lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Pathfinder] S&S Tom Pierwszy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16818-pathfinder-s-and-s-tom-pierwszy.html)

Icarius 03-02-2017 18:51

Taloman wysłuchał ostrych słów bosmana.
- Zadanie wykonane panie bosmanie. - wyprężył się przy tym na baczność, mimo kiepskiego stanu.
- Zgodnie z rozkazem wizyta u medyk- skinął głową. Udał się do niego bezzwłocznie, było z nim słabo.

Zaczął myśleć o informacjach od pół-orczycy. Kapłanka była być może buntowniczką, szukała jakiejś monety. Ciekawa sprawa w dodatku była to kapłanka Besmery. Hobgoblin urodził się pod jej projekcją jak mawiali w plemieniu, sam z czasem oddawał jej cześć. Kapłance co prawda służyć nie zamierzał. Jednak sojusz? Mógł to rozważyć. Nawet musiał inaczej niż przez bunt pozycji kapitana nie zajmie.

Postanowił, że w pierwszej kolejności odwiedzi medyka. W drugiej poszuka ciekawych fantów, skoro jest okazja. W trzeciej jeśli nawinie mu się gnom, przekona go... z kim należy się trzymać.

Tadeus 04-02-2017 12:25

Stolarz Goryczy nie wyglądał na zachwyconego postawionym przed nim zadaniem. Hobgoblin znalazł go na pokładzie, gdzie właśnie zdejmował wymiary z jednego z elementów relingu, który po latach wiernej służby wymagał wreszcie wymiany. Najwyraźniej rosły, brodaty mężczyzna nie przepadał zbytnio za swoją drugą rolą na pokładzie. Skinął jednak tylko głową, by marynarz poszedł za nim, bo nie dało się ukryć, że nie wyglądał najlepiej.

Trochę to trwało, nim oficer znalazł swoją torbę medyczna, choć i ona zdawała się pełna narzędzi stolarskich. Mężczyzna rzucił mu słoik z ostro pachnącą maścią, by pacjent sam natarł swoje rany, a potem obandażował go wedle swoich możliwości i wiedzy, pomrukując z poirytowaniem, gdy mu coraz to nie wychodziło.

Quarne treat deadly wounds d20+4 vs 20 = 22 sukces
Hobgoblin +1hp


Talomanowi ciężko było stwierdzić na ile mu to pomogło, ale na pewno spożytkował sporo czasu wpierw szukając oficera, a potem poddając się jego niechętnym zabiegom. Na odchodnym dostał jeszcze zawiniątko bandaży, gdyby zaszła potrzeba wymiany.

W końcu hobgoblin mógł dołączyć do reszty i zająć się poszukiwaniami.

Taloman perception d20+7 vs 10 = 10 sukces


Było to długa i żmudna robota, w większości skrzyń nie było bowiem nic ciekawego, a nawet jeśli coś tam było, to należało do podstawowych zapasów rejsowych, zapewne zostało wcześniej należycie policzone i brak zostałby zauważony. W końcu znalazł starą skrzynię wepchniętą pod inne, wokół niej nawarstwiło się już sporo brudu i pajęczyn, najwyraźniej w ładowni była już bardzo długo. W środku znalazł pełno uszkodzonych i poplamionych krwią zbroi. Większość z nich była zupełnie rozerwana, w innych ziały ogromne dziury w kluczowych miejscach, bądź były całe skorodowane. Zapewne uznano je za nienadające się do umieszczenia w magazynie. Ale może ktoś kiedyś miał nadzieję, że znajdzie się rzemieślnik, który za niewielką opłatą zechce je ponaprawiać i przez to będą jeszcze coś warte. Cóż, najwyraźniej ci, którzy się do tej pory znaleźli, chcieli za swoje usługi zbyt dużo, bo po stanie widać było, że skrzynia na pokładzie była już bardzo długo i pewnie o niej zapomniano. Wśród zupełnie zniszczonych egzemplarzy znalazł jedną łuskową zbroję, którą o biedy można by jeszcze użyć, choć nie zapewniałaby pełnej ochrony.

Jednookiego gnoma się pod pokładem niestety nie doczekał, a wyjście na górę pewnie naraziłoby go na zarzuty niewykonywania powierzonej pracy, która ograniczona miała być do niższych pokładów.

***

Sand tymczasem, wyposażony w nóż i pochodnię, udał się do ciemnego i smrodliwego miejsca odosobnienia. Zdawał się powoli stawać prawdziwym miłośnikiem pokładowej zęzy.

Sand percepcja d20+2 vs 10= 9 sukces
Sand percepcja d20+2 vs 10= 5 porażka


Wpierw zabrał się za wielkie martwe cielsko, nacinając miejsce, w którym można było się spodziewać ewentualnego worka z jajami. Nic, nie wydawało się też, by ten obszar był specjalnie powiększony, co mogło oznaczać, że okaz takich w ogóle nie wyprodukował. Ciekawe były miejsca, w których widać było ślady po procesie gwałtownego wzrostu egzotycznego drapieżnika, być może dało się je wypreparować i posłużyć się nimi przy tworzeniu dekoktów o podobnych właściwościach, czarodziej byłby pewnie pierwszym, który by się tego podjął.

Rżnięcie kuchennym nożem w opancerzonej istocie było sporym wysiłkiem, szczególnie, że nie było tam za bardzo czym oddychać, a skisły zapach samego robaczego truchła jeszcze pogarszał i tak już mocno fekalną atmosferę.

Odwracając któryś raz cielsko, by dobrać się do interesujących go organów od optymalnej strony zauważył, że gwałtowna walka w kącie pomieszczenia poruszyła sporo ze zbitego, zalegającego na dnie mułu. Wyglądały z niego jakieś ceramiczne butelczyny. Ciężko było stwierdzić jak tam trafiły. Może jakiś pirat kiedyś uznał zęzę za idealną przejściową skrytkę i zginął w boju, bądź od srogich współzałogantów nim był w stanie odebrać swoją własność? Były to dwie niewielkie butle z grubej, wytrzymałej gliny, zaczopowane korkiem, który obecnie ledwo się otwierał. Substancja w środku dla wprawnego alchemika, jakim był czarodziej nie kryła żadnych tajemnic. Był to ogień alchemiczny.

***

Wodnica zaś ruszyła żwawo w poszukiwaniu wszystkich wspaniale błyszczących drobnostek, które mogły kryć się w zakamarkach statku. Magazyn kwatermistrzyni niestety okazał się zamknięty na wyjątkowo skomplikowanie wyglądający zamek i nie były to tylko pozory - wodnica znała się na tym.

Dziewczyna Ryba percepcja d20+8 vs 10= 13 sukces
Dziewczyna Ryba percepcja d20+8 vs 10= 20 sukces


Zawsze była bardzo spostrzegawcza i tym razem mogło jej to przynieść znaczne korzyści. U nasady schodów do kajuty oficerskiej, zaraz koło miejsca, gdzie zazwyczaj spoczywał olbrzym-głupek zauważyła subtelny błysk jakiegoś materiału, który nie był drewnem między deskami. Wyglądało na to, że ktoś usunął gwoździe, by móc wyjmować jeden z drewnianych elementów konstrukcji i do środka, pod najniższy schodek wsunął niską skrzyneczkę. W środku znalazła trzy niewielkie zwoje pokryte magicznym pismem i pozbawione rolek, dwie niewielkie buteleczki z nieznanymi jej płynami, oraz dwa małe rubiny.

Poza tym, w zupełnie innym miejscu znalazła też skrytkę znacznie mniej wyrafinowaną. Ktoś po prostu wcisnął trzy złote monety między deski, w miejscu gdzie niegdyś pewnie doszło do uszkodzenia kadłuba i zamontowano dodatkowe wzmocnienie. Zamka pasującego do jej malutkiego kluczyka niestety nigdzie nie było widać.

***

Perła już od dawna pragnęła znaleźć się sam na sam ze wspaniale obfitymi hałdami zalegającymi w kuchni, toteż teraz spokojnie mogła się za to zabrać. Na powitanie zagdakały rozpoznające ją już kury.

Perła percepcja d20 vs 10= 15 sukces
Perła percepcja d20 vs 10= 18 sukces
Perła spellcraft d20+7 vs 18= 10 porażka


Nie było łatwo, trzeba było ostrożnie zdejmować wpierw rzucone tam niechlujnie rzeczy z góry, by grzebiąc w dole wszystko nie zwaliło się szukającemu na głowę. Szczególnie, że byli na morzu i pokład miał tendencję do zaskakujących ruchów.

Przy okazji spróbowała jeszcze raz zidentyfikować właściwości starego haka abordażowego wiszącego na ścianie, lecz ten mimo wysiłków nadal pozostawał dla niej tajemnicą.

W końcu dotarła aż do najniższych poziomów hałd, dostrzegając, iż musiał to być okres, w którym na pokładzie panował poważny deficyt kuchennych utensyliów, które zastępowano czym popadnie, czyli w tym przypadku zapewne wszelkim możliwym żelastwem od pokonanych załóg. Znalazła więc 3 krótkie harpuny, dwa sztylety, w tym jeden wyglądający na okaz wyjątkowej jakości, oraz jeden toporek do rzucania, do tego niewielki puklerz, który już wcześniej widziała. Poniewierała się tam też stara kłódka z kluczem, którą mogli wykorzystać do którejś z pustych skrzyń w sali sypialnej.

***

W końcu nastała Krwawa Godzina. Ku niezadowoleniu załogi nikogo tego dnia nie wychłostano. Ciężko stwierdzić, czy to przez to, iż Scourge zbyt zajęty był sprawą pajęczaka, by pilnować majtków, czy może dlatego, że, jak mówiły plotki, Plugg ponoć nie opuszczał kajuty oficerskiej dopóki nie zapewniono go, że wszystkie pokłady zostały przeszukane.

Zawiedziona załoga postanowiła odbić sobie mało emocjonujący początek wieczoru bardziej ryzykownymi grami, toteż zorganizowano znacznie więcej zawodów picia, a i stawki znacznie poszły w górę, na pokład wyniesiono też stoły na których najsilniejsi członkowie załogi siłować się mogli na recę. Blat wokół ich łokci posypywano tłuczonym szkłem, ceramiką i gwoździami, by dodać całości pieprzu. W jeszcze innym miejscu rzucano wielkim, obciążonym worem, zwanym na pokładzie świnią. Zawody polegały na przerzuceniu go przez całą długość pokładu przy jak najmniejszej liczbie prób. Tego dnia chyba lekko zmodyfikowano zabawę. Zawodnicy wrzeszczeli bowiem z bólu, gdy dotykali wora, w środku musiało być więc coś bardzo gorącego.

Icarius 04-02-2017 16:21

Taloman długo się wahał co zrobić tego dnia wieczorem. Gdy stawki jednak poszybowały w górę... odczekał aż towarzystwo wypije i zaproponował spółkę w zakładach Rosie jak i pół-orczycy. Zachwalając swoje zdolności i podkreślając wysokie szanse na wygraną. Sam zamierzał postawić wszystko co ma. Łuk, obie zbroje, 30 monet na skrzypce. Zostawił sobie tylko nóż. Gdyby znaleźli się chętni zamierzał stracić coś z głowy Rosie.. Odległość i rodzaj oręża dobierając tak by zwiększyć swoje szanse. Stawiał na przedstawienie, liczył na żądnych rozrywki piratów. Chętniej stawiających na zakład który mógł szybko stać się krwawy, gdyby spudłował.

Autumm 04-02-2017 19:41

Perła grzebała w śmieciach jak natchniona, robiąc wokół siebie nieziemski nieporządek; graty latały po kuchni w te i we wte, kiedy mermenka z pasją kopała w nieapetycznych stertach, rzekomo pod pozorem szukania jaj pedipala. Z jednej strony naprawdę miała lekkie obawy, czy pajęczaki nie zalęgły się gdzie indziej na statku; z drugiej kierowała nią zwykła chciwość, podpowiadająca, że w hałdach odpadków mogą się ukrywać cenne rzeczy. A jeśli takie "przygody" jak ta w zęzie miały ich spotykać częściej, Perła nie pogardziłaby kawałkiem ostrej stali jako zabezpieczeniu na wypadek odpływu magicznych mocy. A po trzecie - i chyba najważniejsze - burdel w kambuzie pozwolił jej skutecznie zamaskować "zamach" na magiczny hak; wśród gratów wyniesionych przez Perłę razem ze służącymi śmieciami znajdował się, prócz kilku sztuk odnalezionej w kuchni broni, także i ten element.

Mermenka "zaopiekowała" się też znalezioną kłódką i szybko przygarnęła sobie jakąś wolną skrzynię, którą zatargała pod swój hamak. Do niej trafiły dzisiejsze "zdobycze"; wieczorem zamierzała dłuższą chwilę poświęcić na oględziny i identyfikację magicznego przedmiotu. A resztę gratów, prócz jednego noża, jaki zatrzymała dla siebie, zamierzała wymienić na coś z towarzyszami, którzy zapewne tez skwapliwie wykorzystali dany im czas na radosny szaber.


Perła zabiera: 1x harpun, 2x sztylet, 1x magiczny hak, 1x toporek do rzucania, 1x kłódka z kluczem. Sztylet wyjątkowej jakości nosi ze sobą, reszta trafia do skrzyni.

Tadeus 04-02-2017 22:05

Niziołka słysząc propozycję hobgoblina prychnęła oburzona.
- Chybaś się z mątwą na rozum zamienił! - wstała z tak gwałtownym poirytowaniem, iż niemal rozlała grog z trzymanego w ręku kubka. - Co ze spłatą moich skrzypek? Dałam ci worek złociszy, miałeś to już dawno załatwić! - wskazała go oskarżycielsko palcem. - Przez ciebie i twoją bandę nowych nie mam niemal żadnego brzdęku! Pamiętasz? Stawiałam na was u licha!. Do tego wczoraj też nie miałam szczęścia... A ty tu jeszcze przyłazisz i chcesz więcej?!
W końcu opadła na ławę z gorzką miną, pociągając następny łyk. Spoglądała na niego spode łba.
- I nie wracaj tu dopóki nie spłacisz mojej własności! - warknęła, przytulając z troską tak bliski jej instrument muzyczny.

Rosie friendly > indifferent


Wydawało się, że z kwatermistrzynią pójdzie dużo prościej, szczególnie, że najwyraźniej zauważyła i usłyszała części jego kłótni z Rosie. Pół-orczyca aż promieniała, o ile dało się to tak opisać w odniesieniu do jej krzywego, wyszczerzonego w groźnym grymasie oblicza.
- Jesczem nie widziała tej małej karlicy tak wściekłej - zacharczała w pełnym satysfakcji rechocie. - Musiałeś jej nieźle dopiec!
Rozsierdzenie niziołki wyraźnie podobało się kwatermistrzyni toteż bez większych zabiegów zgodziła się pożyczyć mu stu monet, by spożytkował je na zakłady wedle własnego uznania.
- Ino zrób tak by ryzykowne i krwawe było! - dorzuciła podekscytowana, nadal nie mogąc nacieszyć się widokiem złej jak osa niziołki.

Icarius 05-02-2017 02:10

- Tę pierdoloną niziołczycę obleciał strach. Potrzebuje kogoś odważnego. Kto postawi na głowie kufel grogu. Wytrzyma moje spojrzenie, to napięcie... Nie zesra się gdy rzucę i napije się ze mna na koniec. - powiedział Taloman. Ryzykował, gniew kwatermistrzyni gdyby ją zranił... z drugiej strony jeśli się zgodzi. Frekwencja w zakładach gwarantowana.

Eksponował swoja rany pokazując, że jest osłabiony. Bardziej niż był. Podkreślał, wyjątkowość jego gościa... Rzadko kiedy kwatermistrzyni robiła z siebie tarczę. Na koniec demonstracyjnie przewiązał jej oczy. Podjudzał do zakładów, samemu stawiając niemal wszystko. Pierdolona Besmara lepiej by mi sprzyjała, odmówił cichą modlitwę. Taloman zawsze miał jaja więc poszedł na całość. Maksymalizując swoje szanse przy doborze broni i odległości.

kinkubus 05-02-2017 09:07

Aż jej uszy zatrzepotały z radości, kiedy znalazła skrzyneczkę. Opędzlowała ją całą, wsuwając później z powrotem na miejsce. Będzie musiała pamiętać, żeby swoje rzeczy chować lepiej, a nie zostawiać w przypadkowych miejscach.
Monetami również nie pogardziła. Nie było ich dużo, ale wyliczając, to wzbogaciła się o jedną piątą. Grosz do grosza, a i tak nigdy nie zbierze na kuszę. Nie w takim tempie.


Tego wieczoru postanowiła nie brać udziału w zawodach, zamiast tego wolała zrealizować drugą część ostatniego planu, który nie wypalił, ponieważ tuliła deski, pijana w sztok. Trzeba było poczekać, zanim dobierze się do czyjegoś mieszka, więc miała trochę czasu. Mogła spożytkować go chociażby na zapoznanie się ze zwojami i miksturami.

Losowa osoba (Perła / Sand): k2 = 1


Poszukała Perły, która zazwyczaj trzymała się na boku, nie uczestnicząc w pokładowych zabawach. Ostatnio zarobiła dla niej pieniądze, więc może okaże wdzięczność i sprawdzi dla niej przedmioty. Chciała wziąć syrenę na bok, żeby przypadkiem nikt nie wyłapał, co robiły; jeszcze znajdzie się właściciel skrzynki i zrobi drakę, na którą bosman pewnie zacierał rączki, chcąc odrobić braki w przeciąganiu pod batem.
Nocą sama będzie musiała zerknąć na kamienie szlachetne, zanim zaniesie je orczycy, wszak lepiej było wiedzieć, jaką mają wartość.

Pokazuje Perle zwoje i mikstury.

Tadeus 05-02-2017 11:34

Kwatermistrzyni wydawała się zaskoczona i początkowo wyglądała jakby chciała hobgoblinowi odmówić, jednak coś błysnęło jej w oku, wszak było to dokładnie to, czego pragnęła, ryzyka, zagrożenia i gwałtownych emocji. Wyszczerzyła kły i zawarczała.
- Prowadź, samcu. - wydawała się ufać w to, iż tak sprawny wojownik z pewnością nie popełniłby błędu.

Parę chwil później stali już w kręgu huczącej załogi. Tak jak hobgoblin podejrzewał, potencjalne krwawe konsekwencje niepowodzenia do pary z prominentną "ofiarą" przyniosły spodziewane konsekwencje. Pula rosła i rosła, ci którzy nie mieli gotówki, dorzucali wartościowe przedmioty, na stosie wylądowała między innymi zacnie wyglądają piracka szabla, doskonałej jakości ćwiekowana zbroja oraz garść drogocennej złotej biżuterii.

Początkowo chciał strzelać z łuku, co pewnie przyniosłoby mu najlepsze rezultaty, broń była jednak mało efektowna, wirujący sztylet na taką odległość wydawał się bardziej ryzykowny. Na szczęście wcześniej rozmówił się z innymi nowymi i pożyczył świetnie wyważony sztylet, który zdobyła tego dnia mermenka. Wyglądał na normalny, co nie studziło zapału stawiających przeciwko niemu, a jednocześnie troszkę zwiększał jego szansę.

Tłum wrzeszczał podniecony spektaklem. Mimo wszystko jednak obywało się bez przesadnych bluzgów, nawet jeśli wielu piratów życzyło kwatermistrzyni jak najgorszej, to powstrzymywali się ze względu na jej rangę na pokładzie, wskazywali ją tylko gniewnie palcami dając do zrozumienia czego jej życzą.

Ona zawarczała zachęcająco, gdy zakładał jej opaskę na oczy, oddychała ciężko, jej pierś falowała, kły były wyszczerzone, jakby stawała naprzeciwko wroga, być może takie sceny malowała też jej wyobraźnia przed zakrytymi opaską oczami.

Gdzieś tam na tyłach błysnęła nawet łysina pana Plugga zainteresowanego głośnym zbiegowiskiem.

Hobgoblin wiedział, że był w tym bardzo dobry, ufał swoim umiejętnościom. Rzucił. Sztylet pomknął ku celowi, wśród okrzyków podekscytowanego tłumu.

Taloman d20+5(+1 za sztylet -2 za odłegość +1 za feat) vs 8
1 na kości - trafienie w głowę
2 na kości - nie trafienie w nic
d20= 3!


Piraci wrzasnęli, z ich perspektywy wyglądało to tak jakby sztylet leciał prosto w czoło pół-orczycy. Uderzył jednak w kufel u jego nasady, jedną grubość palca od czubka jej głowy. Grog rozprysnął się na wszystkie strony, kwatermistrzyni jęknęła.

Wygrał. W tłumie rozległy się fale bluzgów i okrzyki niedowierzania. Zgarnął pulę doliczając się 240 monet, wyjątkowej jakości szabli, zbroi ćwiekowanej i dwóch dużych garści złotej biżuterii.

Kątem oka zauważył pierwszego mata wchodzącego pospiesznie i ze srogą miną do kajuty kapitańskiej.

+100xp za wygranie pierwszych zawodów na pokładzie

Icarius 05-02-2017 13:10

Gdy zobaczył wynik rzutu, wziął głęboki oddech. Był pewien swoich umiejętności ale gdy zobaczył tor lotu sztyletu. Przez krótką chwilę zwątpił. Besmara jednak tylko z niego zakpiła! Dając mu idealny rzut w dodatku pełen emocji!
Uniósł ręce w geście triumfu! Chwilę napawał się zwycięstwem. Zawiścią przegranych i własną siłą. Podszedł do pól-orczycy powoli, szczerząc kły. Jego chód był niemal majestatyczny. Widział błysk w jej oku. Teraz mógł zagościć w jej głowie na stałe. Objął ją w pasie i spróbował pocałować. Należało się i jemu i jej. Nigdy nie był wybredny.

Krieger 05-02-2017 23:25

Sand przechadzał się po pokładzie, rozmyślając. Z oczywistych powodów był wyobcowany z towarzystwa rozpitych piratów, ale jego pełne zadumy i refleksji usposobienie tylko pogarszało ten efekt.

Zastanawiał się, jak daleko Scourge posunie się by zaszkodzić jemu i innym kotom. Z jednej strony, jego brutalną manierę tłumaczyło robienie im przysłowiowej fali i ciągle poddawanie testom, czy nowy narybek nadaje się do pirackiego życia. Z drugiej zaś strony, wysłanie na potyczkę z pedipalpem mogło być równie dobrze uznane za aktywny przejaw złej woli i działania im na szkodę. Prawdopodobnie każda z opresji zaaranżowana przez bosmana z której wyjdą obronną ręką, jak poranna bójka czy akcja z pajęczakiem, będzie im działać wyłącznie na szkodę, zamiast poprawiać ich wizerunek w jego oczach. Jasnym było, że na długą metę nie da się pociągnąć tak toksycznego związku pomiędzy przełożonym a podwładnymi, i jedno albo drugie musiało wreszcie ustąpić. A to znaczyło, że bosmana należało się pozbyć. Chwilowo jednak był na statku niepomiernie ważniejszy niż cała czwórka kotów razem wzięta i pomnożona do kwadratu, oraz bliski Harriganowi, mogli więc tylko czekać na to jaki numer wywinie im następnym razem. Sand miał tylko nadzieję, że nie obudzi się z poderżniętym gardłem, dryfując ku dnie oceanu przywiązany do beczki kamieni.

Spotkanie z pedipalpem miało jednak swoje dobre strony. Przywoływacz wypreparował z jego truchła bardzo interesujące próbki, które posłużą mu do przeprowadzenia dogłębnych badań, gdy tylko znajdzie ku temu sposobność i odpowiednie narzędzia. Czuł, że ich wynik może być bardzo obiecujący. Nie słyszał co prawda o żadnym konkretnym zastosowaniu dla tego gatunku, i tym lepiej - być może przeciera właśnie naukowe szlaki? Z pewnością pomoże mu to w zdobyciu potęgi i sławy potężnego maga, o której tak marzył. Alchemiczny ogień który przypadkiem znalazł też był niczego sobie, zwłaszcza na statku. Czarodziej postanowił trzymać język za zębami na temat tego konkretnego znaleziska przed każdym spoza jego prowizorycznego przymierza - zwykły kot mający dostęp do takiej siły ognia mógł narobić na statku całe mnóstwo problemów. Bez wątpienia ogień byłby skonfiskowany, a on sam ukarany. Lepiej było się za bardzo nie wychylać, mimo że świerzbiło go żeby spróbować wymienić go u kwatermistrzyni na przedmioty zabrane mu po porwaniu. Na to jeszcze przyjdzie pora.

Z papugą policzy się nocą, zdecydował. Za dużo oczu, za dużo broni miotanej pod ręką. Balzacc będzie musiał wytrzymać jeszcze jeden wieczór.

Przypomniały mu się słowa Sandary o gnomie Gifferze. Knypek dał o sobie znać wczorajszej nocy, gdy podszedł do syreny błagać o dokładkę. Jeśli morska wiedźma go trochę udobruchała, to mógł być dobry moment by spróbować nawiązać z nim kontakt.

-Pan Tibbs? Sand dan Dirn, do pańskich usług.- Mężczyzna podszedł do cyklopa i kiwnął mu głową. -Widziałem pana wczoraj. Mam nadzieję, że moja towarzyszka nie pozwoliła panu chodzić głodnemu.- Nie bardzo wiedząc z której strony ugryźć tę rozmowę, przywoływacz postanowił być szczery. Nie był zbyt dobry z kłamaniu. -Poznałem naszą szlachetną duchową opiekunkę, Sandarę. Wspomniała o panu. Dobrze się znacie?-


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:02.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172