|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-03-2013, 23:50 | #331 |
Reputacja: 1 | - Zgadzam się, że powinniśmy zabezpieczyć Harrowstone, ale nie chciałbym tam wchodzić nieprzygotowany. Może lepiej na czas preparacji ustawić tam wartownika, który będzie pilnował, by nie wyszło stamtąd nic groźnego, a w tym czasie reszta zbierze odpowiedni ekwipunek, wtajemniczy uczonego i przygotuje się w inny sposób. Sam muszę przygotować nieco amunicji do pistoletu, bo bez niego jestem jak bez ręki. |
09-03-2013, 01:12 | #332 |
Reputacja: 1 | Azu milczał przez chwilę, jakby się zastanawiał, po czym odpowiedział: - Filozofia prosta, ale jeden wartownik to jeden trup. Są jeszcze te symbole... Może coś z nich zrozumie. A przynajmniej do tego miejsca powinno być spokojnie. -
__________________ Cogito ergo argh...! |
09-03-2013, 02:35 | #333 |
Reputacja: 1 | - Wartownikiem i tak musiałby być ktoś z nas. Dla straży miejskiej to zbyt duże wyzwanie. Wielka łaska Sarenrae, że Ci dwaj dzisiaj przeżyli. A jak dwóch z nas będzie stróżowało w nocy, to w dzień możemy być zbyt osłabieni, żeby cokolwiek zdziałać. - Proponuję iść dziś, zbadać te symbole i przynajmniej pozbyć się szkieletów, które zostawiliśmy ostatnio. Może uda się też dopaść grajka. Nie mamy co liczyć na to, że się znudzi nawiedzaniem. Musimy go wykończyć. A jeśli może codziennie wysyłać takie ataki jak dziś, to lepiej, żebyśmy się go pozbyli wcześniej niż później. - A na noc warto by wrócić. Wszak nie znamy planów naszego półorczego kompana. Więc im szybciej ruszymy tym lepiej.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution. Because I must not allow anyone to stand in my way. -DN Dyżurny Purysta Językowy |
10-03-2013, 10:23 | #334 |
Reputacja: 1 | - Symbole? Zabezpieczyć Harrowstone?- Mestoph nie krył zdziwienia. - Co tu się, na bogów dzieje?- W jego głowie poczęły się tworzyć nowe pytania, niestety na wcześniejsze też nie miał wyczerpującej odpowiedzi... - Było was więcej? Mówiliście o jakimś półorku...- Włosy znów odmówiły zaklinaczowi posłuszeństwa. ~Najwyższy czas wymyślić jakieś zaklęcie trzymające czuprynę na miejsci.~
__________________ Nieobecny |
10-03-2013, 11:55 | #335 |
Reputacja: 1 | Vilgret westchnął wyraźnie zirytowany całą sytuacją. - Sprawdzenie symboli wydaje się dobrym pomysłem ale póki nie zamierzasz złapać za kołnierz naszego gościa i zawlec go tam siłą powinieneś się wstrzymać. Wypadało by wpierw usiąść i wszystko wytłumaczyć na spokojnie bo jak by nie patrzeć przez ostatnie dni trochę się wydarzyło. Wiec zamiast stać tak tutaj usiądźmy i wytłumaczmy jak się sprawy mają. Co wy na to ? |
11-03-2013, 00:18 | #336 |
Reputacja: 1 | - Wyższa konieczność. Póki było spokojnie, był czas i plany. Teraz trzeba sprawdzić. Herbatka później. - odpowiedział wydąwszy wargi, ostro, szczekliwie, jak wydaje się komendy. Czy tamten nie dostrzegł zmarłych? Skąd mogli wiedzieć, czy kolejna plaga nie nabiera właśnie mocy w nawiedzonych ruinach? - Niewiarygodne... - mruknął pod nosem, dodawszy brak hasła i upór Vilgreta by w pozostać posiadłości. Paranoja? Ale czy mógł mu w takich warunkach dalej w pełni ufać? Jeśli zaś... To czy chodziło by nie dopuścić ich do ruin, czy też nie oddalić się od Kendry? - To konieczne - dodał stanowczo, przybrawszy kamienny wyraz twarzy, nie chcąc zdradzić się ze swoją niepewnością. - Wytłumaczymy po drodze - zwrócił się z kolei do Mestopha.
__________________ Cogito ergo argh...! |
11-03-2013, 00:43 | #337 |
Reputacja: 1 | - Muszę się zgodzić z Azubuike, że nim dotrzemy na miejsce zdążymy jeszcze chwilę porozmawiać. Jednakże Mestoph nie ma obowiązku z nami nigdzie iść. A biorąc pod uwagę, że miejscowi już nas mają za dziwaków, nie bez powodu coby nie mówić, nie zdziwię się, jeśli nie będzie się chciał z nami zadawać. Zwrócił się do nowego gościa: - Powiem najkrócej jak potrafię: Harrowstone to dawne więzienie, które jest nawiedzone i jest źródłem kłopotów dla mieszkańców. Nieodżałowany profesor Lorrimor zginął próbując je zbadać, a my chcemy dokończyć jego dzieła.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution. Because I must not allow anyone to stand in my way. -DN Dyżurny Purysta Językowy |
11-03-2013, 00:53 | #338 |
Reputacja: 1 | Vilgretowi nie spodobał się rozkazujący ton Azubuike widać była to przypadłość poniektórych paladynów miał nadzieję że nie jest przynajmniej z tych którzy szarżują na wroga ku "heroicznej" śmierci ignorując fakt bezowocności tego czynu. No ale jeszcze żył więc mógł optymistycznie założyć że nie ma takich samo destruktywnych skłonności. - Nie protestuję przeciw wybraniu się do ruin, tylko uważam że wypadało by rozjaśnić trochę obecną sytuację i lepiej się przygotować. - odpowiedział paladynowi chłodnym tonem, na słowa Amaliara pokiwał głową - Krótko ale treściwie, tylko trzeba mieć się na baczności. Ostatnim razem zaatakowała nas nawiedzona sterta kamieni, kosa, tuzin szkieletów oraz trzy widma, kto wie czym ugoszczą nas tamtejsze upiory tym razem. Dlatego proponuje byśmy chociaż odwiedzili świątynię jeśli mnie pamięć nie myli Ivor miał kilka flakonów święconej wody, kapłani chyba nie będą się sprzeciwiać byśmy je zabrali, w końcu to wyższa konieczność, prawda ? Ostatnio edytowane przez Rodryg : 11-03-2013 o 01:10. |
12-03-2013, 12:51 | #339 |
Reputacja: 1 | Kendra zbladła niemal natychmiast słysząc słowa Amaliara. Przez głowę Azubuike przeszła potężna fala smutku wykrzywiająca jego twarz. Silne emocje Kendry płynęły do niego poprzez magiczną więź pomiędzy pierścieniami. Emocje spływały przez całą dyskusję, lecz Kendra milczała. W końcu otrząsnęła się. Ściągnęła pierścień zrywając więź łączącą ją z paladynem. - Bądźcie tylko ostrożni. Ja muszę na chwilę... udać się na spoczynek. - oczy dziewczyny niemal natychmiast zrobiły się szkliste. Ruszyła chwiejnym krokiem w stronę swojego pokoju bez oglądania się na siebie. |
13-03-2013, 02:01 | #340 |
Reputacja: 1 | Azu drgnął i nerwowo przeszedł parę kroków, rzuciwszy się ku drzwiom wyjściowym, to znów ku Kendrze. W głowie wirowały mu zaplątane myśli i uczucia z ziejącą otchłanią w miejscu z którego dopływały do niego uczucia Kendry, mieszając się niezauważalnie z jego własnymi. - Trzeba iść... - warknął jeszcze, niesiony falami empatycznego sztormu. Dostrzegłszy jednak nagły brak, dziurę, nicość tam gdzie jeszcze przed chwilą tyle było w nim emocji, zaczynał powoli rozumieć, co się stało. Najwidoczniej odczucia jego i Kendry za sprawą pierścienia zmieszały się i wzmocniły nawzajem, stanowiąc razem więcej niż mógł wytrzymać on sam... Czy też Kendra. Przy czym ona okazała się mądrzejsza, zaś on po prostu popłynął z prądem. Zdjął pierścień i przez chwilę przyglądał mu się uważnie, po czym przeniósł spojrzenie na zaklinacza: - Będę mówił otwarcie - rzekł, zmusiwszy się by mówić powoli i starannie dobierać słowa - Nie ufam panu, Mestoph... - Nie będę wymieniał teraz powodów tejże nieufności. Ja, Azubuike, rycerz Shelyn, przysięgam, że przyczyna jest prawdziwa i zasadna. ...jeśli zaś okaże się, że myliłem się w tej sprawie, pierwszy wystąpię, by Cię zań przeprosić. - W miarę jak mówił, porządkował emocje, oceniając je i ważąc dokładnie, jak wypowiadane właśnie słowa. Były tam resztki żarzącego się gniewu, głęboki żal po stracie towarzyszy, poczucie obowiązku i wstyd, bo zawiódł potrójnie - nie uchronił miasteczka ani towarzyszy, stracił nad sobą panowanie i zranił tą, którą miał chronić. Narastała w nim, potężniała troska, niepokój... Kontynuował jednak: - Rozumie pan więc chyba, że nie chciałbym... by... pozostawał w posiadłości bez nadzoru. Niemniej jednak... Znalazłem się w trudnej sytuacji, gdyż uważam niezwłoczną wizytę w ruinach za rzeczywiście konieczną, a nie ukrywam, że wymaga ona obecności wszystkich aktualnych... Gości. Niemniej jednak pańska wiedza rzeczywiście może nam się przydać, a nie jestem za tym, by badać dziś więcej niż dotychczas odkryliśmy. Tak więc byłoby stosunkowo bezpiecznie... - Wyjaśnijcie, proszę - zwrócił się z kolei do reszty, dłuższe spojrzenie poświęcając Amaliarowi. - Zaraz wrócę. - Ruszył za Kendrą, chcąc sprawdzić w jakim jest stanie. Trudno było przewidzieć, co będzie dalej, ale był zdecydowany jakoś jej pomóc - wiedział co czuje, bo przed chwilą czuł to samo. Musiało być coś, co mógł zrobić.
__________________ Cogito ergo argh...! |