|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-10-2011, 10:36 | #41 |
Reputacja: 1 | I Asceline zaciekawił fragment korytarza, który właśnie ukazał się ich oczom. Może do najbystrzejszych nie należała, ale zdawała sobie sprawę, że korytarz ten może mieć jakieś znaczenie nawet, jeśli miało by być to tylko znaczenie dla uczonych. Gdy więc zobaczyła, jak Morwing zatrzymuje się, i bada jedną ze ścian ona podeszła do drugiej. Przyglądała się dokładnie gładkiej ścianie licząc, że może będą na niej jednak jakieś wzory, może szczeliny? Po chwili zaś i ona dotknęła płaszczyzny dłońmi licząc na to, że znajduje się na niej coś może nie koniecznie widocznego dla oka ale coś, co można wyczuć pod opuszkami palców.
__________________ "To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein |
24-10-2011, 02:03 | #42 |
Reputacja: 1 | Rebis widział oczy wojownika. Nie zwrócił jednak uwagi na to, że wróciło dwóch elfów. W tym momencie był bardziej zainteresowany mordem jaki było widać w oczach Muła. Postanowił więc powiedzieć mu całą prawdę o szkatułce. -Nie damy rady jej otworzyć, potrzeba do tego jakiegoś wymyślnego klucza, albo i kilku nawet. Możemy sobie tą szkatułką w ścianie podłubać, bo nic innego z nią rady zrobić Druid miał szczerą nadzieję, że to wystarczy by Muł zaniechał mordu, na które widocznie miał chęć. |
24-10-2011, 08:15 | #43 |
Reputacja: 1 | - Pewnie te owady znają sposób otwarcie tego. Co myślisz, że w środku – zapytał druida, ale już nie czekał na odpowiedź, gdyż właśnie wróciły do nich elfy. Temat szkatułki uznał jak na razie zamknięty, pozwolił ją nieść druidowi, aczkolwiek nie był przekonany, jak reszta grupy znowu na to zareaguje. – Co żeście widzieli z przodu? Gdzie reszta? Żyją?! – Zwrócił się w kierunku długouchych. |
26-10-2011, 00:26 | #44 |
Reputacja: 1 | Asceline, Morwing Elf i diablica postanowili dokładniej zbadać wydrążony ludzką ręką tunel. Początkowo na oślep zaczęli obmacywać wykutą ścianę. Pierwsze co ich uderzyło, a czego nie było dokładnie widać w migoczącym blasku pochodni, to fakt, że powierzchnia ściany była wyjątkowo gładka i równa. Ci, którzy drążyli tunel musieli się albo bardzo natrudzić, albo mieli doskonałe narzędzia. Morwingowi w związku z tym odkryciem przypomniało się pewne wydarzenie. Kilka miesięcy temu na rynku jeden ze wsi ulokowanej w pobliżu Tyru słuchał opowieści jednego z pustynnych wieszczy. Mężczyzna ten będący, elfem, opowiadał o odległej przeszłości, gdy Athas był jeszcze żyzną krainą, a o tyranii królów-czarnoksiężników nikt nie słyszał. Ponoć w tych odległych czasach rasa niziołków szczyciła się najlepiej rozwiniętą cywilizacją. Potrafili oni ponoć budować wieże sięgające szczytów gór, stawiać gigantyczne mosty nad przepaściami, a także drążyć tunele nawet w litej skale. Elfi wieszcz twierdził, że w wielu jaskiniach Athasu można napotkać pozostałości dawnych podziemnych miast, wzniesionych przez niziołki. To, co napotkali tutaj mogło być właśnie czymś takim. Oboje czuli, że wydrążony tunel kryje jakąś tajemnicę. Mimo, więc początkowego niepowodzenia, nie ustępowali w wysiłku dogłębnego zbadania go. I w końcu ich trud i wysiłek się opłacił. Gdy diablica przesunęła po ścianie, jej fragment odsunął się niczym wieczko pudełka. Oczom najemników ukazała się mała wnęka, a w jej środku mieniący się bladym wewnętrznym blaskiem tajemniczy symbol. Po chwili usłyszeli zgrzyt przesuwających się ciężkich kamieni. W ich nozdrza uderzył ciężki zapach stęchlizny i wilgoci. Tuż przed nimi otworzyły się wąski drzwi prowadzące w głąb ciemnego tunelu. W bladym blasku pochodni widać było tylko gęsto zarośnięty pajęczynami, szeroki na niecały metr korytarz. W tym momencie do diablicy i elfa dołączyła reszta wybranych przez Lazama najemników. Rebis, Martar, Finrael Po krótkiej naradzie w sprawie szkatułki, cała trójka ruszyła z elfe i diablicą. Ostrożnie przeszli przez dużą grotę. Ukryty na wysokiej półce aaracocrani, ciągle ich obserwował. Nie zrobił on jednak nic ponad to, więc najemnicy bez przeszkód ruszyli dalej. Po kilku minutach marszu napotkali elfa i diablicę, który stali w wykutym ludzką ręką korytarzu i wpatrywali się w wąski, ciemny korytarz. WSZYSCY Zebrani ponownie w grupę najemnicy musieli podjąć decyzję, czy zagłębić się w tajemniczy korytarz, czy dalej podążać w kierunku leża pustynnego wija. Ryzyko, że psioniczna bestia ich wykryje rosło z każdą chwilą. Każdy ich ruch, każdy wydany przez nich dźwięk i każda ich myśl mogły być śledzone już przez morderczego wija. Czas uciekał.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |
26-10-2011, 06:52 | #45 |
Reputacja: 1 | Koniec ogona Asceline poruszał się lekko na boki, czyniąc z niej jakąś karykaturalną i makabryczną wersję zdenerwowanego kota. "Podobieństwo" stało się większe, gdy kobieta syknęła niczym kot, chociaż cicho, bardziej do samej siebie. Dłuższą chwilę wpatrywała się w korytarz, po czym nagle, nie podnosząc głosu, starając się mówić tak, aby dźwięki nie poniosły się korytarzami przemówiła do reszty, która właśnie się pojawiła: - No, skoro jesteście, to chodźmy, po cośmy tu przyszli. Pozbyliście się tej modliszki? - dodała odwracając się w stronę tunelu u robiąc powoli pierwsze kroki w kierunku, gdzie powinno znajdować się gniazdo wija.
__________________ "To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein |
26-10-2011, 08:15 | #46 |
Reputacja: 1 | Gdy już dotarli do reszty Martar zwrócił się w kierunku Rebisa – Widzę, że wiesz co nieco o tych gadach. Może o tym całym wiju też masz jakieś informacje? Słaby punkt, czy co? - Jego głos już nie był donośny jak wcześniej, wiedział, że mogą już znajdować się blisko niebezpieczeństwa. Zerknął jedynie na boczny korytarz, teraz nie pora na zwiedzanie, pomyślał, może później… Widząc, jak diablica rusza w kierunku gniazda, naprężając mięśnie chwycił mocniej swój topór i szybkim krokiem dołączył do niej. Tym razem nie miał zamiaru zostawać w tyle, możliwe , że szykowała się walka. W takich momentach muł powinien znajdować się w pierwszej linii natarcia i w takowej się znajdował. |
26-10-2011, 13:40 | #47 |
Reputacja: 1 | - Thri-kreen jest poszukiwany przez zamieszkujących jaskinie aaracocrani. Po załatwieniu sprawy z wijem można przynieść im jego ciało, może nas jakoś wynagrodzą - rzekł po drodze do spotkanych towarzyszy, wcześniej streszczając im poprzednie wydarzenia. - Ale na razie musimy dogonić tamtych. - Pięknie go załatwili. Nie spodziewałbym się takiej brutalności po naszym ludzkim koledze. - Odparł na pytanie diablicy, po dołączeniu do pozostałych i przyjrzał się otoczeniu. Rozstaje. Na końcu jednego tunelu czaił się wij, a na końcu drugiego... właściwie nie wiadomo co. Chętnie by zbadał tajemniczy korytarz. Lubił wiedzieć co ma za plecami. No i chciał odłożyć spotkanie ze stworem na później, jednak jego towarzysze chętni byli do bitki. Zbyt chętni. Cóż, nie chciał ponownie rozbijać drużyny - zbadają korytarz po załatwieniu sprawy z wijem. O ile przeżyją. Znając życie później się okaże, że był to jakiś chędożony skrót. Ale cóż, jego kompani nie mieli w sobie żyłki odkrywcy. Trudno. Diablica i muł ruszyli przodem, za to Finrael wolał czaić się z tyłu. Mógłby zbadać sytuację z przodu, w końcu świetnie się krył, lecz nie sądził by jego zdolności pozwoliły mu uniknąć wykrycia przez psioniczne moce wija. Pozostał z tyłu - wojownicy przyjmą na siebie atak (o ile nastąpi), a on spokojnie się zakradnie z boku i rąbnie jajo. Tak. Świetny plan. |
27-10-2011, 09:45 | #48 |
Reputacja: 1 | Wspomnienia przeszłości podsunęły Morwingowi możliwe rozwiązanie zagadki owej części korytarza. Nie podzielił się jednak swoimi przemyśleniami ze swoją towarzyszką. Elf wpatrywał się w ciemny korytarz. Zastanawiał się przez chwilę czy nie iść w głąb, sprawdzić co się w nim kryje i dopiero potem zapolować na wija. Zjawiła się jednak reszta kompanii i sprawa została przesądzona. W rękach elfa pojawiły się dwa lekkie miecze. Zamachnął się nimi na próbę, ze świstem przecinając powietrze. Chwycił pewniej rękojeść po czym ruszył w dalszą część korytarza, wychodząc z ociosanej ręką istot rozumnych. Cicho niczym kot przemknął na przód kolumny. Nie chciał powierzać swojego życia i zdrowia w ręce nadpobudliwej diablicy. Szedł powoli, rozglądając się w poszukiwaniu przeciwnika.
__________________ "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski |
28-10-2011, 17:10 | #49 |
Reputacja: 1 | Rebis szedł powoli korytarzem. Popatrzył na gladiatora i powiedział: -Nie mam pojęcia jakie słabe punkty może mieć wij pustynny, stawiałbym na oczy, o ile to ma oczy i może podbrzusze. Nigdy tego stworzenia nie widziałem, a na pustyni spotykałem zwykle padlinożerców. Druid powiedział tutaj całą prawdę, nie miał nawet pojęcia jak naprawdę wygląda ten cały wij, ani jakie właściwości mają jego jaja, bez powodu się przecież takich wypraw nie organizuje. |
29-10-2011, 16:07 | #50 |
Reputacja: 1 | Po ponownym spotkaniu i krótkiej naradzie najemnicy postanowili, mimo dużej ciekawości jaka ich męczyła, ruszyć dalej. Wykonanie powierzonej im misji wydawało się wszystkim najważniejsze. Ryzyko, że wij wyczuje zbliżających się doń ludzi rosło z każdą chwilą. A biorąc pod uwagę nierozważne działanie niektórych członków drużyny, było to tak naprawdę tylko kwestia czasu. Szli gęsiego. Na czoło wysunęła się diablica i muł, których krew już zaczynała wrzeć na myśl o czekających ich ciężkim boju. Za nimi szły dwa elfy, które wolałyby zdecydowanie pozostać w cieniu. Pochód zamykał druid i trzeci, najmniej wygadany, elf w ich drużynie. Korytarz prowadził ich ciągle ostro w dół i cel ich podróży zbliżał się. Po kilku minutach tunel, którym podążali zaczął się rozszerzać z każdym krokiem coraz bardziej. Dodatkowo Rebis i Morwing wyczuli unoszącą się w powietrzu potężną siłę psioniczną. Nie tylko czuli ją, ale wręcz słyszeli jej basowe drżenie, które wprawiało w drżenie okoliczne skały. Diablica idąca na czele nie zamierzała się jednak zatrzymywać i analizować wyraźnych sygnałów ostrzegawczych. Po następnych kilku minutach grupa doszła do ogromnej groty o której mówił pomocnik Lazama. Jaskinia była olbrzymia, kilkakrotnie większa od tej w której byli wcześniej. Przez duży otwór znajdujący się w stropie sączyło się palące światło słońca Athasu. Dzięki temu w grocie było stosunkowo jasno i przede wszystkim ciepło. Stali teraz nad rozległym jeziorem iłowym, które wypełniało całą powierzchnię groty. Na jego środku znajdowała się kamienna wyspa, gdzie prawdopodobnie znajdowało się leże wija. Wszyscy obecni czuli wielkie podniecenie zabarwionego nutką strachu. Zdawali sobie sprawę, że trzeba działać rozważnie i przede wszystkim szybko. Nie mogło być mowy o błędach i pomyłka. Mogły one kosztować ich życie. Pierwszym problemem z jakim trzeba się będzie zmierzyć to sposób dostania się na wyspę. Jezioro iłu kryć mogło liczne niebezpieczeństwa i było o wiele bardziej zdradzieckie niż bagna. Powierzchnia jeziora pokryta była, co prawda licznymi wstępami skalnymi, ale przemieszczanie się po nich wymagało niezwykłej zręczności i gibkości. Grupa musiała podjąć szybko i mądrą decyzję co dalej.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |