|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
|
02-08-2021, 08:20 | #1 |
Reputacja: 1 | [Pathfinder 2e] Fall of Plaguestone. Part 1: A Mysterious Murder.
|
02-08-2021, 21:59 | #2 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 04-08-2021 o 13:45. Powód: dodanie opisu |
11-08-2021, 01:53 | #3 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 | W trakcie spokojnej podróży Dae dzielił czas na podziwianie urokliwej okolicy i rozmowę z przyjaciółmi. Rzucał też co i raz ciepłym słowem do prowadzącej wóz Glundy. |
13-08-2021, 01:06 | #4 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 | Po opatrzeniu przyjaciół Dae pomógł Glundzie zająć się ranami jednego z bliźniaków i Tamli. Gdy para skończyła swe zabiegi, wszyscy członkowie karawany pospołu zaczęli pakować się do drogi. Poza kapłanem Sarenrae, który w zasadzie był gotowy. Choć nie do końca, bowiem miał coś jeszcze do zrobienia. Toteż pozostały mu przed odjazdem czas poświęcił na to, co sobie założył. A mianowicie ułożenie ciał wilków na jeden stos, co stanowiło dopiero pierwszą część jego zadania. Niefortunnie dlań kiedy przeszedł do drugiej, pojawił się pewien problem. Miał bowiem hubkę i krzesiwo, ale nie posiadał żadnego łatwopalnego materiału, od którego mogłyby zająć się zwłoki, które zamierzał spalić. Na szczęście w tym wspomógł go elf.— Dziękuję ślicznie — wyraził wdzięczność Varelowi wodnik, odbierając od niego alchemiczny ogień.Otrzymana łatwopalna substancja w zupełności wystarczyła, by cielska zwierząt otuliły płomienie. Zadowolony z siebie kapłan z poczuciem spełnionego obowiązku pozostawił im je na pożarcie i dołączył do oddalającej się już karawany. Jego sumienie się uspokoiło, bowiem nabył pewność, że żadna żywa istota nie przejmie przypadkiem choroby od kontaktu z przeżartymi zarazą wilczymi truchłami. Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 16-08-2021 o 16:09. |
16-08-2021, 09:06 | #5 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 | Wspólny dialog :-) Dae uśmiechnęło się do Varela po wysłuchaniu jego propozycji.— Z wielką przyjemnością. Choć wolałobym trzymać się bardziej zadbanej części miasteczka. Oczywiście, jeśli to dla was nie problem... — powiedziało, wbijając na chwilę wzrok w ziemię lekko zakłopotane swoim żądaniem. Tak to przynajmniej odbierało wypowiedziane słowa z własnej perspektywy.— Żaden — zapewnił elf. — Wystarczy mi wrażeń na dzisiaj.Dodał z uśmiechem.— Dziękuję uprzejmie — odpowiedziało z wdzięcznością kapłanko, z ulgą przyjmując przychylną odpowiedź.Nie było zbyt skore do powracania myślami ku cierpieniu niewinnych ofiar zarazy. Wolało w danej chwili radować się miłym popołudniem i towarzystwem przyjaciół.— Miło by było, jakbyście do nas dołączyli — zwróciło się pogodną buzią w kierunku Meliela, Kallela i Pasegame.— Nie chciałbym, żeby coś wam się stało — odpowiedział jak zwykle poważnie Kallel. — Ale będą nas czekać karne kolejki.Trudno było wyczuć, czy to domena jego rasy, czy cecha charakteru, ale barbarzyńca zachowywał stoicki nawet wtedy kiedy żartował. Sam kotoczłek zdawał się jednak uważać, że wskazówki w tonie, czy mikrogestach, wystarczałyby zrozumieć treść wypowiedzi i wyglądało na to, że konfuzja rozmówców sprawiała mu wiele radości.— Nie odpuszczam możliwości porozmawiania z miejscowymi — gnom najwyraźniej miał dość specyficzne pojęcie spaceru, ale bynajmniej nie stało ono w sprzeczności z bardziej typowym chodzeniem i oglądaniem.Meliel w międzyczasie, zgodnie ze swoją wcześniejszą deklaracją, zniknął za drzwiami gospody. |
16-08-2021, 20:39 | #6 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 | Ostatecznie drużyna postanowiła przed spacerem na chwilę wstąpić do „Cichego Kota”. Po przekroczeniu progu Dae zapoznało się z wnętrzem gospody, lecz nie wyglądało ono inaczej niż inne tego typu przybytki. Przy okazji wyczuło w powietrzu woń jadła i trunków. W środku było tylko kilkoro gości, więc uwadze wodnicza nie umknęła obecność potężnie zbudowanego półorka i siedzącego z nim goblina o piskliwym głosie. Wkrótce potem razem z drużyną zajęło jedno z wolnych miejsc. Wtedy do ich stolika zbliżyła się młoda kobieta, która wcześniej stała za szynkwasem. Ewidentnie opiekunka tego przybytku. Zwróciła się do wszystkich ciepło, witając ich w oberży i pytając czego im potrzeba.— Dzień dobry pani Delmo! — pozdrowiło ją grzecznie służe Sarenrae. — Owszem, dopiero co przybyliśmy. Ja jestem Dae, a to moi przyjaciele.Wskazało na towarzyszy wokoło i przedstawiło każdego z osobna.— Tak, jeśli pani pozwoli, to zabawimy tu do wieczora i odpoczniemy przez noc. Jeśli o mnie chodzi, to wezmę najskromniejszy pokój — odpowiedziało na jedno z pytań Delmy. — Mogłobym nawet zadowolić się snem przy kominku, ale... nie bardzo dogaduję się z tym żywiołem...Wytłumaczyło nieco niezręcznie, bez wątpienia mając na myśli ogień.— Bo prawdę mówiąc... — dodało nieśmiało. — To pan Bort zobowiązał się za nas zapłacić. A nie chciałobym go zbytnio obciążać...Łagodna twarz kapłanka na chwilę przybrała kwaśny wyraz, a chwilę później jego jasnowodniste policzki delikatnie się zaróżowiły, zaś wzrok wbił się w stół.— Jeśli chodzi o jadło, to nie mam specjalnych wymagań, choć miło byłoby dostać jakieś ryby — podnosząc głowę, uśmiechnęło nieco przepraszająco się do karczmarki. — Z kolei jeśli chodzi o napitek, to w zupełności zadowolę się samą wodą.Później kompani Dae złożyli swoje zamówienia, po czym Fulst poszła je zrealizować. Kiedy już wróciła, wszyscy zgodnie wzięli się za picie i pałaszowanie. W międzyczasie stolik wodnej istoty i jej przyjaciół minął ork i goblin. Ten pierwszy coś mruknął pod nosem przyglądając się służu Sarenrae. Na co to uśmiechnęło się doń serdecznie i pomachało mu w geście pozdrowienia. Po tym jak oboje zielonoskórzy wyszli Delma pośpieszyła z wyjaśnieniem kim są ci osobnicy.— I chwała Kwiatowi Jutrzenki! Jeśli uniknęliśmy konfliktu, to moje serce również się raduje — wyjaśniło pogodnie kapłanko w odpowiedzi na jej słowa. — Ciekawe co takiego sprawiło, że ci biedacy bywają tacy niegrzeczni.Zastanowiło się na głos. Dae w zasadzie chętne byłoby rozmówić się oboma osobnikami. Przypuszczało bowiem, że zwyczajnie mieli oni jakieś poważne problemy, które to powodowały, że zachowywali się w tak niewłaściwy sposób, jak to oświadczyła karczmarka. |
22-08-2021, 11:56 | #7 | |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 | Dae opuściło bezradnie ręce i zaczęło cichutko szlochać, kiedy ludzie zupełnie nie zwrócili uwagi na jego rozpaczliwe słowa. Na szczęście nieco lepiej poszło Kallelowi, którego wspomógł zwierzak Pasegame. Wodnicze jednak nie akceptowało agresywnych metod zażegnywania konfliktów, dlatego nie można było powiedzieć, że poprawiło mu to humor. Na koniec jeszcze doszło do zamieszania z powodu chmury dymu, która podniosła się z podłogi. Kapłanko wycofało się nieco do tyłu, by nie wdychać duszącego gazu. Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 22-08-2021 o 11:59. | |
04-08-2021, 12:53 | #8 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 | Wysoki, chudy elf o jasnej karnacji i ciemnych włosach rozsiadł się na wozie, z lubością chłonąc widoki okolicy. Nie było w nich nic specjalnego, ale od dobrego półwiecza nie oddalał się dalej niż na dzień drogi od swojej „pustelni”, jak w myślach nazywał małą wioskę rybacką na andorańskim wybrzeżu. Nie spodziewał się, że powrót na szlak sprawi mu aż tak wielką przyjemność, szczególnie że i towarzystwo dopisywało. Znał Borta już od kilkunastu lat, ale okazało się, że w bliższych kontaktach krasnolud jedynie zyskiwał, tak bardzo zaprzeczając rozpowszechnionym, i w większości krzywdzącym, w Kyonin stereotypom o swojej rasie. Jeśli czegokolwiek brakowało mu w umiejętnościach, nadrabiał z nawiązką w doborze pracowników – czego jasnym dowodem dowodem byli Tamli, Glunda i Milo. Nawet bliźniaki, swoimi żartami nie raz wprowadzające sporo zamieszania w uporządkowanym świecie Varela, były jego zdaniem nieodzownymi elementami tej karawany. To elf i jego towarzysze byli tu nowymi elementami, które musiały się dopasować – na szczęście nie mieli z tym większych trudności. Ostatnio edytowane przez Sindarin : 05-08-2021 o 19:18. |
04-08-2021, 13:39 | #9 |
Reputacja: 1 | Ziemie, którymi przyszło mu podróżować wzbudzały dyskretną ciekawość Kallela. Z jednej strony czuł wymykający się umysłowi stan znajomości, będąc jednocześnie kompletnie obce. Gdy próbował sięgnąć głębiej w pamięć, dosięgnąć tę znajomość, czuł jakby obrazy w jego głowie chowały się przed nim pozostając nieuchwytne niczym świetlny "zajączek" rzucany przed lustro. Nie mógł jednak po prostu pogodzić się z tym i porzucić tego uczucia, bowiem ono wracało za każdym razem, gdy próbował wyrzucić je z głowy. Taka zabawa w kotka i myszkę była męcząca, dlatego Kallel gdy tylko mógł zwijał się i zasypiał z tyłu wozu, co nie było łatwe ze względu na jego rozmiar. Był on bowiem wysokim, mierzącym około dwóch metrów kotoczłekiem, rasą humanoidalnych kotów. Jego ciało z grubsza przypominało to ludzkie zachowując niesamowicie atletyczne proporcje, z rozbudowanymi barkami i wąską talią nadającą torsowi kształt litery "V". Długie ręce, zakończone były dłońmi z czterema palcami i przeciwstawnym kciukiem z których każde chowało w sobie olbrzymie i ostre pazury. Dół sylwetki kończył długi i giętki ogon, oraz para zdecydowanie kocich łap. Całe ciało Kallela, który ubrany był jedynie w proste lniane ubranie, na które ubrał prosty skórzany pancerz, pokrywała czarna, krótka sierść i sporo blizn. Większość z nich zdawała się być od olbrzymich pazurów, ale nie brakowało też pojedynczych śladów po broni ciętej, a brak ozdabiały szramy po ugryzieniu jakiegoś dużego zwierzęcia. Całość sprawiała dość zawadiackie i dzikie, barbarzyńskie wrażenie. Ostatnio edytowane przez psionik : 04-08-2021 o 14:17. |
07-08-2021, 03:05 | #10 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez shewa92 : 07-08-2021 o 11:15. |