|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-01-2013, 03:17 | #271 |
Reputacja: 1 | To musiała być ta przeklęta wyspa, razem z jej przeklętą, na szczęście już martwą wiedźmą. Nie wzdychał, nie miał na to czasu, na szczęście znał tą broń jak własną rękę, potrafił ją naprawić szybciej niż niektórzy uważali to za możliwe. Mogło to wyglądać jakby próbował połamać muszkiet na kolanie i nie tylko, ale sprawiło że znowu nadawała się do działania. Szybko zapakował kartridż z ładunkiem i wystrzelił w kapitana. Tym razem nie miał nadziei na nic, zdawało się że ostatnio broń żyła własnym życiem i była równie kapryśna jak Besmara. quick clear 1 grit, rapid reload, touch, deadly aim
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
13-01-2013, 09:54 | #272 |
Reputacja: 1 | Kallen skrzywił się widząc, że wrogi kapitan się wydostał z macek. Właśnie jego chciał najbardziej w nich utrzymać. Jego śmierć mogła zakończyć tę potyczkę. Elf jednak miał jeszcze innego rodzaju problemy na głowie - jego życie. Przyłożył więc dłoń na klatki piersiowej i pozwolił magii naprawić częściowo jego ciało. Potem sięgnął po jeden z eliksirów rozmycia, które trzymał przy sobie. |
13-01-2013, 15:27 | #273 |
Reputacja: 1 | d20+10 (-2) vs 14 (Pe) = 12 pudło Muszkiet Darrena huknął ponownie, posyłając kulę z wizgiem między gęstymi zaroślami, prosto w kierunku chwilowo triumfującego kapitana Strixa. Ten jęknął boleśnie, o mało co nie przewrócony siłą uderzenia. Tym większe było jego zdziwienie, gdy odkrył, że nic mu się najwyraźniej nie stało. Pocisk ugrzązł pod pechowym kątem między ogniwami jego kolczugi, nabijając mu tylko mocnego siniaka. Kapitan wyszczerzył zęby z wyraźnym uczuciem ulgi na gębie. Kallen tymczasem, nadal pod postacią niziołka, wezwał swą wiedźmą moc, by uleczyć poważną ranę zdaną mu przez Ragnara. hex: healing 1d8+4 = 7 Poszarpane tkanki zrosły się z cichym mlaśnięciem. Daleko mu było do pełnego ozdrowienia, ale poczuł się już zauważalnie lepiej. |
13-01-2013, 18:04 | #274 |
Reputacja: 1 | Shackleton nie bardzo wiedział o co chodzi. Jakieś macki, jakieś lasery, szmery, bajery. Co to ma być? Jednak postanowił pokierować się starym przysłowiem ludów wschodu "jak się nie wie co robić to bij zabij". Shackleton niezważając na macki poszedł do najbliższego wroga i szaklające uderzenie w niego! no chyba, że da się na N10 tak jak była mowa w komentarzach, więc jak się da to po prostu Shackleton tam pójdzie i uderzy w kapitana |
14-01-2013, 09:01 | #275 |
Reputacja: 1 | Peggsworthy'ego należało powalić jak najszybciej. Jeśli będzie stał na nogach, a jego załoga tu przybędzie to nie będą mieli żadnej karty przetargowej, by się stąd wyrwać. Dlatego łotrzyk zawołał: - Shackleton! Tutaj! - Mając nadzieję, iż wojownik przybędzie na jego zawołanie. Łotrzyk był pewien, iż sam sobie nie poradzi z kapitanem "Strixa". Jeśli tak będzie, to Raegan zamierzał obejść Peggsworthy'ego i zaatakować go z boku, równocześnie z Shackletonem. Gdyby jednak bosman go zignorował, wtedy zamierzał zaatakować marynarza przy którym stał, uprzednio wykonując zwód. _______________ Ruch na M12->O12->O11 i atak na Pe jeśli Shackleton będzie na N10 albo feint na S1 i atak jeśli Shackleton nie będzie na N10 |
14-01-2013, 10:10 | #276 |
Reputacja: 1 | Shackleton nie widząc szans na szybkie ominięcie pola postąpił tak, by jak najszybciej doprowadzić do wykonania swego sławnego uderzenia na wrogu. Wpadł w pole wijących się dziko macek, rzucając się w stronę najbliższego marynarza Strixa. Black tentacles CMB = 29 Shackleton CMD = 20 Pochwycony! 1d6+4 = 6 Niestety, wojownik przeliczył swoje siły. Gdy tylko zdołał wejść w wijące się pole, owinęły go trzy mocarne odnóża, miażdżąc z wielką siłą jego ciało. Nie dotarł do swojej ofiary. Raegan musiał radzić sobie sam. Z resztą licząc na to, że Shackleton stojący po drugiej stronie pola dotrze mu na pomoc w najbliższym czasie przejawiał chyba nierealny nadmiar optymizmu. Bez wsparcia współzałoganta zmuszony był ograniczyć swoje ataki do jednego z marynarzy Strixa. Tego którego już wcześniej zraniła Rosie. Feint d20+10 vs 14 = 12 d20+7 vs 14 = 15 trafienie 1d6 = 4 Ten nie dał się jednak zmylić wyrafinowanym zwodem, zapewne widział podobne już wielokrotnie wcześniej w czasie pokładowych walk. Mimo wszystko jednak sztych Raegana trafił, upuszczając mu trochę krwi. |
14-01-2013, 18:11 | #277 |
Reputacja: 1 | Oho, puścili Peggsworthy'ego. No to po zawodach. I jeszcze Shack... - Drakh! Tilly, Ambrose, wyciągamy tego... No, na trzy! - warknął podchodząc do wojownika i chwytając go za ramię. Zawsze jeszcze zdąży zwiać, jeśli będzie trzeba. Póki co, może wystarczy nakierować shackalnicę na wroga i liczyć na takiego samego jak ostatnio farta.
__________________ Cogito ergo argh...! |
14-01-2013, 18:12 | #278 |
Reputacja: 1 | - Jak zjeeeBBAAAAłem. - powiedział Shackleton powoli i głośno czekając na ratunek i pomagając ewentualnej reakcji ratunkowej. Jeżeli wojownik mógł dosięgnąć wroga mieczem to go szaka, a jak dzidą to go jee... dźga. |
14-01-2013, 20:51 | #279 |
Reputacja: 1 | Aid another: Ti d20+3 vs 10 = 11 sukces Am d20+3 vs 10 = 7 porażka Ma d20+2 vs 10 = 9 porażka Wcale nie łatwo było odpowiednio uchwycić szamoczącego się w morderczym uścisku macek Shackletona, tak by nie utrudnić mu zadania i jednocześnie nie zostać samemu wciągniętym w wijące się skupisko. Wydawało się, że najlepiej wyszło to Tilly'emu, który paradoksalnie do całego przedsięwzięcia wydawał się bardziej niż negatywnie nastawiony. Wyraz obrzydzenia i strachu przed mackami praktycznie nie opuszczał jego brzydkiej, szczurzej gęby. Shackleton d20+9 (+2 Til) vs 22 = 16 porażka Mimo jednak solidarnego, zbiorowego wysiłku i iście tytanicznego zaparcia Tilly'ego nie udało im się oswobodzić spętanego ściśle kompana. Ragnar stealth d20+2+10 = 32 Po Ragnarze zaś nadal nie było nigdzie śladu. Po drugiej stronie pola bitwy Rosie postanowiła jednak pójść za przykładem Raegana. Skoro nawet wybitny szermierz jakim był kwatermistrz nie odważył się podejść do wrogiego kapitana, to dla niziołki o niewyparzonej gębie mogło to być zabójcze. Zamiast tego z entuzjazmem rzuciła się na najbliższego z wrogów. d20+7 vs 14 (S1) = 17 trafienie 1d4+3 = 7 Poharatany już poważnie marynarz chciał ponowić sztuczkę z ukryciem się za oplatającą go macką, niziołka była jednak szybsza. Jej niewielki ale zabójczo szybki topór ugodził go w udo, otwierając szeroką krwawiącą ranę. Marynarz pobladł, bliski omdlenia. Runda wroga! Próby oswobodzenia S1 d20+7 vs 22 = 14 porażka S2 d20+7 vs 22 = 25 sukces S4 d20+7 vs 22 = 9 porażka I znowu jednemu z wrogich pochwyconych marynarzy udało się wyrwać z morderczego uścisku. Doskoczył dziarsko do ciachającej jego kompana niziołki, wywijając popisowo rapierem. - Rzuć broń, mała damo! To nie musi się tak skończyć! - ogłosił dźwięcznym, zalotnym tonem, poprawiając od niechcenia zawiniętego modnie wąsa. W tym samym czasie Peggsworthy w paru zwinnych susach znalazł się przy samym niziołku (co samo z siebie było dość imponujące u mężczyzny z drewnianą nogą), który - na co wszystko wskazywało - spowodował obecną niewesołą sytuację jego umierających w mackach towarzyszy. - Nikt się nie rusza! - ostrzegł, wskazując przemienionego Kallena potężnym ostrzem. - Odwołaj to paskudztwo i poddaj się! Inaczej rozpłatam cię mą wierną klingą! I lepiej by twoi przyjaciele również nic nie kombinowali! - dodał zapobiegawczo w ramach dobrej rady. ready action Runda graczy! Black tentacles d20+12 = 13+5 = 18 Wszyscy zostają uwolnieni. Nagle niezliczone czarne macki składające się na wijące się pole jakby zwolniły i osłabły. Wszystkim pochwyconym w środku wraz z Shackletonem udało się wykorzystać tę okazję i oswobodzić się. Peggsworty uśmiechnął się i powiedział. - Dzięki. Po czym z całej siły zamierzył się na Kallena płazem swojego miecza. d20+12(-4 za nonlethal) vs 15 = 7 k porażka Ref save d20+5 vs 10 = 25 sukces Jakimś cudem elfowi/niziołkowi udało się jednak uniknąć potężnego ogłuszającego uderzenia. Peggsworty zaklął pod nosem. Pe - 47, S1 - 0, S2 - 17, S3 - (-2), S4 - 17 Ostatnio edytowane przez Tadeus : 14-01-2013 o 21:30. |
14-01-2013, 23:20 | #280 |
Reputacja: 1 | "- Głupiec" - przemknęło mu przez myśl gdy zobaczył Shackletona walczącego z mackami. Wiedział, iż potężny wojownik miał pewne odchyły... ale wbiegać w czarne, oślizgłe macki, które tylko marzą o tym, by cię pochwycić i wydusić z ciebie życie? To samobójstwo! Chcąc nie chcąc Raegan musiał zaatakować Peggsworthy'ego, o ile ich pokładowa wiedźma miała jeszcze pożyć. - Rosie, musisz radzić sobie sama - rzucił do niziołki, mając nadzieję, że reszta załogi zaraz ją wspomoże. A nawet jeśli nie... Powinna sobie poradzić. Jeden z wrogów wyglądał na niemal martwego. Niestety, cała zabawa byłaby zbyt łatwa gdyby mógł po prostu natrzeć na kapitana "Strixa". Nie! Akurat macki wybrały sobie tę chwilę na to, by przestać działać i wrogowie znowu mogli się ruszać! Idealny moment! Łotrzyk mając nadzieję, iż niespodziewane zagranie zbije z tropu przeciwnika, wyskoczył w tył, chcąc przy tym zrobić w powietrzu obrót. Było to bardziej efektowne, niż efektywne, ale czegóż się nie robi dla sławy? Następnie, nie bacząc na to czy oberwał, pomknął w kierunku Peggsworthy'ego, zamierzając wbić mu rapier w plecy i dać chwilę czasu Kallenowi na ucieczkę. Nie, to nie było samobójstwo. Liczył na to, że zdoła się utrzymać do czasu aż przybędzie odsiecz w postaci Shackletona i reszty załogi. ____________________ szarża na Pe, test akrobatyki by uniknąć AoO |