na pewnego swojej decyzji.

Odsunął się od Amelii nie czekając na jej reakcję. Widocznie nie chciał, by ta próbowała go zatrzymać. A może ta wcale nie chciała tego robić.

Saul Feldmann stanął chwiejnie na nogach. Jakimś cudem wciąż potrafił to zrobić. Spojrzał na rogatego demona i w duchu wezwał swojego Boga. Nie miał pojęcia, co dalej robić. Tkwić jak ten baran czekający na rzeź? Bo ta za kilka sekund się rozpocznie. W takim przypadku na niewiele się zda jego poświęcenie...
Wtem przypomniał sobie o czymś. Sięgnął ręką do kieszeni. Wciąż miał tam tę buteleczkę z tajemniczym czarnym płynem. Bez namysłu otworzył naczynie zębami i splunął korkiem w bok. Wahał się tylko chwilę. A potem przytknął szyjkę butelki do ust i wlał sobie to ustrojstwo do gardła.


Jeśli po tym czynie wciąż będzie stał na nogach, wyszarpie zaczepiony za pasek hak i z imieniem Boga na ustach rzuci się na rogatego stwora.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 01-08-2016, 20:25   #183
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
Zaczęło się dobrze. Dwaj pierwsi przeciwnicy padli jak muchy pod ciosami Malone’a. Niemniej jednak okazało się, że pozostali mieli dość czasu by sięgnąć po broń i zadać Jackowi cięcia. Jedno w brzuch drugie w plecy. Zawodnik MMA poczuł ból rozdzierający łopatkę gdy nóż kultysty dotarł aż do kości. Krzyknął z bólu i w tym samym momencie poczuł cięcie rozcinające mu skórę na brzuchu. To było chyba płytsze. Wiedział, że z każdą sekundą przeciwnicy będą zdobywać przewagę a jemu już teraz prawie brakowało sił. Nie miał ich nawet na tyle by sprawdzić co to za hałasy dochodzą od strony słupa przy którym był przywiązany starszy mężczyzna, a w stronę którego udał się Saul i Amelia. W tym momencie liczył się tylko on i goście, którzy byli na bardzo dobrej drodze by go zabić. Zacisnął zęby z determinacją próbując zignorować ból w odniesionych do tej pory ranach. Miał pełną świadomość tego, iż mając wrogów z dwóch stron nie jest w stanie skutecznie się bronić. Postanowił wykonać obrót wokół własnej osi trzymając swoją broń w wyciągniętej ręce tak by zyskać odrobinę przestrzeni, a następnie ustawić się tyłem do ściany przy której wisiały podpalone przez nich wcześniej materiały. Liczył że tym manewrem obu przeciwników będzie miał przed sobą. Jeśli to się uda spróbuje utrzymać ich na dystans po czym samemu przejść do ataku tak by dopaść tego z wrogów który będzie bliżej.
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline  
Stary 07-08-2016, 14:40   #184
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Udało się! - Zniszczyli tę piekielną lalkę i uszczuplili liczbę kapłanów.
Nie udało się! - Demon o którym wspominali przybył na świat, mordując przy tym niewinnego pana. Ale jak im się to udało, skoro żadna z kobiet nie została złożona w ofierze? Czyżby liczyła się tylko ta mgła? Nie! Przecież chcieli je pozabijać, więc musiało to być do czegoś potrzebne. Inaczej nie zawracano by sobie tym głowy.
Mimo przybycia demona, była szansa, że bez złożenia ofiar nie będzie on mógł egzystować - przynajmniej taką nadzieję miała Amelia, choć nie miała nic, aby poprzeć swoje przypuszczenie. Nie mniej jednak, oznaczało by to, że dziewczyny musiały teraz tylko przeżyć, a taki wariant bardzo Amelii odpowiadał.
Saul polecił jej zabrać resztę i spierniczać jak najdalej. Amelia zasadniczo była za, zwłaszcza że wszyscy nieźle już dostali w kość, ale czy na pewno powinna zostawiać mężczyznę samego?
- Ale... - rzuciła, jednak Saul odszedł od niej szybko nie czekając na odpowiedź i wykonywał już swój plan.
- Powodzenia - szepnęła, choć przy panującym hałasie i zamieszaniu nikt tego nie usłyszał.
Amelia zrobiła co mogła - zniszczyła lalkę, ale teraz musiały brać nogi za pas. Nie tracąc czasu, po kolei ale w pośpiechu, zebrała razem całą żeńską ekipę. Na szczęście wyjście namierzyła już dużo wcześniej i wiedziała w którą stronę powinny się z koleżankami skierować.
Wszystkie razem, pomagając jedna drugiej, rzuciły się więc w stronę wyjścia, jakby w przeciwieństwie do tego pomieszczenia, za drzwiami czekało na nie jeszcze dalsze życie... Albo nawet lepiej: jakby po drugiej stronie czekała wspaniała promocja kosmetyków i ciuchów... oraz dalsze życie.
 
Mekow jest offline  
Stary 09-08-2016, 11:22   #185
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wojownik przez chwilę stał, aby rzucić:
- [url=https://www.youtube.com/watch?v=jQMzfQxkXVY]No co jest kurwa? Napierdalamy! - i biegiem ruszył na dzwonnicę. Jak do tej pory szczęście mu sprzyjało, więc prawdopodobnie to były jego majaki przed śmiercią. Postanowił z nich w pełni skorzystać. Dotarwszy na samą dzwonnicę spóźnił się, bo tamci już zaczęli bić na wezwanie rytuału, a może po posiłki? W każdym razie Wojownik zastosował dynamiczne wejście i już po chwili jeden z zakapturzonych weryfikował, czy umie latać, gdy spadał z wieży. Później zakrzyknął:
- Jeb z dzidy kurwo! - i starał się nabić przebić serce pozostałego kultysty licząc, że czarny dobiegnie. Jak już się pozbędą ostatniego przeciwnika to zaproponuje czarnemu, żeby odpiąć dzwon z dzwonnicy i go...
- ... wypierdolić komuś na łeb. - przedstawi swój plan Wojownik.

W przypadku, gdyby ścierwo drugiego z kultystów miało się do czegoś przydać to Wojownik go używa - jako tarczy albo jako przeszkodę pod nogi biegnącym po schodach przeciwnikom (o ile takowi pojawią się). Natychmiast po zabiciu sprawdzi też, czy da się te zwłoki dorzucić do miejsca pożaru, a jak się da to od razu rzuca.
 
Anonim jest offline  
Stary 10-08-2016, 20:40   #186
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Saul wlał zawartość buteleczki w usta, smak krwi i smoły zalał kubki smakowe. Czarna smolista galareta powoli przedzierała się przez gardło zostawiając palący posmak. Palący ogień rozszedł się po żołądku przebijając go setką igieł bólu. Nogi i ciało zachwiały się, a wzrok zaczął się rozmazywać.

Amelia omijając łukiem potwora podbiegła do uwolnionych dziewczyn i kultysty. Mężczyzna z obrzydzeniem ściągnął czerwone szaty i rzucił na podłogę. Od barku przez jego ciało przebiegała krwawa rana od noża ciągnąca się aż do kolana. Blada i wycieńczona twarz należąca do Bruno uśmiechnęła do Ameli. – Dobrze cię widzieć… - Mężczyzna zachwiał się na nogach. - Zajmij się moją siostrą, zabierz ją stąd wraz z resztą dziewczyn. Odwrócił się do Margaret – Idź z Amelią, dołączę do was na zewnątrz. – Pot gęsto spływał mu po czole, z trudem walczył z wycieńczeniem, aby dobrze wyglądać przed siostrą.
- Nieee, zostań z zemną wielki bracie!
– Muszę pomóc naszym przyjaciołom.
Po policzkach popłynęły mu łzy na myśl o tym, że jej już nigdy nie zobaczy. Pchnął Margaret w objęcia Amelii. – Idźcie! Już! Po czym Bruno ze sztyletem w dłoni pobiegł w kierunku otoczonego Jacka, a Amelia z towarzyszkami ruszyły ku wyjściu.

Jack resztką sił obrócił się plecami do ściany. Gdzieś nad nim rozbrzmiewał donośnie dzwon. Z prawej strony i od przodu zbliżali się przeciwnicy. Z lewej strony płonęły resztki proporców. Kultyści ruszyli do ataku na wycieńczonego Jacka, gdy nagle z góry usłyszeli wrzask, czerwone szaty mignęły przed Malonem, gdy kultysta spadł z wysokości na jednego ze sprzymierzeńców. Zgrzyt łamanych kości i bryzgi krwi wypełniły otoczenie. Pozostały przy życiu kultysta spojrzał na zwłoki, na przeciwnika i wrzasnął przebity sztyletem od tyłu przez zakrwawionego Bruno. Jack korzystając z okazji machnął siekierą w gardło urywając wrzaski. Spojrzał na znajomą sylwetkę mężczyzny, który wchodził wraz z nimi do posiadłości z mała siostrą. Mężczyzna podobnych rozmiarów do niego słaniał się na nogach, z wielką sznytom od barku do kolana. Mężczyźni kiwnęli sobie głowami z szacunek i znakiem, że obaj przeżyli podobne piekło w tym domu. Nagle kolejne ciało spadło na palące się proporce z mokrym plaskiem. – Chodź! Trzeba pomóc dziewczyną! Obaj ruszyli w kierunku kobiet biegnących do wyjścia.

Tymczasem potwór z rogami stał przed Saulem zżeranym od środka przez truciznę. Bestia łapskami ściągała wnętrzności starca, z którego wyszła. Blade fioletowe cielsko było pozbawione skóry, z różnych partii ciała sterczało mu mięso, żyły i wnętrzności. Twarz bez ust zagrzyta zębami i zadyszała ze wściekłością. Czarne przekrwione nieludzkie oczy drżały ze wściekłości i może bólu? Potwór wrzasnął wściekle rozglądając się po pomieszczeniu. Spojrzał na przedzierające się bokiem kobiety. Zielona mgła otaczała jego niekompletne ciało, jego grube czarne rogi zabłyszczały, gdy wystrzeliły z nich zielone błyskawice prosto w kobiety. Zielone wyładowania trafiły Lirael i Sophie. Amelia rzuciła Margaret na ziemie i okryła ją własnym ciałem, gdy kolejne wyładowania uderzyły w jej spalone plecy i w twarz Marie. Przez poprzednio już spalone plecy przebiegł nieziemski ból, który nagle ustał, gdy nerwy na plecach zostały spalone wraz z kościami. Marie z roztapiającą się twarzą padła bulgocząc. Sophie i Lireal zostały doszczętnie wypalone do kości.

Do Saula dobiegły krzyki konających dziewczyn, z tytanicznym wysiłkiem wstał czując jak jego ciało kona w konwulsjach i rzucił się wymachując zdrową i drugą bezwładną leżącą ręką na potwora. Zdrowa ręka uderzyła w kościany podbródek potwora, jego twarz się nie odwróciła. Potężny cios w klatkę piersiową Saula posłał go przez pomieszczenie do ściany. Przytłumione odgłosy łamanych kości w plecach dosięgły jego odpływającej świadomości.

Wojownik wraz Kosiarzem pokonali swoich przeciwników zrzucając ich jeden za drugim z drewnianych podestów wokół brzmiącego wciąż dzwona. Z każdym jego dźwiękiem rany Wojownika wybuchały ze zdwojoną boleścią, a do ich głów wbiegały podszepty karzące im skoczyć z podestów w ślad za kultystami, których zepchnęli. Wojownik opierając się pokusie wskazał czarnemu na dzwon, ten walcząc z podszeptami machnął kosą w mechanizm trzymający dzwon z łańcuchem przy podeście. Dzwonem szarpnęło i zahaczył drewnianą podłogę na której stali rozrywając ją. Dzwon poszybował dźwięcząc w dół. Wojownik i Kosiarz poczuli jak tracą dosłownie grunt pod nogami, zaczęli spadać sięgając rękoma powietrza w ślad za dzwonem.

Do Demona wróciła błyskawica, którą smagał kobiety. Zielona mgła wirowała przy nim, a błyskawica przenikała jego ciało sklecając niedokończone organy i mięśnie. Powoli na ciele zaczęła pojawiać się purpurowa skóra.

Gdzieś w kącie było słychać rozpaczliwy krzyk Bruno – Margaret!!!

<Jebud!>

Nagle świat się skończył, nastała cisza. Przynajmniej tak może wydawać się większości dusz w pomieszczeniu, ponieważ na ziemię runął wielki dzwon, który wszystkich ogłuszył. Tumany kurzu, odłamków, kamienia i krwawych miazg z ciał poszybowały po pomieszczeniu. Jack wraz z Bruno biegnąc do dziewczyn dostali ostrymi odłamkami i runęli na ziemię, gruz posypał się na Amelię zakrywającą Margaret. <Plask!> spadł Kosiarz <Plask!> spadł i Wojownik zdobiąc swoją krwią mury. Potężny dzwon podskakując zaczął się toczyć krusząc sarkofagi i skryte w nich zwłoki i kości. Skupiska zielonej mgły wybuchły i rozproszyły się po pomieszczeniu. Dzwon wciąż dźwięcząc toczył się w kierunku demona przybierającego na skórze, masie i wzroście. Ciało Saula przeszywało każde dudnięcie dzwonu trzymając go na granicy między życiem, a śmiercią. Dzwon z impetem uderzył w demona i z dzikim zgrzytem owinął się wokół niego i pękł w środku zostawiając go nietkniętego. Demon osnuty opadającą mgłą zanosił się chrapliwym śmiechem roznoszącym się po całej piwnicy i korytarzach domu. Saul nie czując już ciała, wpatrywał się przez mgłę w rosnącego demona, jego ciało robiło się co raz bardziej czerwone, rogi wykręcały się i wiły sięgając sklepienia. Z jego pleców wystrzelił czerwone skórzane skrzydła rozwiewające mgłę i kurz, które w końcu rozproszyły się ukazując pobojowisko pełne ciał i śmierci.

Oczy Feldmanna zaczęły zachodzić ciemnością, gdy resztkami sił patrzał na porozrzucane ciała przyjaciół. Nie czuł już bólu, tylko wielki smutek i gniew. Gniew na tych szalonych ludzi, którzy go tu sprowadzili, wymordowali tylu dobrych ludzi i przyjaciół oraz przywołali to coś, tego demona. Oczy pomimo, że otwarte zaczęły zachodzić ciemnością. Uszy zaczęły słabiej odbierać chrapliwy śmiech i kroki demona. Umysł Saula zaczął odpływać w nieznane, gdy cieniutki ostatni dźwięk doszedł jego uszu.

Nieeeeee! Zostaw mnieeeeeeee! – Piskliwy, histeryczny krzyk wypełnił salę. Potwór zwalił ciało Ameli i sięgnął ku Margaret. Białka oczu Saula uchyliły się na tyle, aby zobaczyć jak potężny czerwony demon chwyta dziewczynkę za nogę i podnosi ją do góry oblizując ja po policzku swoim długim i wijącym się językiem.

Lewe oko już się zamknęło, prawe chwieje się spazmach. Gniew jakiego nigdy jeszcze nie poczuł Saul w swoim życiu wstrząsnął jego martwym ciałem. Wściekły żar wlał się w odchodzącą świadomość. Prawe oko zapłonęło, serce szarpnęło w klatce i zaczęło bić jak młot. Wbite w mur ciało w siedzącej pozycji szarpnęło się i stanęło na nogach. Saul wyciągnął przed siebie prawą spaloną rękę. Czerwono czarna spalona skóra skruszyła się, koścista dłoń odpadła. Stercząca ostra kość ręki świeciła bladą zielenią wydłużając się i pokrywając smugą zielonej falującej energii. Ta sama zielona energia biła z jego prawego oka, a żar słusznego gniewu wypełniał całe ciało.

Kto czuje się na siłach może otworzyć oczy, kto nie - ten martwy ostatecznie.
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 10-08-2016 o 20:45.
Ranghar jest offline  
Stary 10-08-2016, 22:04   #187
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wojownik otworzył oczy i spojrzał po krwawej jatce, która najprawdopodobnie była obok niego. Sam miał jakieś rany powierzchowne, ale zamierzał wstać i zabić ich wszystkich.
 
Anonim jest offline  
Stary 11-08-2016, 17:27   #188
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
... el melech neman...

Płonął.

Pojedyncze impulsy przemykały w jego głowie, choć ona była już martwa. Myśli przelewały się jak leniwy strumień. Strumień przepływający przez morze ognia.

... shema Israel Adonai eloheinu Adonai echad...

Nieziemski gniew trzymał go na nogach. Odraza większa niż cokolwiek spotykanego we wszechświecie pozwalała mu się postawić. Słowa... słowa brzmiące jakby obco, a przecież tak dobrze znane rozbrzmiewały z wnętrza Semity, dodając mu sił.

- baruch shem kewod maluchto leolam waed...* - powiedział bezgłośnie, poruszając samymi wargami.

Nie pozwoli skrzywdzić Margaret. Nie pozwoli temu demonowi istnieć. Ta ziemia została przekazana jemu ludowi przez samego Boga. Żaden pomiot złego nie ma do niej prawa.
Dość już krzywdy, dość cierpienia. Koniec bestialstwa i nieludzkiego okrucieństwa.
Pora to zakończyć.


Saul skupi swój umysł, by pokierować zieloną smugę w stronę demona, kreując ją na błyskawicę, jaką posługiwał się rogaty. Będzie jednak uważał, by nie trafić dziewczyny.
Następnie rzuci się na demona z wyciągniętym kościanym kikutem, próbując przebić potwora na wylot.
Jeśli mu się uda, postara się go obalić, a potem skumuluje energię – o ile jeszcze mu jakaś zostanie – by stworzyć rozbłysk mocy, którego zadaniem będzie unicestwić ich dwójkę. Wcześniej jednak każe Margaret uciekać.




* wersety z modlitwy „Shema Israel”. Devarim 6:4-9, Devarim 11:13-21, Bamid'bar 15:37-41.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 11-08-2016, 18:07   #189
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
Udało się w końcu, wraz z towarzyszem niedoli, powalić ostatniego kultystę. Wtedy dopiero Malone zauważył co się dzieje z resztą. Ze starca wypełzał demon z krwi i kości. Taki jakiego czasem widywał w grach komputerowych.
http://www.spidersweb.pl/wp-content/...on-diablo.jpeg
Ten widok zmroził go na moment i odebrał na chwilę dech. Nie trwało to jednak długo. Cała ta popieprzona sytuacja i kolejne perypetie w tym domu przygotowały go na niezwykłe zjawiska.
Uzgodnili że muszą pomóc dziewczynom… nim jednak dobiegli do nich demon spopielił część z nich a resztę pokaleczył, przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy Malone’a. Dopiero uderzenie serca później zauważył, że dziewczynka, z którą przyszedł jego aktualny kompan jest cała. Mieli jeszcze kogo ratować. Ale walka przeciwko takiemu przeciwnikowi? Jakie mieli szanse przeciwko kreaturze, która potrafi spalić człowieka wiązką energii? Odpowiedź nadeszła już moment później w postaci Saula przelatującego przez salę po ciosie demona. To powinno dobitnie wskazać Jackowi, że nie ma już nadziei, ale w tej scenerii rodem z horroru nie było czasu nawet na to. Usłyszał dudnienie spadającego z góry bardzo ciężkiego przedmiotu i mrugnięcie oka później został zmieciony przez falę uderzeniową, która strzelając drzazgami uczyniła sobie z niego tarczę.
Tego było już za wiele dla wcześniej poranionego i wycieńczonego ciała Jacka. Padł na ziemię czując ogromny ból dosłownie w każdej kończynie. Gorsze od bólu było chyba jeszcze tylko poczucie beznadziejności w starciu z czymś tak okropnym. W tym momencie miał siły tylko na to by otworzyć oczy i obserwować ze zgrozą potwora łapiącego biedną dziewczynkę. Chciał jej jakoś pomóc ale nie miał sił. Jedyne co mu pozostało w tym momencie to obserwowanie tego przerażającego widoku. Może trochę później zdobędzie siły na to by jeszcze coś zdziałać, ale tego nie mógł być pewien. Czuł że jego życie nie leży już dłużej w jego rękach.
Dawno się nie modlił, ale to co zobaczył w tej chwili złamało jakąś tamę znieczulicy w jego sercu i w duchu zdołał tylko westchnąć: “Boże ratuj”
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline  
Stary 13-08-2016, 17:46   #190
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Amelia padła. Ciężko było powiedzieć, czy jeszcze żyła, czy też już nie. Leżała nieruchomo, ale oczy miała otwarte. Nie widać było aby oddychała, ale tego nikt nie miał czasu sprawdzić. Podobno mózg żyje jeszcze przez pięć minut po tym jak krwiobieg przestanie mu dostarczać tlen i podobno w tym czasie zmysły nadal mogą dostarczać temu mózgowi bodźców... Czy całe życie przeleciało jej przed oczami? To byłby krótki film, bo dziewczyna była taka młoda, pełna życia.
Może tak właśnie było? To mogła stwierdzić jedynie sama Amelia, ale skoro i tak zaraz umrze lub już umarła i nie mogła dać nikomu znaku co się z nią dzieje... jakie to miało znaczenie?
Czy miała jakieś żale, jakieś niespełnione nadzieje i niezrealizowane pomysły... jakie to miało znaczenie?
Szkoda tracić życie w imię jakiegoś demona. I dlaczego właśnie ją wybrali? Mało to ludzi odsiaduje dożywocie? Mało popełnia samobójstwa? Nie mogli wziąć kogoś innego?
Wszelkie pytania pozostaną bez odpowiedzi, przynajmniej dla Amelii. Ale gdyby mogła coś powiedzieć, coś pomyśleć. Może umierałaby z nadzieją, że Margaret przeżyje... i że ktoś zrobi z tym demonem, to co zrobili z lalką... Nadzieja umiera ostatnia...
 
Mekow jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172