Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-07-2016, 21:52   #191
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
"Nie no… smok jak chhh...wał…"
Pomyślała Yolanda, stojąc odważnie za plecami Panrila do czasu, aż ten nie postanowił się ruszyć, zostawiając ją na "otwartym" terenie.
Na oko, ona sama nie miałaby szansy wytargać pewnie takiej beczki z trunkiem, a do dopiero ten latający szczur. Co by jednak nie mówić, gadzisko pomimo, że maleńkie i tak robiło wrażenie na podchmielonej kapłance.

Gdy czaruś zaczął czarować latającą fretkę, Yola popatrzyła pytająco na przyjaciółkę i towarzyszy, chcąc sprawdzić czy tylko ona ma mieszane uczucia do całej tej sytuacji.
Schnap jednak dalej wyglądał jak bezmózg… pewnie przez to cholerne oko, które wyglądało jakby miało coś ciekawszego do roboty niż oglądanie smoczka. Uruk gromił wszystko chmurnym spojrzeniem i nawet kilka kielonów nie złamało jego mrukliwości. Jacia była cała czerwona na twarzy, a Tiva… gdzieś jej się skryła za plecami mężczyzn.

Zniecierpliwiona rudowłosa, podrapała się po brodzie.
- Ej… psssst… Jacia… Jacia… BONIA! - prawdziwym, teatralnym szeptem, sunitka przełamała ciszę w drużynie. - Nie podoba mi się tu… śmierdzi demonem… i stęchlizną… nawet bardziej niż demonem ALE!!! Ej… słuchasz mnie? Po wała myśmy tu przyszli tak w ogóle? Wiem, że niby beczki ukradli ale… widzisz tego kota? Taka beczka mogłaby go zmiażdżyć… Nie chce tu być… myślicie, że są tu pułapki? - resztę wypowiedzi już przeniosła do ogółu. - Garulf… widzisz tu jakieś pułapki? Znajdź jakieś pułapki, tu na pewno są pułapki. Nie chce tu być… - krzyżując ręce na piersi Yola jak zwykle zapomniała się w tym co robiła i z szeptu, przeszła już w regularny głos.
- Ta demonica depcze nam po piętach… powinniśmy coś z tym zrobić. Oni w ogóle się nie przejęli. Panril co on ci odpowiedział? Słuchajcie… tu na pewno są pułapki, a jak nie pułapki to jest tu demon. - teraz to i ona zaczęła czerwienieć na twarzy, plus zapętlając się w myśli, którą chciała przekazać, ale nie do końca wiedziała jak to zrobić. - Zed mówił coś o Melisie… jeśli to ten sam Melis o którym ja słyszałam to powinniśmy się do niego udać, on będzie wiedział co zrobić z demonem… a jak nie to przynajmniej wykryje pułapki!
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 18-07-2016, 19:05   #192
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Jacia była cała czerwona na twarzy…
i to nie dlatego, że czegoś się wstydziła. Chociaż tak, mogła! W końcu sama chciała próbować nalewki. Liczyła tylko, że nim pójdą na koleją bohaterską misję ich gospodarze pozwolą im wypocząć czy zajmą się Yolą. Ale skoro nie, to nie. Poszli na smoka. Bez planu i takich tam.

- Ja Cie… słucham, słucham… - odparła dziewczyna zaczepiona przez przyjaciółkę. - No śmierdzi tu. Ale poczekaj Yolcia, poczekaj. Zobacz Panril już idzie sobie pogadać. Poczekaj, poczekaj. Niech se pogada najpierw. Czas nie zając.

Bonia pokazała przyjaciółce palcem Panrila podchodzącego do smoka, a następnie położyła palec na ustach.
- Posłuchajmy… - szepnęła do niej uspakajającym tonem.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline  
Stary 19-07-2016, 08:49   #193
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
- Rozumiesz co do ciebie mówię, prawda? - powiedział zaklinacz do pięknego gada w jego języku -A ty umiesz mówić? Mogę podejść bliżej?
Smok zagruchał jeszcze raz, poderwał się w powietrze i wykonał zgrabny piruet. Przypominał teraz bardziej wielką ważkę tańczącą nad wodą.
- Chodź! - lekko syczący głos w głowie Panrila zabrzmiał jak dzwon.
Zaklinacz skinął głową i powoli ruszył w kierunku stworzenia. W tracie zbliżania się ku niemu opuścił ręce i szedł w miarę spokojnym krokiem, nie chcąc dawać po sobie znać zdenerwowania, które rozrywało go od środka. Gdy był już dość blisko smoka wyciągnął ku niemu dłoń, sam nie wiedzał czemu. Czy chciał mu ją dać do powąchania czy sam chciał go pogłaskać - to dopiero miało się okazać.
-Witaj. Jak się nazywasz?
‘Smocek’ ostrożnie podleciał i powąchał podaną dłoń, a potem całego Panrila, że szczególnym uwzględnieniem okolic genitaliów. W międzyczasie przez głowę zaklinacza przemknęło jakieś imię, ale tak skomplikowane, że nie zapamiętał nawet połowy.
- Loraj...svyr...eee… piękne imię. - powiedział zaklinacz starając się powtórzyć imię, które podał mu smok. - Jestem Panril - kontynuował, a przedstawiając się dotknął dłonią swojej piersi i lekko się skłonił unoszącemu się w powietrzu gadowi. Następnie wyciągnął dłoń i powoli zbliżył ją do smoka. W połowie drogi zawahał się, zatrzymując ją na chwilę, jednak zaraz kontynuował ruch. Chciał dotknąć smoka, poczuć jego skórę, pogłaskać go. Był bardzo ciekawy i zarazem przestraszony. Stworzenie dało się dotknąć, a potem smyrnęło wokół Panrila, owijając ogon wokół jego ręki. Łuski miało suche i gładkie, ale oste na końcach.
-Co tu robisz? Sam, w ciemnych korytarzach?
- Mieszkam. Przytulnie tu, prawda?
-telepatycznie odparł smok, co musiało dla drużyny wyglądać ciekawie z boku - Panril gadający sam do siebie. Gad nie zaprzestał krążenia wokół zaklinacza i obwąchiwania go, ze szczególnym uwzględnieniem krocza, co wywołało nerwowy chichot Boni. Niemniej jednak pogruchiwania i powietrzne akrobacje, jakie smoczek wyczyniał przed Panrilem wyglądały bardzo przyjaźnie.
-A skąd się tu wziąłeś?- pytał dalej zaklinacz, wyraźnie zafascynowany smokiem oraz wybitnie skrępowany faktem obwąchiwania jego krocza. Lorayriesrashigissavyraxiris przestał wywijać ósemki i przysiadł na swoim krześle, najwyraźniej zafrapowany pytaniem.
Z wieży Z’triela - odparł po chwili zastanowienia, choć ton sugerował, że nawet jego nie do końca satysfakcjonuje odpowiedź.
- Rozumiem, rozumiem… Czy z innymi też tak rozmawiasz? Czy… może czujesz, że jestem inny?- zapytał niepewnie zaklinacz, bezwiednie gładząc bark, na którym rosły smocze łuski, dobrze ukryte pod grubym płaszczem.
Inny od nich na pewno - zachichotał smok, wskazując łbem na drużynę.- Mogę rozmawiać z kim zechcę - w głosie gada zabrzmiała urażona duma
Tego nie negowałem, raczej chodziło mi o to, czy czujesz… moje pochodzenie?- zaklinacz ściszył głos, tak aby słyszał go jedynie gad. Panril nie wiedział czemu czuł się skrępowany wypytując smoczka o to czy czuje w nim krew jednego z nich, jednak ciekawość nakazywała mu drążyć temat.
Czuję - zachichotał gardłowo smok. - Ładnie pachniesz.
-Ci przyszli ze mną
- powiedział wskazując na drużynę -A tych co tu mieszkają znasz? Co wiesz o nich?
- Co?
- zdumiał się smok, po czym przysiadł czujnie na oparciu krzesła. - W zasadzie to skąd się tutaj wzięliście? - zapytał podejrzliwie, na powrót strosząc łuski.
Zaklinacz odsunął inne krzesło - Pozwolisz, że usiądę?- i nie czekając na odpowiedź usiadł. - Przyszliśmy tu z Osady, wioski kawałek stąd. Przyszliśmy do tych co mieszkają w tym dworku, potrzebujemy od nich kilku nalewek, żeby w zamian za nie otrzymać czar identyfikujący przedmioty. No rozumiesz, przynieś - wynieś - pozamiataj. A tutaj kazali nam zejść właśnie ci z góry, ale coś mi się w nich nie podoba. Dlatego pytam ciebie, co ty o nich myślisz.- Panril starał się być jak najbardziej szczery i przekonujący.
- Nie twoja sprawa. To mój dom i moje dwunogi! - odpalił smok tak gwałtownie, że usłyszeli to w swoich głowach wszyscy. Widać było, że nie do końca wierzy słowom zaklinacza, choć nie potrafił zidentyfikować celu blefu.
- Ha, a więc to TWOJE dwunogi, tak? Jesteś ich właścicielem czy opiekunem? Nie mam żadnych złych zamiarów, więc nie widzę powodu do nerwów, spokojnie. Chcę tylko porozmawiać i dowiedzieć się więcej o tobie i twoich… podopiecznych? - powiedział zaklinacz, ciągle używając smoczej mowy. Po tych słowach rozparł się na krześle, odchylając się do tyłu. Postawą chciał pokazać faktyczny brak złych zamiarów.
- A co cię to obchodzi? Wchodzisz tu jak do siebie i urządzasz mi przesłuchanie. Sam ich zapytaj jak jesteś taki ciekawski - prychnął smok, choć nieco mniej agresywnie. *
-No to teraz mnie posłuchaj.- powiedział zaklinacz, nachylając się na krześle w kierunku smoka, a mebel pod jego ciężarem zaskrzypiał ostrzegawczo. Panril wymierzył palcem w smoka i kontynuował myśl - Te twoje dwunogi kazały nam tu zejść, bo oskarżają ciebie o kradzież ich skarbów. Ja od początku trzymam twoją stronę dlatego chcę się dowiedzieć jaka jest twoja wersja historii. Dlatego mógłbyś łaskawie ze mną współpracować, a nie wściekać się co chwila.
- Ach, to o to chodzi…
- zachichotał smok, ale coś w tym śmiechu się Panrilowi nie spodobało. Wzniósł się w powietrze mierząc wzrokiem resztę drużyny. W tym momencie ziemia w lewym rogu komnaty zaczęła się nieznacznie poruszać. - Nieładnie łamać reguły gry, nieładnie… - zasyczał smok i wziął głęboki wdech.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline  
Stary 19-07-2016, 09:39   #194
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Odklęta Polana
5 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny, zmierzch

Drużyna z mieszanymi uczuciami wpatrywała się w Panrila, który wyglądał jakby gadał do siebie. I jakby zapomniał o całej drużynie i celu ich pobytu w tej ciasnej piwnicy, zafascynowany złotym gadem. Dopiero telepatyczny wrzask: To mój dom i moje dwunogi! nieco rozjaśnił sytuację. Wyglądało na to, że po początkowych akrobacjach smoczka, które dla Tivii wyglądały trochę jak ptasie zaloty, zaklinacz zaczął tracić sympatię 'Smocka'. Zresztą kto wie co działo się w głowie takiego magicznego gada.

Potem zaś smok wzniósł się w powietrze i zaczął szybko posykiwać w różnych tonacjach. Panril zerwał się ze swojego zdezelowanego krzesła, które upadło z rumorem.
- Uwa... - krzyknął. Ale Lorayriesrashigissavyraxiris już wykończył zaklęcie i piwnicę wypełniła straszliwa kakofonia głosów, jakby całą drużynę jednocześnie żywcem obdzierano ze skóry. Wszyscy odruchowo zasłonili uszy, ale zaklęcie nie wyrządziło im żadnej krzywdy. Oczko chciał ruszyć na gada, ale w tym celu musiał się przecisnąć między Bonią i Jacią. Tymczasem smok splatał już kolejne zaklęcie, wypełniając piwnicę i korytarz stożkiem mieniących się barw. Większość drużyny padła jak podcięta; jedynie Yolandzie i Garulfowi udało się utrzymać przytomność.

Kapłanka w niedowierzaniu spojrzała na leżących pokotem towarzyszy - równomierny oddech wskazywał na to, że są nieprzytomni. Smok rozejrzał się zadowolony ze swojego dzieła, po czym wbił wzrok w niedobitki Viseńczyków, którzy usłyszeli w swoich głowach jedno rozkazujące słowo we wspólnym: LEŻEĆ!


Czekający na parterze Bimbrusz usłyszał z dołu pełne bólu wrzaski; aż mu włoski na rękach stanęły dęba - a miał ich sporo. Aż zdrętwiał z przerażenia - smocek nigdy nie był przecież aż tak agresywny? No, chyba że chodziło o arvelusowego impa.

Wracający do kuchni Khogir również usłyszał echa krzyków; nie mówiąc już o wykopującym się właśnie spod ziemi Zedzie. Wyglądało na to, że ich plan nie udał się najlepiej.

 
Sayane jest offline  
Stary 19-07-2016, 12:10   #195
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Zed kopał jak szalony. Wizja smoka wylatującego za uciekającą drużyną dodawała mu skrzydeł. Niestety najwyraźniej skrzydła te strasznie zawadzały mu w ciasnym podkopie, więc nie poruszał się tak szybko jakby chciał. Na szczęście przed nim została tylko niewielka ilość ziemi, wyraźnie ustępująca pod naciskiem. Kiedy usłyszał straszne wrzaski zrozumiał, że to już pora i z całej siły naparł na przeszkodę.
Ktoś, kto patrzyłby właśnie w tym kierunku, mógłby się nieźle wystraszyć.
Oto z podziemi wynurzyła się ludzka postać a wyglądało to tak, jakby tworzył się golem. Postać ubrana była w płaszcz, a na głowie miała rogaty hełm.
Zed stał, tak chwilę po kolana w ziemi, napawając się zwycięstwem. Zdjął niepotrzebny już hełm, który założył dla bezpieczeństwa w podkopie.
-Ale tu pięknie-wyszeptał widząc te wszystkie kolory-więc to tu jest koniec tęczy..
Kontemplację zjawiska i myśli o legendarnym garncu złota, przerwał mu widok smoka. To dziwne zjawisko nie dawało mu spokoju i trochę odbierało radość z przechytrzenia strażnika kosztowności. Gdy jego wzrok padł na leżących członków drużyny, straszna prawda wreszcie do niego dotarła.
Nie udało się.
Zed nie stracił jednak zimnej krwi, ani zdrowego rozsądku.
Natychmiastowym ruchem rozsupłał worek i przeraźliwym kwiczeniem wskoczył do niego. Chciwość kazała mu zabrać największy jaki znalazł, więc bez problemu się w nim zmieścił.
Siedział tak w środku, trzymając za czuprynę wora, żeby smok nie miał do niego dostępu i nie mógł opanować kwiczenia. Liczył tylko, na to, że nikt z drużyny nie jest na tyle przytomny, żeby to słyszeć albo nie będzie potem pamiętał o jego bohaterskim inaczej zachowaniu.
 
Paszczakor jest offline  
Stary 19-07-2016, 12:17   #196
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Khogir z marszu przeszedł w bieg. Kiedy krótkie nogi majestatycznie przebierały w powietrzu, jego dłoń sięgnęła po topór. No tak! Ileż to razy będzie musiał przypominać sobie, że zostawił go w stajni! Krasnolud kierował się wprost do wykopu Zeda, bowiem ten był bliżej. Wskoczył do dziury, i chwycił pozostawioną tam łopatę. Z impetem wpełzł do środka, przewracając się o coś w worku. Przeturlał się i wstał. Szybko obejrzał pomieszczenie. Ani śladu beczek! Czyli to jednak oni! Tylko jak pozbyli się śladów? Jużci będzie czas ich wypytać!
- Ha! Smoczek! Dorwałeś tych złodziei! - uradował się krasnolud widząc śliniących się na podłodze dziwnych przybyszów. - Zed! Rzucaj liny! - zakrzyknął przez dziurę w ziemi.

Wór na podłodze w tym czasie na podobieństwo ogromnej larwy wyraźnie pełzał w kierunku dziury.

Khogir spojrzał zdziwiony na to zjawisko i opierając się na łopacie podrapał się po czuprynie. W końcu uniósł łopatę nad głowę, przymierzając się do zadania ciosu. Łupnął mocno, lecz nie tak by zabić, jednak nadal… to był Khogir - na jednym ciosie się nie skończyło. Smoczek radośnie wywinął beczkę, wydając z siebie rytmiczne sykliwe dźwięki, na podobieństwo śmiechu.

Worek zamarł a następnie zaczął pełznąć znacznie szybciej w przeciwnym kierunku. W końcu coś brzdęknęło i coś tknęło krasnoluda. Zastygł z uniesioną nad głową łopatą i rozejrzał się po leżących na ziemi. Z tego co zliczył, był tam każdy ze złodziejaszków.
- O cholipcia... Ha! Zed?! To na otrzeźwienie druhu!

- Khogir? - niepewny głos Zeda wydobywał się wyraźnie z wnętrza larwy - Ratuj, jeszcze raz mi tak to smoczydło przypieprzy i po mnie.

Chwilę zajęło krasnoludowi zrozumienie o czym mówi ten staruszek pożarty przez worek, aż wreszcie odpowiedni neuron zaskwierczał soczyście.
- Ha! Nie bój nic! - zawołał Khogir; opuścił łopatę i kopnął jakiś przedmiot robiąc sporo hałasu. - A masz! - Krzyknął do krzesełka i zdzielił łopatą rozbijając sprzęt w drzazgi i wywołując kolejny wybuch wesołości Smocka, po czym zwrócił się tymi słowy do Zeda:
- Ha! Masz szczęście, że zdążyłem na czas! - krasnolud oparł się o swoją niebezpieczną broń, po czym spojrzał groźnie na stojących jeszcze na własnych nogach Garlufa i Yolandę.

- NIE WSTANĘ, TAK BĘDĘ LEŻAŁ! -wydarł się Zed, po chwili jednak wylazł z worka i niepewnie schował się za krasnoludem- Dziękuję ci -wymamrotał do Khogira, podczas gdy ten wciąż wbijał surowy wzrok w Yolandę i Garulfa, którzy w zadziwieniu obserwowali tę dziwaczną scenę. Najwyraźniej jednak takie zachowanie było dla mieszkańców Polany chlebem powszednim.

- ...a teraz mówicie gdzie beczki i wasi wspólnicy oraz jak zatarliście wszystkie ślady. - rzekł krasnolud powoli i spokojnie, co jak na ironię nie sugerowało niczego dobrego.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 19-07-2016 o 12:22.
Rewik jest offline  
Stary 19-07-2016, 23:52   #197
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Garulf był zdenerwowany. Nie mieli wystarczająco czasu by zbadać dziwne NIE-lemury, które rozpłynęły się w budyń. Zaczęli go także pilnować w nocy, nie dając mu spożytkować odpowiednio jego czasu wolnego. Przez to wszystko zrobił się mniej rozmowny i pochłaniający więcej jedzenia.

W takim też stanie dodreptał do Polany i celu tej misji. Wyjątkowo nie poświęcał zbyt wiele uwagi jej mieszkańcom, za to rzucił okiem na wszelakie różności znajdujące się wewnątrz budynku.

Po jakimś czasie kręcenia się po wnętrzu zauważył, że ekipa schodzi do piwnicy. Nie złapał o co chodziło, ale naturalnie ruszył na dół.

* * *

Złoty smok! Miniaturowy?! Ale jak to!? - zrodziło się w jego głowie. Akcja potoczyła się bardzo szybko i wnet leżał na ziemi zakrywając uszy i kuląc się przed przeszywającą magią. Gdy tylko przejaśniło mu się nieco w głowie, umysł pognał do przodu, robiąc wnikliwą analizę sytuacji. Krzyknął do pozostałych:

- To nie jest smok!
 
Ryder jest offline  
Stary 21-07-2016, 09:59   #198
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Khogir wyczuwając jakiś podstęp, nie obejrzał się na “Smocka”, ale doskonale pamiętał jak wygląda. Łuski, gadzie oczy, cztery łapy i skrzydła, ogon, pazury i coś w rodzaju kolców. Smok jak każdy inny.
- Powtórzę jeszcze raz... - rzekł chłodno krasnolud. Kątem oka zauważył, że reszta drużyny powoli wraca do siebie. Wybiło go to nieco z pewności siebie, lecz mówił dalej - ...gdzie nasz ładunek do Futenbergu? Przybyliście tutaj i usiłowaliście upić Bimpa i Zeda... - już tutaj zdecydowanie jego teoria budziła spore wątpliwości, lecz kontynuował - …podczas gdy wy zajmowaliście ich czas, wasi wspólnicy wykradli nasze beczki, jednak nie spodziewaliście się, że pojawię się ja! Ha! Zauważyłem ich brak, a wy chcąc dać czas waszym wspólnikom na ucieczkę zdecydowaliście się wykorzystać zamieszanie ze Smoczkiem, czy tak właśnie było!? - nagle przechodząc ze spokojnej mowy, ostatnie słowa nieomal wykrzyczał.
Jacia nadal leżąc na ziemi przetarła mozolnie dłonią zaślinione usta. Czyżby wypiła aż tak dużo, by paść plackiem na ziemię? “Ja Cie… auć” - pomyślała dziewczyna i zaraz po tym zaczęła macać tył swojej głowy, powoli otwierając przy tym oczka.
-Takie… piękne…- wyszeptał zaklinacz leżąc na plecach z zamkniętymi oczami. Przez myśl przeleciała mu feeria barw, które wyczarował smok. Szybko jednak uderzyła go rzeczywistość i to co się wydarzyło - jednak nie otworzył oczu. Chwilę leżał słuchając tego co krasnolud ma do powiedzenia. Później uchylił jedną powiekę, nie ruszając się jednak. Rozejrzał się (na tyle ile mógł) oceniając sytuację, dalej udając nieprzytomność.
Nie za bardzo wiedział dlaczego i jaki interes ma krasnolud w zwalaniu na nich winy, ale może od początku taki mieli plan. W sumie to nie miał mu tego za złe, przecież sam chciał zrobić to samo.
-KŁAMSTWO!- krzyknął w powietrze, dalej udając zemdlonego.
- Ha! Kłamstwo? KŁAMSTWO?! Tak właśnie by powiedział złodziej! – Khogir powiódł wzrokiem po leżących na ziemi. – Kto to powiedział, hę?!
-To ten! Widziałem! Udaje trupa, ale to on krzyczał- Zed bezlitośnie wskazał winowajcę.-I ta małolata też tylko sobie tak leży, a na prawdę strzela tylko oczami.

Garulf zamaszyście obracał się obserwując co jednych, to drugich, zupełnie zmieszany.
- Ekhm! Wedlug moich obliczeń ten niby-smok powinien być naszym priorytetem!

- Wstawaj! Słyszysz?! - Khogir zakrzyknął do Panrila zupełnie ignorując popularnonaukowy bełkot Garlufa - Nikt nie będzie oskarżał mnie o kłamstwo! Omyłkę... w porządku, ale kłamstwo?! Ha! Choć złodziej nie ma honoru, załatwimy to honorowo. Wybieraj! Pięści, czy topory?!
-Khogir, wiesz co? - Chyba się pomyliłem - ten mi na denata wygląda - to chyba jednak ta siksa z zielonymi włosami-Niepewnie odezwał się Zed cały czas ostrożnie wyglądając za pleców krasnoluda.Strzela oczami i gada głupoty- coraz mniej pewnie zakończył.
Krasnolud z zainteresowaniem i powątpiewaniem spojrzał na zielonowłosą.
- Ha! Ma dziewczę głos jak dorodna krasnoludzica! – Khogir podrapał się po głowie, nie mogąc dojść ze sobą do konsensusu w sprawie tego kto rzucił to plugawe oszczerstwo. Wreszcie dał za wygraną i nieco ochłonął.
-No - fajna jest - żeby człowiek był o te trzydzieści lat młodszy… -Rozmarzył się Zed, uśmiechając się przy tym obleśnie. W tym momencie do piwnicy przygalopował Bimbrusz, omal nie przewracając się o leżące na ziemi ciała.
- Bimkerbaum! Dobrze, że zszedłeś. Nie ma tu beczek, a w piwniczce nie znalazłem żadnych śladów - krasnolud śpiesząc tu, nie miał kiedy powiedzieć wcześniej, komukolwiek o swoim odkryciu - myślę, że mają coś z tym wspólnego...

Panril leżał nieruchomo, otwierając tylko jedno oko i rozglądając się (na tyle ile był w stanie, bez ruszania głową). Czekał na reakcję smoka, reszty drużyny i “zleceniodawców”.

- Smocek nic ci nie jest? - zapytał zdyszany i zaniepokojony Bimp. - Oses was w snycel, co tu się stało? Chcieliście sksywdzić mojego smocka?
Ostatnie pytanie skierował do tych z członków przybyłej tu drużyny, która była w miarę przytomna.
Smocek podleciał do gnoma, prychnął mu w twarz i zaczął telepatycznie wydzierać się na niego tak głośno, że echa tego słyszeli wszyscy. Wyglądało na to, że Lorayriesrashigissavyraxiris nie ma do Bimpa pretensji o próbę kradzieży skarbów per se, a o zaangażowanie w nią obcych osób i “wodzenie go na pokuszenie”! Na koniec wyszczerzył zęby na Zeda i Khogira, po czym burknął z pogardą w telepatycznym głosie do “trupków”: No wstawać wreszcie!

- Ja Cie! Wstaję no przecież. Co wy tu tak głośno krzykacie i krzykacie? - Oburzona krzykami Bonia powoli zaczęła podnosić się do pozycji stojącej. - Możemy już iść do łóżka? - zapytała patrząc przy tym na Zeda. Biedna Jacia była już zmęczona podróżą i nalewkami, na prawdę marzyła o odpoczynku. Dziewczyna zamrugała niewinnie oczkami, zaczynając skrupulatnie otrzepywać pupę z pyłu.
~Co te kobiety we mnie widzą?~ Pomyślał z zadowoleniem Zed. Propozycja pójścia do łóżka, niewinne mruganie i klepanie się po tylnej części ciała kojarzyły mu się tylko w jeden sposób. Zaraz jednak się zastanowił~A czy dam radę?~ Jacia wyglądała na młodą i sprawną, podczas gdy on od wielu lat nie sprawdzał swoich możliwości. Mile połechtane ego kazało mu jednak zaryzykować - co najwyżej łyknie jakąś specjalną nalewkę.
-No dobra, możemy iść- Powiedział trochę jednak niepewnie, patrząc z lekkim zawstydzeniem na pozostałych.
- Ja Cie… - odparła Jacia. - No to na co czekacie? - Popatrzyła wyczekująco po swojej drużynie. Po czym sama powolutku, czekając aż ktoś do niej dołączy i oglądając się za siebie, ruszyła w stronę z której przyszli.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline  
Stary 21-07-2016, 21:28   #199
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Yola zamarła w przykucku na jednym kolanie, nie wiedząc czy ma się kłaść, czy stać, czy płakać, udawać wystraszoną… czy może się śmiać z tego cyrku jaki wyczyniał Zed przed smoczkiem. Trwała tak przez dłuższą chwilę, przyglądając się zdarzeniom, jakby jej umysł nie nadążał rejestrować wydarzeń.
Stała nawet wtedy gdy Khogir wbiegł do środka i zaczął okładać kompana łopatą, stała i wtedy gdy ten wszedł w dyskusję i zaczął rzucać oskarżeniami.
Stała tak i stała… jakby czas w jej głowie faktycznie zwolnił do niewyobrażalnie ślimaczego tempa… aż w kocu coś w niej zaskoczyło i poderwała się na równe nogi.

-Ja ci tu daaaam oskarżać mnie o kradzież! - rudowłosa w końcu jakby znalazła odpowiedni moment na wstrzelenie się w dyskusje. - Ja ci daaaaam oskarżać mnieee, a zatem i Szanowną, Najwspanialszą, Najpiękniejszą, Najcycatszą, Najwredniejszą, Najpłomienniejszowłosą BOGINIĘ NA ŚWIECIEEE SUNEEEE! - tak… Yola, na pewno znajdowała się na fali. Czerwona na twarzy z obudzenia, podparła się pod boki, tupiąc w zdenerwowaniu stópką. - Przychodzisz nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy… nawet nie wiadomo kim jesteś i oskarżasz nas o kradzież? A może sam ukradłeś beczki pijusie z lasu od siedmiu boleści! A może beczek w ogóle nie ukradli? Może tam stoją a ty metlasz tutaj z zazdrości, że cie nie zaproszono na konsumpcję trunków! Gadaj kim jesteś i skąd cie przywiało! - kapłance wydawało się, że skądś kojarzy twarz krasnoluda, ale po całej aferze z latającą jaszczurką, gorączką, niedospaniem i alkoholem, nie potrafiła w pełni określić, czy ową twarz faktycznie widziała i jeśli tak to kiedy i gdzie. - Albo nie gadaj boś pewnie w zmowie z tą demonicą z kurwidołka! Nabrała cię na te swoje donice co? NA PEEEWNO! Tak na peeeewno! GADAJ CO CI TAM NAOBIECYWAŁA TA ZWISAJĄCA DYNDALICA ZE SKRZYDŁAMI! GDZIE JEST MELIS! Potrzeba nam kapłana… tu na pewno są pułapki. MELISIE! YOLANDA POKORNA SŁUŻKA SUNE WZYWA CIĘ W TEJ TRUDNEJ CHWILI, WRÓG JEST U BRAM! - grożąc oskarżycielskim paluszkiem, niczym rozgniewana mateczka, poczęła dreptać to w lewo to w prawo.

- ŻĄDAAAAM ODPOWIEDZIIII!!! w końcu zapiała w kulminacyjnym momencie swojej tyrady. - Gdzie są cycki! Gdzie są beczki! Gdzie jest kapłan! Dlaczego Zed udawał gąsieniczkę! Coś ty Panril nagadał tej gadzinie!
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 22-07-2016, 16:39   #200
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Krasnolud ilekroć Yola podejmowała nowy wątek, a robiła to z prędkością niezwykłą, próbował wtrącić się z ripostą.
- ...a co ta....
- ...ale... A KIM WY...!?
- Potwarz! Nie...
- ...


Niewiele mógł zdziałać na taki natłok słów. Przyjęta przez Yolę taktyka „nie ważne co mówisz, ważne jak dużo razy mówisz” pomimo hukliwego nastroju i rozdrażnienia z powodu zniknięcia beczek, wprawiła go w lekkie rozbawienie. Khogir oparłszy się o swą łopatę uśmiechał się lekko zaambarasowany, czekając aż ta nawiedzona skończy gderać.
~ Do czarta, co za dziewczę?! ~ zachodził w głowę krasnolud i oto wreszcie się zamknęła!

Khogir już miał odparować na co mniej niedorzeczne oskarżenia, lecz wielu spośród zebranych spojrzało nagle w jedną i tą samą... pustkę.
- Ha! Masz ci i naszego duchowego dyplomatę! – Khogir nie widział tego, co dostrzegali inni w owej pustce, ale spędził na Polanie dość czasu, by wiedzieć o co się „święci”.
 
Rewik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172