08-11-2021, 21:03
|
#152 |
| Galeria UFO, noc 28 czerwca
Jedynym co zawiodło Toreadore do ponurej speluny na zapleczu klubu była rozkosz z bliskości Arystokratki. Droga biegła przecież do biblioteki, nie widział Bleinert powodu, by nadkładać drogi przez brudne dziuple. Uznawszy, że Alcija wie co robi ulegając zaproszeniu Brujaha, czerpał słodycz jej uścisku. Fascynacja mogła być również i pułapką, gdyby wampir zapomniał się w emocjach, dlatego Kordian ważył przyjemność i powściągliwość.
Vip-room okazał się dawnym magazynkiem na farby, terpentynę, glinę, Kordian pamiętał je całe w sztalugach upstrzonych wszystkimi kolorami, pamiętał promienie słońca wchodzące przez małe okienko, obecnie zamurowane. Tam płacił pani Jagodzie, za lolo, jak założył się z kolegami. Pamiętał to z innego życia i wystraszył się upiora przeszłości, siebie. Siebie przebranego. Wycofał na tyle, że nawet soczysta czerwień życia wydała się wstrętna. A kleju nigdy nie lubił.
Głos. Głos Alicji wyrwał go z zapomnienia, zauroczenia, spętania. Opanowanie i precyzja, zaskoczył, że takiej muzy potrzebował. Opętany dla odmiany koniecznością rozwiązania zagadki ciągu, by wreszcie cieszyć się niespętanym towarzystwem Sovińdskiej, usilnie odszukiwał strzępy w pamięci. Złote proporcje, wzór na liściach, spirala ślimaka. Złote słowa konfratrki. Coś jednak go dręczyło, z początku myślał, że Czorny jest od Siudaka, który już domaga się spłaty długu, ale nic na to nie wskazywało, a sytuacja wydawała mu się niewygodna. Wreszcie zbył to na karb niecierpliwości.
Koniecznie chciał coś dodać, ale postawione przez Venture pytanie nie pozostawiało na to pola. Połknął słowa, wyczekał. |
| |