|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-12-2007, 21:06 | #11 |
Reputacja: 1 | Solhaym wygramolił się w końcu z jaskini. Sam nie wiedział, jak udało mu się przebyć drogę do wyjścia. Prąd rzeki spływającej w dół szarpał raz po raz jego chude ciało. Jednak mimo trudności, ujrzał światło dzienne. Zsunął się po linie i wrócił do towarzyszy. - Nie ma mnie ładną chwilkę, a wy już balujecie! - rzucił oskarżycielsko w stronę zgromadzonych przy ognisku - Ja tracę życie w nieposkromionych odmętach rwącej rzeki, a wy się tu zabawiacie! Spojrzał na rozebranego z mokrych ubrań krasnoluda. - Widzę, że Vulfgar już się przyłączył! Po chwili zdał sobie sprawę, dlaczego krasnolud pozbył się ubrań i uczynił to samo. Zastanawiał sie, do czego służą kołowroty. Postanowił wysłuchać, co na to reszta towarzyszy. Gdy Vulfgar skończył zdawać raport i zwrócił się do nich, bard podrapał sie niepewnie w głowę. - Ja tam nic nie widziałem. Wydaje mi się, że te kołowroty to część jakiegoś większego mechanizmu. Nikt nie pozostawiałby ich tam bez powodu. Oczywiście nie muszę dodawać, że bardzo nie podoba mi się perspektywa przeprawy tym strumieniem po raz kolejny. W jego głosie można było wyczuć nerwową nutę, oznaczającą wstręt i jednocześnie lęk. Bał się, ale wiedział, że to konieczne. Czyż nie z niebezpiecznych przygód rodzą się legendy?
__________________ W takich sytuacjach, gdy warstwa nakłada się na warstwę, gdy wszystko jest fasadą, wplecioną w sieci oszustwa, prawdą jest to, co z nią uczynisz. - Artemis Entreri Ostatnio edytowane przez Yourek : 10-12-2007 o 21:12. |