Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-05-2016, 23:46   #111
 
Umrzyk's Avatar
 
Reputacja: 1 Umrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skał
Walka dobiegła końca. Tiva nie przydała się w niej na wiele, kamienie nie czyniły stworzeniu żadnej szkody, szybko zaprzestała więc ataków. Ostatnim, czego by chciała było uszkodzenie lub choćby rozproszenie towarzyszy. Obserwowała potyczkę z bezpiecznej odległości, a gdy było już po wszystkim podeszła do Schnapela, próbując ocenić stan odniesionych przez niego obrażeń. Na pierwszy rzut oka nie wydawały się zbyt groźne, ale nie miała zamiaru tego ignorować - nie zasklepi ich w magiczny sposób, ale wolałaby, żeby bohater kolejnego dziś starcia nie krwawił przez całą powrotną drogę do osady. Swoje musieli przecież jeszcze przejść.
- Pozwolisz? - wskazała obrażenia, gestem przywołując do siebie Lilę. Psina wiernie nosiła ze sobą jej dobytek, było to dla druidki nieocenione wsparcie. Jeżeli nie napotka protestów, udzieli pomocy. Miała zamiar przemyć rany od pazurów wodą z bukłaka, porozcinać zachowaną na podobne okazje płócienną płachtę i przerobić ją na opatrunki. Rozmowy z impem mogły trochę poczekać, a zanim drużyna dojdzie do porozumienia ona powinna już skończyć. Przynajmniej taką miała nadzieję. Dyskutować można w drodze, dłuższe pozostawanie w miejscu było z perspektywy półelfki proszeniem się o dodatkowe kłopoty.
 
Umrzyk jest offline  
Stary 01-06-2016, 07:43   #112
 
goorn's Avatar
 
Reputacja: 1 goorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znany
Schnapel wzruszył ramionami na utyskiwania Yoli. Nie miały żadnego sensu, więc ciężko mu było się nimi przejąć. Kapłanka miała do niego pretensje, a przecież po raz kolejny okazał się bohaterem, a jego potężny cios nadawał się na kulminacyjny moment porządnej ballady o rycerzach i monstrach. Dziewczyna odeszła w krzaki i zaczęła wymiotować. Przez głowę Oczka przeszła myśl, żeby sprawdzić czy wszystko z nią w porządku, jednak ostatecznie zrezygnował z tego, obawiając się nieobliczalnego zachowania Yoli.
Z uśmiechem zerknął jeszcze raz na rozrąbane truchło i zakręcił nad głową tryumfalny młynek toporkiem. Tylko tak dalej, a nie minie tydzień, nim powstanie pieśń o czynach Rybiego Oka!
Uwagę chłopaka zwróciła nagła zmiana zachowania drużyny w stosunku do diablika. Przed chwilą go ratowali, a teraz natarczywie, wręcz agresywnie wypytywali. Więc może to jest teraz wróg? A jeśli nie wróg, to z pewnością gagatek za moment odleci, na co nie można pozwolić, skoro jego przyjaciele chcą go przepytać.
Odsunął z drogi Tivę, na jej słowa mrucząc tylko, że "później" i pogwizdując ruszył powoli w stronę chowańca, niby to rozglądając się na boki, niby to uśmiechając się radośnie, a tak naprawdę czujnie obserwując skrzydlatego. Gdy był już dostatecznie blisko gałęzi na której siedział imp, Schnapel wybił się mocno z nóg i korzystając z ogromnego zasięgu rąk, spróbował złapać diabełka za ogon, nogę, lub skrzydło.
 
goorn jest offline  
Stary 02-06-2016, 08:26   #113
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Brzeg Wartki
1 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny
ok. godz. 18.00



Drużyna była wielce rozczarowana starciem. Ale jak to, co to, już? Wielki Demon z Otchłani, Zaczarowany i Przemieniony przez Złego Impa Ludź tak po prostu wziął i dał się zabić? To już złowieszcze szczury były większym wyzwaniem… Początkowy problem z przebiciem się przez gąbczastą skórę oraz kolejne rany Schnapela odeszły w niepamięć (jedynie Tiva bezskutecznie próbowała opatrzyć chłopaka) zastąpione nieokreśloną irytacją, której adresatem stał się imp. Panril chwycił Yolę za rękę i odciągnął kawałek od trupa, który pewnie nie nadawał się nawet na karmę dla psów. A do tego nawet nie chciał rozmawiać!

Ex-chowaniec wcale nie przejął się ani wrogością Viseńczyków (do której był zresztą przyzwyczajony), ani wymierzonym w niego nadal łukiem Jaci. Szczęśliwy z poświęcanej mu uwagi poleciał za Panrilem, chwaląc drużynę za ekspresowe unieszkodliwienie lemura, jak nazwał glutowate monstrum. Dopiero żądanie zaklinacza zbiło impa z pantałyku. Niestety tylko na moment.
- Phi, sam sobie płać leszczu. W końcu zabicie demona leżało w waszym interesie i waszej zapchlonej wiochy też, żadne tam że dla mnie - oświadczył rezolutnie. - Poza tym jacy z was poszukiwacze przygód, chwały - chałwy chyba i zagubionych gówniarzy co najwyżej. BOHATEROWIE - to brzmi dumnie, o! A oni robią za darmo jak te głu… geniusze znaczy! - wyszczerzył kły w czymś, co miało być zapewne przyjaznym uśmiechem. W tym momencie Schnapel postanowił skorzystać z okazji; niestety wijacy się ogon, jako jedyny w zasięgu rąk, był zbyt szybki by wojownikowi udało się go ucapić.


Niemniej jednak to, połączone z łukiem Jaci oraz groźnym tonem Panrila i Uruka dały impowi do myślenia, bo raczył wreszcie odpowiedzieć na pytania drużyny.
- No bo wiecie… - demon umościł się wygodniej na gałęzi i z westchnieniem owinął skrzydłami robiąc smutną minę. Prewencyjnie podwinął też ogon. Najwyraźniej nie docierało do niego, że jego nieszczęście na nikim nie robi wrażenia. - Arvelus eksperymentował z tym waszym medalionem ochronnym, chciał się dowiedzieć co tam jest zaczarowane, czemu go likantropy chciały i w ogóle… A którejś nocy… a może dnia… w każdym razie jak sobie cichutko spałem, spokojnie jak niemowlę, coś pierdzielnęło i zamiast dachu nad głową miałem ognistego balroga, który zeżarł Arvelusa, zawalił wszystko i poleciał, hen! I na całe szczęście - wzdrygnął się imp. - A że blisko kominka spałem, bo u was na tym Faerunie to zimno jak skurwysyn, więc szybko myk! przez komin i tyle mnie widział. I tak się teraz błąkam biedny, zmarznięty, porzucony na pastwę losu, bez dachu nad głową, bez pana, zgubiłem się w tej jebanej zieleninie, wszystko wygląda tak samo… - rozżalił się, ale zaraz znów poweselał. - Ale jak już jesteście to mogę wrócić do Viseny, już tyle lat tam mieszkałem, że tam mój dom, prawda? No, chyba że potraficie otworzyć portal do Otchłani… - zamruczał kpiąco, ale Jacia wychwyciła w jego głosie nutkę żalu. Demon nie na darmo był chowańcem Arvelusa przez tyle lat; musiał mieć świadomość, że w Visenie nie ma drugiego maga tego kalibru.
- No i ten… jak pierdzielnęło to się pootwierały różne portale i portaliki, ale chwilowe, nie mogę niczego namierzyć na czas. Albo balrog je otworzył… I wyłażą takie o - machnął łapą w stronę leżącego za krzakami trupa. - Ale się nie przejmuj, dupciu, lemury to potępieni śmiertelnicy, mordercy i inni tacy, nie ma co żałować - rzucił w stronę kapłanki w nagłym przypływie empatii… czy czegoś tam. - Ech… no chodźcie, bo ciemni się i dupa marznie!

 
Sayane jest offline  
Stary 04-06-2016, 13:45   #114
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Po monologu impa Jacia opuściła łuk. Widać, jego słowa dały jej do myślenia i postanowiła przestać uważać go za aktualne zagrożenie dla drużyny. Stwór tyle lat mieszkał w osadzie, że nie przeszkadzała jej specjalnie myśl by do niej wrócił. Zresztą, powstrzymać go mogliby tylko siłą. Bo przecież nawet jeśli nie zgodzą się by z nimi szedł… no leciał, to i tak może to zrobić, ale tak by nie widzieli. Z kolei na użycie siły nie było specjalnie powodów. Mądra istota przemawiała dość przekonywająco i neutralnie.

Śledziła wzrokiem Yolę i Panrila, rozważając pożyteczność impa i niebezpieczeństwa wiążące się z jego towarzystwem, oraz zastanawiając się przy tym co zrobił by jej starszy brat Ovil. Nagle spojrzała na powrót na latającego stwora, najwyraźniej przyświeciła jej jakaś myśl.

- Ja Cie… Dużo ich eeee… wyłazi? W sensie no wiesz. I wiesz gdzie? Mogą komuś zrobić przecież krzywdę, co nie? A ten tu - dziewczyna wskazała trupa - dlaczego akurat Ciebie ganiał?
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline  
Stary 04-06-2016, 23:47   #115
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Adrik zostawił przemyślenie wszystkiego na nieco później. Na razie imp miał rację, powinni się ruszać, zmrok i noc nie były najlepszymi momentami do biegania po lesie. Do siebie zresztą druid miał sporo drogi. Jeśli lemur jak to mówił imp, faktycznie był potępioną duszą, to dobrze że się go pozbyli, jednak Jacia zadała bardzo ważne pytanie, ile tego draństwa tutaj było. - Wiesz może jak często te portale się otwierają żeby coś sprowadzić? Ciągle się otwierają, czy tylko wtedy jak coś się stało z amuletem powstały? - Zapytał mężczyzna już w drodze do wioski.


Druida zastanawiała też pewna sprawa. Skoro diablik w zasadzie był już prawie miejscowy przez zasiedzenie, to równie dobrze mógłby i zamieszkać gdzieś normalnie, gdzie nie byłoby mu tak zimno. Oczywiście musiałby być przydatny do czegoś. - Pogadaj z kowalem, czy ci pozwoli zamieszkać w kuźni, tam jest zawsze ciepło. - Rzucił Adrik, dziarsko maszenrując.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 05-06-2016, 12:55   #116
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Poszukiwacze chałwy i zagubionych gówniarzy. To brzmiało dumnie.
- No i ten… jak pierdzielnęło to się pootwierały różne portale i portaliki, ale chwilowe, nie mogę niczego namierzyć na czas. Albo balrog je otworzył… I wyłażą takie o - imp machnął łapą w stronę leżącego za krzakami trupa.
-Drużyna! - Uruk wyprostował się na całe swoje niemal 1.80 - Wygląda na to, że mamy dodatkowe zadanie! Jak już wrócimy z ziołami...bo wrócimy...trzeba odwiedzić ruiny wieży Arvelusa. Przydałoby się też ogłosić alarm wśród naszych. Niech rozglądają się za portalami. Dobrze mówię?
-A póki co wracajmy do wioski. Prześpimy się i jutro z samego świtu na bagna. Chyba, że ma ktoś inny pomysł. Ja tam jestem za wyprawą po zioła.
Gaduła odsapnął, rzadko kiedy nachodziło go na takie gadulenie. Ale pewne rzeczy trzeba było powiedzieć.
Został jeden problem. Imp.
-A ty...masz jakieś imię? Nie miałbyś ochoty trochę popracować? W sensie, że robić zwiad? Przydałbyś się.
Odchodząc Uruk rzucił jeszcze w kierunku skrzatów.
-Tak jak się umawialiśmy. Za dwa dni przyjdzie tu Knut i będzie rozmawiał. Bądźcie tu i pamiętajcie o nagrodzie! Kamyki szlachetne, tak jak się umawialiśmy.
 
Jaśmin jest offline  
Stary 05-06-2016, 17:06   #117
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
- Bla, bla, blaaaa… - Yolanda zgryźliwie przedrzeźniała swoich towarzyszy. Od torsji dostała kataru, a lodowaty wiatr powoli odmrażał jej tyłek, co tylko potęgowało jej niezadowolenie. Chciała jak najszybciej wrócić do domu i usiąść przed kominkiem.

- Można się przespacerować do ruin… może znajdziemy jakieś kamyczki dla skrzatów i nie będziemy musieli iść do jaskini? Bardzo nie chce tam iść… znowu Schnap się wepcha gdzieś daleko z pająkami i tyle będzie… nawet bogowie go nie będą w stanie poskładać. Co ty na to Panril? - dziewczyna uścisnęła dłoń czarownika, zapatrując się na niego ciekawsko. Chłopak był dziwnie milczący. To znaczy… zawsze był milczący, ale teraz jakoś tak… przecie jako pierwszy chciał gadać z impem, a teraz milczał jakby ozor połknął.

Rudowłosa puściła rękę drużynowej żmijki, gdy odeszli na tyle daleko od gluta, że ta nie musiała się obawiać, że w jakiś sposób go dostrzeże. - Dzięki. - burknęła chowając zgrabiałe łapki pod pachy.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 05-06-2016, 23:52   #118
 
Umrzyk's Avatar
 
Reputacja: 1 Umrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skał
Ranni, niezależnie od całego bohaterstwa i determinacji, po prostu nie powinni skakać. Widok Schnapela próbującego złapać ogon impa odebrał Tivie mowę na dobrych kilka sekund, a później - gdy już wszelkie znaki na niebie i ziemi potwierdziły, że do tragedii jednak nie doszło - również nie była przesadnie rozmowna. Pokręciła tylko głową, spojrzała na Lilę, jakby szukała u niej moralnego wsparcia... i raz jeszcze zabrała się do opatrywania ran, przemowy chowańca słuchając z umiarkowanym zainteresowaniem. Zgadzała się w co najmniej jednym istotnym punkcie - siedzenie w miejscu było jedną z głupszych rzeczy, na jaką mogli się zdecydować. Nie wchodziło w grę, czas było wracać do wioski. Widząc, że Jacia opuszcza łuk, po chwili również zaczęła zbierać się do drogi. Imp, niezależnie od ich nastawienia, napatoczył się - nad rozlanym mlekiem już się nie płacze, stworek się raczej nie odczepi. Po dobrej woli czy nie, zostali przewodnikami, więc zapewne teraz poleci za nimi. Tyle lat spędził z Alvenusem, że niech mądrzejsi roztrząsają ten temat i ewentualne konsekwencje - groźby, prośby i negocjacje w szczerym lesie nie widziały się druidce w najmniejszym stopniu. W myślach zwróciła się do Chauntei, z nadzieją, że nie wyniknie z tego jakiś nowy kłopot, choć więcej w tym było przyzwyczajenia, niż rzeczywistego przekonania.

- Zbierajmy się, jeżeli chcemy do czegokolwiek nadawać się na jutrzejszej wyprawie. Jak dla mnie wypad po zioła pozostaje aktualny - ale ostatniego zdania towarzysze nie musieli usłyszeć, bo Tiva przywołała do siebie psinę i postąpiła pierwszych kilka kroków śladem Uruka, zmierzając w kierunku wioski. W marszu zimno wydawało się minimalnie mniej dokuczliwe.
 
Umrzyk jest offline  
Stary 06-06-2016, 16:25   #119
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Visena / Bagna
1-2 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny




Zadowolony ze zmiany podejścia drużyny do jego osoby imp wyszczerzył kły w czymś, co pewnie miało być uśmiechem i pierwszy zerwał się by wracać do wsi.
- Z portalami to nie wiem - odparł, chyba uczciwie. - Logicznie to chyba jednorazowe, ale kto wie ile magii w tym świecidełku było. Ale jak coś wylazło to no… tak jakby to czuję, gdy jestem wystarczająco blisko. Gluciory to za wszystkim co się rusza łażą, dupeczko, nienawidzą życia i tyle - machnął lekceważąco w stronę trupa. - Wszystkiego nienawidzą, hehehehe.

Sugestię Adrika względem miejsca zamieszkania przyjął z entuzjazmem, a gdy Uruk dodał swoje impowi aż zabłyszczały oczy.
- Jak mi załatwicie spanie w kuźni na stałe to mogę robić za zwiad - oświadczył cwanie, wywijając raźno ogonem. Ludzie zapewne będą mieć większą siłę perswazji niż paskudny imp. Bo kto chciałby mieć demona w kominie? - Ale tylko jak nie będzie padało i śnieżyło. I mżyło też nie. Wystarczająco umarzłem, kurwa mać - wzdrygnął się. - A na imię mam Superkalifralirichtig. Możecie mi mówić Superek.

Dalsza część wędrówki przebiegła w milczeniu. Wszyscy skupili się na raźnym przebieraniu nogami, byleby szybciej dostać się do domów, rozmowy odkładając na kolejny dzień. Identyfikacja przedmiotów, klejnoty dla skrzatów - to mogło poczekać. Im dłużej szli tym bardziej czuli jak wyczerpujący był pierwszy dzień Prawdziwego Bohaterowania; zwłaszcza ci, którzy nie zadbali o otrzymane wcześniej rany. Wiatr wiał coraz bardziej. Gdzieś w oddali słychać było wycie wilków. Raz czy dwa nad drużyną przeleciał nietoperz, narażając się na pożarcie ze strony impa, który jako jedyny nie trzymał pyska na kłódkę, narzekając na głód, chłód i bolące skrzydła. Próbował nawet usadowić się na jukach Lili, ale ta dobitnie dała mu do zrozumienia (omal nie odgryzając mu przy tym ogona), że nie życzy sobie demonicznych jeźdźców. Po drodze część drużyny odbiła w stronę Zewnętrznej Osady; wraz z impem, który - w obliczu jawnej niechęci Panrila - uczepił się Adrika. Tiva jeszcze raz sprawdziła opatrunki Schnapela, który wyraźnie nie przejmował się swoim stanem i pobiegła w las. Wszyscy mieli spotkać się rano pod południową bramą.

Po drodze do domu Uruk zahaczył jeszcze o dom Kurta, informując go o potencjalnym zagrożeniu ze strony demonów. Dowódca straży pokurwował chwilę i polecił wojownikowi rozglądać się za dziadostwem w czasie wypraw oraz ostrzegać napotkanych w lesie ludzi. To Uruk wiedział i bez odgórnym poleceń, pożegnał się więc i poszedł do siebie ciesząc się, że po raz kolejny tego dnia zaplusował u starszego najemnika. Zanim zamknął oczy pomyślał jeszcze, że trzeba będzie umówić się na obiecany trening - a chwilę później spał już mocnym snem sprawiedliwego.


Całą noc lało, a poranek przyniósł pogodę pod chmurką. Większość bohaterów wstała wcześnie; zwłaszcza ta połowa, która musiała przyjść do Viseny z Osady. Przed spotkaniem z towarzyszami Tiva i Jacia zaszły jeszcze do Warsa. Jego zięć miał się dużo lepiej i stary rybak gorąco podziękował kobietom za znalezione złoto, dzięki któremu mógł sobie pozwolić na kosztowne lekarstwo. Boni nadal doskwierały zadane przez szczura rany, lecz nie psuło jej to humoru, choć pewnie powinno.

Po rozstaniu z kobietami Adrik ruszył do kowala, zgodnie z umową przekonać go by przyjął impa pod swój dach. Nie było to proste; na początku Gunnar nie chciał nawet słyszeć o wpuszczeniu demoniszcza pod swój dach. Przejęta wraz z krasnoludzką krwią niechęć do magii i wszelkiej maści otchłannej zarazy również nie pomagała. Dopiero argumenty druida o rozsianych po lesie demonach i korzyściach płynących ze współpracy z impem dla całej wsi nieco przekonały kowala. Ale nie do końca.
- Niech ta się wykaże raz i drugi, to zobaczymy. Nie będę rodzinie diabelstwa na głowę ściągał bez dobrego powodu. A potem niech ta szkodniki na strychu łowi - burknął na koniec, wywołując potok przekleństw impa; tym większy gdy Adrik szybko wyciągnął go z kuźni za ogon.
- Może jednak zamieszkam u ciebie leśnik, co? - burknął Supcio, choć tęskne spojrzenie, jakie rzucił w stronę hutniczego pieca przeczyło tym słowom. Takich luksusów to druid w swej chacie nie miał.

Yolanda obudziła się późno i nie w humorze. Zraniona noga jeszcze trochę bolała i perspektywa dalekiego marszu nie była kusząca. Ponad to zaczynało łamać ją w kościach. Zawiało ją wczoraj jak nic! Wszystko przez tego głupiego impa!

Schnapel również nie był w formie. Wiedział, że Bohater nie zwraca uwagi na takie drobiazgi jak kilka draśnięć… Z drugiej strony jego mistrz zawsze bardzo dbał o rany, pilnując by kolejnego dnia być w pełni sił, jeśli tylko miał taką możliwość. Na próbę chłopak machnął kilka razy toporem. Nie było to przyjemne, ale wydawało się, że szczurze ugryzienia i drapnięcia lemura nie wpłyną na siłę jego ciosów. Chyba.

Reszta drużyny czekała już wypoczęta i gotowa do drogi. Adrikowi towarzyszył Supcio, który z nienawiścią spozierał na chmury, klnąc i burcząc pod nosem do siebie oraz głośno do każdego, kto przejawiał nim choćby cień zainteresowania. Łącznie z gapiami, którzy ze zdumieniem obserwowali nowego towarzysza bohaterów. Kilka osób podeszło nawet do druida, upewniając się czy to aby na pewno arvelusowy chowaniec. Czyżby mag jeszcze żył? Niestety w tej drugiej kwestii Adrik musiał rozczarować rozmówców. Przynajmniej na razie, bo Uruk sugerował przeszukanie ruin wieży. Kto wie, co tam znajdą… Na razie jednak ważniejsze były zioła, które miały przysłużyć się całej społeczności.

Drużyna przeszła przez bród na Strudzie, niedaleko delty i ruszyła w stronę bagien. Po godzinie marszu okolica zmieniła się; było więcej roślin charakterystycznych dla podmokłych terenów, drzewa pokrywał mech, a powietrzy unosił się charakterystyczny zapach wilgoci, błota i zgnilizny. Za radą Adrika wszyscy zaopatrzyli się w długie, grube kije, przydatne do badania gruntu, lub wyciągania topielca z błota. Co prawda do prawdziwych bagien, które wsysały nieostrożnego wędrowca w kilka minut było jeszcze daleko, lecz i tak wdepnięcie w wodę po kolana nie należało do przyjemności. Czujne oko Jaci co i rusz dostrzegało w tataraku jakiś ruch - to kaczka krzyżówka, to chruściel, to żaba czy wąż… I z pewnością było tu pełno pijawek, brrr! Wszyscy szli w dwóch rzędach, starając się wędrować śladami poprzednika, wypatrując i nasłuchując zagrożeń. Nie było to łatwe, zwłaszcza że błoto mlaskało o chlupotało pod nogami.

W pewnej chwili Tivii wydało się, że słyszy coś nietypowego, jak skrzek jakiegoś dziwnego ptaka. Znudzony Schnapel również nastawił uszu. Dla niego to nie był ptak, ktoś wyraźnie wołał o pomoc!
- Co, znowu!? - gdy oboje powiadomili towarzyszy Panrilowi przed oczami od razu stanął kolejny demon. Nie mogli jednak zignorować wezwania. Skręcili z wytyczonej trasy wgłąb zarośli i po kilku minutach dotarli do błotnistego rozlewiska. Tam, nieopodal ścieżki siedziało w błocie… coś.
W pierwszej chwili ciężko było rzec, czy istota należy do rodzaju ludzkiego. Ubłocona, niemal tak samo długa jak szeroka, z garbem, dziwnymi naroślami wiszącymi wokół talii i sztywnym łychowatym dziobem poniżej ust. Nie… Gdy się dokładniej przyjrzeli dziób okazał się skołtunioną brodą, garb wielkim plecakiem, a narośle licznymi mieszkami wiszącymi u pasa.
- Pomóżcie… - wycharczała postać.
- Garulf? - ostrożnie zdumiał się Adrik. Bo chyba to był Garulf, pół (a może ćwierć) krasnolud, lokalny dziwak Zewnętrznej Osady. Ni to mag, ni to zielarz, wiecznie zajęty swoimi miksturami i - często niebezpiecznymi - mieszaninami różnych płynów i proszków. Teraz siedział po pas w błocie, przemoczony, przemarznięty, umorusany i ochrypły od wołania o pomoc. Zważywszy na wczesną porę i jego stan musiał przesiedzieć w bagnie całą noc. Teraz wpatrywał się w drużynę szeroko rozwartymi oczami, w których płonęła nadzieja… i gorączka.

 
Sayane jest offline  
Stary 06-06-2016, 18:38   #120
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Powrót do wsi odbył się już bez dodatkowych przygód. Kapłanka pożegnawszy się z towarzyszami, ruszyła do domu, gdzie czekali na nią rodzice i co najważniejsze… rozpalony kominek.
Wspólna wieczerza odbyła się bez rozmów, acz w pozytywnym nastroju, a gdy cała trójka posiliła się skromnym posiłkiem, Yola odgrzała wszystkim kompotu i zasiadła do ognia, grzejąc stopy na cegle. Wtedy też, rudowłosej półelfce rozsupłał się ozorek.

Paplała jak najęta o tym co widziała, co robiła, co znaleźli towarzysze, czy o czym plotkowała z Bonią, przyprawiając zazwyczaj spokojną i stonowaną matkę o palpitację serca, a rubasznego ojca o śmiech. W końcu jednak historie i anegdotki się wyczerpały, a sama wojowniczka o miłość i sprawiedliwość, zaczęła przysypiać nad pustym kubkiem. Za oknem rozszalała się prawdziwa burza, godna epickich opowieści, a przynajmniej plotek na następny dzień.

Pożegnawszy się, chwiejnym krokiem udała się do izdebki w której spała jako dorosła osoba. Niewielki pokoik, prawie schowek na miotły, mieścił tylko pryczę, ciupkie okienko, zydel i parę wieszaków i półek na których nic nie stało.
Przed pójściem spać, musiała wykonać jeszcze jedną „rozmowę” tym razem z ukochaną boginią Sune. Yola szczerze podziękowała za łaskę, jaką obdarzyła ją płomiennowłosa w krytycznej dla Schanpela chwili. Nie omieszkała pośmiać się z borsuka, który dzielnie dyndał u fałdy galaretowatego stworka. Wyraziła też cichą, acz żywą nadzieję, że następnego dnia również będzie w stanie zwalczać zło i występek oraz dzielnie wspierać swoich towarzyszy. Gdy skończyła swe żarliwe modły, trwała jeszcze przez chwilę w skupieniu i ciszy, delektując się chwilą.

***

Ranek był okropny. Po pierwsze… miała kaca, może nie giganta bezlitośnie stąpającego po jej skroniach, ale jednak… Po drugie czuła, że złapała gila, choć jeszcze nie kichała, ale czoło miała letnie.
„O bogowie miejsce litość… od jutra… od dzisiaj nie piję… obiecuje, to był ostatni raz…”
Zwlekając się z wyrka, przygotowała lekkie śniadanie, którego prawie nie zjadła więc zapakowała w podróż. Rodziców nie było w domu, pewnie wyszli na pola, dlatego też nie tracąc więcej czasu rudowłowa poszła na spotkanie ku kolejnej przygodzie.
Ugh… gdyby tylko jej się chciało, tak jak jej się nie chce.

***

Podróż przez bagna spędziła w markotnej ciszy. Nie miała za bardzo chęci, ani siły by o czymkolwiek rozmawiać, a widoki były mniej więcej…nijakie, więc ze zwieszoną głową dzielnie trącała podłoże brzozowym kijaszkiem, rozmyślając nad swoim biednym, chorowitym losem.
Do czasu.
Gdzieś niedaleko, ktoś potrzebował pomocy… lub ewentualnie był potworem, któremu trzeba było skopać tyłek. Nie ważne, czy pierwsze, czy drugie… zawsze to miła odmiana od dźgania gąbczastej ziemi i zapadania się w zimne kałuże.

-O la booooooga! - zapiała, łapiąc się za kucyk i poprawiając opaskę na czole. - Trzymaaaj się! - zawołała do dziwnego osobnika, który najwyraźniej miał bliskie spotkanie z pechem.
-Szybko… trzeba go wyciągnąć z tego bagna. Biedak wygląda jakby sto nieszczęść urządziło sobie na nim sabat. - zwróciła się już do towarzyszy. Gdyby nie to, że nie znała terenu, miała kaca i ją przewiało… pognałaby pierwsza pomóc lub ewentualnie pośmiać się z nieszczęśnika.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172