Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-10-2007, 10:37   #391
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Ból... Masa bólu. Opuszki palców bolały Mi Raaza jak oszalałe. Z pewnością szereg najdelikatniejszych nerwów uległ spaleniu. Mięśnie napinały się i rozluźniały bez żadnej kontroli ze strony kapłana. Łuki wyładowań elektrycznych przeskakujące po zbroi były już nieodczuwalne. Gdy Mi Raaz wstał wreszcie na wyprostowanych nogach nie czuł się wcale pewnie. W każdej chwili mógł runąć jak kłoda i to bez pomocy krasnoluda. Przed tym zanim cokolwiek powiedział postanowił zdjąć hełm.
- Czyli prawda jest taka, że mnie potrzebujesz. Dlatego może zamiast wymagać ode mnie posłuszeństwa zaczniesz mnie traktować jako pomocnika? Posłuchaj, nie mogę do nich wrócić z kleszczem, bo już nic mi nie powiedzą. Pracowałem na ich zaufanie, a ty wszystko zaprzepaściłeś gdy w kanałach musiałem im wytłumaczyć dlaczego jestem czasami żywą błyskawicą. Dlatego pomyśl! Jeżeli mam dla Ciebie zdobyć berło, to skończ straszyć mnie karą, a zacznij zachęcać nagrodą! I wyjmij mi tego kleszcza, albo zabij. Mogę dla Ciebie pracować, o ile mi się to opłaci, ale nigdy więcej nie będę Twoim niewolnikiem. Teraz masz prosty wybór. Albo się mnie pozbędziesz, albo zachęcisz do pomocy.
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 09-10-2007, 16:25   #392
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Gdy szli ulicami Palentopolis, Luinehilien opowiadała Ammanowi o takich podstawowych rzeczach jak to, że nie druidowi nie wolno nosić metalowej zbroi ani tarczy itp.

Gdy doszli na miejsce, serce pękało dziewczynie na widok ledwie żyjącej roślinności. Przez cały park szła w milczeniu. Pod bramą stała chwilę w milczeniu. Zastanawiała się, co zrobić, gdy okaże się, że nikogo nie ma. Nagle, ku jej uldze, usłyszała głos kapłana za swoimi plecami.
- Kto by się spodziewał gości w takich czasach. Co tu sprowadza tak liczna grupę?...Jeśli ranni jesteście, to na dzisiaj leczenia nie przewiduję ...przyjdźcie jutro. - delikatnie się ukłoniła, by okazać szacunek dla druida wyżej postawionego od niej. Chciała coś odpowiedzieć, ale nie musiała.

- Laernesi, przykro mi z powodu świątyni twojej Pani. Jeśli potrzebujesz miejsca do swoich obrzędów to udostępnię moją...Pan Kniei chyba wybaczy mi ten postępek. Wszak to ciężkie czasy dla nas wszystkich. - wzięła oddech, by odpowiedzieć kapłanowi, ale niestety Amman ją wyprzedził.

- Przybyłem tutaj, mości druidzie, aby przystąpić do waszego grona i zostać druidem - wyrecytował chłopak, a Luinehilien spiorunowała go wzrokiem. Z jej spojrzenia ewidentnie można było wyczytać to, że chciała żeby sie przymknął.

- Przepraszam za niego... - zaczęła nieco speszonym głosem, wychodząc przed Berianda i Ammana. - Jest niedoświadczony, nie wie jak się zachować... Przybyłam właśnie w jego sprawie. Amman jest moim uczniem. Chce przyłączyć się do społeczności wyznawców Pana Kniei. Tak więc zwracam się do ciebie, czcigodny bracie, z prośbą, czy mógłbyś go przyjąć do grona druidów? - powiedziała bardzo miłym i pełnym szacunku głosem.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.

Ostatnio edytowane przez Odyseja : 09-10-2007 o 17:20.
Odyseja jest offline  
Stary 09-10-2007, 16:52   #393
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Beriand idąc po mieście rozmyślał o Thais. Gdy zauważył obumarłe rośliny i reakcje druidów, bardzo się zdziwił. Nie przyzwyczaili się jeszcze? Jeżeli sprawia to im taki ból, to po co zostali druidami? Żeby widzieć tego jeszcze więcej? Eh... jednak dobrze że jestem czarodziejem.
Beriand stał z boku i przysłuchiwał się dialogowi pomiędzy druidami. Gdy wypowiedziała się Luinehilien, wtrącił się:
-Wybaczcie że się wtrącam w tę jakże interesującą konwersację, ale chcę się zapytać, ile trwa owa inicjacja? I czy możecie udostępnić mi jakieś pomieszczenie, typu biblioteka, do przestudiowania księgi zaklęć? Bo wydaje mi się że to trwa dość długo.
 
Beriand jest offline  
Stary 10-10-2007, 12:32   #394
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn z uwagą studiował mapy, odnotowując jednak krzątaninę krasnaluda.
- Spakuj tylko to co będzie Ci potrzebne w czasie podróży. - zaczął kolejny ze swoich wywodów nawet nie odrywając oczu od mapy - Nie będziemy mieli czasu, anie możliwości na transportowanie dużego bagażu. Zabierz prowiant na drogę, najlepiej cały jaki masz. Przypuszczam, że trudno będzie zdobyć jakieś większe zapasy w obleganym mieście. O broni i zbroi raczej nie muszę Ci przypominać nieprawdaż? W końcu pierwsza przygodę masz już za sobą. Zabierz ubrania podróżne, na dobrą i złą pogodę, nie wiemy co nas spotka w podróży. Do tego posłanie, koc i cała reszta. Z kosztowności weź tylko to co, możesz unieść ze sobą. Myślę, że w umierającym świecie złoto będzie raczej tracić na wartości, ale może się jeszcze przydać. Weź też cały magiczny i alchemiczny ekwipunek jaki posiadasz. Przed wyruszeniem spróbujemy uzupełnić braki w ekwipunku, na tyle na ile to będzie możliwe. Na koniec pamiętaj o jednym. Wszystko, lub prawie wszystko co weźmiesz będziesz musiał nieść sam, na swoich własnych plecach. Nie rzadko w wodzie, błocie, na górskich ścieżkach czy w ciasnych lochach. W walce ale i w ucieczce. Ta świadomość powinna pozwolić ci zweryfikować, które rzeczy są Ci faktycznie niezbędne a które nie. -
Elf przerwał swój wywód i oderwał spojrzenie od map. Twarz najemnika tonęła w mroku kaptura a ton głosu nie zmienił sie ani trochę, gdy znów się odezwał. Ciągle ten sam spokojny, wyważony głos wykładającego nauczyciela. Nie sposób było odgadnąć o czym zbrojny myśli, przypominając inżynierowi o tym co ten już usłyszał, ale chyba jeszcze do niego nie dotarło.
- Dwa najbliższe dni będą ostatnimi jakie spędzisz w tym domu i w tym mieście. Bez względu na to jak skończy się nasza wyprawa już tu nie wrócisz, dlatego dobrze je wykorzystaj. -
Elf znów zrobił teatralną pauzę, jakby chcą sie upewnić, że do krasnaluda w pełni docierają jego słowa.
- A teraz powiedz mi co to jest, bo zdaje się tedy będzie wiodła nasza droga. Dlaczego na planie nie ma planów tego miejsca? - Aydenn wskazał na długą cienką linie wychodzącą poza mury miasta i na budynek, w którym się zaczynała. - Chciałbym sie tam rozejrzeć dzisiejszego dnia, żeby wiedzieć czego się spodziewać. Ty zaś dzisiaj pozostaniesz w domu. Źle by było, gdy jedyna osoba znająca trasę naszej podróży narażała się samotnymi wyprawami po jak zauważyłeś niebezpiecznym mieście. Wrócę wieczorem, wtedy będę do twojej dyspozycji, jeśli chciałbyś się gdzieś udać. Naszego milczącego tropiciela zostawię na straży. -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 10-10-2007 o 12:41.
malahaj jest offline  
Stary 10-10-2007, 21:54   #395
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Rasgan nie słyszał o czym rozmawia nekromanta z Mi Raazem. Był jednak pewien tego, że jego towarzysz popadł w niełaski. Elf nie zastanawiał się nad tym, co uczynił kapłan by tak się stało. Nie myslał o tym jak może w tej chwili pomóc towarzyszowi broni. W tej chwili zastanawiał się, co może mu dać nekromanta. Czy opłacalnym będzie podjęcie dla niego służby, w zamian za nagrody, o jakich nie śnił. Elf miał właśnie wyjść do niego. Zapytać, zaoferować pomoc, lecz przed nekromantą pojawił się cień. Szepnął mu kilka słów i zniknął.

Elf wiedział, że jest obserwowany. Byłby głupcem gdyby myślał inaczej. Nie ukrywal się przed nekromantą tylko przed Mi Raazem. Szlachcic nie miał zamiaru mówić kapłanowi, że widział jak ten zwija sie z bólu na ziemi, jak łga i łapie się prostych zagrywek dla ratowania swojej skóry. Nie spodziewał się tego, że zobaczy kapłana w takim stanie, ale nie chciał pogarszać jego samopoczucia, nie chciał by Mi Raaz był świadom tego co widział elf.

Chwilę później elf pomyślał o swojej nowej kompani. O gladiatorze, milczącym najemniku, o Turamie i o druidce. Uśmiechnął się tylko w duchu i powędrował w stronę domu Turama. Przed samym domem Rasgan spróbował swych mocy, spróbował zamienic się w kruka.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...

Ostatnio edytowane przez rasgan : 11-10-2007 o 08:44.
rasgan jest offline  
Stary 11-10-2007, 22:02   #396
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dzielnica Przybyszów, karczma "Pod szczwanym lisem"

- Drużyna stwierdziła że ma czego chciała i wyszliśmy na powierzchnie. Kilka minut temu poszliśmy każdy swoja drogą, za dwa dni mamy się spotkać w jakimś domku...- Więcej szczegółów Yokura ujawniać nie chciał, uznał to za zbędne.
- Moją krótką historię już znacie, co wy tutaj robicie?
Półork wziął duży haust "piwa" by możliwie jak najkrócej czuć ten smak.
- Siedzimy.- rzekł najmniejszy z orków chichocząc. A ten pośrodku odparł.- A co zyskałeś na tej wyprawie?
- Guzik.- odparł Yokura zniechęcony marnością łupów, jakie ostatnio zdobył.
- Szukasz roboty? Jak znajdziesz paru kumpli, to ja miałbym robotę dla ciebie.- rzekł ork siedzący pośrodku.
- Taa, ale tylko wtedy jak znajdziesz paru pomocników.- rzekł największy z orków.

Phalenopsis, dom Thurama w dzielnicy Rzemieślniczej.

-...Na koniec pamiętaj o jednym. Wszystko, lub prawie wszystko co weźmiesz będziesz musiał nieść sam, na swoich własnych plecach. Nie rzadko w wodzie, błocie, na górskich ścieżkach czy w ciasnych lochach. W walce ale i w ucieczce. Ta świadomość powinna pozwolić ci zweryfikować, które rzeczy są Ci faktycznie niezbędne a które nie. -
Aydenn przerwał swój wywód i oderwał spojrzenie od map.
Turam wysłuchawszy wypowiedzi elfa, zbladł tak bardzo , że jego twarz nabrała barwy brody.
"Zostawić! Przecież nie godzi się porzucać dobytku, nie godzi się porzucać dziedzictwa..."-Panikował w myślach Turam. Inżynier był wychowany w tradycyjnym krasnoludzkim duchu. A dla każdego krasnoluda ważne było dziedzictwo. Czyli to co otrzymywał od przodków, i to co po sobie zostawiał. W krainie zmarłych każdy krasnolud rozliczany był z tego jak się opiekował tym co odziedziczył, i co zostawił potomnym.
Twarz najemnika tonęła w mroku kaptura a ton głosu nie zmienił się ani trochę, gdy znów się odezwał. Ciągle ten sam spokojny, wyważony głos wykładającego nauczyciela..
- Dwa najbliższe dni będą ostatnimi jakie spędzisz w tym domu i w tym mieście. Bez względu na to jak skończy się nasza wyprawa już tu nie wrócisz, dlatego dobrze je wykorzystaj. -
Elf znów zrobił teatralną pauzę, jakby chcą się upewnić, że do krasnoluda w pełni docierają jego słowa. Trudno to było stwierdzić, gdyż Turam wyglądał jakby zobaczył ducha.
- A teraz powiedz mi co to jest, bo zdaje się tedy będzie wiodła nasza droga. Dlaczego na planie nie ma planów tego miejsca? - Aydenn wskazał na długą cienką linie wychodzącą poza mury miasta i na budynek, w którym się zaczynała. - Chciałbym się tam rozejrzeć dzisiejszego dnia, żeby wiedzieć czego się spodziewać. Ty zaś dzisiaj pozostaniesz w domu. Źle by było, gdy jedyna osoba znająca trasę naszej podróży narażała się samotnymi wyprawami po jak zauważyłeś niebezpiecznym mieście. Wrócę wieczorem, wtedy będę do twojej dyspozycji, jeśli chciałbyś się gdzieś udać. Naszego milczącego tropiciela zostawię na straży. -
-Cco?- nieco roztargnionym głosem rzekł krasnolud. Po czym podszedł do map i zobaczywszy co wskazuje Aydenn, rozpoczął wykład - Bo to jest sekretny, ukryty tunel Zakonu Świetlistego Sokoła, a linie którą tu widzisz jest jedynie jego orientacyjnym położeniem. Ustalonym przy konsultacji z kapłanami podczas budowy kanalizacji...Wiesz, abyśmy im się przypadkiem do sekretnego tunelu nie wkopali. Podobno wejście jest tak wkomponowane w świątynię, że nie da się go odkryć.. Jedynie najwyżsi kapłani i przywódcy zakonni wiedzą ,gdzie się znajduje...- . Nagle przerwał.- Ty chyba nie zamierzasz iść do dzielnicy Świątynnej? To szaleństwo. Od czasu kataklizmu nikt żywy stamtąd nie wrócił! Szkoła oświeconych wysłała dwie wyprawy...Jedną by zbadać fenomen, druga by znaleźć pierwszą...Fama głosi że duchy potępionych kapłanów, zżerają każdego, kto postawi stopę na tej przeklętej ziemi... Podobno ich jęki postarzają człowieka w kilka minut, a krasnoluda czy elfa w godzinę!
Tymczasem Verryaalda szwendał się po posiadłości Turama, ze znanych tylko sobie powodów...Krasnolud miał nadzieję, że nie dobierze się do zapasów. Na szczęście klucz do piwniczki, nadal widział przy pasie Turama.

Phalenopsis, na granicy dzielnicy Świątynnej i Rzemieślniczej.

Cisza.. Pierwsze na co Aydenn zwrócił uwagę to cisza. Żadne odgłosy nie dochodziły z dzielnicy świątynnej. Była ona opatulona gęstą, mlecznobiałą mgłą , której nie rozpraszał, nawet drobny podmuch wiatru. Słup tej mgły wznosił się na setki kilometrów w górę i łączył z chmurami burzowymi nad dzielnica świątynną. Na te kłęby mgły w ogóle nie oddziaływały zjawiska atmosferyczne Tais. Poprzez mgłę Aydenn widział jedyne zarysy ruin...Niewyraźne cienie potężnych budynków. Dawało to nieprzyjemne wrażenie upiornego cmentarzyska.
" Od czasu kataklizmu nikt żywy stamtąd nie wrócił."- Aydennowi przypomniały się słowa krasnoluda.

Dzielnica Przybyszów, cmentarz

- Czyli prawda jest taka, że mnie potrzebujesz. Dlatego może zamiast wymagać ode mnie posłuszeństwa zaczniesz mnie traktować jako pomocnika? Posłuchaj, nie mogę do nich wrócić z kleszczem, bo już nic mi nie powiedzą. Pracowałem na ich zaufanie, a ty wszystko zaprzepaściłeś gdy w kanałach musiałem im wytłumaczyć dlaczego jestem czasami żywą błyskawicą. Dlatego pomyśl! Jeżeli mam dla Ciebie zdobyć berło, to skończ straszyć mnie karą, a zacznij zachęcać nagrodą! I wyjmij mi tego kleszcza, albo zabij. Mogę dla Ciebie pracować, o ile mi się to opłaci, ale nigdy więcej nie będę Twoim niewolnikiem. Teraz masz prosty wybór. Albo się mnie pozbędziesz, albo zachęcisz do pomocy.- rzekł Mi Raaz.
- Przeceniasz swoja rolę pionku.- rzekł pogardliwe Władca Szczurów. - Zabić cię?...Myślisz, że tylko taką mam możliwość? Ja mam o wiele więcej możliwości. Mogę użyć wszczepionego ci robaczka i zdominować twą wolę, tak że staniesz się mi wierny niczym pies i zapomnisz o swym bóstwie. Mogę zmiażdżyć twą duszę i zepchnąć ja w głąb podświadomości, a na jej miejsce wstawić innego ducha, a nawet klon mojego umysłu...Mogę wyrwać twą duszę, umieścić w kamieniu szlachetnym i użyć jej jako paliwa do moich zaklęć. Wierz mi, śmierć to będzie dla ciebie wybawieniem...O ile nastąpi.
Po tych słowach krasnolud roześmiał się głośno, a następnie rzekł. - Nie kuś losu klecho...Swoją drogą, nikt nie powiedział , że będzie łatwo. Zepsułem ci twą mała intrygę , mą błyskawicą? Być może ...Ale nie potrafiłeś wymyślić jakiegoś sensownego łgarstwa? Wszystko mam za ciebie robić?
Władca Szczurów potarł swą brodę na wpół zgniłą ręka...zamyślił się przez chwilę,. Po czym znowu odezwał.- Liczyłem na to, że okażesz się bystrzejszy. Pomyśl tylko. Oddałeś berło mi...Skoro przedstawisz im taką wersję. To możesz przekonać ich, że nie masz juz że mną nic wspólnego. A teraz idź stąd...Mogę stracić cierpliwość do twoich narzekań.

Dzielnica Przybyszów, niedaleko centrum cmentarza

Przed samym domem Rasgan spróbował swych mocy, spróbował zamienić się w kruka.
Potarł placem kolczyk w kształcie kruka i po chwili przemieniony w ptaka pofrunął w niebo...Wiatry targały nim na wszelkie strony...Lecąc omijał skupiska chmur, co nie było łatwe, gdzie na niebie unosiły się wiele obłoków, różnej barwy Z góry było doskonale widać ..napierające na mury fale potworów różnego rodzaju. Otaczały one pierścieniem całe miasto... Z wyjątkiem obszarów naprzeciw dzielnicy świątynnej, która była w całości skryta pod chmurami mgły sięgającymi grubej warstwy chmur burzowych. Pierścień najeźdźców było odpierany za pomocą miecza i magii obrońców. Fale bestii rozbijały się o straż dowodzoną przez zakon, jak skały...Jednak już teraz było widać, że to stan przejściowy...Miasto padnie, to kwestia kliku tygodni...Najwyżej.
Rasgan wylądował przed domem Turama i jak się okazało rozminął się z nim...Turam powiedział, że Aydenn gdzieś poszedł...Chyba w okolice dzielnicy Świątynnej.

Dzielnica Przybyszów, okolice świątyni Pana Kniei

- Przybyłem tutaj, mości druidzie, aby przystąpić do waszego grona i zostać druidem - pospiesznie rzekł Amman, a Luinehilien spiorunowała go wzrokiem. Z jej spojrzenia ewidentnie można było wyczytać to, że chciała żeby się przymknął.

- Przepraszam za niego... - zaczęła nieco speszonym głosem, wychodząc przed Berianda i Ammana. - Jest niedoświadczony, nie wie jak się zachować... Przybyłam właśnie w jego sprawie. Amman jest moim uczniem. Chce przyłączyć się do społeczności wyznawców Pana Kniei. Tak więc zwracam się do ciebie, czcigodny bracie, z prośbą, czy mógłbyś go przyjąć do grona druidów? - powiedziała bardzo miłym i pełnym szacunku głosem.

- Jesteś pewna laernesi, że jest gotów ? Bo nie wygląda.- spytał druid.

-Wybaczcie że się wtrącam w tę jakże interesującą konwersację, ale chcę się zapytać, ile trwa owa inicjacja? I czy możecie udostępnić mi jakieś pomieszczenie, typu biblioteka, do przestudiowania księgi zaklęć? Bo wydaje mi się że to trwa dość długo.-odezwał się Beriand.
- Jesteśmy w świątyni Pana Kniei...Nie ma tu budowli służących czemuś takiemu.- rzekł starzec.- poczekaj tutaj na swych towarzyszy magu. Trochę to potrwa.
Następnie zaś rzekł. - A wy druidzi. Chodźcie za mną.
Arcydruid ruszył nie oglądając się za siebie...Był jednak pewien że oboje idą za nim, więc rzekł.- Nazywajcie mnie Borein z kręgu Wiosennej Pieśni. W skrócie Borein, a jak ja cię mam nazywać laernesi ?
Wkrótce cała trójka doszła do kamiennego kręgu, był on nieco uszkodzony...A rytualne symbole jakie powinny być na nim wytarte.



- Przeklęta pogoda i przeklęte oblężenie. - wymruczał pod nosem arcydruid, a głośniej dodał.- nie ma kiedy i jak tego naprawić.. Ale nie martw się Ammanie, gdy przyjdzie czas. Menhiry spełnią swe zadanie. Arcydruid gwizdnął i przez chwilę czekał w spokoju...Wilczyca drgnęła nerwowo i wyszczerzyła kły...Po chwili druidka wiedziała czemu. W ich kierunku człapał powoli wyrośnięty niedźwiedź brunatny.
Borein podrapał stworzenie za uchem, niedźwiedź odpowiedział na ta pieszczotę cichym pomrukiem.
- Łasuch to jest Amman. Amman poznaj Łasucha.- rzekł Borein. Niedźwiedź podszedł do Ammana i obwąchał go, zaś druid rzekł. -Zanim jednak dostąpisz zaszczytu zostania druidem, musisz czynem udowodnić swą wierność zasadom Pana Kniei.
Druid usiadł na przewróconym bloku skalnym, wyciągnął zwitek brzozowej kory i cos na nim zanotował. Obwiązał zwitek czerwoną nicią i dał druidowi mówiąc.- Zadanie dla ciebie wyznaczy Melenphar "Przynoszący światło". Znajdziesz go w świątyni Jaśniejącego. Przekaż mu ten list, będzie wiedział co zrobić. Ponieważ to jest test twojego oddania, nie siły, to możesz poprosić o pomoc w jego wykonaniu kogo chcesz. Ruszaj, i niech błogosławieństwo Pana Kniei ci towarzyszy.

Phalenopsis, Dzielnica Kupiecka,Szkoła oświeconych

Mildran postanowił szukać pomocy, tam gdzie szukałby jej każdy szanujący się mag. W akademii magicznej...W Phalenpopsis była tylko jedna, pod nazwą Szkoła Oświeconych. Znajdowała się w dzielnicy kupieckiej, najbogatszej i najwytworniejszej. Dostać się tam nie było łatwo. W przeciwieństwie do innych dzielnic, wejścia do dzielnicy kupieckiej pilnowały najemnicy, minotauroludzie ( nie mylić z minotaurami, choć wyglądają podobnie). Mildran musiał dokładnie wyjaśnić, czemu chce wejść do dzielnicy kupieckiej. A także poddać się rewizji osobistej, do której oba minotauroludzie z chęcią przystąpili.
Gdy Mildran przeszedł juz wszystkie upokarzające procedury, mógł wejść do Dzielnicy Kupieckiej. Dystrykt ten, w przeciwieństwie od pozostałych, najmniej ucierpiał od pogody i oblężenia. Domy tu były piękniejsze i lepiej utrzymane. Ludzie i nieludzie nosili bogato zdobione szaty najlepszej jakości. Ale sterczące, gdzieniegdzie kamienne kolce, przypominały o tym, że świat nie jest już taki jak dawniej.
Mildran ruszył w kierunku szkoły oświeconych ignorując zaczepne uwagi mężczyźni nieudolne próby zalotów , tych bardziej odważnych. Wkrótce dotarł do budynku, który okazał się być zamknięty. Bramka do szkoły była zatrzaśnięta, a na niej wywieszka.
"Zajęcia odwołane do czasu zakończenia konfliktu. magini Marune"
Mildran spojrzał na bogato zdobione budynki szkoły, zastanawiając się nad próbą włamania...Ale zauważył gargulce na dachu.



Kamienny gargulec, wyszczerzył kły w kierunku elfki...Mildran zdawał sobie sprawę, że szkoła ma zapewne magiczne zabezpieczenia. Ale nie sądził że w ich skład wejdą magiczne konstrukty na bazie golemów...najprawdopodobniej odporne na wiele zaklęć. Może szukanie pomocy u magów nie jest najlepszym pomysłem?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 12-10-2007 o 09:52.
abishai jest offline  
Stary 11-10-2007, 22:49   #397
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Gdy młody druid "powitał" arcydruida Luinehilien spiorunowała go wzrokiem. Z jej spojrzenia od razu wyczytał, że miał się przymknąć.
~~Świetnie. Taka gafa na "dzień dobry"~~ pomyślał i zwiesił głowę.

- Przepraszam za niego... - zaczęła nieco speszonym głosem, wychodząc przed Berianda i Ammana. - Jest niedoświadczony, nie wie jak się zachować... Przybyłam właśnie w jego sprawie. Amman jest moim uczniem. Chce przyłączyć się do społeczności wyznawców Pana Kniei. Tak więc zwracam się do ciebie, czcigodny bracie, z prośbą, czy mógłbyś go przyjąć do grona druidów? - powiedziała bardzo miłym i pełnym szacunku głosem.
To słysząc, Amman cofnął się tak jakby za Luinehilien i wręcz skulił się za nią. Wiedział że to nie wypada, lecz nie miał jeszcze do czynienia z takim wstydem, więc ten ogarnął go całkowicie.

- Jesteś pewna laernesi, że jest gotów ? Bo nie wygląda.- spytał druid.
Za plecami druidki elf westchnął cicho.
~~Czyli mnie nie przyjmiesz? No po prostu świetnie. Brawa dla Ammana, najgłupszego niby-druida.~~ tak myśląc zacisnął ręce ze złości.
~~Ale dlaczego właśnie ja? Skąd mogłem wiedzieć, że...~~ ponure przemyślenia przerwał arcydruid:
- A wy druidzi. Chodźcie za mną.
Amman rozluźnił pięści. ~~Czyli jest jednak dla mnie jakaś szansa?~~

- Przeklęta pogoda i przeklęte oblężenie. - wymruczał pod nosem arcydruid, a głośniej dodał.- nie ma kiedy i jak tego naprawić.. Ale nie martw się Ammanie, gdy przyjdzie czas. Menhiry spełnią swe zadanie.
- Ehh...
- westchnął elf. Ale wcale nie rozmyślał o tych menhirach. Prawie w ogóle nie docierało do niego to, co mówił arcydruid. Ciągle myślał o swojej gafie popełnionej z samego początku.
~~Teraz na pewno nie będą się przejmować bólem, który mi zadadzą podczas inicjacji~~ Młody druid był prawie pewny, że to będzie bolesne.

Gdy Borein gwizdnął, Amman przestał myśleć o tym co się dzieje. Jego umysł wyzbył się wszelkich myśli. Lecz gdy tylko wilczyca zaczęła warczeć, okropne wizje wróciły. ~~Z pewnością wilki reagują na nadchodzący ból~~ pomyślał. Kiedy w pobliżu wynurzył się niedźwiedź brunatny, elf zaczął gorączkowo myśleć: ~~Czyli miałem rację. Pewnie będę musiał pokonać tego niedźwiedzia. Ale czym? Przecież on zabije mnie jednym uderzeniem swej potężnej łapy, a ja nie mam praktycznie żadnej broni! No, może oprócz tego karwasza.~~ Tak myśląc popatrzył na swoją rękę. Te pnącza na pewno mu pomogą, ale czy wystarczą żeby pokonać wielkiego niedźwiedzia?

Gdy niedźwiedź podszedł do arcydruida, Amman był już mentalnie przygotowany na walkę. Nawet nie zauważył, że Borein drapie go za uchem.
- Łasuch to jest Amman. Amman poznaj Łasucha.
~~A po tym zapoznaniu będę nieżywy leżał na ziemi. Normalnie lepiej być nie mogło.~~

Gdy potwór zbliżył się do elfa z wyraźną chęcią obwąchania, młody druid cofnął się.
-Zanim jednak dostąpisz zaszczytu zostania druidem, musisz czynem udowodnić swą wierność zasadom Pana Kniei.
~~Czyli dokłądnie tak jak myślałem. Teraz on ze mną skończy.~~
- Zadanie dla ciebie wyznaczy Melenphar "Przynoszący światło". Znajdziesz go w świątyni Jaśniejącego. Przekaż mu ten list, będzie wiedział co zrobić. Ponieważ to jest test twojego oddania, nie siły, to możesz poprosić o pomoc w jego wykonaniu kogo chcesz. Ruszaj, i niech błogosławieństwo Pana Kniei ci towarzyszy.
~~CO?! A gdzie walka?~~ Amman został całkowicie zbity z tropu tym oznajmieniem.
- Czy mógłbym.... Już nic.
Wziął kawałek brzozowej kory którą dał mu Borein i z uśmiechem i żwawym krokiem zaczął zmierzać w stronę wyjścia. Nie umiał spojrzeć w oczy druidce po tym, co zrobił. Widząc Berianda przyczajonego przy bramie wejściowej, krzyknął z daleka:
- Pomożesz mi odnaleźć świątynię Jaśniejącego? Chyba że masz coś lepszego do roboty, to pójdę sam. - i podszedł do niego oczekując na odpowiedź.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 11-10-2007, 23:27   #398
 
Yokura's Avatar
 
Reputacja: 1 Yokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputacjęYokura ma wspaniałą reputację
- Szukasz roboty? Jak znajdziesz paru kumpli, to ja miałbym robotę dla ciebie.- rzekł ork siedzący pośrodku.
- Taa, ale tylko wtedy jak znajdziesz paru pomocników.- rzekł największy z orków.

Yokura wiedział ze nie może ufać Orkom...
- Żebym przyjął zlecenie, muszę wiedzieć o co chodzi, ile można zyskać i co tak na prawdę jest do zrobienia...- Półork nie chciał iść nigdy w ciemno... Był doświadczonym najemnikiem i wiedział, że niektórych zleceń po prostu nie warto się podejmować.
Przyjęcie zlecenia było może i dobrym pomysłem, ale tylko w zaufanej drużynie. Kompanów miał, Rasgan i Mi-Raaz by pomogli, a ta trójka mogła zdziałać wiele...
 
Yokura jest offline  
Stary 12-10-2007, 09:15   #399
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
- Mości Turamie zostałeś sam? Gdzie "Milczek"? - elf był zdziwiony tym, że ich pracodawca został całkowicie sam. - Miałem załatwić coś jeszcze, ale Ayden da sobie radę sam. Z całą pewnością sobie poradzi. - elf poprawił uzbrojenie i popatrzył na krasnoluda. - Turamie. Wybacz bezpośredni zwrot, ale nie ma czasu na gadanie. Zaprowadź mnie do jakiejś mapy, narysuję dla Aydena to co widziałem. Miasto jest oblężone, ciężko się będzie wydostać. Ja widzę dwie możliwości, może trzy, ale ostatnia zostanie odrzucona przez ciebie, gdyż mi nie ufasz. - elf udał się za krasnoludem do domu. Zasiadł za stołem i przyjrzał się podanej mu mapie.
- Tutaj - elf wskazał na miejsce okryte mgłą, tuż nad dzielnicą świątynną. - nie mam pojęcia co jest. Mgła zasłoniła mi wszystko. Zaś tutaj - tym razem elf wskazał dość wielki obszar dookoła miasta - sprawa wygląda nie najlepiej. Miasto jest oblężone sporymi siłami wroga, raczej nie widzę wybawienia.

Elf pociągnął łyk wina i przyjrzał się jeszcze raz mapie. - Czy naprawdę to miasto musi upaść? Czy ten świat musi zginąć? Tyle nieszczęsnych istnień, tyle niewinnych osób. Tyle dzieci... - Rasgan nie był sentymentalny, tak na prawdę nie obchodził go wcale los tych wszystkich ludzi, nieludzi i innych stworzeń, ale głęboko ubolewał nad faktem, że wraz z nadejściem kataklizmu zginie tyle dzieci. Elf odegnał szybko nieprzyjemne myśli i powrócił do sprawy wydostania się z miasta. Jeśli im się uda, to być może z "Milczkiem" znajdą sposób by uratować świat. - Uratować świat? - elf zaśmiał sie w duchu - Już widzę pieśni na moją cześć.

[...]
Lecz Rasgan piękny i mężny pan
smoka pokonać chciał sam.
Zbroje wziął i srebrny miecz
na koniu pognał nie patrząc wstecz.
[...]


- Turamie. Pomiędzy najeźdźcami się nie przekradniemy. Ta opcja ma najmniejsze szanse powodzenia. Musimy więc wydostać się z miasta górą, albo dołem. Wiem, wiem - [/i]elf uciszył cisnące się na usta pytanie krasnoluda - Ja mogę zaproponować podróż górą dla jednej osoby. Dla ciebie. Reszta drużyny musiałaby się wydostać z miasta na własną rękę w tym i ja. Bezpieczna podróż tyczyła by tylko ciebie. Spotkalibyśmy się wtedy wszyscy w wyznaczonym miejscu dwa dni później. Wiem też, że ta opcja ci nie leży, dlatego tutaj przyda się nam twoja wiedza. - szlachcic uwielbiał takie rozmowy. Mógł w taki sposób rozmawiać z kimkolwiek godzinami. Gdybanie, odgadywanie myśli i nakierowywanie odbiorcy na odpowiednią opcję. To było to, co elf uwielbiał. - Z pewnością tak utalentowany inżynier jak ty, wie coś na temat jakichś tuneli pod miastem, prawda? Jeśli możesz, przypomnij sobie coś i oznacz je na mapie. Przynajmniej orientacyjnie. Od tych tuneli może zależeć nasza przyszłość, więc przyłóż się inżynierze. Gdy wróci Aydenn z całą pewnością będzie zadowolony z przygotowanej mapy. - elf zakończył swe wywody i jeszcze raz dokładnie przyjrzał się mapie. Zastanawiał się czy przeoczył jakąś możliwość.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...

Ostatnio edytowane przez rasgan : 12-10-2007 o 11:48.
rasgan jest offline  
Stary 12-10-2007, 10:54   #400
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Beriand był zdziwiony odpowiedzią druida. Żadnej biblioteki? Bogowie, jak dobrze że nie zostałem druidem... to jakiś straszni miłośnicy natury.... niczego się nie uczą? Tylko zwierzątka i zwierzątka? Potem, gdy druidzi się oddalili, czarodziej miał zamiar przestudiować księgę czarów. Wyjął ją i zaczął czytać, ale po chwili usłyszał z daleka głos Ammana:
- Pomożesz mi odnaleźć świątynię Jaśniejącego? Chyba że masz coś lepszego do roboty, to pójdę sam. - i podszedł do elfa oczekując na odpowiedź.
-Hm... dlaczego nie? Ale nie masz żadnego pojęcia gdzie jest ta świątynia? I gdzie ta druidka, Luihilien? Trzeba się spytać przechodniów czy coś... Mam nadzieję że nie w dzielnicy świątynnej... Jeżeli tam to nie mam najmniejszego zamiaru tam iść. Szczególnie bez kilku czarów.
 
Beriand jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172