Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-03-2015, 19:18   #341
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Chorster zaczął się niecierpliwić, miał już serdecznie dość pobytu w Podmroku, nie zamierzał tutaj spędzić ani minuty dłużej.

- Nic mnie to nie obchodzi, jesteśmy zbyt blisko wydostania się z tego przeklętego miejsca, nie będę czekał ani chwili dłużej, sprzedajemy to cholerstwo tu i teraz.
 
Morfik jest offline  
Stary 28-03-2015, 22:04   #342
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
~ Tak blisko, a tak daleko...~ pomyślał sobie Dinin, kiedy to stanęli pod odpowiednim budynkiem-filarem. Spoglądał na wspaniale wykonaną pracę, którą włożono w to miejsce. Już od jakiegoś czasu zaczął sobie zdawać sprawę, że gdyby nie to całe zło wokół oraz ten wszechogarniający ich mrok to te miejsca byłby piękne. Znaczy się naprawdę piękne, a przynajmniej takie było jego mniemanie.

Niestety nikt chyba nie ma takiej mocy, by wydobyć te wspaniałe miejsca z tego okropnego podmorku. ~ Tylu zginęło... Nie chcę już śmierci~ pomyślał, gdyż przypomniał sobie ilu to straciło życie przez ten czas. ~Panienka Debra, bracia orkowie, Rasvan, Toka-Toka, Kreist... ~ tak, Kreista też mu było szkoda. Mimo tego, że ich oszukał (na pewno?) oraz uciekł z ich pieniędzmi (?) to czuł, że chyba się myli. Mimo to fakt, że prawie nikt nie jest tutaj tym za kogo się go bierze napełnił jego serce smutkiem. ~Griffin...~ przypomniał sobie krasnoluda, który był ich towarzyszem, prawie przyjacielem, a okazał się dwulicowcem i zdrajcą. ~ Zdrada to bardzo zła rzecz~ stwierdził, gdyż bowiem nic chyba tak bardzo nie rani jak zniszczone zaufanie.

Nie chciał już tutaj być. Czas spędzony na tym morzu utwierdził go w tym przekonaniu. Brakowało mu gwiazd i słońca. Jego radosnego blasku oraz ciepłych promieni. Brakowało mu zapachu kwiatów, rosnącej rzepy oraz nalewki ze śliwek. Brakowało mu tego aromatu świeżego pieczywa, które tak często witało go rankiem w jego pracowni. I brakowało mu uśmiechu Konstancji, jego siostry.

~ Głupiec ze mnie...~ stwierdził któregoś dnia, albo nocy. Sam już nie wiedział jaki jest czas, bowiem nie miał jak tego sprawdzić. Rozmyślał wtedy o tym w jaki sposób się wpakował w tą całą kabałę. Uświadomił sobie, że powinien dawać przykład, a dawał tylko pretekst do czynienia głupich i nierozważnych rzeczy. ~ Jeśli to przeżyję to znajdę sobie ucznia i nauczę go nie popełniać takich głupstw~ postanowił sobie, a w chwili obecnej, gdy byli już praktycznie przed wrotami do wolności przypomniał sobie to postanowienie.

-Hemm... Velesie, proszę, wiem, że to dla ciebie trudna decyzja, ale jednak... Czy ktoś tutaj był dla nas naprawdę dobry? Hem? Nie podoba mi się to. Nie chciał bym tego robić, ale jestem już zmęczony. Ty pewnie też, więc proszę, zróbmy to i ruszajmy na powierzchnię. Do... domu
 
Zormar jest offline  
Stary 04-04-2015, 20:40   #343
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Po krótkiej dyspucie drużyna zdecydowała, że odda przeklęty klejnot księgarzowi. Veles, który doskonale wiedział czym owa błyskotka była z ciężkim sercem zgodził się na pozostawienie przedmiotu w niepowołanych rękach. Jego instynkt samozachowawczy wziął górę nad zleconym mu zadaniem. Kapłan przypominając sobie słowa swoje przełożonego, wysyłającego go na poszukiwania skradzionego klejnotu, czuł jakby były wypowiedziane w innym życiu i do kogoś innego. Od tego czasu zdarzyło się tak wiele, tak dużo przeszedł i przebył wielkie odległości w nieprzyjaznym Podmroku, że polecenie straciło dla niego moc. Ważniejsze było ujrzenie światła i poczucie promieni słońca na skórze. A byli już bardzo blisko, jedyne co musieli jeszcze zrobić to oddać kamień i znaleźć karawanę, która zabierze ich na powierzchnie. Tak więc nie zwlekając dłużej ruszyli do wnętrza kolumnowego budynku. Kręcone schody z centralnie umieszczonej klatki schodowej zaprowadziły ich na trzeci poziom, który znajdował się mniej więcej, w połowie wysokości budynku. Na niższych poziomach znajdowały się pojedyncze sklepy, po dwa trzy na kondygnację, jednak lokal Nittlebiwin Thistlekettle'a zajmował cały poziom. Przed drzwiami siedziały dwa gnomy, które na pierwszy rzut oka nie wyglądały groźnie, ale wprawne oko (na przykład Delamrosa) szybko wypatrzyło pod ich szatami kształt, który sugerował ukrytą broń. Ochrona sugerowała, że księgarz handlował czymś więcej niż samymi opasłymi tomiskami. Gdy weszli do środka uderzył ich słodki i gęsty dym, który rozchodził się po całym lokalu. Zapach był dośc przyjemny, a samo wnętrze przywodziło na myśl calimshański zamtuz. Brakowało jedynie kurtyzan. Delamros poczuł ukłucie tęsknoty za jego dawnym stylem życia, jednak pocieszał się, że jeszcze może kilka dni i uda mu się wrócić na powierzchnie.

Księgarz siedział w wielkim czerwonym fotelu, po jego bokach stali kolejny ochroniarze, którzy starali się wyglądać na zwykłych kupców. Na małym stoliku przed fotelem stała fajka wodna, którą pykał Nittlebiwin, i która była odpowiedzialna za gęsty i pachnący dym.
-Witam w moich skromnych progach!- powiedział gnom, uśmiechając się do gości. -W czym mogę wam pomóc?- zapytał.
-To raczej my możemy pomóc tobie- odpowiedział Tonis - Mamy dla ciebie przesyłkę zza morza.- Oczy księgarza zrobiły się wielkie jak złote monety -Ahh, to wy!- krzyknął podniecony podrywając się z fotela -Już nie mogłem się na was doczekać. Siadajcie, siadajcie. Może wina?- po słowach gnoma w drzwiach pojawili się służący niosący pufy oraz tacę z winem. Gdy goście zasiedli, a wino zostało nalane Nittlebiwin powiedział -No dobrze, pokażcie to co dla mnie macie.- po tych słowach Tonis odwrócił się do Velesa, który ciągle był w posiadaniu zapieczętowanej szkatuły. Kapłan wyciągnął ze swoich tobołków zdobione pudełko i podał je księgarzowi. W tym samym czasie Delamros wypił duszkiem całe wino i podsunął pustą szklankę pod nos służącemu, który stał z winem. Ten w zaskoczeniu uniósł brwi, ale uprzejmie nalał kolejną kolejkę. Delamros nie czekając pociągnął kolejny spory łyk pysznego, słodkiego napoju.
Księgarz spróbował otworzyć pudełeczko, jednak nie był w stanie. -Macie do niego klucz, czy jak? Nie mogę go otworzyć - na to Veles zaczął mówić. Opowiedział, że zabezpieczył magicznie pudełko i przestrzegł Nittlebiwina o niebezpiecznych właściwościach klejnotu, jednak w pasującym do niego stylu - czyli nie za dużo informacji, jedynie niezbędne minimum.

Drużyna zabawiła jakiś czas u gnoma. Jego gościna była aż dziwna w takim miejscu jak Podmrok, więc uciekinierzy co chwila spodziewali się zwrotu akcji i noża wbitego w plecy. No, może poza Delamrosem, który pochłaniał właśnie kolejna szklankę wina, a na jego twarzy malował się błogi uśmiech. W trakcie rozmowy wyszło na jaw, że goście gnoma planują udać się na powierzchnię, na co Nittlebiwin poruszony zaproponował im, aby zabrali się z jego karawaną, która miała wyruszać w najbliższych dniach.
-Moja karawana na powierzchnię rusza dziś albo jutro. Dobrze sprawiliście się z transportem klejnotu do mnie, a widzę, że nie wyglądacie na kupców, niezależnie od tego co mi mówiliście to wiem swoje. Myślę, że mogę was polecić dowódcy. Nie będzie was to dużo kosztowało, jedynie dwieście sztuk złota od osoby, ale to chyba nie problem. Jeśli się zdecydujecie to idźcie na drugą część miasta, przeciwną od portu. Przy bramach miasta zbierają się wozy, poszukajcie mojego człowieka, nazywa się Nilt, to człowiek pochodzący z powierzchni. Pracuje dla mnie już dość długo. Powołajcie się na mnie i jemu zapłaćcie. Będzie potrzebował tego złota na prowiant i sprzęt na podróż. Jeśli nie moglibyście go znaleźć to zwróćcie się do jego kapitana ochrony, świeży nabytek. Niedawno dotarł do Glassgate, drow, ale nie pamiętam jak się nazywa. Jeszcze raz wam dziękuję i powodzenia w podróży. - powiedział Nittlebiwin, a drużyna opuściła jego przybytek.
Gdy wyszli z powrotem na ulice Tonis odwrócił się do nich i powiedział -Tutaj rozchodzą się nasze drogi. Ja muszę przyczaić się na jakiś czas, zanim będę mógł wrócić do Shademoor. Może przez chwilę *popracuję* tutaj? Praca dla przemytnika zawsze się znajdzie, haha! zaśmiał się brodacz - A wy co planujecie? Skorzystacie z propozycji gnoma? Wydawał się uczciwy i miły, ale pamiętajcie, że to Podmrok. Ale z drugiej strony po co miałby was wpuszczać w zasadzkę? Zawsze możecie poszukać karawany na własną rękę, pewnie w jakieś lokalnej tawernie będą się zbierali podróżni chętni do wyprawy na powierzchnię.-
 
Lomir jest offline  
Stary 06-04-2015, 23:46   #344
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Propozycja była interesująca - transport na powierzchnię za raptem dwieście sztuk złota.
Stać ich na to było i Veles już prawie się na to zgodził. Prawie.

- Ten drow jako dowódca eskorty mnie zniechęcił - powiedział cicho do swoich towarzyszy. Tonis co prawda sobie poszedł, ale nie tylko ściany miewały uszy, zaś Veles po pobycie wśród drowów był nieco przewrażliwiony.
- Stąd z pewnością na powierzchnię jeździ wiele karawan - dodał. - Popytamy, znajdziemy jakąś. Stać nas na przejazd.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-04-2015, 17:37   #345
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Atmosfera u tego kupca była co najmniej... dziwna? ~ Niecodzienna, tak, to chyba lepsze słowo~ pomyślał Dinin, gdy tylko opuścili to pachnące słodkim dymem miejsce. Yalop kiedyś chciał odwiedzić miasta ich kuzynów z Podmroku, lecz chyba zawiódłby się tak samo jak teraz. Wyobrażał sobie ich zupełnie inaczej. W jego mniemaniu mieli być jedną z ostatnich ostoi dobra i jako takiego bezpieczeństwa w tym straszliwym miejscu. Uważał, że będą bardziej podobni do krasnoludów mieszkających przy powierzchni, a gdy teraz był wśród nich nie chciał przyjąć rzeczywistości taką jaką była. Gnomy te bowiem zamiast wystrzegać się duergarów, a już zwłaszcza drowów handlowali z nimi i współpracowali! ~ Czyżby tak właśnie miało by być w Podmroku? Jedyną szansą na życie tutaj jest przystępowanie do drowów i im podobnych? Czy nie może być inaczej?~ pomyślał i stanął w miejscu. Przyglądał się stalagnatom, które zostały wykorzystane jako fundamenty budowli. Przedtem wydawały mu się piękne, lecz z każdą chwilą zaczynały mu się mniej podobać, a wręcz zaczynał się ich lękać. Przyśpieszył kroku i dołączył do reszty.

Gdy do nich podchodził zdał sobie sprawę jak mało ich zostało. A wyruszyło tak wielu! Tak wielu zginęło... A wszyscy poszukiwali jednego... wolności. ~ Dlaczego przeżyłem właśnie ja? Stary, który niczym nie zasłużył się światu, a zginęli młodzi, którzy mieli przed sobą całe życie. Mogli tyle zrobić, a już nic nie mogą uczynić, gdyż Podmrok zatopił w nich swoje drapieżne i bezlitosne szpony...~

- Hem... Hem... Ja też nie chcę ruszać z tamtą karawaną. Poszukajmy sami - zgodził się z Velsem, gdyż zdążył się przez ten czas przekonać, że lepiej nie zdawać się na obcych. Nie ważne jakby dobrzy i mili się wydawali. Taki był Griffin, który ich zdradził i Kresit, który ich okradł.
 
Zormar jest offline  
Stary 07-04-2015, 17:49   #346
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
- Słusznie, dość drowów na jakiś czas – zgodził się Delamros. Miał już serdecznie dość tych istot, a szukanie karawany po lokalnych tawernach wydawało się świetnym pomysłem.

- Więc tak, propozycja moja jest następująca, idziemy do pierwszej z brzegu tawerny i szukamy kogoś z kim udamy się na górę. A przy okazji – łotrzyk uśmiechnął się szeroko. – Możemy przecież chwilę odpocząć, zjeść coś, ewentualnie napić się. W końcu zasłużyliśmy nieprawdaż? – spojrzał na towarzyszy pytająco.

- Skoro wszyscy się zgadzamy, to nie traćmy więcej czasu, pora w końcu opuścić to miejsce - powiedział Delamros i uśmiechnął się szeroko.
 
Morfik jest offline  
Stary 07-04-2015, 21:31   #347
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Kolejna decyzja zostaje podjęta. Kolejny krok ku wolności. Nasi bohaterowie zdecydowali, iż nie zaufają nowo poznanemu księgarzowi. Może wyjdzie im to na dobre? Wszystko miało się wyjaśnić już w krotce, a ich los miał przestać być owiany mgłą tajemnicy. Mimo wszystko musieli skupić się na chwili obecnej.

Gdy pożegnali się z Tonisem i decydowali co zrobić dalej stali na ruchliwej uliczce, wśród wysokich budynków. Dookoła panował stały przepływ towarów i ludzi. Z każdej strony dobiegały głosy, śmiechy, a nawet podniecone krzyki, gdy kupcy targowali się o każdą złotą monetę. Przed nimi rozpościerał się widok na port, oświetlony magicznym światłem, dającym niebieski poblask kamiennemu brukowi. W oddali, białe grzbiety fal, ledwie widoczne, tańczyły na powierzchni morza, kołysząc zacumowane w porcie okręty. Cała ta scena była pełna uroku i na twarzach zmęczonej trójki mimowolnie pojawiły się uśmiechy.

Ruszyli w kierunku przeciwnym do portu, w głąb miasta, rozglądając się za najbliższą tawerną. Podobno ślad do karczmy jest najbardziej wydeptaną drogą w mieście, więc postanowili ruszyć z tłumem. Przeciskali się pomiędzy kupcami i mieszkańcami miasta, głownie gnomami, ale różnorodność rasowa była tutaj widoczna gołym okiem. Po kilkudziesięciu minutach marszu, podziwianiu straganów i handlarzy dotarli do miejsca, które musiało być przybytkiem, którego szukali. Znajdował się przed budynkiem, którego architektura wyglądała podobnie jak pozostałych obiektów w mieście, jednak z wnętrza tego dobiegała wesoła muzyka, krzyki pijanych gości i piski rozochoconych dziewek. Przed wielkimi drzwiami stało kilkudziesięciu klientów, rozmawiali między sobą trzymając w dłoniach duże kufle pełne trunku, który sprawiał, że na ich twarzach pojawiały się czerwone wypieki.

Uciekinierzy szybkim krokiem minęli grupkę przy wejściu i znaleźli się w zatłoczonym wnętrzu. Tawerna znajdowała się na całej wysokości budynku, pierwsze trzy kondygnacje były otwarte na wewnętrzną klatkę schodową zlokalizowaną centralne, dając wrażenie przestronności. Dopiero powyżej znajdowały się zamknięte kondygnacje, na których zapewne znajdowały się pokoje. Na parterze znajdował się kontuar i okrągłe stoliki, przy których siedzieli goście. Veles podszedł jako pierwszy i zagadnął gnoma stojącego za barem. Zaczął od zamówienia trunków (za uporczywą namową Delamrosa, który stał zaraz za kapłanem i klepał go po ramieniu, szepcząc mu do ucha "Piwo albo wino. Albo piwo i wino!"), a gdy był obsługiwany dyplomatycznie poruszył kwestię karawany zmierzającej ku powierzchni. Po krótkiej chwili drużyna odeszła od kontuaru bogatsza o trzy kufle piwa i informację na temat karawan. Na piętrze przybytku miała znajdować się tablica ogłoszeń, gdzie anonse zamieszczali przewodnicy karawan świadczący usługi przewozowe, transportowe lub szukający załóg. Wiedzeni tym tropem byli więźniowie udali się na piętro gospody. Okazało się ono swego rodzaju targiem awanturników. Klientela była tu z goła inna, prawie wszyscy obecni wyglądali albo na zaprawionych w boju najemników albo na przewodników karawan, siedzących przy stolikach i zapisujących nazwiska ludzi, którzy chcieli się zaciągnąć. Po prawej stronie od klatki schodowej znajdowała się duża drewniana tablica, na której poprzypinane były pergaminy, kartki papieru czy nawet kawałki skóry na których wypisane były ogłoszenia.

Z dłuższej analizy ogłoszeń wyniknęło, iż ich większość została tam umieszczona przez samych najemników, którzy lepiej lub gorzej operowali mową wspólną w piśmie. Zdarzyły się nawet i takie, które składały się z trzech wyrazów, w tym jednym z nich było imię najemnika.

Jednak wśród chmary ogłoszeń znalazły się dwa, które interesowały naszych bohaterów. Jedno ogłoszenie zostało zamieszczone przez Nilt'a, przewodnika od księgarza, który oferował swoje usługi jako przewoźnik. Jednak to ogłoszenie również zostało odrzucone, jeszcze przed jego przeczytaniem. Kolejnym przewoźnikiem był niejaki Narapa. Oferował on transport dóbr i osób na powierzchnię za opłatą, która wynosiła dwieście dwadzieścia sztuk złota oraz proponował pracę przy ochronie karawany, płacąc dwadzieścia sztuk złota za "dzień" wędrówki - czyli dwadzieścia cztery godziny. Stawka za ochronę nie była wcale zachęcająca, jednak cena za bilet na powierzchnię wydawała się rozsądna, a co więcej - naszych bohaterów było na to stać. Pospiesznie odpisali adres, gdzie Narapa miał zbierać chętnych do pracy i do transportu.

Trójka zeszła na dół, ciągle dzierżąc swoje kufle piwa i zasiadła przy jednym ze stołów. Tam pozwolili sobie na kolejną chwilę wytchnienia i raczenia się swoim trunkiem.

Po jakimś czasie zebrali swoje toboły i zapytawszy uprzednio karczmarza o drogę ruszyli w kierunku przez niego wskazanym - na spotkanie Narapy.

Jego karawana miała zbierać się przy bramach miasta znajdujących się po przeciwnej stronie od portu, czyli tam, gdzie i wszystkie pozostałe. Po kilkudziesięciu minutach drogi wśród wysokich, kolumnowatych budynków dotarli do obszernego placu, który przywiódł im na myśl plac w drowim mieście, gdzie czekali na zapięcie obroży. Mimo nieprzyjemnego wspomnienia trójka ruszyła dalej. Tutaj zamiast armii niewolników znajdowały się wozy, poustawiane w rzędy i zgrupowane w sposób umożliwiający rozróżnienie jednej karawany od drugiej. Niektóre z nich były prostymi furmankami bez zadaszenia, inne stanowiły kabiny, z drzwiami i oknami, zapewne do przewozu pasażerów.


Drużyna rozglądała się wokół, wypatrując właściwego przewoźnika, gdy naglę ktoś zastąpił im drogę...

Szok. To jedyne co czuli w tej chwili. Otóż przed nimi stał nie kto inny jak ich były towarzysz niedoli, kapo z klatki, drow imieniem Rilrae! Do głowy pchały się im przeróżne pytania, jednak nikt nie wydusił z siebie ani słowa. Drow nie wyglądał jak ten w klatce, był dobrze odżywiony, ubrany w zbroję płytową z czarnej stali, a zza niego widać było rękojeści dwóch mieczy, skrzyżowanych na jego plecach.



- Kogóż ja widzę. Myślałem, że nie będę miał okazji odpłacić wam za splądrowanie mojej kryjówki i wykorzystanie mojego planu na ucieczkę. - Powiedział udając zdziwienie -Wszystko poszło nie po mojej myśli. Najpierw umbrowe kolosy, które zabiły całą moją drużynę, a sam ledwo uszedłem z życiem. Potem wy i wasza kradzież moich rzeczy. A na koniec wykorzystanie mojego planu. Świadomie czy nie - nie ważne. Ale jak widzicie, udało mi się uciec i całkiem nieźle sobie radzę. Nawet udało mi się was wytropić, co nie było takie proste. Zgubiłem wasz ślad w Shademoor, ale po waszej głośniej ucieczce wiedziałem gdzie was szukać. Przypłynąłem tutaj trochę po was, a Nittlebiwin chętnie wskazał mi gdzie poszliście, gdy tylko jego ochroniarze zaczęli się dławić własną krwią. Ale zaraz, gdzie reszta? Durne orki i ta piękna kobieta? Ahhh.. - westchnął, przymykając oczy, wyraźnie rozmarzony -Ahem, na czym to ja... a tak... Teraz przyszedł czas spłacić zaciągnięty kredyt, a walutą, która mnie interesuje jest wasze cierpienie i krew...-
 

Ostatnio edytowane przez Lomir : 07-04-2015 o 21:36.
Lomir jest offline  
Stary 10-04-2015, 15:04   #348
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Byli już krok, może jednak trochę dalej, lecz bardzo blisko, od karawany. Byli prawie na wyciągnięcie ręki, by ruszyć w ostatnią podróż po Podmroku. Oczywiście nie mogło pójść tak łatwo jakby sobie tego życzyli, tak jak zawsze. Odkąd byli w Podmroku nic nie szło tak jakby im to było na rękę.
~ Wisi nad nami fatum~ pomyślał Dinin, gdy tylko zobaczył drowa zakutego w czarną stal. Tego się zupełnie nie spodziewali. ~ Dlaczego?~ zadawał sobie to pytanie gnom. Właśnie, "dlaczego"? Czyżby bogowie nie chcą by zaznali radości z powrotu do domu? Czyżby chcieli ich widzieć zmierzających na plan letargu? Czyżby nic nie mogło przerwać tego pasma zawodów i żalu?

Dinin był ewidentnie zaskoczony i wręcz przestraszony pojawieniem się elfa. Wyglądał on bowiem o wiele groźniej niźli ten, który był ich zarządcą podczas niewoli. Ten był zakuty w zbroję z czarnej płyty, a kto wie, czy ta nie była jeszcze wzmocniona zaklęciami? Wtedy było ich więcej, więc mieli większe szanse, lecz cóż teraz? Zostało ich bowiem trójka, a przed nimi stoi przeciwnik najpewniej silniejszy od tamtego drowa.

- Po co to robisz? Po co narażasz życie? Daj nam udać się na powierzchnię, a już nigdy nas nie zobaczysz. Potem zapomnisz o nas jakby nas nigdy nie było. Po co ci mścić się na kimś takim jak my? Nic ci to nie da, a przyprawi tylko o ewentualne rany. Czemu nie zapomnisz i nie dasz sobie spokoju? - powiedział nagle Dinin. On sam się tego nie spodziewał. Coś go tknęło, popchnęło do tego. Desperacja, czy odwaga? A może żal i zmęczenie? On sam tego nie wiedział, ani tego jakie będą tego konsekwencje.
 
Zormar jest offline  
Stary 10-04-2015, 21:00   #349
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
-Po co to robię?- drow przyjął postawę sugerującą chęć prowadzenia wykładu. Jedną rękę oparł na biodrze, a drugą intensywnie gestykulował w powietrzu -Mój drogi gnomie- mówił z fałszywą uprzejmością -najwyraźniej nie znasz drowów. Zemsta to coś ważnego w naszym życiu. Jesteśmy w stanie się jej całkowicie poświęcić. To chleb powszedni, tym żyją Domy, tym żyje każdy mroczny. Wy nie spodobaliście mi się już w klatce, ale w momencie gdy pokrzyżowaliście moje plany zasłużyliście na mój gniew. Ale nie martw się. Wy jesteście pierwsi. Następny będzie mój brat, przez którego trafiłem w niewolę. Ale to będzie przyjemniejsze, więc zostawiam to na koniec. - wskazał palcem na każdego z osobna - Was traktuję jako rozgrzewkę i wprawę przed głównym daniem. - skończył swój wywód Rilrae i przyjął postawę gotową do dobycia mieczy znajdujących się na jego plecach. -Będziecie walczyć i umrzecie z godnością, czy mam was zaszlachtować jak prosiaki?- zapytał drwiąco.
 
Lomir jest offline  
Stary 13-04-2015, 09:46   #350
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Argumenty drowa były logiczne - z jego punktu widzenia. Veles spoglądał na to nieco inaczej, bowiem według niego ci, którym udało się uciec z niewoli, w niczym nie zaszkodzili ich aktualnemu rozmówcy. Nie dość, że zdołał się uwolnić, to jeszcze wyglądał całkiem szykownie. Zdecydowanie nie jak niewolnik. Najwyraźniej fortuna mu sprzyjała.

- My ci w niczym nie przeszkodziliśmy - powiedział kapłan. - Jesteś wolny i, jak sam mówisz, nieźle ci się wiedzie. Lepiej niż nam. Możesz odpłacić swemu bratu. W końcu w tym nie będziemy ci przeszkadzać. Ty pójdziesz w swoją stronę, my w swoją.

W zasadzie nie miał wielkiej nadziei, że drow okaże nieco rozsądku, ale co szkodziło spróbować, zanim zacznie się zabijanie.
A nuż uda się go zagadać na śmierć...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 13-04-2015 o 09:49.
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172